Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

film ( kryminał, s-f, dramat, komedia, obyczajowy ); muzyka; książka ( patrz film ); udało mi sie w miesiącach letnich schudnąć 3 kilo, a zawsze wtedy tyję; postanowiłam iść za ciosem ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 111057
Komentarzy: 2275
Założony: 8 września 2011
Ostatni wpis: 2 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazia66

kobieta, 58 lat, Świętochłowice

160 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: do wakacji chudnąć co najmniej 2 kg miesięcznie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 stycznia 2015 , Komentarze (9)

witam was kochane

wracam znowu na łono Vitalii, w dodatku wykupiłam dietę na 3 miesiące, bez rygoru i nadzory jakoś nie daję radę (szloch) na pasku waga aktualna, po prawie tygodniu diety mniej 0,7 kg czyli nieźle, wykupiłam IG PRO ale jadłospis dietetyczki jakos zupełnie nie pod moje upodobania i nawyki żywieniowe, więc zmieniam pod siebie ale tak żeby zachować punkty i zalecenia co do białka, wegli, tłuszczu i błonnika, jak kupowałam w grudniu abonament to zakładałam że wróce do ruchu, tym niemniej w mijającym tygodniu go wcale nie zaznałam, więc zaniżałam ilość punktów :PPoczywiście na najbliższy tydzień znowu ruch w planach, może się uda i nastapi mobilizacja, więm że muszę bo waga będzie spadać z miesni a nie z fetu (kreci)

pozdrawiam was serdecznie i życzę samozaparcia w postanowieniach ;)

12 października 2014 , Komentarze (16)

zrezygnowałam z WO i od środy z grubsza stosuję dietę 5:2 :) za poprzedni tydzień ubytek wagi -0,7 kg a wiec jak dla mnie satysfakcjonujący, uważam że dla mnie najlepsze są spadki 0,5-1 kg tygodniowo ;) powiem wam że dzisiaj dostałam @, to niewiele ponad 2 tygodnie od poprzedniej, no ale gdzieś w tym terminie dostałabym @ gdybym nie przyjmowała luteiny na przesunięcie @ więc póki co nie martwie się ;) tym samym wyjasniło sie dlaczego ostatnie 2 dni wp....łam jedzenie i sporo na słodko :? ale dzisiaj już mobilizacja, dzisiaj dzień postny, rano był sok buraczano-marchewkowy i kawa z mlekiem a przed godziną kwas buraczany, duuuże jabłko i 500 ml zupy warzywnej bez dodatków i kawa z mlekiem, całość niecałe 500 kalorii ale wierzcie mi, jak człowiek się nastawi to w ogóle głodu nie odczuwa ;) w mijającym tygodniu troche sie też ruszałam, 2 razy były 50-cio minutowe marsze, raz była godzinka pilatesa a dzisiaj godzinka rowerka przed tv, czyli dobrze na początek :) plan na najblizszy tydzień jest bardziej ambitny, planuję pilates 2-3 razy, stretching 1-2 razy i marsze najmniej 2 razy, słowem powinno być przynajmniej 5 dni z godzinka ruchu, a może uda sie i wiecej :D dni postne planuję we wtorek i sobotę, wtedy pracuje na popołudnie a przekonałam sie już że wtedy łatwiej mi wytrwac na 500 kaloriach, i to nie że głodna jestem tylko zwyczajnie jestem zajęta i nie mam czasu na "myślenie" o jedzeniu ;) plan dietetyczny jest taki żeby do końca października zejść do 69-70 kilo i listopad przeznaczyć na stabilizacje wagi a w grudniu znowu zacząć chudnąć, do skutku czyli do 65 kilo a potem znowu stabilizacja wagi, jednak dłuższa bo przynajmniej 2 miesięczna :PP co prawda kusi mnie ogromnie żeby teraz zrzucić jak najwięcej do świąt bo 26-go grudnia idziemy na wesele, ale przecież mam sie tym razem odchudzac racjonalnie i w końcu osiagnąc upragniona wage i utrzymac ją na długo :< więc przekonuje siebie że jak teraz zejdę do 70 kilo a w grudniu do świat zrzuce jeszcze 2-3 kilo to i tak osiągnę najniższą od co najmniej 10 lat wagę więc powinnam wyglądac jeśli nie idealnie to przynajmniej świetnie :Da na marginesie, jesli która cierpi na zaparcia to zamiast tabletek polecam szklanke soku z buraka dziennie :D chciałam sie pochwalić i wkleić kilka zdjęć z Rodos, ale trzeba zdjęcia z pliku przeformatować a sama sobie nie radzę, ale w tygodniu syn znajomych ma mi pomóc więc mam nadzieję że uda się cos wstawić :) ciekawostki kulinarne z Rodos czyli potrawy regionalne:

oliwki ( których nie lubię ) w miodzie okazały sie pyszne (puchar)

grecki jogurt grecki jest konsystencji naszego serka śmietankowego czyli w zasadzie jest bardziej  stałą masą niż czymś płynnym, do warzyw do każdego posiłku zjadałam 2-3 łyżki sosu tzatziki którym można było smarować warzywa 

rewelacyjne orzechy laskowe w masie sezamowej ( takiej jak sezamki ) których można było zjeść do porzygania sie :)

a zioła przyprawowe to tam sie kupuje nie wielkich firm pakowane hermetycznie tylko takie chałupniczo pakowane w torebki foliowe, kombinacje mieszanek przeróżne, ja kupiłam 4 mieszanki i z 10 rodzajów pojedynczych ziół ;)

8 października 2014 , Komentarze (3)

dziewczyny zachęcam do artykułu

https://app.vitalia.pl/wiadomosci/1,117915,...

oraz do przyłączenia sie do akcji i zaadoptowania pszczoły :D ja już to zrobiłam i sądzę że warto sie przyłączyć ;)

6 października 2014 , Komentarze (8)

witam was kochane

waga ma WO zaczęła ładnie spadać, w sobotę 71,9, wczoraj 72 kilo, a dzisiaj cholera się zbiesiłą i poszła w górę 72,3 kg; niby nieduzo ale jednak, zdenerwowała mnie bo do owulacji jeszcze trochę a tutaj zwyżka (kujon) powiem wam że cięzko mi na WO, praktycznie nic co ugotuję mi nie smakuje, nawet pomidory które wczoraj jadłam w postaci sałatki były obrzydliwe, jedynie soki mi smakują no i jabłka, ale tak monotonnie nie powinno się, zwłaszcza jeśli chce się pociagnąc dłużej niż kilka dni :( opuchlizna ze stopy prawie zeszła ale miejsce ugryzienia jest nieładne, wygląda jak zaszyty pod skórę guziczek i jest czerwone :? dzisiaj postanowiłam w końcu się poruszac trochę i poszłam na marszyk szybkim krokiem, zajeło mi to 50 minut i przeszłam prawie 4,5 kilometra, w czasie marszu czułam że będę miała obtarta nogę bo mnie uwierało w bucie, ale po powrocie do domu okazało się że nie jest to zwykły bąbel bo podszedł poza płynem surowiczym również chyba krwią bo płyn w środku jest czerwonawy, oczywiscie nie przekłuwałam tylko nałozyłam specjalny gojący plaster żelowy, w czasie marszu planowałam że jak pogoda dopisze to jeszcze w czwartek albo piatek pomaszeruję, ale teraz to nie wiem co będzie, tym bardziej że bąbel zrobił mi sie w trudnym miejscu, na przejściu pomiędzy pietą a podeszwą stopy, plaster na brzegach sie marszczy bo powierzchnia nie jest płaska i przez to nie wiem jak sie bedzie goiło i jak długo paster będzie trzymał :( sprawdzę czy te plastry sa w mniejszych rozmiarach to wtedy lepiej by sie trzymał skóry :? 

nie wiem czy wam pisałam że niedawno oglądałam Różę Smarzowskiego, film świetny ale wstrząsający, tym niemniej uważam że gdyby każdy z nas zobaczył taki film przynajmniej raz w roku to wreszcie zaczęlibyśmy doceniać to w jakich czasach żyjemy, że nie ma wojny, głodu, gwałtów, że możemy normalnie żyć jak ludzie. Doceńmy więc to co mamy i nie narzekajmy tak jak zawsze ;)

2 października 2014 , Komentarze (10)

witam was kochane, dzisiaj 2-gi dzień WO, wczoraj bolała mnie koszmarnie głowa ale dzisiaj już ok, za pierwszym razem miałam kryzys 3-go dnia a teraz już 1-go ?  

poszłam dzisiaj do lekarza bo w niedzielę podczas spaceru w parku cos mnie ugryzło w stopę, swędziło trochę i tyle, we wtorek dalej swedziało, poza tym spuchła mi prawie cała stopa a miejsce ukąszenia zrobiło sie czerwone, gorące i bolało mnie w dotyku, a opuchlizna zrobiła się różowa, smarowałam fenistilem to chociaż nie swędziało, wczoraj chciałam iść do lekarza z tą nogą ale źle się czułam ( ta głowa ) a i do lekarza było trudno sie dostać, poszłam dzisiaj bo chociaż opuchlizna mniejsza i nie ma rumienia a noga nie jest gorąca, to z tego czerwonego miejsca ukąszenia ( jak guziczek wyglada ) zaczęły mi się rozchodzić jakieś pręgi dziwne, oczywiście poczytałam w necie co i jak , to prawdopodobnie ukąszenie meszki, kleszcza wykluczyłam bo by sie wgryzł, lekarka pokiwała głową, poogladała i przepisała na wszelki wypadek maść i 3-dniowy antybiotyk, mam nadzieję że na tym sie skończy ;)tak się dzisiaj zastanawiałam na ewentualnymi przepisami żeby nie popaść w rutynę i odnalazłam przepis na jarskie flaczki z boczniaków, które idealnie sie wpisują w WO, tak że dzisiaj kupuje boczniaki, włoszczyznę mam w lodówce i jutro działam bo zrobienie takich flaczków jest błyskawiczne a zupka wychodzi bardzo smaczna :Dco prawda grzybów nie ma na liscie warzyw wskazanych na WO, ale chodzi przecież o to żeby produkt był niskoskrobiowy i nie miał za dużo wartości odzywczych, ja jadłam za pierwszym razem pieczarki i teraz też mam zamiar ;) musze jeszcze pozagladac na jednego bloga gdzie są fajne przepisy wegetariańskie ;) buraczki wczoraj wstawiłam do kiszenia, zakupy zrobiłam dzisiaj w wiekszości ale jeszcze co nieco trzeba dokupić

28 września 2014 , Komentarze (7)

i po urlopie, było wspaniale, słońce  nieustające, ciepło ale do wytrzymania 28-30 stopni ( zbawieniem był wiejący na Rodos wiatr, kiedy był słabszy od razu robiło sie cieplej ), na wyspie zwiedziliśmy wszystko co najważniejsze i najciekawsze, stare miasto w Rodos polecam naprawdę gorąco, warto je zobaczyć i po zmroku i w blasku dnia, z jedzeniem było różnie, starałam się nie objadać, jeść dużo warzyw a mało słodyczy ;) w czwartek przyszła @ ale rozwinęła się dopiero w piątek czyli już po powrocie do domu ), miałam sie dzisiaj zważyć rano ale zapomniałam się i przypomniałam sobie o tym dopiero po śniadaniu, tak że ważenie do paska jutro, chociaż weszłam na wagę w piatek w ciągu dnia i wydaje mi się że przybyło mnie około 1 kg :( postanowiłam spróbowac raz jeszcze WO, tak żeby zejść do 70 kilo a potem wagę ustabilizować, sądzę że 3 góra 4 tygodnie wystarczą, ale podjęłam wyzwanie ( Miesiąc z dietą dr Dąbrowskiej ) i może w grupie uda sie wytrwać do końca pażdziernika ;)

18 września 2014 , Komentarze (9)

waga dzisiaj rano 72,5 kg, tak zmieniam pasek, mam nadzieję że nie utyję za bardzo na urlopie, z drugiej strony widzę że jak jest Rysiek, to puszczają mi wszystkie hamulce, nic tylko bym jadła, więcej i więcej, dużo słodyczy, a już wieczorem to paszcza mi się nie zamyka ;( i nie mogę winy zwalić na niego, bo małż je raczej mało, a już szczególnie jak na faceta :?mój plan na urlop jest taki, żeby jeść mało słodyczy, dużo sałatek i owoców, i dużo ryb, chce sprawdzić czy przekonam się do ryb przyrzadzanych w całości, tj. z ościami, bo ja leń jestem i kupuje ryby w płatach, już wyfiletowane, albo w dzwonkach ale tak żeby ości same odeszły po obróbce termicznej ;) chyba nie przekonam sie jednak do owoców morza, nie deklaruję że nie spróbuję, ale raczej nie bo na samą myśl o nich mnie odrzuca :PP wylot jutro o 4.45 rano, czyli z domu musimy wyjść kolo 1.30 żeby dojechać na lotnisko i mieć minimalny zapas na niespodzianki, w tej sytuacji chyba w ogóle nie warto sie kłaść spać (kreci) wezmę tez profilaktycznie do użycia nasiona babki płesznik, doskonałe żródło błonnika, korzysma z niego często, doskonale reguluje cykl wypróżnień :) po pracy muszę jeszcze pojechać do optyka odebrać nowe okulary do czytania, potem trzeba się poprasować, przygotować wszystko co trzeba i spakować się, a potem to już tylko czekać :D

do zobaczenia po powrocie kochane (pa)

14 września 2014 , Komentarze (7)

cóż, waga niestety lekko w górę, ale pasek zmienię ostatecznie przed urlopem ;)

pomimo że schudłam nie tyle na ile liczyłam, to i tak jakby poprawiła sie moja samoocena, pomimo nadal sporego obwodu w pasie kupiłam sobie ostatnio parę fajnych ciuchów, które w połączeniu z wysokimi obcasami sprawiają że wyglądam właściwie nieźle :) nawet usłyszałam od znajomej że sie ostatnio "stroję" :) zawsze lubiłam się fajnie ubrać, ale od 2-3 lat "karałam" samą siebie za wagę rzadkimi zakupami ciuchowymi, jedynie więcej pozwalałam sobie z butami i torebkami :PP ale "tak ma" podobno wiele grubych dziewcząt i kobiet, w końcu nogi niewiele się zmieniają a już torebki pasuja niezależnie od figury ;)

i taka mała dygresja, jak to w ubraniach zmieniła sie rozmiarówka na przestrzeni ostatnich 10-15 lat. Pamiętam jak po śmierci teścia i zakończeniu żałoby ( 12 lat temu ) przytyłam do 70 kilo i musiałam kupować bluzki w rozmiarze 44, teraz ważąc 72 kilo ( i wiadomo  z mniejszą ilością mięśni a wiekszą objetoscią tłuszczu niż 12 lat temu ) mogę nosić bluzki w rozmiarze 42 :?

w czwartek byłam u gina, poszłam z myślą o corocznej kontrolnej wizycie, ale głównie chciałam zapobiec @ podczas urlopu, bo wyjazd potrwa 8 dni i akurat wtedy wypadła by mi @, a czasami podczas @ mam silne bóle brzucha i migrenowe bóle głowy ;( najpierw oczywiście poszukałam w necie co może przepisać lekarz żeby przesunąć termin @, no i nigdzie nie doczytałam że należy przyjść na samym początku cyklu, a pani doktor powiedziała mi że szkoda że nie przyszłam z tym prędzej bo teraz zmiany hormonalne związane z cyklem są tak posunięte że ona nie daje gwarancji że @ jednak przyjdzie w w terminie, przepisała mi luteinę 2*dziennie dopochwowo, ale muszę sie liczyć z tym że @ może przyjść i co najwyżej plamienie będzie słabsze albo tylko trochę opóźnione :(

tak że jeśli kiedyś i wy będziecie miały taka zagwozdkę to pamiętajcie żeby do lekarza iśc jak najszybciej bo wtedy działanie będzie pewniejsze ;)

zamówiłam sobie książkę "żyj wystarczająco dobrze" podobni fajna i można sobie w głowie poukładać i przeorganizować wiele spraw, jeżeli rzeczywiście taka jest to potem coś wam tu skrobnę :) książka jest w formie wywiadów z najlepszymi polskimi psychologami i terapeutami :)

7 września 2014 , Komentarze (11)

postanowiłam podzielić się zwami ciekawymi faktami z książki schudnij by żyć dłużej

pisałam wam już o stałej masy ciała czyli wadze do której organizm bedzie bezwzględnie dążył i o tym że tyjąc regularnie  na przestrzeni lat systematycznie przesuwamy tę stałą masę do góry ( czyli najlepiej trzymać stałą wagę, nawet jeśli jest to nadwaga ) niestety organizm nauczony przez tysiące lat ewolucji, nigdy nie przestanie walczyć z "niedoborem" wagi. Czyli jak schudniemy poniżej stałej masy ciała to organizm będzie wszelkimi możliwymi sposobami dązył do jej odzyskania, dlatego tak rzadko udaje nam się utrzymać nową niższą wagę. I choćbysmy sie za przeproszeniem usrały, musimy sie nieustannie pilnować w jedzeniu i na wagę, a każde pofolgowanie sobie skutkuje zwyżką wagi. Mało tego, "głodząc się" doprowadzamy organizm do skoncentrowanego wysiłku celem poprawy jakości działania poszczególnych układów, aby do życia wystarczało minimum kalorii, a reszta wykorzystywana jest do utrzymania masy ciała. Przykładowo Anna ważąc 95 kilo przy wzroście 170 cm, 5 lat temu ważyła 72 kg, wtedy jej zapotrzebowanie energetyczne wynosiło 2500 kcal, obecnie wzrosło i wynosi 2800 kcal, jeśli Anna nagle zacznie jeść 2000 kcal dziennie wcale nie wróci do wagi 72 kg, jej organizm  w odpowiedzi od razu spowolni metabolizm ustroju i w ten sposób będzie mogła osiągnąć minimalna wage powiedzmy 88 kilo. Takie samo pozywienie zapewniłoby innej kobiecie tego samego wzrostu wagę 72 kilo, bo dla tej innej kobiety stały punkt masy ciała wynosi właśnie 72 kilo podczas gdy dla Anny bedzie znacznie wyższy. Jedynym sposobem na rzeczywistą utratę wagi  jest stała ale powolna eliminacja nadmiernego dowozu kalorii, pozwalająca na oszukanie mechanizmów obronnych.  

Mało to dla nas krzepiące, prawda ? powiedziałabym nawet że dołujace :(

jak więc zdaniem autora ksiązki skutecznie schudnąć ?

Aby stracić 10% wagi ciała nalezy zredukować liczbę przyjmowanych kalorii o okolo 25%; aby zredukować mase ciała o 20% obnizamy kalorie o 35%, na schudnięcie 30% wagi wyjsciowej trzeba ograniczyc przyjmowanie kalorii o 45%. Ale nie można od razu skutecznie schudnąc 30%. Odchudzanie należy podzielić na etapy. W pierwszym chudniemy 10% masy wyjsciowej, po jej uzyskaniu KONIECZNE jest stabilizacja wagi, czyli nie chudniemy dalej, ideałem byłoby utrzymanie tej nowej wagi przez 3 miesiące zanim spróbujemy stracić dalsze kilogramy, absolutnym minimum jest 1 miesiąc stabilizacji wagi.  Po tym czasie możemy zabrac się za gubienie kolejnych 10% masy wyjściowej ( czyli tej z początku I etapu !!!! ). Nowe zapotrzebowanie obliczamy odejmując od pierwotnej wagi 35%, uzyskamy w ten sposób zapotrzebowanie kaloryczne niezbędne do zgubienia kolejnych 10% wagi. Po uzyskaniu zamierzonego spadku znowu stabilizujemy wagę, tym razem absolutnym minimum jest 2 miesiace, a najlepiej 4 miesiące. Po tym okresie można pokusić się o zgubienie kolejnych 10% z wagi wyjściowej. ALE, aby uchronić się przed rozczarowaniem musimy pamietać o nie przekraczaniu wagi wynikającej z wieku i okresu powstawania nadwagi, czyli o tym że pomimo naszych wysiłków organizm i tak wróci do stałej masy ciała.  Czyli w moim wypadku realne jest zgubienie niecałych 20% masy ciała o ile dobrze policzyłam stałą masę ciała. Gubienie kilogramów zgodnie z tym schematem wynosi średnio 0,5 kg tygodniowo a nawet mniej. :(

I jeszcze jedna bardzo ciekawa rzecz, czyli jak chudniemy:

etap 1 - pierwsze 3-7 dni diety nasz spadek wagi to: 70% wody, 25% tłuszczu i 5% białek ustrojowych

etap 2 - od 11 do 13 dnia diety tracimy 19% wody, 12 % białka i 69% tłuszczu

etap 3 - pomiędzy 21 a 24 dniem diety tracimy 15% białek i 85 % tłuszczu

etap 4 - począwszy od 24 dnia diety stabilizuje się metabolizm organizmu i spadek wagi zależy już tylko od białka (25%) i tłuszczu (75%)

Dlatego tak bardzo warto trzymać dietę nie przez 1-2 tygodnie tylko dłużej miesiąc, a mu jak głupie zrywamy się do diety średnio raz w miesiącu i trzymamy się w ryzach góra 2 tygodnie, a za miesiąc znowu podejmujemy próbę schudnięcia,  przynajmniej tak jest u mnie (kujon)

cała książka bardzo do mnie przemawia, tym bardziej że moje doświadczenia wagowe i dietetyczne są jakie są i w zasadzie potwierdzają wszystko co jest w książce :( więc:

postaram się chudnąc zgodnie z zaleceniami z ksiązki, czy po zejściu do wagi na dzień 18.09 ( ostatni dzień diety przed urlopem )  zastosować 1 miesiąc stabilizacji wagi, więc na urlopie musze bardzo uważać na to co jem żeby nie przytyć, i ten tydzień urlopu potraktować jako początek miesiąca stabilizacji wagi, jeśli mi się to uda to 20 października zacznę kolejny etap gubienia kolejnych 7 kilogramów, potem znowu stabilizacja wagi przez minimum 2 miesiące. Na tym powinnam poprzestać bo pewnie dojdę do swojej stałej wagi . Ale kto wie czy nie pokuszę sie o próbę zrzucenia jeszcze kilku kilogramów ;) Oczywiście o ile prędzej znowu nie odpuszczę, ale wydaje mi sie że tym razem jestem mądrzejsza o wiedzę książkowa na temat procesów jakie zachodzą w organizmie podczas odchudzania i chyba nie odpuszczę bo wiem jakie mam REALNE  szanse na schudniecie i nie będę marzyc o szybkim i dużym spadku wagi :)Tym sposobem mam szansę do końca kwietnia zejść do wagi 63-64 kilo i ją utrzymać na długo :D

pozdrawiam was ciepło w późne niedzielne popołudnie 8)

5 września 2014 , Komentarze (8)

ja zawiesiłam WO na kołku, zniechęciłam się ogromnie bo w soboę waga poszła w góre do 72 kilo i do wczoraj się bujała w granicy 72-72,4 kg ;( a jadłam poprawnie (szloch) więc stwierdziłam że po co mam się męczyć skoro efektów nie ma :( bo ja się trochę męczę na WO, prawie nic mi nie smakuje, mam problemy z doprawianiem dań, jedynie jabłka, soki z marchwi i buraków albo grejfruta wchodza mi bez problemu ;) a reszta dosłownie staje mi w gardle każdym kęsem (szloch) tak że podsumowując w ponad 3 tygodnie schudłam 4,5 kilo i to tyle (kujon) od dzisiaj nadal w miarę możliwości trzymam dietę ale już nie tak restrykcyjnie, będzie nadal dużo warzyw, ale dodaję też więcej owoców, orzechy, olej ( głównie jako dodatek do sosów do sałatek ) i tak postaram się pociągnąć do urlopu ( wyjazd 19 wczesnym świtem ), a potem all inclusiv więc wiadomo będę jadła wszystko, ale mam zamiar ograniczać wielkość porcji i słodycze i  do domu wróć bez nadbagażu ;) kto wie, może w przyszłym roku w wakacje spróbuje ponownie :)

no i muszę się ruszać więcej i regularnie, póki co idzie mi trochę kulawo, za duże odstępy pomiędzy dniami treningowymi (pomysl) w środę byłam na grzybach, pochodziliśmy 4,5 godziny, potem jeszcze ponad 5 godzin w kuchni przy ich obróbce, poskutkowało to tym że wczoraj miałam ponaciągane mięśnie z tyłu nóg, na pilatesie niektóre pozycje przychodziło mi zrobić z ogromnym trudem i nawet z bólem, ale dzisiaj już jest lepiej ;) a jutro mam stretching, powiem wam że to wspaniałe zajęcia, człowiek czuje i wie że jest pokurczony, że ma przykurcze mięśni albo ograniczony zakres ruchu, a na takich zajęciach wreszcie mogę te miejsca porozciągać :D do pełnej gibkości jeszcze daleko ale z tygodnia na tydzień jest coraz lepiej :) 

pozdrawiam was serdecznie i życzę wielce udanego weekendowania :D