Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 21280
Komentarzy: 725
Założony: 6 października 2011
Ostatni wpis: 4 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zakochanapara

kobieta, 37 lat,

174 cm, 134.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: w pierwsze urodzinki Synka 29 listopada ważyć 120 kg!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Już kilka razy zaczynałam odchudzanie i kończyło się wszystko po kilku dniach. Teraz moja motywacja jest przeogromna. Jestem dumna z siebie i coraz łatwiej jeździ się na rowerze, coraz więcej we mnie energii. Nie jestem głodna, jem równo co 3 godziny. Pomaga mi to robienie fotomenu, bo wtedy wiem, że nie mogę zjeść czegoś na szybko, na stojąco, z doskoku jak to zwykle bywało. Staram się, żeby było to około 1800 kcal. Może niektórym wydać się to dużo, ale po pierwsze karmię piersią, muszę mieć energię do produkcji mleka, co oczywiście spala mi jakieś 200-300 kcal, a do drugie duży organizm potrzebuje troszkę więcej kalorii, jakby to ująć... każda komórka chce jeść :D Dlatego myślę, że w moim wypadku nieprzekraczanie 2000 kcal, to najlepsza dieta. Jutro zrobię pomiary i zważę się. Wiem, że nie powinno się zbyt często ważyć, ale to mnie też motywuje, nakręca i wiem, że moje działania przynoszą skutek. Na mojej wadze już jest odrobinę mniej :) Wiem, że przede mną niemiłosiernie długa droga, ale najważniejsze, że już o 2 dni krótsza niż jeszcze jakiś czas temu. Dziękuję za każde słowa otuchy. To wszystko zbiera się na moją mega motywację :)

5 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

śniadanie (chleb, mieszanka sałat, polędwica drobiowa,ogórek świeży, papryka żółta, szczypiorek, pieprz, activia waniliowa do picia 1,5% tłuszczu)

II śniadanie (2 śliwki, małe jabłko, maślanka)

obiad (warzywa na patelnię z grilowanym bakłażanem, pierś z kurczaka, kasza pęczak)

podwieczorek (seler, jarmuż, papryka żółta, activia waniliowa, miód) - 1 i pół szklanki

kolacja (serek wiejski, polędwica drobiowa, szczypiorek)

Razem: około 1800 kcal

ćwiczenia: rower stacjonarny 31 minut + 20 minut, spacer szybkim tempem 25 minut)

motywacja: mega

4 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

śniadanie (mleko 2%, otręby i płatki owsiane, otręby pszenne, żurawina suszona)

II śniadanie (borówki amerykańskie, pół jabłka, maślanka)

obiad (warzywa na patelnię z koperkiem zrobione na parze, pierś kurczaka na parze, makaron razowy, dynia na parze) - dałam radę zjeść tylko połowe

podwieczorek (szpinak, burak, seler naciowy, pół jabłka, miód, pieprz) - 2 szklanki

kolacja (serek wiejski, polędwica drobiowa, szczypiorek, ogórek świeży, pół jajka)

Razem: około 1800 kcal

ćwiczenia: spacer 100 minut, aerobik 20 minut, rower stacjonarny 30 minut

motywacja: ogromna

4 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Dziękuję Wam za te słowa. Te mocniejsze i te delikatne. Wszystkie są dla mnie ważne! Wiem, że mi się uda, bo nie może być inaczej :) 

Może kilka słów o mnie. Nie jestem osobą, która nie ma pojęcia o odchudzaniu, która chce schudnąć szybko i byle jak. Wiem ile pracy kosztuje każdy stracony kilogram, ale przede wszystkim jaką daje satysfakcję. Wiem, że 140 kg brzmi tragicznie i uwierzcie mi tak też wygląda, ale... ja nie jestem osobą o wielkim żołądku, wpychającą w siebie na obiad garnek ziemniaków i 6 kotletów. Wciąż karmię piersią i staram się zdrowo odżywiać. Generalnie nie jem fast foodów, bardzo rzadko jadam coś smażonego, ziemniaki też bardzo sporadycznie, nie używam cukru w ogóle, nie piję słodkich napojów,chipsy dla mnie nie istnieją. Jem dużo warzyw, na śniadanie zawsze owsianka, piję mnóstwo wody. Nie piję kawy ani alkoholu. Brzmi nieźle? Więc dlaczego jestem potworem ważącym 140 kg? Moją zmorą są słodycze w sporych, choć nie w olbrzymich ilościach i... kanapki. Uwielbiam kanapki, ale nie, że ser żółty i kilo majonezu.Jem praktycznie tylko ciemne pieczywo. Dla mnie kanapki zawsze wyglądają smacznie i kolorowo: wędlina i co najmniej 3 warzywa, rzodkiewka, ogórek, pomidor, papryka, szczypiorek, sałata, zielona pietruszka... pycha. Zjadam spokojnie 4 :)

Nie mam problemu ze zdrowym odżywianiem. Mój problem to słodycze, kanapki, ale nie tylko. Przy dziecku ciągle jest coś do zrobienia, a u mnie kondycja zerowa. Wieczorem padam razem z nim o 21... nie mam czasu dla siebie. Jem z doskoku coś na szybko, na stojąco zwykle, bardzo nieregularnie. Dlatego moje główne postanowienie, to zaprzyjaźnienie się z rowerem stacjonarnym, przyspieszenie kroku na spacerach z Synkiem, wykorzystywanie dokowych czynności i zabaw z Maluszkiem do poćwiczenia, potańczenia, poruszania się. Rzucam słodycze! No i muszę zacząć regularnie jeść. Dlaczego jestem w stanie dziecko karmić regularnie a siebie nie? Może by tak zawsze po jego posiłku znaleźć czas na swój? Dla moich chłopców, dla siebie, dla zdrowia, dla życia. Potrzebuję tego!

Będę dziś działać, coś postanawiać, jakoś się motywować. Odezwę się jeszcze i dziękuję, że jesteście. To ważne!

4 sierpnia 2014 , Komentarze (49)


Jest źle, jest bardzo źle... jestem ogromna, przeogromna... Zawsze miałam nadwagę, ale teraz jest fatalnie. Mam szczęśliwą rodzinę, cudownie mi z nimi, ale... nie potrafię być w pełni taka jak chcę. Ciężko mi... pocę się jak świnia przy wejściu po schodach na drugie piętro, ciężko mi się bawić na podłodze z moim słodkim Maluszkiem, ciężko mi się kochać z Mężem tak jak bym chciała. Boję się usiąść na ławce, czy krześle w miejscu publicznym, bo mam lęk, że się zawali. Zrobiłam się niezgrabna, w sensie rozwalam wszystko dookoła moim wielkim tyłkiem. Moje ramię jest wielkości uda przeciętnej dziewczyny. Ubieram się w namioty. W niczym już nie wyglądam dobrze, a już najgorzej wyglądam bez niczego. Nie czuje jakby to było moje ciało... W głowie jestem wciąż seksowną, pewną siebie i zwariowaną kobietą. To odbicie w lustrze to nie ja... Potrzebuję wsparcia. Żeby ktoś mnie kopną porządnie w dupę i powiedział: weź się dziewczyno w garść! nie można na ciebie patrzeć! Nie zrobią tego moi chłopcy, bo oni kochają mnie nad życie, oni zawsze będą mnie akceptować. Dlatego tu jestem bo potrzebuję Was, żeby móc się chwalić, żeby mieć komu powiedzieć: "nie zjadłam dziś tego cholernego ciastka" "nie miałam siły wstać z łóżka, ale jeździłam dziś na rowerze całą godzinę" "to nie żart jest mnie o 10 kg mniej". Potrzebuję Was. Potrzebuję.