Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malvinella

kobieta, 37 lat, Piła

175 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 marca 2014 , Komentarze (8)

Dietowo:
Dietowo dobrze, obywa się bez większych wpadek, no ale bez rewelacji w cm, wagowo też...
Ale ubrania, przynajmniej te dolne części robią się luźne, górne ze względu na mój mega biust pozostaja niezmienne, Dzisiaj np. w Lidlu zakupiłam spodenki na indoor cycling, rozmiar L i są za duże, muszę zapierniczać i je wymienić, mam nadzieję, że jakieś emki sie ostna do tego czasu aż moj wroci do domu i będę mogła jechać. Dziwne, bo mam już jedne spodenki z Lidla tez na rowery M i są ciasne, wiec myślałam, że L będzie ok, no ale coś za luźne, i mogą mi z tyłka zjeżdżać w tracie jazdy, a to jednak jest wkurzające. 
No postęp jest, ale niewielki, na dzień kobiet byłam na imprezie i wbiłam się w ubranko M, ogolnie byłam laska, żałuje, że sobie fotki nie trzasnęłam, bo tak nie wylaszczyłam się już dawno dawno. 
Co do diety jeszcze, to zamieniłam jogurty na sok pomidorowy, litr dziennie zamiast 2 jogurtów, kalorycznie dużo mniej bo jeden jogurt średnio ma 150, a cały litr soku 170, i tak jakby dzięki temu jest bardziej warzywnie  chociaż trochę w mojej diecie.

Weselnie:
Tu jest mega tragedia, bo teściu się upiera przy weselu, chce dołożyć, no ale nie całośc, a nas nie stać na pokrycie tej drugiej części, więc uznaliśmy, że no będzie tak jak miało być, przyjęcie: obiad, kawa i ciasto, kolacja i tyle. No to teściu powiedział, że on na takie coś nie przyjdzie... i mamy wojne, kazał nam wstrzymac się z rezerwacją lokalu jeszcze do wtorku. Żebyśmy nie zostali z niczym czasami jak tak dalej pojdzie:(  Nie chcę wojny, ale nie lubię jak ktoś się wpiernicza w nieswoje sprawy, i mąci. Co jest złego  kameralnym przyjęciu?  no to chyba  lepsze niż wiochowate wesele do cholery?! be sensu...

6 marca 2014 , Komentarze (2)

Dzisiajeszy dzień zaczął się o godzinie 0.00, jak wstał Ignaś i nie cholery nie chciał iść spać dalej, i tak po 30-40 minut zasypiał do 4.00 potem znowu świrował gibonka i o 6.00 zasnął, gdy jego starszy brat wstał, o 7.00 jak starszy padł jeszcze Ignasiowy sie obudził... i tak ja oczy na zapałki, Ignas zasypia wyciszam tel żeby się kimnąc do 9, a kiedy wstałam miałam 10 połączeń, z pracy, od teścia, babci... Miałam mieć czas do wtorku z podjęciem decyzji kiedy do pracy wracam, a oni się wysrali, że dzisiaj mam się określić... no i wyszło, że od czerwca. Praca i niania załatwione, pozostał teściu oburzony naszym ślubem... a konkretnie brakiem wesela. No bo jak można nie robić wesela, jak jakies dziady, że on musi zaprosić swoich gości! Mam ochotę sobie w łeb strzelić, bo nie mamy kasy na wesele, a zadłużać się nie mam najmniejszego zamiaru. No to, że on nam dołoży przecież i że reszta też ( czytaj tu: moja mama, Mateusza babcia i mama...) tylko, że Ci wszyscy nam pomagali jak tylko mogli jak urządzaliśmy mieszkanie.... i my wyraźnie mówiliśmy, że zamiast wesela wolimy, aby nam tak pomogli. Tak się stało  i nie mam najmniejszego zamiaru oczekiwac od kogoś, żeby mi coś sponsorował... no wkurwa mam nieziemskiego "jego goście"... 

5 marca 2014 , Komentarze (5)

Ogólnie jest tragedia, nadal nic mniej, może w tych obwodach coś się ruszyło, bo spodnie mi są luźne, ale generalnie jak się zmierzyłam to nie wychodzi jakoś drastycznie mniej, może cm w biodrach...
Jestem załamana, bo mam wrażenie, ze ciągle chodzę głodna, zapijam to wszystko litrami wody niegazowanej... Pewnie mimo iż zdrowych rzeczy i tak jem ich za dużo, no bo jak to inaczej wytłumaczyć?  Jem sporo jabłek, i jogurtów.
Wczoraj zjadłam:
- Activia owsianka na śniadanie
- 2 jogurty owocowe 120 gramow
- 3 gołąbki w wersji light, na mięsie z kurczaka (wcale się nimi nie najadłam masakra)
- 2 małe kromki chleba czarnego z szynką
- sałata z pomidorów 
- i z 4 jabłka średnie

Musze jednak przyznać, że mojemu małemu moja nowa dieta musi odpowiadać,  bo jest spokojniejszy, może nawet moj pokarm jest bardziej wartościowy.

Malo warzyw jem:/ jakoś mi się nie składa...  dzisiaj w sumie też mi sie nie składa na warzywa:/  jakoś się zmuszę na kolaje zjem salatę...

A tu sukienka w jakiej chciałabym wystąpić na naszej uroczystości, ale nie wiem czy takową na mój szanowny zad gdzies kupię, w każdym razie będę się starała.

Jest na allegro, ale boje się, że nie bedzie pasowała... niby w XL wg ich tabeli powinnam się zmieścić, ale wiadomo różnie to może być w praktyce:/
Aha;) weszłam w moją sukienkę z przed ciąży która ma rozmiar 38;) na wdechu ale weszłam...

3 marca 2014 , Komentarze (2)

No będę, bo kurcze już nie wiem z czego zrezygnowac jeszcze, żeby zaczęło mi ubywać cm. 
Dzisiaj jest dobrze, wyspałam się Ignas tylo raz obudził sie o 2 w nocy i spał do 7. Zauważyłam, że jak się wysypiam ważę mniej i lepiej wyglądam, i nie chodzi tu tylko o twarz, bo to oczywiste, że każdy ubytek snu na niej widać, ale ja jak nie śpie to mi się woda zatrzymuje i wtedy jest kicha. a przy moim trybie zycia brak snu to norma, bo teraz maluchy, a potem znowu praca zmianowa, czyli ja po prostu powinnam się przystosować do niedoboru snu i tyle;)

Postanowiłam nie jeść nic smażonego, żadnych słodyczy, no prawie żadnych (kupiłam sobię tabliczkę mojej ulubionej gorzkiej  czekolady, i to ma na te 2 miesiące wystarczyć).

I nie uda mi się pewnie zjechać o te 2 rozmiary, bo 42 nosiłam przy 70 kg, a to jest 12 do zrzucenia... najchętniej bym poszła do dietetyka, żeby mi ustalił jakąs logiczną dietę przy karmieniu, ale niestety nie mam na to kasy:/

Zrobiłabym sobie fotkę i wrzuciła tu, ale mi się zwyczajnie nie chce na siebie patrzeć...

28 lutego 2014 , Komentarze (7)

Miały być chrzciny i tylko chrzciny, ale postanowiliśmy zalegalizować nasz związek, trwający od 10 lat... Nie będzie wesela, tylko małe przyjęcie ale i tak nie chce wyglądać jak teraz. A nie wiem co się ze mną dzieje, nie jem słodyczy, dużo się ruszam, 2 razy w tygodniu Indoor cycling, 2 razy rolki i dluugie spacery. Od tygodnia zrezygnowałam jeszcze z białego pieczywa, i dzisiaj chyba ostatni dzień był słodki jogurt. Najskuteczniejszy był by dukan, ale karmię nadal mego pasożyta i nie mogę... bo on kocha swojego cycuszka;)
Rozmiar 46 musi się zamienić na 42! wagę mam w dupie, ale o te 2 rozmiary muszę się pomniejszyć do tego czasu.
Dead line- 17 maj 2014 

6 grudnia 2013 , Skomentuj

No i poszłam na zajęcia we wtorek. Było cudownie, pot lał się strumieniami! A wiecie co... oni mnie tam pamiętali, i przyjeli jak swoją;) Pierwszy trening po 2 latach prawie, a ja nie musiałam oszukiwać, tylko zwyczajnie dałam rade:) Ubył mi kilogram, ale niestety nie moge paska zmienic, bo najpierw mi przybył:( ale może się coś ruszy.  Ograniczenie słodyczy jednak daje coś... bo po jednym treningu to raczej nie od tego ;) Dzisiaj może tez pójdę, bo jestem na liście rezerwowej...

Miałam postanowienie nie piec nic do świąt, ale moj sobie zażyczył stefanie, no i zrobiłam... ale zjadłam tylko kosteczke 2x2 cm, żeby spróbować :)i ćwiczę silną wole nad blachą;), jak byłam na dukanie, to przecież potrafiłam piec dla rodziny i nie tknąć tego wcale, więc może i teraz tak dam rade. Ale od kilku dni nie czuje takiej potrzeby jedzenia jak ostatnio. Ja mam jednak chyba jakieś problemy z hormonami...

2 grudnia 2013 , Komentarze (1)

Nadal nie jem słodyczy, upieklam sobie babeczki owsiane. Źle coś ze mną, taniec nam nie wyjdzie, niestety, za późno sa zajęcia i 2 godziny na raz...  więc odpada. Postanowiłam znowu na fitness iśc, konkretnie indoor cycling, ale kurde też miejsc nie ma i jestem na liście rezerwowej na dzisiaj, no ale zobacze może się coś zwolni. Ignaś daje tak popalić, że musze wyjść,
Nawet nie wchodzę na wage, bo widzę, że nic nie ubyło, jak nie jest więcej, bo mam palce spuchnięte... jakby to moje dziecko przymknęło tą swoja malą buźke na chwile to bym chociaz się ogarnęła i na spacer byśmy wyszli... ale on wisi na mnie, że nawet siku iśc nie moge.


29 listopada 2013 , Komentarze (2)


Bez słodkiego moje nudne życie jest jeszcze bardziej smutne... ale przesadzałam ostatnio i to bardzo. Jedna poprawa, nie wagowa, ale chociaż mogę się załatwić... a zaparcia miałam tak ogromne, że już chciałam iść z tym do lekarza. Nie tak, że całkiem nie jem, jem to co sobie sama upiekę, ale mniej, tzn np małą kostkę ciasta a nie pół blachy;) muszę próbować to co robię, bo bym nie wytrzymała. Jak mam ochotę na coś słodkiego jem jogurt owocowy  z otrębami, zrezygnowałam też z jednej kanapki (zawsze na śniadanie jadłam 2), kupiłam małe jabłuszka sztuka jest sztuka:) A tak na osłodę przepis na ciasto, nie jest chyba mocno kaloryczne, nie powiem, że wcale, bo jednak jest to zwykłe ciasto, ale idą święta więc polecam je bo jest proste, tanie i bardzo dobre.

Próbuję namówić mojego na taniec towarzyski w celach ratowania związku. Kiedyś chodziliśmy i bardzo dobrze nam to robiło. Moja mama zadeklarowała się ogarnąć małego jakoś w tym czasie.

 

Ogólnie mam chandrę i uczucie, że przegrałam swoje życie, ale to tak na marginesie.

27 listopada 2013 , Komentarze (2)

Na aerobik nie chodzę:( Ignaś wyje jak mnie nie ma, już nawet ściągalam mleko, ale to nic nie daje, podobno jak wychodzę to zaczyna sie koncert. Nie schudlam ani grama:( Za to założyłam bloga kulinarnego ... A najgorsze jest to, że nie jem dużo... ale brak ruchu jednak robi swoje, od kilku dni wykluczyłam słodkie, ale na chwile obecną nic się nie dzieje. Się zastanawiam, czy warto rezygnowac ze złodkiego, jak to nic nie daje, bo jak jadłam to nie tyłam, więc nie wiem czy jest sens sobie żałować:/

8 października 2013 , Komentarze (3)

   Nie wytrzymałam. 3 tygodnie siedzenia w domu to o 3 tygodnie za długo, zwłaszcza, że połogu nie miałam jakiegoś powikłanego. Od niedzieli liczę kalorie, a od wczoraj do tego zapisałam się na aerobik, na chwile obecną do grupy początkującej, ale i tak ledwo dałam rade, nie kndycyjnie, 30 minut podskakiwania było spoko- ale drugie 30 minut ćwiczeń wzmacniających już troche gorzej niestety, raz musialam odpuścić. Co dziwne, że ćwiczenia na mięśnie brzucha dałam rade wykonac całe, gdzie po ciąży to te mięśnie powinny być jakieś słabsze, za to moje nogi odmowiły posłuszeństwa, a zakwasy mam największe w ręach.
Mam postanowienie dietetyczne- max 2000 kcal dziennie, tyle bo karmię małego, teraz jem około 2500, ale przytyłam kilogram, więc najwyraźniej to dla mnie za dużo, bo tego ruchu w domu nie mam wiele. Fitness we wtorki i czwartki, do tego chciałabym chociaż raz w tygodniu jeszcze na kije iść. Niestety mój M nie jest zbyt wyrozumiały i zamiast mnie wspierać w odchudzaniu ma do mnie jeszcze pretensje o to, że mu dzieciaki zwalam na głowe jak on biedny z pracy wraca. To, że ja nie śpię po nocach i wstaję o świcie nie ma dla niego większego znaczenia.
    Zaczynałam mieć objawy depresji. Żałowałam,  wszystkiego, wybranego zawodu, tego, że chciałam mieć dzieci... byłam już wypompowana psychicznie i po części też fizycznie. Jak można nie dostać w glowę siedząc praktycznie 24h na d w domu. Bo maluchy pochorowały i kilka dni nawet na dwór nie wyszlam...
Chciałabym do Bożego Narodzenia schudnąć 11,5 kg czyli do 70kg