Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze to się nie poddawać...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18098
Komentarzy: 407
Założony: 29 października 2011
Ostatni wpis: 5 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Renatek13

kobieta, 44 lat, Warszawa

169 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

31 stycznia 2015 , Komentarze (1)

jeśli to prawda, to chyba w 99% stanowimy wyjątki od reguły. Ja na pewno takim wyjątkiem jestem, od wielu lat systematycznie wracam do starych nawyków, popełniam te same błędy, moja sinusoida wagi ma się dobrze: raz w górę, raz w dół, niezmiennie, stale to samo. Obecnie jestem na samym szycie tej sinusoidy, mam nadzieję nie pobić rekordu, a zacząć ześlizgiwać się w dół...

28 grudnia 2014 , Komentarze (2)

Kolejny powrót, nie związany z objedzeniem świątecznym,ale całokształtem. 7kg zgubione na wiosnę wróciło z wielkim hukiem. Trzeba coś z tym zrobić. To 'coś' niby proste, a tyle kłopotów sprawia, ale mam zamiar poradzić sobie ... :)

12 lipca 2014 , Komentarze (2)

Sama nie mogę uwierzyć, jak ten czas szybko leci, już miesiąc nie było mnie tutaj, już miesiąc (kolejny) nie mam czasu na nic, zalatana, zabiegana, przemęczona, podjadająca wieczorami, zajadająca smutki ciasteczkami, uzależniona od tigerów i kawy...

Komunia udała się, bardzo. Jedzenia zostało dużo, pysznego jedzenia. Po drodze do dnia dzisiejszego byłam tydzień nad morzem. Troszkę luzu, niby. Pogoda średnia, a z trzema moimi brzdącami o odpoczynku trudno mówić. Ja to nazwałam zmianą klimatu i otoczenia. 

Dzisiaj też mam w planie szykowanie syna na kolonie, w poniedziałek wyrusza. Na wadze dwa kilo więcej jak na pasku, najważniejsze że do wagi pierwotnej dużo mi jeszcze brakuje. paska nie zmieniam, będzie to motywacja żeby jak najszybciej dobić do tych 75 kg a potem dalej w dół.

Ostatnio wysadziłam moje bakłażany do ogródka, nie wiem czy nie za późno. Zobaczymy. Dwie sztuki chcę wsadzić do doniczek i w domu trzymać, może szybciej zakwitną i może zaowocują?

11 czerwca 2014 , Komentarze (3)

jest prawie godz 23, ja zrobiłam sobie przerwę w sprzątaniu, a że dawno nie zaglądałam na vitalię, więc mam chwilę odpoczynku przy komputerze. Ostatnio nie trzymam diety, często tak mam, ale waga dzisiaj pokazała mały padeczek. Nie bardzo mogę w to uwierzyć, ale chyba powinnam :)

Przygotowania do komunii syna w toku, kończę sprzątać a od jutra zakupy i gotowanie. O matko, ile tego jedzenia będzie, a ile pewnie zostanie!!! i szkoda będzie wyrzucić...i ciasta będą, i torty, i pucharki z lodami, i mięsa, sałatki, itd, itp... Ale dam radę, nawet jak sobie podjem, to jak już będzie po uroczystości ( nie lubię określenia 'impreza', nie pasuje mi do tego konkretnego zdarzenia) zacznę znowu przygodę z dietkowaniem :)

6 czerwca 2014 , Komentarze (6)

waga bez zmian od 3 dni, czyli jest naprawdę dobrze, sukienka na komunię syna trochę wisi na mnie ale jest ok, nawet jak przy stole trochę sobie pozwolę na za dużo to szwy nie pękną ;)) Ogólnie jest dobrze, cieszę się że jest mnie mniej już o 6,5kg, ale mam chwile że dołuje mnie i tak moja obecna waga. Ubrania zaczynają na mnie wisieć, w pracy zauważono zmiany, a ja raz jestem w skowronkach że daję rade i zaliczam spadki wagowe, a innym razem wciąż widzę siebie jako grubą, nieatrakcyjną klępę, do tego zmęczoną i marudzącą. Wiadomo, można zwalić na pogodę, można zwalić na to że 'taka juz się urodziłam'... jedno wiem, po chwilach marudzenia przychodzą chwile weselsze i się kręci (czyli 'alleluja i do przodu...') :))

4 czerwca 2014 , Komentarze (6)

W październiku wróciłam do pracy po macierzyńskim,od tamtego momentu żyję w ciągłym biegu, przemęczona, niedospana, zabiegana... wczoraj i dzisiaj jestem na urlopie, całe dwa dni :) Przyznam, że wczoraj czułam się całkiem zagubiona, nie wiedziałam co mam z sobą zrobić, obiecałam sobie, że przez te dwa dni będę tylko robiła to co muszę, żadnego sprzątania ponad program, czy nadrabiania tego, co zaległe... Ale dzisiaj jest już tak jak powinno być, no prawie. Rano, bez pośpiechu śniadanko z córeczką (najpierw wyszykowałam starsze dzieci do szkoły i przedszkola, ale to tak na marginesie), później w słoneczku spacerek ( po drodze zauważyłam że pali się pustostan niedaleko naszego domu, wezwałam straż pożarną), wróciłyśmy, pobawiłyśmy się, pośmiałyśmy, teraz córeczka śpi a ja z kawusią usiadłam do Vitalii :)) (najpierw tak na wszelki wypadek  sprawdziłam pocztę służbową, ale tylko tak jakby było coś bardzo,bardzo ważnego...) i sprawdziłam czy nikt z pracy nie dzwonił...

I tak po zastanowieniu chyba muszę siebie nazwać... pracoholiczką, niestety taka jest prawda, nie umiem usiąść i nic nie robić, a przede wszystkim nie umiem nie myśleć o pracy. Za kilka minut biorę się za naukę, w styczniu zapisałam się na kurs e-learningowy, co tydzień przychodzą lekcje i testy, ja mam 4 lekcje do nadrobienia, do tego obiadek do zrobienia, rozplanowanie menu na komunię syna (to za 1,5 tyg), pranie do wywieszenia...

Dzisiaj znów zaliczyłam spadek wagi, w planach miałam zamiar osiągnąć 75kg tak ok 15 czerwca (i to były takie nieśmiałe plany, że może uda się, a może nie) a tu do 15 czerwca jeszcze 1,5 tyg a mi zostało 0,3kg... w sumie to dobrze byłoby żebym przystopowała z tym chudnięciem, bo sukienka którą kupiłam na komunię syna zaczyna wisieć na mnie a drugiej nie chciałabym kupować...

A jutro do pracy... :)

2 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj znów zaliczyłam mały spadek wagowy, bardzo mnie to dziwi bo diety nie trzymam, dzisiaj np. zjadłam kotleta mielonego (smażony), do tego ziemniaczki i kapustka (zasmażana), wczoraj wieczorem kanapki były z białym pieczywem. Jedyne wytłumaczenie to takie, że to spalam, fakt, że wczoraj prawie do pierwszej w nocy prasowałam, a w dzień ostro zabrałam się za sprzątanie. Ogólnie nie narzekam :)

Dzisiaj nawet męża postawiłam na wadze bo myślałam, że źle pokazuje, ale u niego waga bez zmian, czyli mi waga spada :)

30 maja 2014 , Komentarze (5)

Moja waga to fajna kumpela, bez niej moja motywacja spada do zera. Ważę się codziennie, to mnie motywuje. Wiem, że z tym ważeniem codziennym nie każdemu jest po drodze, ale mi to odpowiada i przede wszyztkim pomaga. Dzisiaj rano waga mnie zaskoczyła, zawsze wynik pokazywała bijąc czerwonym ostrym kolorem ekranu, a dzisiaj zaświeciła lekkim różem!!! czerwony oznaczał że jestem otyła, różowy oznacza że weszłam w fazę nadwagi, jestem ciekawa czy kiedykolwiek uda mi się popatrzeć w zielony ekran, który będzie oznaczał wagę normalną... kilka lat temu to mi się udało, w półtora miesiaca zjechałam z 74kg do 64kg, ale to już dawne czasy, historia...

Mimo że diety nie trzymam i nie ćwiczę, waga dzisiaj znów w dół poszła, jedynie mniej jem... nawet przed @ waga nie poszła w górę, jedynie przystanęła na chwilkę. Chyba powinnam się cieszyć, chciałabym mieć czas, żeby móc się cieszyć. Mam nadzieję że po 15 czerwca będę tego czasu miała odrobinę więcej dla siebie. Na razie wielkie przygotowania do uroczystości rodzinnej...

27 maja 2014 , Komentarze (5)

Kilka dni nie było mnie na Vitalii, zabiegana jak zwykle byłam, niedospana, nie było dietetycznie, wyczynów sportowych także nie było, ale... nie ma tragedii :) Kupiłam baterię do wagi i mimo że miałam na nią stanąć dopiero pod koniec tygodnia jak @ sobie pójdzie, stanęłam dzisiaj rano. Stwierdziłam, że jak nie mam kontroli codziennej mojej wagi to nie mam motywacji, i z resztą bez dietkowania bałam się że wróciłam do wagi startowej. Z 'duszą na ramieniu' weszłam na wagę i ... pokazała 77,6kg. Niecały kg więcej jak na pasku, a jutro (albo dziś) spodziewam się "koleżanki" @, opuchnięta jestem i chyba dlatego miałam wrażenie że dobiję do '8' z przodu. Ogólnie pozytyw jest, motywacja też :) PS. bakłażany wzeszły, jeszcze trochę i będe je rozsadzać :) zaczynam świrować na punkcie roślinek ;) ale dobrze mieć coś, co się lubi, jakąś odskocznię od tego zwariowanego życia :)

23 maja 2014 , Komentarze (5)

po dwóch dniach ciągu jedzeniowego wczoraj już było ok z dietą, jeszcze kilka dni i stanę sobie na wadze, a że @ na początku przyszłego tyg mnie nawiedzi to pomyślałam że dopiero po niej przywitam się z wagą. A waga narazie w stanie uśpienia sobie jest, bateria padła i nawet nie spieszę się z zakupem nowej. Przynajmniej nie korci mnie żeby na nią stawać. Tak więc pod koniec przyszłego tyg ważenie. Na razie odpuściłam sobie ćwiczenia, no i niestety bieganie, a buty czekają. Ale nie mam najzwyczajniej czasu. Mam nadzieję że od przyszłego tygodnia trochę to się zmieni. Mam też nadzieję, że do połowy czerwca dobrnę do 75kg, będzie trudno, ale może uda się?...