Pamiętnik odchudzania użytkownika:
misskitten

kobieta, 42 lat, Gdańsk

171 cm, 77.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lutego 2012 , Komentarze (1)

Łoł!Jak te brzuszki wciągają.....jak jest okazja to robię, i ciągle chcę więcej;-) no nie wiem ile maxymalnie zrobię w ciągu dnia ale będę się starać.Już czwarty dzień z kolei "kratkuję"....oczekuję efektów ale też sprawia mi przyjemność że coś tak systematycznie robię......jakiś postęp. Dietkowo dzisiaj ok.Kupiłam pyszne jabłuszka. Twarde, słodkie i soczyste......mniam, tak mało kalorii a tyle słodyczy:-)i witaminki!

...jak się rozprawię z brzuchem, to przyjdzie kolej na nogi:-)))

15 lutego 2012 , Komentarze (5)

No i po walentynkach....jak ja nie lubię tego święta. Jakieś dziwne ciśnienie wszyscy mają. Więc wczoraj spacjalnych obchodów nie było. Pyszna kolacyjka + butelka wina = miły wieczór razem. M....wrócił w końcu (baaaaardzo się z tego Cieszę bo się za nim stęskniłam) przywiózł prezenty:-))))najbardziej mi się podobała Lipfinity Maxfactora w kolorze.....hmmmm, którego nigdy bym sama nie miała odwagi kupić:-))))kolor bardzo walentynkowy....ma fantazję facet;-) Jeśli chodzi o dietę to się trzymałam ale ta kolacyjka nie była szczególnie dietetyczna. Zrobiliśmy spaghetti z krewetkami, czosnkiem i piri piri na oliwie z pietruszką i parmezanem. Oliwy była 1 stołowa łyżka....ale ten parmezan-bomba kaloryczna. No cóż pyszne to było:-) i same afrodyzjaki;-) Muszę dziś nadrobić brzuszki. Zapisana jestem do grupy kratkujących. Trzeba spiąć poślady. Wczoraj było 310......dziś musi być więcej:-D

zrobiłam 420!!!jestem z siebie dumna, zrobiłam zdj brzucha....za 2 tyg. porównam.

13 lutego 2012 , Komentarze (3)

Och co za dzień....co we mnie dzisiaj wstąpiło. Jakiś jamochłon chyba:-)))Rano było skromnie. Razowiec z białym serkiem i pomidorem, potem herbatka z rogalem drożdżowym, potem już coraz gorzej-bułka drożdżowa z budyniem, kanapka z razowcem i wędliną, rogal drożdżowy i rosół,rosół,rosół,rosół.......ugotowałam rosół i tak mi zasmakował że kilka kubków pochłonęłam.Na koniec duże jabłko. Dziś jakaś jazda na drożdżowe:-( Jutro już się ogarniam, co to ma być dieta do cholery????No ale cóż, zdarzają się i takie dni....niestety. DZIEŃ POCHŁANIACZA:-(((

Jedyny plus to że zapisałam się do grupy kratkujących i dziś rano 200 brzuszków a wieczorem 400!!!!Wow....mój rekord życiowy

 

 

12 lutego 2012 , Komentarze (10)

No i niedzielka minęła.....wczoraj się troche pocierpiało, ale nie było tak źle. Godzinny spacerek sprawił że dotleniłam sie porządnie i zapomniałam o kacu. Na wieczór jedno ciemne piwko i zasnęłam jak aniołek....oczywiście z moją piesulką kochaną, kłakusią:-)uwielbiam ją. Jest to najwspanialszy pies pod słońcem i zarazem najmądrzejszy!!!A dziś pobódka 11.45.....wyspałam się jak koń, jak dwa konie:-D     

W związku z tym że wczoraj jedyna aktywność to był spacer, dziś dla odmiany już się wzięłam za siebie i były ćwiczenia. Między innymi 270 brzuszków. A w sumie 50 minut, bo na więcej nie miałam czasu. Byłam umówiona z koleżanką do kina,trzeba się było ogarnąć i zrobić do ludzi:-))))Założyłam nową bluzkę w mega czeronym kolorku!kolorek energetyzujący!Film ok....biograficzny o Marylin. Towarzystwo też ok:-) więc "dzień zaliczam do udanych" i "było bardzo sympatycznie" :-) I tym miłym akcentem kończę.....Famous Grouse się chłodzi, będzie drinczek;-)

Kot znów zaczyna marce:-(lowelas

11 lutego 2012 , Komentarze (6)

Oj główka boli, boli.....nie wiem czy to od nadmiaru alkoholu czy od niewyspania. Ale muszę przyznać że imprezka się udała i się wytańczyłam:-))))dojechałam później niż wszyscy więc jak przyszłam to już większość znajomych była wesoła;-)więc na start żeby nadrobić podwójnego whiskacza sobie zamówiłam.....no i tańce tańce. Był jeden koleś :-) zespół pieśni i tańca go nazwałam:-D koszula zapięta pod samiutką szyję, wszystkie dziewczyny zaczepiał, nosiło go (ale tańczył ok:-)....tylko.....ja strasznie nielubię jak z tymi łapami się pchają faceci. Po co? Przecież można tańczyć bez dotykania. No ja mam już swojego mężczyznę więc nie mam na co narzekać....ale.....jakbym była sama i chciała kogoś poznać to stwierdzam że strasznie kiepsko:-((( może i niektórzy wyglądają ok....ale z głową nie ok. Jak tak chwilę pogadać to baaardzo słabo. No ale to nie mój problem na szczęście i nie będę drążyć tematu....ale to jednak trochę dołujące. Poza tym faceta nie szuka się na imprezie, w klubie............tylko w bibliotece:-))))))))jeszcze mnie chyba trzyma, bo głupoty piszę. Za to dziewczyn fajnych sporo poznałam wczoraj:-)))wesoło było!!!!

10 lutego 2012 , Komentarze (2)

Na początek motywacja!!!

Uwielbiam takie brzuszki

Więc od rana wszystko w jak najlepszym porządku, dietkowo,wagowo i pomiarowo! Wczoraj poszłam znowu spać z pustym żołądkiem. To jednak najlepiej działa przy odchudzaniu!  Dziś wybieram się wieczorem ze znajomymi na imprezkę, więc muszę sie troszkę przygotować...może jeszcze zdążę jakiś szoping zrobić mam fajną sukienkę czarną ale brakuje mi do niej paska. Chociaż i tak nie wiem czy ją ubiorę.Zobaczymy!Za to mam nową torebkę kopertówkę, którą z sobą wezmę:-)))

9 lutego 2012 , Komentarze (6)

Dziś zrobiłam sobie pyszny obiadek. Ziemniaczki zarumienione w piekarniku chodziły za mną od wczoraj......pychotka, do tego gulasz z polędwiczki wieprzowej i surówka marchew+por. No i zjadłam ten obiadek.....ogarnęła mnie senność. To co? Kawkę sobie strzelę, nie będę przecież w dzień spać, bo co potem w nocy robić (tym bardziej że sama teraz jestem;), no i do kawki wpadły cukiereczki. To jest dziwne ale jedząc je już wiedziałam, że będę to musiała odrobić. Ostatnio wystrzegałam się słodkości i nawet dobrze mi szło. Ale godzinka ćwiczeń została zaliczona. Spaliłam więcej niż te 3 cukierki:-D. Przed południem byłam też z pieskiem na spacerze w lesie. Godzina czasu na mrozie....ale dziś wiało. Jakoś wytrzymałam. No trochę ruchu dziś miałam. Sprzątanie chałupy też się liczy......samo się przecież nie zrobi:-)

9 lutego 2012 , Komentarze (11)

Dzisiaj to naprawdę zaczynam się zastanawiać nad tymi kilogramami.....o co chodzi. Pomierzyłam się bo widzę po talii że mi ładnie pospadało, po brzuchu też widać, no i wyszło na to że od początku stycznia (pomiary robiłam 3 stycznia) ubyło mi razem 31 cm. To jest chyba dobry wynik ale nie przekłada się na kilogramy, bo kilogramów w tym czasie ubyło raptem około 3,5!!!Ja chyba nie jestem normalna. Najwięcej ubyło w talii,potem w brzuchu i piersiach. No cóż nie będę narzekać bo to nie ma sensu, ale mam szczęście że co jakiś czas sie mierzę bo inaczej z tymi kg to bym doła łapała i by mnie to zniechęcało do dalszego odchudzania. To jest dziwne czy tylko mi się tak wydaje??????

8 lutego 2012 , Komentarze (6)

Jak cudownie, już wieczorek. Dogrzewam się przy kominku i czytam Wasze pamiętniki. M....pojechał, postanowiłam nie wtrącać się w jego pakowanie i okazało się że dobrze zrobiłam, bo całkiem nieźle się ogarnął z tym wszystkim. Jako kochająca żona zrobiłam mu na drogę sałatkę jarzynową (jego ulubiona), odwiozłam do miasta i na tym moja rola się skończyła. Na dziś wieczór zaplanowałam sobie babskie kino. Byłam w wypożyczalni i mam nawet Dzienniki Briget Jones.....mogę to oglądać wiele razy i chyba nigdy mi się nie znudzi:-D.  No i odwiedziłam dziś drogerię, kupiłam trochę kosmetyków, między innymi mleczko ujędrniające do ciała....bo mi się skończyło. Postnowiłam wypróbować nowe z innej firmy. Przy wyborze kierowałam się zapachem:-))))bardzo inteligentnie!!! Dziś odebrałam też buty z reklamacji. Ja mam pecha do kozaków, zawsze coś się dzieje z tymi butami które kupie. Najbardziej denerwuje mnie to że kosztują całkiem sporo a cena nie jest adekwatna do jakości! To jest przegięcie! W zeszłym roku kupiłam dwie pary włoskich. Obydwie reklamacja. W tym roku polskie, też reklamacja....ale tym razem chodziło o drobiazg który został dobrze naprawiony więc jestem zadowolona! No i zadowolona jestem też z diety.......wczoraj zrobiłam sałatkę z gotowanej piersi kurczaka z ryżem brązowym,papryką,ananasem i kukurydzą, dałam trochę majonezu i jogurtu i doprawiłam chilli cayenne....więc miałam dziś dobre menu. Myślę że jutro upiekę sobie ziemniaczki w piekarniku, tak żeby były rumiane. Do tego jakieś mięsko i surówka. Zobaczymy:-)

7 lutego 2012 , Komentarze (8)

Już nie jest tak wesoło jak wczoraj....ale nie potrzebnie daję się ponieść emocjom. Właściwie to czym ja się przejmuję. Oczywiście wszystkiemu winni faceci!!!!Nie kto inny. M....jutro wyjeżdza daleko i nie będzie go z tydzień...jedzie z kolegami, ok niech jedzie....będę też miała trochę spokoju...ale jak patrze na ich przygotowania do wyjazdu to nie mogę się nadziwić. Kobiety są jednak bardziej zorganizowane, potrafią wszystko jakoś tak sensownie zaplanować....a z facetami to jak z dziećmi. Dosłownie. Duże dzieci. Tego i tamtego nie weźmie, zapomi, ale browar najważniejszy...No nic, trzeba zacisnąć zęby i wytrzymać jeszcze ten jeden dzień. Z dietą ok. Dziś to nie miałam zbytnio czasu na nic. Teraz właściwie muszę jeszcze trochę popracować na kompie. Na ćwiczenia dziś nie idę.....może w domku się trochę porozciągam....jakąś jogę uskutecznię:-)