Od rana jakaś zadowolona,wyspana i szczęśliwa. Ostatnie spadki mnie podniosły na duchu.....może nie są wielkie ale dla mnie ok!Ja już sobie wytłumaczyłam, że tylko tyje się szybko i łatwo:-) W odchudzaniu na efkty trzeba trochę poczekać. Wczoraj w sumie to około 1500 kcal było...o 17.30 ostatni posiłek.....ale o 21 zaczęło mi w brzuchu burczeć, tym bardziej że naoglądałam się niektórych fotomenu w waszych pamiętnikach. Ale chyba nie było tragedii bo zjadłam 2 różyczki brokuła i 2 plasterki krakowskiej żeby oszukać siebie:-)))))a do spania koło 23. No i może by mi tak w brzuchu nie burczało gdyby nie to że na wieczór jeszcze poćwiczyłam brzuszki 15 minut. Ale jednym mogę się pochwalić. Mój M. wczoraj wieczorem przywiózł pachnącą pizzę. Nie zjadłam ani kawałka! Więc chyba mam powody do radości! Dziś wybieram się wieczorkiem na ćwiczenia. Godzinka wycisku nie zaszkodzi