Pamiętnik odchudzania użytkownika:
monica31

kobieta, 44 lat, Poznań

164 cm, 65.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 60kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 stycznia 2012 , Komentarze (13)

Hejka,

tak się wczoraj namęczyłam ;) z wrzuceniem tych sukienek i nic, du..., nie weszło hahah
W takim razie podejmę kolejną próbę... może się uda ;)))

Oto co znalazłam:






Zdaje się, że wczoraj byłam zbyt zmęczona i zakręcona, bo widzę, że teraz poszło mi to o wiele łatwiej hahah ;)

Co o nich myślicie????

Oczywiście, mam świadomość tego, że do nich, to jeszcze sporo muszę zrzucić ;)))

Aaa jeszcze jedno, są one dostępne oczywiście w różnych kolorach.
To co ja bym chciała to to , by przy sukience były jakieś ramiączka lub coś innego, by nie trzeba było jej przez cały czas poprawiać i się stresować, że spadnie... To jest moje praktyczne spojrzenie na sprawę ;)) Przy ostatniej było napisane, że istnieje możliwość dołożenia ramiączek lub szelki na szyję. Wszystkie są szyte na miarę, więc sądzę, że u pozostałych też można coś takiego zrobić.

Pozdrawiam

23 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Miałam Wam opisać śmieszną sytuację, jaka mi się przydarzyła w ten weekend...
Na egzaminie ustnym z Koncepcji Zarządzania, doktor strzela do nas pytaniami. Wchodziliśmy w grupach po 3 osoby. Nie było czasu na zastanowienie się. Jak jedna osoba nie wiedziała, czy zastanawiała się to innym nie pozwalał pomagać, tylko zadawał już inne pytanie kolejnej osobie... I tak jednym z pytań, jakie na mnie trafiły to rodzaje benchmarkingu i je opisać. Przy opisie funkcjonalnego wchodzi mi w zdanie i pyta się coś o to, co to ma wszystko wspólnego z klientem. A ja mu wyjechałam z tekstem, że "najważniejsze jest zadowolić klienta!" :))) Koleś zaczął się śmiać i stwierdził, że bardzo miło jak studentka na egzaminie mu mówi o zadowoleniu klienta ;))) A ja oczywiście spaliłam cegłę! ;) Wszystko przez to, że na sali byliśmy max 10 minut, a on w tym czasie zdążył nam zadać z dwadzieścia parę pytań.... Egzamin zaliczyłam na 4 ;)

A to o co chciałam się Was zapytać, to co myślicie o tych sukienkach?

 









Nie wiem czy wgrały się te sukienki :(((


Oglądałam sukienki na allegro by zobaczyć, co jest modne i czy coś mi się spodoba. To wstępne oględziny... ;) Jak Wam się podobają????

Pozdrawiam






23 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Kochani,

właśnie weszłam na wagę! Myślałam, że nie pokaże mi żadnej zmiany biorąc pod uwagę to, że w toalecie znowu nie byłam parę dni i to, że wczoraj ok 20 zjadłam kawałek sernika imieninowego. Serniczek był pyszny ;) Jednak wiedząc, że czeka mnie takie jedzenie w ciągu dnia ograniczyłam ilość kcal, żeby zmieścić się w normie! Aaaa w piątek też zjadłam tort bo z kolei mój brat miał imieniny... Wtedy też starałam się zmieścić się w mojej normie, ale zdaje się, że ją przekroczyłam. Nie liczyłam dokładnie....
Bardzo się cieszę, że waga tak ładnie mi spadła - 65,5 kg, choć szczerze mówiąc nie mam siły dzisiaj się cieszyć hehe Miałam ciężki weekend. Spałam po 3-4 godziny (nauka do egzaminów na ostatnią chwilę;) ), więc dzisiaj chodzę jak naćpana i jak już zszedł stres to spać mi się chce. Najważniejsze jest to, że zdałam wszystko i to nawet, nawet całkiem dobrze ;) W nadchodzący weekend czekają mnie niestety najgorsze egzaminy, więc jeszcze trochę stresu będzie, ale dam radę, bo mnie super wspieracie!!! Dziękuję!
Powiem Wam, że moja kuzynka, TA kuzynka, po rozmowie ze mną kupiła sobie skakankę i zaczęła się odchudzać hehe Moja sąsiadka też się w nią zaopatrzyła, więc może teraz będziemy wszystkie razem ćwiczyć hehehe ;))))

Pozdrawiam i miłego dnia!

19 stycznia 2012 , Komentarze (14)

Witajcie,

nie wiem co się dzieje, ale od ponad tygodnia jest mi zimno jak nie wiem... Wcześniej pobolewało mnie gardło, miałam temp w nocy, ale były gorące herbatki i jakoś sobie z tym poradziłam. Pozostało tylko to, że mi zimno. Normalnie jestem zmarzluch. To fakt, ale dzisiaj w domu jest ciepło bo widzę, że wszyscy w krótkich rękawkach chodzą, a ja mam na sobie podkoszulkę, bluzę i na to jeszcze kamizelkę. A by tego było mało, mam 2 pary normalnych skarpet i jeszcze jedne wełniane, które zrobiła moja babcia. To jest jakaś porażka! Mam nadzieję, że mi przejdzie....

Ale nie o tym...
Wczoraj byłam u babci i tak się złożyło, że przede mną przyszła ciocia i była też TA kuzynka. Jak się rozebrałam i robiłam sobie herbatkę, ciocia zapytała się czy się odchudzam, bo chyba schudłam. Na co odpowiedziałam, że tak i że schudłam prawie 8,5kg. Na co moja kuzynka "no nie pierd...!". Aż urosłam :))) W czasie rozmowy moja kuzynka przyznała się, że jej się przytyło i musi trochę zrzucić.... Porozmawiałyśmy trochę, kuzynka stwierdziła, że będzie brała na odchudzanie jakieś tabsy, które są niedozwolone w Pl. Powiedziałam co o tym myślę, ale to jej sprawa...
Dzisiaj natomiast zawiozłam inną kuzynkę i jej dzieci do lekarza i w drodze powrotnej wstąpiłyśmy do babci. Była tam ciocia, matka TEJ kuzynki. Podczas rozmowy powiedziała: "słyszałam, że się odchudzasz?" i po chwili dodała: "do czerwca jeszcze sporo czasu, więc zdążysz z powrotem przytyć to co schudłaś". Skomentowałam to tak, że mam zamiar jeszcze trochę zrzucić, a potem pójdę do dietetyka by to utrzymać!
Ja im kurde pokażę!!!! :)))

Inna bardzo miła sprawa....
Dwa temu jak byłam na basenie, zadzwoniła moja sąsiadka mówiąc "dzwonię do Ciebie już chyba 4 raz... przyjedziesz na martini?". Ja, że spoko, ale w drodze powrotnej do domu wstąpiłam do sklepu, kupiłam chipsy dla niej i colę zero dla mnie:). Jak się spotkałyśmy, powiedziałam sąsiadce, że nie piję bo mam jakieś problemy z pójściem do wc, więc dam sobie spokój. Wyobraźcie sobie, że od razu dostałam pół szklanki soku śliwkowego, jakąś herbatkę wspomagającą przemianę...Okazało się, że sąsiadka stosowała kiedyś dukana, ale miała jakieś problemy z nerkami, więc go przerwała. Po tej diecie jednak zostało jej mnóstwo różnego rodzaju otrąb, więc obdarowała mnie zarówno otrębami jak i sokiem. Do domu wracałam obładowana jak święty mikołaj ;))) Oczywiście pośmiali się ze mnie, że jak jak będzie się świeciło światełko u mnie w wc, to będzie wiadomo dlaczego ;) No to powiedziałam, że zdam relację ;) Dzisiaj po dwóch dniach picia soku, dodatkowo zaopatrzyłam się w tą herbatkę i siemię lniane... napisałam do sąsiadki smsa z tekstem: "donoszę, iż po śliwkach poburczało mi w brzuchu i nic haha" Więc sąsiadka wróciła z zakupów z wielką torbą błonnika dla mnie :))))) Padło ogólne stwierdzenie "jak teraz Cię nie ruszy, to jesteś wielka" ;))) No i zobaczymy bo jak na razie tylko burczy w brzuchu hahahha
Druga fajna rzecz, to moja mama przyjechała z pracy i kupiła mi termofor :))))
Ludzie są kochani :)))))

Tym optymistycznym akcentem uciekam do nauki :)

Pozdrawiam

19 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Kochani,

wczoraj też zobaczyłam, że zmienił mi się wskaźnik BMI. Przekroczyłam magiczny próg i mam BMI prawidłowe :))) Jupi :) Co prawda górna granica, ale zawsze coś :))) To motywuje i zachęca do dalszej pracy :)))) Miejmy nadzieję, że zbliżające stresy nie spowodują wyjadania wszystkiego co tylko możliwe z lodówki.... Okaże się:))) Nie poddam się i dam radę... mam nadzieję ;)

Pozdrawiam

18 stycznia 2012 , Komentarze (8)

Kochani,

już wiem dlaczego moja waga stanęła. Wszystko przez moje nieustanne problemy z wypróżnieniem. Miałam wzdęty brzuch... i w poniedziałek jak weszłam na wagę to się nie ruszyła, miałam tyle samo co w zeszłym tygodniu. Wczoraj w końcu po mękach byłam w wc i dziś widać skutki :)))) Jestem szczęśliwa. Wiem, że waga stanie mi w miejscu przy wadze ok 64kg. Ale mam nadzieję, że nie będę się tym bardzo przejmować :))))
Nie ma nic bardziej budującego jak spadająca waga :))))

Pozdrawiam

16 stycznia 2012 , Komentarze (3)


Z życia wzięte...
W zeszłym roku wysłałam brata na kolonię do Hiszpanii, konkretnie do Katalonii, Barcelony. Celem było między innymi podszkolenie jego znajomości językowych. Na co mój 14-letni brat wrócił do domu z pewną wymowną koszulką:

BAR ---> CEL ---> ONA

No i tyle w temacie ;)))

15 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Ostatni tydzień chodzę taka jakaś "zawieszona". Ćwiczeń było niewiele (basen + skakanka ale chyba tylko raz lub dwa), no i chyba jakaś choroba czeka za drzwiami, a ja jej nie chcę wpuścić ;) Ona do mnie "wpuść" a ja nie przebierając w słowach "wypier..." ;) Tak więc walczę z nią do upadku sił ;))
W piątek weszłam na wagę i pokazała mi to samo co w poniedziałek, więc zastanawiam się o co chodzi, bo jem tak jak wcześniej. Wpadek nie ma, no ale te nieszczęsne ćwiczenia... Ale jak głębiej nad tym pomyślę, to zaczynam się zastanawiać, czy to nie wina sera śmierdziela hahaha Moja przyjaciółka wiedząc, że uwielbiam śmierdzące sery, przywiozła mi ze Szwajcarii ser pleśniowy i trzeba było go zjeść, bo zbliżał się koniec ważności. No, ale nie objadałam się nim, tylko jadłam kawałek na śniadanko... Faktem jest jednak to, że wcześniej unikałam serów. Więc to może ta przyczyna hehehe Żartuję ;)
Mój brat stwierdził, że teraz waga już nie poleci tak szybko jak wcześniej. Ale mi nie zależy na tym, by szybko leciało ;) Ważne by w ogóle leciało;)))
Któregoś dnia oglądałam suknie na wesele. Tak wstępnie, bo nie mam zamiaru jeszcze nic kupować, pomimo tego, że panna młoda kupiła kieckę już w październiku, a teraz chyba ją odbierała. Ja jak na razie chciałam się rozeznać co jest modne i co by mi się spodobało. Znalazłam jedną sukienkę, która względnie by mi odpowiadała, ale jest bardzo prosta i raczej nie na wesele. No, ale pokazałam ją braciszkowi. A ten spojrzał i mówi "rozmiar 42? a Izę (panna młoda) wymierzyli i wyszło im, że ma rozmiar 32" Pozostawię to bez komentarza...
To nie jest forma użalania, a raczej stwierdzenie "trzeba brać się do roboty" ;)))

Pozdrawiam

10 stycznia 2012 , Komentarze (11)

wczoraj wieczorkiem zauważyłam, że jak zmieniłam pasek to zmieniła się też moja sylwetka!!! W końcu hahaha Jestem z tego dumna ;) Jeśli chodzi jednak o rzeczywistość, to mam parę kg mniej ale do takiej sylwetki jaka mi teraz się pokazuje to tak na prawdę jeszcze trochę mi brakuje. Ale nic, działamy dalej. Może się uda! hmm nie, na pewno się uda!!!! :))))

A miałam pisać jeszcze o moim weekendzie.... Biorąc pod uwagę moją pracę ( o tym innym razem) zapisałam się na nowy kierunek studiów. Ja po turystyce, wylądowałam na zarządzaniu. Dałam sobie popalić, bo poszłam od razu na magisterkę. W sumie nie jest źle, ale jeden z profesorów (wydaje się być kosą) powiedział, że mamy zrobić pracę na temat, który nam przydzieli i do tego prezentację. Kazał nam się podzielić na grupy 3osobowe. Ja nie znając zbyt dużo osób, stworzyłam grupę z kolegą i koleżanką, których poznałam na tych studiach. No i pierwszy raz mi sie przydarzyło coś takiego, że jakaś osoba ma totalnie w tyłku pisanie pracy... Byłam w szoku. Jak można chodzić na studia, co więcej płacić za nie i mieć wszystko w d...? Ostatecznie pracę napisałam ja sama i z kolegą wspólnie tworzyliśmy prezentację. Chcieliśmy oddać to na zjeździe, ale stwierdziłam, że jeszcze trochę popracuję nad prezentacją, bo nie do końca mi się podoba. A koleżanka przyszła na zajęcia i jakby nigdy nic siedziała z nami i zagadywała nas, rozmawiając o "głupotach". Brak słów. Powiem szczerze, że biorąc pod uwagę takie rzeczy jak to, że to dla mnie zupełnie nowy kierunek i wymagający prof, to tą pracę "rodziłam". Szła mi jak krew z nosa. Straciłam na nią parę dni, bo materiału było mnóstwo, a tutaj przychodzi laska i w ogóle się niczym nie interesuje. Stwierdziliśmy z kolegą, że ok dopiszemy ją do pracy, ale to jest pierwszy i ostatni raz jak robimy z nią coś wspólnie.....
To jest coś co jeszcze nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło na studiach. No cóż, życie....

Ale nie o tym miałam pisać...
Chciałam się Was zapytać, czy jak poznaliście jakiegoś fajnego faceta, to czy odległość była dla Was przeszkodą?

Pozdrawiam

9 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Witam

Wskoczyłam dzisiaj rano na wagę, bo w weekend nie miałam czasu (uczelnia) i zobaczyłam ten o to wynik 67,40 :))))) Stwierdzam, że w ciągu ostatniego tygodnia zjechało mnie 1,3kg. To chyba trochę za dużo.. Wolałabym żeby spadało wolniej, ale żeby już nigdy do mnie nie wróciło!!! Ale...myślę, że zbliżająca sesja da mi w kość i sprawdzi moją wytrzymałość. Zawsze jak mam stresa, to wpierniczam wszystko co mam pod ręką :((((( Teraz pisałam jakąś pracę i powiem Wam, że powstrzymywałam się niesamowicie!!!! Na takie momenty będę musiała zaopatrywać się w colę light hehehee może mi pomoże.... ;)

Ok to by było na tyle. Muszę teraz lecieć, bo przychodzi do nas dzisiaj ksiądz po kolędzie i muszę przygotować obiad. To już chyba taka tradycja ;)
Jak mi się uda, to opowiem Wam jeszcze dzisiaj o moich weekendowych przeżyciach ;))))

Pozdrawiam
Miłego dnia