Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MllaGrubaskaa

kobieta, 46 lat,

165 cm, 82.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 lipca 2014 , Komentarze (66)

Misie i Szprotrczki Moje Kolorowe.

Przymierzałam się do tego już dość długo.
Chęci były, odwagi brakło.
Sama nie wiem dla czego ciągle to odkładałam.
Czego się bałam.
Przecież to nic strasznego.
Dziś w końcu zebrałam się na odwagę. 
Wskoczyłam w leginsy, koszulkę i adidaski i.......


               POBIEGŁAM!!!



     TAK, TAK TAK!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



Zaliczyłam dziś swój pierwszy bieg.
Nie był to może jakiś wielki wyczyn, ale ja jestem z siebie dumna jak paw!
Nie wiem też czy to był bieg, czy świński trucht, ale przecież to mój pierwszy raz więc cudów nie ma co oczekiwać.
Według endomondo przebiegłam 3.07 km w czasie 24:43 min, spaliłam 301 cal.
Najbardziej cieszy mnie to że biegłam bez przerwy, nie złapała mnie żadna kolka, nie wyplułam płuc i nie padłam pod bramą na twarz.
To był mój pierwszy i na pewno nie ostatni bieg.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.




10 lipca 2014 , Komentarze (13)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Cierpię na brak czasu.
Cholerka w pracy każą pracować, a momentami po d.. nie ma się kiedy podrapać.
Cierpi na tym moje picie wody, bo na latanie do łazienki czasu tez nie mam.

Dieta grzecznie,ćwiczenia są. 
Na razie tylko na orbim śmigam, hula przez @ poszło w odstawkę bo brzucho wydęte i bolesne.

Ogólnie jedyny objaw @ to zatrzymana woda i pobolewanie jajników, ale takie naprawdę nie za uciążliwe jak normalnie. 
WO zrobiło swoje.
Zero typowego PMS z napadami obżarstwa, chcica na słodycze i ogólną wścieklizną.

Do urlopu został mi dokładnie miesiąc.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

7 lipca 2014 , Komentarze (39)

Misie i Szprotrczki Moje Kolorowe.

Weekend minął całkiem bezproblemowo, była i dieta i ćwiczenia, wczoraj było też ważenie.
Szklana pokazała 66.2 kg czyli 0.8 mniej niż tydzień temu. Niestety dziś też wlazłam na wagę i jest o pół kilo więcej, ale to pewnie wina nadciągającej @ i zatrzymującej się wody.

Zrobiłam 15 dni warzywno-owocowych, miało być 42, ale zmieniłam plany.
Nie daję rady, mam zachciewajki, chce mi się czereśni, brzoskwiń, nektarynek, fasolki szparagowej, bobu i innych pysznych warzyw i owoców które niestety na diecie WO są zabronione.
Nie mam chęci na słodycze, chleb czy mięso, poskromiłam apetyt, jem mało i bardzo zdrowo, ćwiczę, ale przy straganie z warzywami dostaję ślinotoku na widok fasolki.

Jednak chyba jak dla mnie najlepszy czas na WO to wrzesień czy październik.

Obecnie mój plan dietetyczny wygląda tak:
-zdrowe jedzenie, z przewagą warzyw i owoców.
-rano tylko soki i owoce ( tak jak zaleca dr Dąbrowska po WO)
-dwa dni w tygodniu na WO
-ostatni posiłek przed 18, chodzę spać między 21, a 22.
-ćwiczenia
- sobota dniem wolności dietetycznej czyli mogę pozwolić sobie na jakiś mały grzeszek.
Mam nadzieję że uda mi się tego trzymać i powoli tracić kilogramy.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

4 lipca 2014 , Komentarze (19)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś już trzynasty dzień diety, jutro miną mi dwa tygodnie.
Cieszę się bo zleciało bardzo szybko i bezproblemowo.

Samopoczucie nadal bardzo dobre.
Z apetytem nic się nie zmieniło, nie odczuwam głodu, ale o to właśnie chodziło, więc przestaję się martwić.
Jem na godzinę, czy mi się chce czy nie, jak przychodzi pora to coś przegryzam.

Ćwiczeń w środę nie było, jakiś mały leń mnie nawiedził i powiedział ze dzień przerwy mogę sobie spokojnie zrobić więc zrobiłam.
W końcu w zeszłym tygodniu też miałam jeden dzień bez ćwiczeń.
Wczoraj za to z raba był i orbi i hula po godzince.

W pracy ostatnio ciągle coś do zrobienia i na V mam mało czasu, ale jakoś staram się nadganiać co u was.

Weekend wolny, pewnie mało będę tu zaglądać, ale to nie znaczy że będę niegrzeczna.
Nie zamierzam odpuścić w końcu zostały mi już tylko 4 tygodnie z 6.

Miłego weekendu życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

2 lipca 2014 , Komentarze (31)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dieta trwa bez żadnych zakłóceń.
Ćwiczenia są.
I w poniedziałek i we wtorek ten sam zestaw czyli orbi 60 minut i hula 60 minut.
Dziś powtórka z rozrywki.

Samopoczucie nadal mi dopisuje, śpię coraz lepiej, wstaję rano bez problemu, mam energię na wszystko.
Za nie cały tydzień powinna pojawić się @, teraz powinno zaczynać się PMS, ale jakichkolwiek objawów brak. 
To cieszy mnie najbardziej.

Mam za to inny dylemat, przy odchudzaniu raczej nie typowy.
Nie chce mi się jeść.
W ogóle nie odczuwam głodu. jem na godzinę, jak się zagapię bo jestem zajęta to mi posiłek przechodzi.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
    
*Dziękuję za wszystkie komentarze.


30 czerwca 2014 , Komentarze (37)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Mimo deszczowej pogody mnie humorek dopisuje.

Wczoraj po tygodniu na warzywach i owocach miałam pierwsze ważenie.
Efekt 1.6 kg mniej.
Cieszę się bardzo.

Dietę trzymam bez problemowo.
Mąż wcina przy mnie czekoladę z orzechami i mięsko na obiad, nie rusza  to.
Piekący się  chleb, pachnie nieziemsko, ale daję radę i z tym.
W sklepie na zakupach nie ciągnie mnie do zakazanych produktów, kupuję jabłka, grejpfruty i mnóstwo warzyw.
Objadam się nimi do woli, głodna nie jestem, czuję się świetnie. 

Ćwiczenia oczywiście są, w sobotę był orbi 60 minut, w niedzielę hola 60 minut i orbi 60 minut.
Dziś ćwiczenia będą po południu bo na rano jestem w pracy.
Za 6 tygodni oficjalnie zaczynam urlop.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  
*Dziękuję za wszystkie komentarze.

28 czerwca 2014 , Komentarze (20)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Jak ten czas szybko leci, dziś mam już 7 dzień na warzywach i owocach.
Jutro ważenie.

Samopoczucie coraz lepsze.
Spać chodzę przed 22 wstaję o 4 rześka jak skowronek.
Słodycze nie ruszają nie zupełnie, z resztą inne zakazane rzeczy też. Można podstawiać mi pod nos wszystko, największe pyszności, nie tknę, nie mam na nie ochoty.
Zniknęły skurcze łydek, a ostatnio miałam i to takie że mało z bólu nie krzyczałam. 

W czwartek ćwiczeń nie było, ale w piątek już tak.
Standardowo hula-hop 40 minut, orbi 60 minut.

Dziś sobota pracująca więc ćwiczenia będą po południu.

Weekend łatwy do przetrwania bo M ma nocki więc w dzień głównie śpi, je to co ja przygotuje i nie namawia do grzechu. Po za tym chyba i tak nie dała bym się namówić, szkoda by mi było zmarnować ten tydzień.

Zaczynam odliczanie do urlopu.
Zostało mi 6 tygodni, w tym trzy tygodnie będę pracować po 13 godzin, ale tak jest co roku więc luzik, przetrwam.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
     

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

26 czerwca 2014 , Komentarze (29)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Dziś krótko bo czasu nie mam za wiele, czasem w pracy trzeba popracować, a nie zajmować się przyjemnościami.

Dieta jest, ćwiczenia będą pod wieczór.
Samopoczucie znakomite.
Apetyt poskromiony. Żadnych zachcianek i zero chęci na słodkie.
Cieszę się że w końcu udało mi się wyjść na prostą.


Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
  

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

25 czerwca 2014 , Komentarze (30)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

Zaczynam czwarty dzień, a tak właściwie to zaczęłam go już ponad 4 godziny temu.
Było śniadanko, 40 minut hula, 60 minut orbiego, wczoraj zaliczyłam identyczną aktywność tyle że wieczorem.

Samopoczucie dobre, może po za tym ze po 20 robię się już senna, ale jakoś do 21:30 udaje mi się dotrwać. Co by spać nie chodzić z kurami, chociaż jak wstaję o 4 to słyszę piejącego gdzieś całkiem nie daleko koguta.

Mąż wąż , kusiciel wczoraj mnie testował.
Zaserwował sobie do obiadu młode ziemniaczki z ziołami pieczone w piekarniku.
Jadł, zachwycał się smakiem, podtykał mi pod nos ziemniaka na widelcu żebym spróbowała.
Mówiłam że nie chce, a ten dalej swoje, że mały kawałeczek nie zaszkodzi itp. Namawiać w końcu przestał, ale zachwyty i ody do ziemniaka nie miały końca.
Wreszcie mu powiedziałam żeby zamknął buzię, bo nie jem, nie chcę jeść, ale nie chcę i słuchać jago poemat.
Całe szczęście poskutkowało i obyło się bez ofiar.

Głodna nie byłam, ale wiadomo jak to jest, czasem nie jemy z głodu, tylko z łakomstwa bo coś nam smakuję.
Cieszę się że przetrwałam te jego namowy i ten obłędny zapach który unosiła się w całym domu.
Teraz wiem że z każdym dniem będzie mi łatwiej.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.

24 czerwca 2014 , Komentarze (19)

Misie i Szproteczki Moje Kolorowe.

W pracy już troszkę luźniej, a może po prostu przyzwyczaiłam się szybkiego tępa i nawału pracy i wszystko idzie mi sprawniej i łatwiej.

W sobotę dałam niezła plamę.
Do południa było grzecznie.
Po pracy przyjechał po mnie mąż i pojechaliśmy na zakupy.
W sklepie mężowi przyszedł pomysł żeby zrobić domową pizzę. Protestowałam, mówiłam że nie chcę, że dietę zaczęłam, ale on patrzył na mnie oczami jak kot ze Shrek mówią zaczniesz od jutra. I uległam. 
Wiem, mięczak ze mnie.
Pizza była na obiad, kolacji już nie zjadłam, a od niedzieli zaczęłam.

Waga była dla mnie całkiem łaskawa i jakoś nie policzyła mi tej pizzy. 
Wystartowałam więc z wagą taką jak na pasku.


W niedzielę nie było źle, ale po południu byłam lekko zmęczona i ospała więc ćwiczeń nie było.

Wczoraj od rana w dobrym humorze, zaliczyłam 40 minut hula-hop i 60 minut orbiego.
Dobre samopoczucie utrzymywało się cały dzień i dziś jest podobnie.
Najważniejsze że nie czuję głodu i nie mam ochoty na słodkie, ale to raczej kwestia nastawienia do diety.

Miłego dnia życzę i niech nam kilogramy spadają.
   

*Dziękuję za wszystkie komentarze.