Pomimo kiepskiego zakończenia tygodnia...kiepsko było bo wczoraj moja pracodawczyni mnie na bieżąco informowała z małym wyprzedzeniem
ile jeszcze będę musiała zostać w pracy, i tak się przeciągnęło do 20 od 7.45 :(
A najgorsze jest to
ze chyba wpadłam z deszczu pod rynnę....
ponieważ mój "nowy dom" zieje zimnem i wilgocią,
moi pracodawcy jeszcze nie ogrzewają,
w domu jest zimno,
dzieci którymi się opiekuje,
od miesiąca maja "gil do pasa " :(
A super jest dlatego ze właśnie skończyłam swój trening ( zrobiłam go dopiero teraz bo byłam tez dziś w pracy na parę godz , czyli nadgodziny... )
I świetnie się czuje
Oto moja aktywność, jutro basen i sauna :)
A na obiad kopytka, pulchniutkie,
mięciutkie i pyszniutkie :)