Od zawsze byłam "innym" dzieckiem. Do któregoś roku życia byłam jedną z wyższych (w co, teraz, trudno uwierzyć), do tego byłam gruba i... owłosiona. Rodzice mówili "taka twoja uroda", a ja coraz bardziej wstydziłam się rozbierać na wuefie. Nie rozumiałam dlaczego inne dziewczynki mają gładkie nogi, ręcę, buzię, brzuch... A ja? Dlaczego ja nie? Dlaczego ja byłam pokryta czarnymi włosami, które rzucały się w oczy coraz bardziej, wraz z tym jak dojrzewałam? Wstydziłam się. Wstydziłam się siebie, tego jak wyglądałam, jak dzieci się ze mnie śmiały. Zawsze nosiłam jak najdłuższe bluzki, raczej nie nosiłam bluzek z krótkim rękawem, włosy miałam rozpuszczone jak najbardziej narzucone na twarz. Żeby zakryć. Kiedyś, w V albo w IV klasie, podwinęła mi się bluzka i nagle, za sobą usłyszałam szydercze okrzyki "Ogól plecy małpo!", nie pamiętam jak zareagowałam, wiem, ze potem bardzo długo płakałam.
Kiedy miałam jakieś 14lat zmusiłam rodziców żeby poszli ze mną do endokrynologa. Niechętnie, ale poszli. Lekarka powiedziała tylko "taka twoja uroda, zawsze możesz się depilować" i tyle. Poczułam się wtedy taka... upokorzona. Że nikt nie spojrzał na mój problem tak jak powinien. Coraz bardziej się wstydziłam, w końcu zaczęłam się golić. Oprócz twarzy, całe moje ciało, wieczorem w wannie było poddawane depilacji. To było jeszcze bardziej upokarzające. Zamiast jak dorastająca dziewczyna, czułam się jak dorastający niechciany przez społeczeństwo facet, ukryty w ciele grubej dziewczynki z okropnymi brwiami, wąsami i bokobrodami. Nienawidziłam wakacji. Oprócz tego, że byłam gruba (potem coraz mniej, prawie wpadłam w anoreksję), ponad godzinę spędzałam w łazience, żeby nikt nie poznał mojego smutnego problemu, mojej tajemnicy.
Potem poszłam znowu do endokrynologa. On powiedział, że owszem, widzi problem, muszę zrobić badania. Zrobiłam. Testosteron w górnej granicy, estrogen w dolnej. Do przekroczenia obu granic brakowało bardzo niewiele. Rodzice jednak powiedzieli, że wszystko jest w normie, do endokrynologa już nie poszłam... Dalej się goliłam. Twarz - krem do depilacji, pęseta, nogi golone codziennie, nawet kiedy depilowane z ogromnym bólem, włoski odrastały po 3 dniach. Ręce, plecy, brzuch, piersi, pośladki, wszystko porośnięte obrzydliwym, czarnym mchem, na którego widok robiło mi się niedobrze.
Wstydziłam się siebie przed chłopakami. Bałam się nocować u dziewczyn, bałam się iść gdzieś na noc w krótkiej spódniczce, bo włosy odrastały po 12 godzinach.
W końcu poznałam Lubego. Na początku bałam mu się przyznać, że mam taki problem, bałam się, że ucieknie "od małpy", od "wilkołaka". On tylko spojrzał wtedy na mnie i powiedział "Przecież jesteś śliczna. A to, że masz podwyższony poziom testosteronu, kuźwa, kobieto! To wspaniale!" Spojrzałam się na niego jak na idiotę, jak to, wspaniale? "No przecież jeśli masz podwyższony poziom testosteronu... to masz coś z faceta, ale to co najlepsze! Podwyżsozne libido!" Wtedy pierwszy raz zaśmiałam się z tego, że mam podwyższony testosteron, bo... Mój facet był wniebowzięty faktem, że nie będę wykręcać się bólem głowy w przyszłości ^^ Jak wiecie, w końcu poszłam do ginekologa po tabletki i... Włoski zanikają! ZANIKAJĄ! Nadal się depiluję, ale nie tak często, włoski nie są tak widoczne, uciążliwe i grube. Ja w końcu odkrywam twarz i nie muszę siedzieć w łazience dłużej niż bym chciała. Tabletki zwróciły mi kobiecość, której wcześniej, przez hirsutyzm tak naprawdę nigdy nie czułam.
__________________
dzisiaj na śniadanie zjedzona owsianka z cynamonem i jabłkiem ;)