No więc... Wyszłam tak:
chyba ładnie, nie? :)
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 283323 |
Komentarzy: | 10110 |
Założony: | 29 stycznia 2012 |
Ostatni wpis: | 11 stycznia 2022 |
Postępy w odchudzaniu
w końcu mam ładne zdjęcie! :D aż się nim pochwalę
^^
No więc... Wyszłam tak:
chyba ładnie, nie? :)
zdjęcie do legitymacji studenckiej, POMOCY!
Mam problem. Na zdjęciu chciałabym w końcu wyglądać ładnie, jak człowiek. Bez jednego policzka większego od drugiego itepe itede. Mam problem z włosami, kiedy muszę je zaczesać... Z jednej strony mam taką "bułę", a z drugiej lepiej nie mówić. Może lepiej wyprostować włosy i od razu je jakoś zaczesać? Makijaż taki jak zwykle, czy lepiej ciemniejszy? Co zrobić, żeby nie zkninęła mi górna warga? teoretycznie usta mam regularne, ale na zdjęciach do dowodu wyglądam jakbym jej nie miała... -.-
Ostatnie pytanie do dziewczyn z Łodzi i okolic, czy znacie w Łodzi jakiegoś DOBREGO fotografa u którego nie zostawi się fortuny? :)
PEES. Dzisiejsza dieta to jedna, wielka PORAŻKA. jakoś to chyba przezyję. xD
Dzisiaj usłyszałam cztery wyrazy, które sprawiły, że lewituję. "Dla mnie jesteś idealna". I tu nie chodzi o wygląd. Tylko o to, że jestem (podobno :D) czarująca, inteligentna, powabna... Nawet ten stres związany z rekrutacją jakoś tak... zmniejszył się.
Ciągle słyszę słowa zachwytu skierowane w moją stronę. Ludzie nie poznają mnie na ulicy. Faceci patrzą z podziwem, zaczepiają, uśmiechają się. Czuję się jak w jakiejś bajce, o której nigdy nawet nie marzyłam. Jakbym była księżniczką.
A przecież (tak wiem... zdanie nie może zaczynać się od "A przecież", nieważne!) nie jestem idealna. Doskonale zdaję sobie sprawę z moich niedoskonałości i wad.
Właśnie do mnie dotarło, że z 11 na 12 będą wyniki rekrutacji ;o
A co... Jeśli nigdzie się nie dostałam? -.-
Do 19 lipca mam przymusowy urlop, suuuper. Jakieś 400zł w plecy.
Dzisiaj dietowo-idealnie, co się rzadko ostatnio zdarza. :D
"Our love is like the wind, I can't see it, but I
feel it."
zaraz rozpłynę się ze szczęścia, ale zanim pochwalę się światu, to jeszcze trochę powstrzymam się przed skakaniem :D
haha, od JUTRA zaczynam od nowa odchudzanie z kuzynką. :D a co! :D
od lewej: moja siostra, ja, kuzynka :)
porażka za porażką, porażkę pogania, mam dość. -.-
Od jakiegoś czasu moja dieta to pasmo porażek... Dzisiaj na śniadanie zeżarłam półtorej szklaneczki (te takie małe szklanki co są, nie 250, tylko jakieś 200ml, albo nawet mniej...) mleka 3,2%tłuszczu (zgroza!) i szklaneczkę nesquika... Wczoraj szło pięknie dopóki nie zeżarłam rożka (i to jakiego... miał 250kcal, masę czekolady, orzeszków... fu!) i ciasteczka maślanego. Niby codziennie ćwiczę, ale to za mało, wciąż za mało. Jestem na skraju. Serio. Chcę być szczupła. Gdzie podziała się moja silna wola? Gdzie to, że potrafię, że umiem, że mogę?
Mój świat wywraca się do góry nogami. Nie wiem co się dzieje, wszystko wariuje, nic nie jest takie jak było...
Przepraszam, że Was nie komentuję, czytam Was, ale nie mam siły na komentowanie. Nadrobię to, przysięgam! Jak wrócę z pracy...
Szlag. Chcę mieć tą motywację i siłę co na początku diety.
Topię się jak serek topiony w rozgrzanym rondelku.
Uwielbiam w takie upały siedzieć w pracy - ave klimatyzacja!
Hm... Dzięki Wam popadnę w samozachwyt :p Zacznę się uważać, za niewiadomo jaką piękność i co wtedy? :p
Wczoraj zostałam opieprzona, bo podobno, pewnie sama prowokuję P. do tego, żeby zachowywał się tak jak się zachowuje, związek to świętość i nie powinnam nawet patrzeć w jego stronę. No helloł! Przecież nic nie robię. Nie zamierzam go ignorować, bo wyszłabym na kretynkę. On przecież nie podrywa mnie jawnie, więc co mam mu powiedzieć? "Nie patrz się w moją stronę, nie mów do mnie i najlepiej przy mnie nie oddychaj"? Uznałby, że jestem świrnięta.
Dieta? Jakaś jest. Mało jem, ale nie zawsze najzdrowiej. Ale jem malutko. Ćwiczę, piję ogromne ilości wody i co? 62. Ciągle to pieprzone 62. I wszyscy powtarzają, żebym już nie chudła. -.-
P. ciągle się na mnie gapi. K. stwierdziła, że robi to tak perfidnie, że wszyscy mogą to zauważyć. Zaobserwowała też, że jego przerwy dziwnym trafem przesunęły się w czasie, dziwnym trafem też zwykle jest tam gdzie ja i dziwnym zbiegiem okoliczności, nawet kiedy jesteśmy w większej grupie, mówi tylko do mnie. Dzisiaj np. chociaż osób było minimum 5, przykucnął dosłownie przed moimi kolanami i zaczął wypytywać się o plany na przyszłość. Potem dziwnym trafem wracał tą samą windą. Zapomniał też fajek (w piątek powiedziałam, że fajki sa okropne, a on wypala jedna za drugą i nagle zapomniał ich dzisiaj wziąć o.O). Dzisiaj już na serio nie wiedziałam co mam robić i w końcu zapytałam go czy wyjeżdża ze swoją dziewczyną. Jego mina, kiedy o niej napomknęłam była bezcenna. Gdyby coś jadł zapewne by się zakrztusił. Nawet K. się z tego śmiała, że dziwnie mu mina zrzedła, kiedy wspomniałam o jego "drugiej połówce". Z drugiej strony on mnie bardzo interesuje jako człowiek. Ma w swoich oczach jakąś zagadkę, historię, którą chciałabym poznać. Powiedzcie, że on też wyczytał jakąś historię w moich oczach i po prostu widzi we mnie znajomą z pracy, a nie potencjalną francę, która może rozbić związek...
Dzisiejszy "look" do pracy: