Zawód - pielęgniarka , specjalizacja - opieka paliatywna, obecne miejsce pracy - przychodnia :/, zainteresowania - sport, muzyka :]. Do odchudzania skłonił mnie mój ogólny całokształt twórczości :P
I po egzaminie... Jak to zwykle się u nas mówiło 'pytania z dupy dali to też gówno napisałam'. Zawsze pozostaje wrzesień... Waga trzyma się mimo dzisiejszych dwóch kawałków pizzy i piwka. Ogólnie jest ok :]
Nie ten przegrywa co upada, ale ten kto rezygnuje z walki. Ponownie wracam do odchudzania. Waga skoczyła mi prawie do 80 kilo... więc wzięłam się w garść i już jest 4 kg mniej :]. Do tego dieta i ćwiczenia... dużo ćwiczeń :]. A tym czasem trzymajcie kciuki bo jutro egzamin :]
Bo najważniejsze jest to by się nie zniechęcać. Nawet jak wszytko się wali i nic nie idzie po twojej myśli. Trzeba wziąć się w garść i iść do przodu.Co z tego, że dzisiaj się nie udało, skoro jutro można spróbować jeszcze raz. Jutro zawsze nadejdzie... jutro jest wolne od błędów...
Pozdrawiam Was...
Trzymajcie za mnie kciuki, bo nadchodzi kilka ciężkich tygodni...
Wreszcie zdecydowałam się iść na Pilates! Ciężko było mi wrócić do grupy bo przez 2 miesiące nie ćwiczyłam... no i trochę wstydu przed mentorką, że się nie udało, że się poddałam... Ale teraz po pierwszych zajęciach jestem zadowolona... wiem , że jeszcze baaaaaaaaaaaaaaaaardzo dużo pracy przede mną, ale cieszę się , że zrobiłam pierwszy krok. Waga powoli spada, chęci do życia wracają :] dzisiaj ścianka z Krisem :D
Waga skacze w górę i w dół.... jak zwykle :] Co zrobić... Weekend z nim... przegadane noce...jednym słowem... JEST RADOŚĆ!!! Dietę jako tako trzymam czasem bardziej, czasem mniej...ale nadrabiam ćwiczeniami :] Włąsnie dostałam reprymendę od kolegi, że nie chodzę na ściankę wspinaczkową -.- trzeba się poprawić :] Od wtorku zaczynam zajęcia z pilates więc... wracam do gry :D
Zdałam sobie sprawę, że niepowodzenie nie jest powodem do rezygnacji z odchudzania. Szczególnie , że teraz odchudzam się nie dla kogoś a tylko i wyłącznie dla siebie :] Wiem , że tak powinno być od zawsze, ale też odkąd pamiętam wmawiali mi (i sama sobie wmawiałam), że jeśli nie będę szczupła to nie będę atrakcyjna. Teraz kiedy znalazłam moje Szczęście, oznajmił mi, że jeśli chce się odchudzać to w porządku, będzie mnie tylko trochę mniej do kochania :). I właśnie dla tego , że On mnie kocha taką jaka jestem, mogę dbać o siebie nie pod kątem spadku wagi, ale pod kątem dobrego samopoczucia, zdrowia i poprawy swojej samooceny. Więc... Nie ten przegrywa kto upada, ale ten co rezygnuje z walki... A ja nie zrezygnuje...
Wróciłam właśnie z dwudniowej wycieczki górskiej :] dieta mniej więcej utrzymana :] kilka gram w dół, masa zdjęć i niesamowite wspomnienia. No i oczywiście wielka satysfakcja ze zdobycia szczytów i dotarcia do celu :]