Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kiedy uwolnię się od myślenia., że muszę robic to czy tamto, że posiadam takie czy inne przeznaczenie i zacznę po prostu być, żyjąc wyłącznie chwilą, znajdę większe szczęście i większą wolność niż ta, którą znałam do tej pory i pozwolę sobie zanużyć sie w życiu i doznać go tak, jak ono powinno być doznane. Taki jest mój cel-BYĆ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9553
Komentarzy: 166
Założony: 18 marca 2012
Ostatni wpis: 5 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
calcjum

kobieta, 71 lat, Lisów

158 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 września 2012 , Komentarze (4)

;Rozmowa z wnusiem.tel- ? Cześć Skarbie- cześć Babciu, co robisz?- ja? - Pytam.. nie czekając na moją  odpowiedź ani pytanie , mówi z poważna miną- a ja bim-bam, cały dzień  chodzę i bim-bam. Tak mnie zaintrygował , że od razu mu przerwałam- ? jak  to bimbasz?. Rezolutny prawie czterolatek śmiało ,opowiada, ze nic nie robi , tylko bimba. .sączę dalej pytanie ..a jak to się objawia ?powiedz mi cos o tym???oj Babciu nie wiesz co to znaczy? ? przecież Ty wszystko wiesz..? Udając ?rozgarniętą babcię? a nie zdradzając swojej niewiedzy na ten temat- ?hmm , rozumiem, ale wiesz , powiedz cos o swoim bimbaniu , bo babcia starsza i ma inne ?bimbanie? a jeszcze nie znam twojego , może lepsze niż ja to robię- pytam zaczepnie.? Otóż babciu mam teraz taki czas, że muszę go przebimbać? ? Ok. wnusiu , tylko powiedz skąd u Ciebie się to wzięło? Tu usłyszałam cały wywód. .jak to Ich kochana Pani w przedszkolu miała  wykład na temat odgłosów jakie wydają różne  przedmioty ..niektóre ?robią? bim a niektóre ?bam ? I to całkiem normalne , ale zadanie domowe to sprawdzić jak się mają te sprawy we własnym domku  Bartuś , ochoczo sprawdza,a na pytania i polecenia rodziców , prostolinijnie stwierdza, że bimba.. normalka hehehe. Wziąwszy przykład  z mojego wnusia. .przeprowadziłam podobny wywód ze sprawami do zrobienia na działce?część mówila bim część bam.. Wysnułam wniosek: Bimbam! Na nie! ..dopomógł mi  w  tym ,w deszcz w podjęciu decyzji. I przez 2 dni ostro bimbałam. .nie mając , żadnych oporów.. od ?młodzieży? człek może wiele się nauczyć ..heheh Pozdrawiam zdrowo bimbających bardzo Was buziakując  Niech żyje bim-banie! To może być dla emerytów przesłanie !

 

totalne bimbanie w kwiatach

a to jak musiałam przestc bimbać , choćby w kwiatach

26 września 2012 , Komentarze (4)

cytat z ks. Malińskiego.
"Niech będzie w Tobie pokój łąk.
Nie wiesz jakie burze przyjdą, kogo spotkasz w życiu, jakie wydarzenia Cię czekają.
Może nastaną susze, przyjdą mrozy, spadnie śnieg.
Zszarzejesz, zblakniesz.
Ale śniegi stopnieją, lody puszczą, przyjdzie deszcz- i zajaśniejesz.
Wczepiony, wrośnięty, wtulony w ziemię.
Przetrzymasz. Przeczekasz. Przeżyjesz."

 Więc czekam a czekając , dziękuję za pamięć w ważnych dla mnie chwilach, wtedy , rok temu nie miałam takich wizji, nie było żadnych...Był mróz i ściśnięte serce, zero myśli, ani dobrych ani złych. Wielka zlodowaciała przestrzeń.... To , ze pewnego dnia wstałam i powiedziałam sobie..muszę ruszyc stąd choc na miesiąc , może dwa/ nie wiem kto mi to podpowiadał/ ale ruszyłam, jednak jadąc w długą drogę -700 km do moich synów...Nie wiem kto prowadził to autko..serio , chyba opatrzność....? Wierze , że nie ja sama...bo patrzyłam na ta jazdę jak ktoś  obcy..  Po dojechaniu/ na szczęście szczęśliwym/ spojrzałam na moich bliskich i pierwsze pytanie do synowej: - juz dojechałam?'/ Wzięła to na karb , tak długiej podróży. Jednak ja jestem w przedświadczeniu , że nie ja prowadziłam.  Doszłam do wniosku , ze prowadził mnie  heheh... Anioł Stróż. , którego "nasłał na mnie mój wnuczek Bartuś, który w niespotykanej więzi był z moją Mami
 Nikt nie miał zadnego wpływu na niego, podczas pobytu jego w te ostatnie wakacje z Prababcią..oni wogóle rozmawiali ze sobą w nieznanym mi języku/ 90 lat różnicy/ ale jak w te wakacje odbierałam ich na dworcu , mój wnusio ucałowawszy mnie serdecznie, powiedział, zanim pojedziemy na miejsce/ czyli do domku'/ jedziemy na cmentarz, ja musze pozdrowić swoją  Prababcię Bronię Ona czekaq , że ja ja odwiedzę"- Boże zamarłam to dziecko ma 3,5 roku a zamarłam w bezruchu..cd...

25 września 2012 , Komentarze (8)

…Joli wpisy o odejściu jej Mamy wywarł na mnie  takie wrażenie. .że postanowiłam napisać o chorobie i odejściu mojej Mamci. Wcześniej tego nie zrobiłam, nie podzieliłam się z Wami swoją, niesamowitą tragedią …nie umiałam nawet wtedy żyć a co dopiero o tym pisać. Dopiero prawie rok / odeszła 1 XI 11 miała „chody u Świętych / mogę cokolwiek o tym napisać. I nawet teraz mam  blokadę. .choć  moje przyjaciółki powiedziały: pisz , będzie to swojego rodzaju „pożegnanie”, zamknięcie jakiegoś  rozdziału  Twojego życia. No nie wiem…Robiłam porządek w jej rzeczach, pamiątkach, tych prozaicznych zbieranych rzeczach ..i wciąż czułam ,tak niesamowity żal , jakbym dokonywała  unicestwiania , Mamy po kawałku i uśmiercała na nowo, ryczałam jak bóbr .Byłam z Mamą, 24 godz. na dobę, przez 6 lat, znałam , każdy jej ruch na pamięć…wieczorem jak szła spać zawsze , mówiłam jakiś żart, by nie dać się ponieść wizji jej odejścia np., w nocy ..bardzo się tego bałam, za to rano obsypywałam ją całuskami i przytuleniami, mówiac Ty moja laleczko, szczęśliwa, że się obudziła, ze idzie „grzebać” w swoim ogródku, że jest w dobrej formie. .to było moje szczęście. Wiedząc ile Mamcia miała lat/ 92/ w mojej głowie istniała myśl , ze mogę w każdej chwili , rozstać się z  Mami, jednak jej stan fizyczny ani psychiczny na pewno nie zapowiadał, że przyjdzie to tak nagle…Nikt nie jest nigdy gotowy na odejście bliskiej osoby. .nawet jeśli  może się tego spodziewać .Obie nieraz mówiłyśmy o odejściu / nieważne czyim/  i dochodziłyśmy do wniosku ..tak taka jest nasza przyszłość ..musimy odejść z tego świata. .ale nie daj Boże cierpieć. .ona na pewno na to nie zasłużyła swoim długim i pracowitym życiem. Bóg wysłuchał jej  próźb  i odeszła po 2-miesięcznej chorobie, w ostatnim tygodniu w nieświadomości/ dostała wielokomorowego wylewu/ Pamiętam jak dziś, był 1-listopada, najpierw pojechałam na cmentarz zapalić znicze na grobie Taty a potem do szpitala, siedziałam przy Mamie do 16-ej , pielęgnując, sarkając na siostry , że to czy tamto, ale to nie było istotne / opieka była dobra/ Byłam wściekła na siebie ,że jestem taka bezradna/ a niby taka mądra co i kiedy../ a tu w szpitalu przy łóżku kochanej osoby byłam jak „dziecko we mgle” Nic ode mnie nie zależało, nic nie mogłam zrobić, choćbym miała wszystkie pieniądze świata. Żegnając się z Mami, bo chciałam jeszcze innym zmarłym krewnym zapalić  znicze i przyjechać późnym popołudniem do Mamy, szeptałam jej do ucha/ choć nie było z nią fizycznego kontaktu/ : Mami co mogę jeszcze dla Ciebie zrobić? A Mami, która od tygodnia  nie wykazywała żadnych odruchów, pokazała mi ręką/jak to czynią małe dzieci…pa pa. Poszłam, a za 2 godziny umarła ..nie było mnie w tak ważnej chwili ..cały rok to sobie wyrzucałam , bo byłam przy niej prawie 24 na dobę. .dzisiaj wiem , ze nie chciała bym była w tym momencie, bo znała moja rozpacz i jak bym to przeżywała. Jednak i tak jak przyjechałam /zastałam łózko zajęta przez innego pacjenta/ widok zwala z nóg/ przesiedziałam w samochodzie wyjąc jak zranione zwierzę, bez czucia i zupełnej „degrengoladzie” ciała i ducha zanim zadzwoniłam do bliskich . Do dzisiaj mam poczucie pustki i jakkolwiek się staram ,/ bo do żywych świat należy/nie umiem sobie z wieloma sprawami poradzić ..ale każdy zapewne ma na takie przeżycia swój sposób, z jedną okolicznością- już to „przerobił” jeśli nie to o „kant…” Ja nadal „przerabiam” wierze , ze Gdzieś moja Kochana Mami mysli o mnie i nie da za długo mi cierpieć Wybaczcie ..ale chyba musiałam… Zdałam sobie sprawę , że.juz nigdy nie zapytam: Mami co dzisiaj robimy?<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

13 września 2012 , Komentarze (6)

dopiero czerwiec juz wrzesień.....ulubiony mój miesiąc, jest słoińce ale nie ma upałów, , są zbiory i sprawdzian swoich umiejętności ogrodowych i przetworów etc. przeżytych wycieczek, wczasów , wyjazdów i innych ciekawych wycieczek...Podsumowanie ..to wielki plus! nawet jeśli na tej drodze spotkałam "wpadki" one też uczą. Moim wielkim plusem na tej wakacyjnej drodze jest to.., że wreszcie zrozumiałam "o co biega"..a "biega " o mnie samą. Nikt sie mną nie zajmie jak ja sama..nawet przy miłości moich bliskich, oni maja jeszcze więcej zmartwiń o swoja rodzinę, a ja nie pozwole, by zajmowali się czym innym niz troska o swoje i rodziny życiem. Musiałabym byc wielka egoiską by nie brac  tego pod uwagę. Wzięłam to do serca i jest mi o dużo lżej. Póki co zbieram płody ze swojej ,wiosennej działalności ogrodniczej , wekuję , zamrażam, hehe i rozdaję bo obrodziło, a ja lubię sie dzielić. Poniewaz jest to portal "odchudzaczek" wspomnę , co w tej materii uczyniłam..Jest dobrze..a to polega na tym , że przechodze na sposób "wiecznego" sposobu odżywiania..polega to na tym , ze jem wszystko co mój organizm sie domaga , oczywiście w rozsądnych ilościach, duzo sie ruszam ..hehe pod każdą postacia ruchu..no i ratuje mnie moje niesamowite poczucie humoru, źródło mojego "napędu"..bo stresy moje , czy moich bliskich to jest przyczyna moich napadów głodu i obżarstwa tzw. okolicznościowego , robiącego najwięcej szkód wagowych. Jem to co lubię /nie jem słodyczy bo nie lubię/pracuje na działce , jeżdże na rowerze,do tej pory pływałam w rzece lub na jeziorze/obecnie przenoszę się na basen/ Staram się kochać wszystko co robię, a najważniejsze nie pozwalam by innych kłopoty przysłaniały moje własne/ bo kłopoty bliskich urastały u mnie do niezapowiedzianych klęsk/ mających potem  odzwierciedlenie w mojej wadze/ A "poszło won" ... Póki co staram sie utrzymywać obrany kurs.. jedno zycie tu i teraz , bez mozliwości powtórek..masz to na co sama sobie zapracowałaś!!!!  I tej optymistycznej wersji będę sie trzymać!Buziaki dla moich "starych " i nowych znajomych

16 czerwca 2012 , Komentarze (6)

Mecz za meczem<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

„skecz za skeczem”

A w tym wszystkim ja!

 

 Piję  piwo

 Jadam frytki

Wszystko to , dla kobitki

 

Która to wciąż neguje

Bo organizm ostro truje

Ale co tam!

 

Atmosfera się udziela

Choc wygladam : jak ta bela

Mówie :trudno

 

 Tych klimatów-nie powtórzę

Przetrwam dietetyczne burze

Byle nasi zwyciężyli!!!

 

Będę się odchudzać potem

Z tym koleżką co za płotem

Świętowałam

 

Będzie chudo , dietetycznie

Jadać będę połowicznie

„coś’ na ząb

 

Jeszcze nie wiem: no bo który?

Może ten co nie ma „dziury

Będzie prościej

 

Póki co to trwa zabawa

Z dietą jest totalna laba

I tak być ma!

 

A od jutra  hmm –odchudzanie

 Dieta ma totalne branie

Tylko wody łyk

 

A tak na „marginesie” rzeknę

Że uczucia to mam sprzeczne

Co do diety…

 

 

A nie poddam sie terrorowi..zawsze się od czegos takiego wymiguje

bo mi bardzo cere psuje!!! heheh Buźka laseczki

 

1 czerwca 2012 , Komentarze (4)

 

Witam wirtualne koleżanki. .ano byłam zwiedzać naszą Polskę w ramach tzw. pielgrzymki. Z nią miało to tyle wspólnego, że noclegi u „Sióstr i Braci „ taniutki , Kraków przywitał nas piękną  pogodą , masa wrażeń i dodatkowych atrakcji, kulturalnej rozrywki / chyba mogłabym tam mieszkać/. Oczywiście „Smok zionął piekielnym ogniem-chyba tylko na mnie ..heheh, gołębie siadały na mnie gdzie popadnie, nie  omieszkając ,  zostawić śladu swojej integracji ze mną. .kurcze wszystkie istoty mnie polubiwszy. Zawarłam na tej eskapadzie 2 nowe znajomości , owocujące dzisiaj częstymi kontaktami. .nie powiem jest ok.!<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Pobyt na Jasnej Górze i uczestniczeniu w magicznym misterium dało efekt „świecenia’ mojej postaci na tle. .hehe  Nazwano mnie Basia „Bielicką” z powodu dania koncertowego popisu mojej rozrywkowej natury. Bawiliśmy się świetnie/mam tu udział!/ A tak na poważnie , to wróciłam „uduchowiona”, pełna energii pogodzona z przeciwieństwami losu/ miedzy innymi wagą/ jak zobaczyłam ile „nieszczęścia przybywa na Jasną Górę , to moje problemy to „pikuś” Ale solidarnie prosiłam o wszelkie łaski. .jeśli  już nie dla mnie, to chodź dla najbliższych. Jednym słowem było ok.! Wróciłam naładowana energią , której na działce nie mogę spożytkować bo pada, za to maszyna do szycia ino furkocze ..Szyję stroje dla 5 dziewczynek z 5 klasy na zakończenie roku szkolnego , które dadzą  przedstawienie’ Wszystkie rybki w naszym jeziorze”, nie chwaląc  się , że scenariusz mojego pomysłu , stroje i dialogi. .jestem „wniebowzięta” Nie powiem ..czerpię z tego siłę i pozytywną energię, oby tak dalej .No cóż. .z  przyjemnością  pozdrawiam Was , moje Rybki

30 maja 2012 , Komentarze (5)

A już myślałam, że straciłam<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

To co wcześniej ,ot tak przytyłam

A tu niestety rozczarowanie

Może ta waga mi pozostanie?!

 

Za dużo jem? Ruszam za mało?

Nie chcę by mi „TO” coś  zostało

Chyba zawezwę dla siebie „posiłki”

Niech wszyscy znajomi ruszą swe  tyłki

 

Pod wspólnym hasłem: no to chudniemy

Ku zdrowiu drogę swą torujemy

Mamy tak trochę. Hmm.. do zgubienia

Wystarczy tylko pokonać  lenia

 

Wróg to okropny ,no i przebiegły

Ogarnia teren bardzo rozległy

Trudno pokonać takiego wroga

Bo do nad nim zwyciężyć  , to długa droga

 

Moi znajomi , ja razem z nimi

Ostro te grządki wspólnie plewimy

Za to przy grilu i łyku „wody”

 Zmierzymy swoje , „te” nowe obwody

 

Już widzę, „ostra jazda” to  będzie

No i kilosków  nam nie przybędzie?

Już nie wiem . kochane.. za bardzo  czego…

Pewnie to  bardzo coś  niedobrego…

 

 Z „ostrej pracy” na działce wasza Baśka!!! Buźka

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10 maja 2012 , Komentarze (3)

Miałam sen: sprawa śliska<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Mój gabaryt to walizka

A we śnie długie nogi

Sięgające do ..podłogi

 

Niczym osy cienka talia

Jak popiera miss Witalia

Zgrabne uda, kształtne łydki

Prawie 100% kobitki

 

Zgrabna pupa, zero „brzucha’

Dużo pozytywnego „ducha”

Lśniące włosy , białe ząbki

Żadnej cellulitu  gąbki

 

We śnie siedzę jak królowa

Której obca jest odnowa

Zewsząd słychać tylko: pięknie!

Serce aż od tego mięknie

 

Po śnie ,to się  człowiek budzi

I z rzeczywistością trudzi

Nie ma tego, co się śniło

A tak chciałam , by ubyło

 

Prawda jedna musi być

Nie śnij, tylko zacznij żyć

Tylko ja odmienię ciało

 Boże spraw by mi się chciało!!!

 

 

 

 

I tym pozytywnym akcentem wspieram wszystkie kobietki aby : nam się chciało, w końcu zmienić nasze ciało, Sprawy ducha już nie poruszę , jedno wiem : ŻE MUSZĘ!..I tego  Wam kochane piękne Laseczki życzę!

28 kwietnia 2012 , Komentarze (12)

Witam, witam i o zdrowie pytam. .heheh  wiem , że razem z wiosna budzi się w nas „LWICA’ więc pytanie jest sztampowe. ale co tam , warto zapytać..  We mnie obudziło się „zwierzę działkowe” ..szaleję. .sadzę wysadzam, wysiewam, pielę , podcinam, kopię palę., .i tu mały przykładzik; usiadłam na swojej 40-letniej ławce/ trzyma się super/ i oddaje się chwilom odpoczywania z lekko znudzona miną. .gdy nagle zza płotu odzywa się głos sąsiada:”- a może popalimy trawkę?” ,,zastrzygłam uszami./sąsiad ma 75 lat, zapewne kawał przygód miał, ja z trawką żadnej/….eeee  panie Henryku. .jaką trawkę…no świeżuchną- pada odpowiedź. Moje myśli już wyprzedziły rozum. .a czego by nie ..tak mało wiem o używkach, a jak powiedziała moja ciocia w pewnym wieku trzeba mieć jakieś uzależnienie ..odpowiedź brzmiała  –oczywiście! Może to będzie jakiś fajny środek na moje utrapienia, choć na chwilę? ..”panie Henryku ..to tak my oficjalnie będziemy palić , czy tak przy płocie w ukryciu?” –„no w ukryciu , to się nie da bo dym , będzie okrutny”..?????? Już pomyślałam , ze my będziemy palić „FAJĘ” rozmiarów tuby. .i nie przy płocie tylko tam  trochę  dalej.. No już moja wyobraźnia rozgalopowała  się na całego. .a tu ciach!! Ma tu pani zapałki i idziemy popalić te uschnięte trawy w odległych partiach działek. Szok! A już myślałam , ze czeka mnie coś , czego nie znam ,również doznań po nich a tu …hehe sama z siebie się śmiałam ..ciągnie mnie do grzechu a tu doopa! Myślę , że w pewnym wieku człek chce spróbować wszystkiego. .wreszcie życie jest po to by skosztować różnych przeżyć, nawet tych zakazanych. .bo kto lepiej będzie wiedział , co złe jeśli nie ja , po spróbowaniu co mi służy ..dzisiaj już nie wierzę ,żadnym autorytetom/ często naciąganych dla „dobra ludzkości”  Moje motto- wypróbuj, sam zanim wydasz osąd .  Przypomniała mi się wizyta u doktora  od pracy – czy się nadajesz”. Przyjął mnie p.dr „okrągły jak piłka, palący jak smok” słowami –trzeba schudnąć , nie trza  palić a będzie ok.!” Byłam w małym szoku ..i co?! same się domyślacie co się stało z tym panem. .i to niedługo po mojej wizycie.. Dzisiaj ,sama wszystko sprawdzam na swoim organizmie , bo codziennie dowiaduję się o nim czegoś  nowego. .i to co miało mi szkodzić ..pomaga i na odwrót  SŁUCHAJCIE  CO ON NAM PODPOWIADA !<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

 Odnośnie palenie trawki , skończyło się kielichem dobrej nalewki mojego sąsiada…a ja mam nowe poletko do obsadzenia! Buziaki dla Was

24 kwietnia 2012 , Komentarze (5)

Witam, moje Koleżanki!...jestem, jestem, ale bardzo zajęta zmianami nie tylko w moim życiu ale i moich synów..przeprowadzki, wyjazdy ect. Jak sie "pozbieramy , to sie "wezmę" za pisanko. Narazie brak czasu..ale pozdrawiam i widze , ze na Witali wiosna na całego!