Po świętach, nieco rozluźniona, ale nie zdemotywowana, wracamy do reżimu, hop !
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 5217 |
Komentarzy: | 58 |
Założony: | 18 marca 2012 |
Ostatni wpis: | 9 kwietnia 2015 |
kobieta, 50 lat, Warszawa
175 cm, 74.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Po świętach, nieco rozluźniona, ale nie zdemotywowana, wracamy do reżimu, hop !
Rodzina wyjechala na tydzień do teściów, a ja (bidulka :-))) zostalam, bo mam pracę... Boże daj siły, żeby przez ten czas nie jeść na mieście, nie zalać się z przyjaciółmi, nie żreć popkornu w kinie. Żebym poszła biegać, na basen. Amen
poniedziałek i smutek tropików
... poniedziałek, człowiek chudnie, jednak weekend pozostawił po sobie osad z kilku grzechów; wino, ciastko itd. Na wadze to się nie odbiło, ale morale słabsze jakby. No i wizja, że jestem w sumie ciągle na początku tego chudnięcia.. buu chyba trzeba wyjść na słońce, może się jakoś pozbieram :-)
..załóżmy że schudniemy, że ten cały tłuszcz (jakieś 15 kilogramów) ze mnie odparuje, czy ktoś wie coś na temat co się dzieje z ponadwymiarową skórą na brzuchu ? ot, taki teoretyczny problem :-)
to już dwa tygodnie, ciągle ciasne spodnie :-)
no właśnie, nic się nie dzieje, jakieś wahania o miligramy, ale: poszłam dziś biegać po rocznej przerwie (i kontuzji zakończonej operacją kolana). I dało się. Na razie leciutko, dwa kilometry i bardzo ostrożnie, ale jest nadzieja :-)
No i tak sobie jestem na diecie. Na zewnątrz szaro i zimno. Zeby już jakoś cieplej się zrobiło... poza tym - muszę chyba zakupić nową wagę. Wczoraj ważyła się na niej koleżanka i wyszło, że dodaje dwa kilo. To by było oczywiście cudownie :-) Możliwe jednak, że to jej waga odejmuje dwa kilo :-))))
czyli człowieku, zmotywuj się sam
Sześć dni diety. Efekty niewielkie, tyle że zapotrzebowanie na różne rzeczy zmalało. Mniej mi się chce - słodyczy, przekąsek itd. Grzechów było niewiele i niewielkie. Grunt, że dałam radę ogarnąć się i pruję dalej. Na wadze zero efektu, a raczej plus. Ale to wynik chyba mojego niedokładnego ważenia początkowego. No więc generalnie: jest dobrze, dałam radę się ograniczyć. Ten tydzień będzie lepszy, a może po prostu dobry. Próbuję też wyobrazić sobie, że nie, nie będzie to trwało trzy tygodnie, ale trzy miesiące.
Po czterech dniach diety + kilogram niestety :-)
No niestety... Ale o dziwo, spodnie luźniejsze i czuję się lepiej i nie minął jeszcze tydzień, Zważę się w poniedziałek, to się okaże... Na razie mam wrażenie, że hektolitry wody, którą wypijam zrobiły swoje..