Witajcie
Ostatnie dni nie są dla mnie łaskawe, ale nie poddaję się. Działam dalej, robię swoje. Raz wolniej, raz szybciej ;) Ale do brzegu...nie będę pisała o ostatnich dniach, ale zrobimy małe podsumowanie października.
Otóż jeśli chodzi o wagę to na minusie 1,9 kg. Mogłoby być lepiej, ale ten tydzień dał mi się we znaki. Bywa. Ważne, że spadek. Udało się zrobić 8 treningów ( założyłam sobie min 2 treningi w tygodniu) więc prawie się wyrobiłam... bo tydzień się jeszcze nie skończył ;) i mogłabym zrobić jeden trening i brakowałoby jednego dnia aby spełnić ten cel. Nie jest źle. 11 dni z krokami 15 tyś i powyżej ( co bardzo mnie cieszy) Tylko 6 dni bez liczenia kalorii wpadło, co uważam, że jest dobrym wynikiem, na 31 dni. Chipsów nie zjadłam, ale słodkości wpadły kilka razy.
Tak wygląda październik w małym skrócie ;) Jestem z niego nawet zadowolona. Coś tam się zadziało, coś spadło, wpadł trening, nie zjadłam chipsów, słodyczy niewiele... jest dobrze :D
Teraz czas na plany listopadowe..
1. pozostaję przy liczeniu kalorii ( kaloryczność ta sama co mam)
2. trening min 2x w tygodniu ( chciałabym napisać 3 x w tygodniu, ale nie wiem czy podołam, dlatego wolę napisać 2x)
3. min. 10 tyś kroków ( w październiku tego nie było)
4. rezygnacja ze słodyczy( tym razem chciałabym wcale nie jeść, co wyjdzie okaże się)
5. rezygnacja z chipsów ( pociągnę kolejny miesiąc)
Chyba póki co, to tyle z planów. Nie chcę za dużo brak na głowę, bo mogę się zniechęcić. oczywiście, jeśli w jakiś dzień powinie mi się noga, to nic. Listopad ma 30 dni. To 30 dni na sukces, ale i 30 dni na porażkę. Za miesiąc się okaże jak mi wyszło. Nic na siłę.
Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach. Nie patrz na innych. Trzymam za Ciebie kciuki w listopadzie. Dasz radę. Jesteś silniejsza niż myślisz. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam