Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1072299
Komentarzy: 36990
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lutego 2023 , Komentarze (29)

Witajcie 

     Oj trochę mnie nie było ( tydzień) Nie należał on do udanych. Od poniedziałku nie mogłam ze sobą dojść do ładu. Poniekąd miało to związek z tym, że skończyły się ferie i trzeba było na nowo wrócić do obowiązków ;) I tak powoli wracałyśmy do starych nawyków ;) Dni mijały, a ja dalej nie mogłam się ogarnąć. Może nie było treningów...ale z krokami dawałam czadu ;) poniedziałek - 20732, wtorek-22234, środa-17123, czwartek-15716, piątek-22014. Także aktywności mi nie brakowało ;) jak widać. W niedzielę jeszcze pokręciłam hula. 

      Jeśli chodzi o posiłki i liczenie kalorii, hmmm wygląda  to następująco : dopiero wczoraj liczyłam. Trochę zła jestem i już nawet złapałam doła .....ale mam wokół siebie fantastyczne osoby, które dawały mi kopniaki i wspierały. Także nie objadałam się zbytnio, raczej jadałam mniej. W czwartek wiadomo... tłusty czwartek i wpadły 3 pączki i kilka faworków - te sama robiłam. Koleżanki córki mówiły, że pyszne, bo wzięła do szkoły :) W piątek też coś wpadło...sobota rozregulowana bo M u dentysty. Także lipa, wszystko pod niego ;) Zresztą dziewczyny też dały popalić...ale było minęło ;) 

      Wczoraj wszystko policzone, ogarnięte. Jadłospis wygląda tak: 

ŚNIADANIE: jajka na twardo, majonez, czarnuszka, ogórek, pomidor i kawa

OBIAD: ziemniaki, filet bez panierki i surówka z kapusty pekińskiej i marchewki

DO FILMU: kawa, kiwi, pomarańcza, banan,chipsy z soczewicy, baton plaster miodu

KOLACJA: jogurt pitny 

        Dzisiejsze jedzonko wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb graham, serek chrzanowy, ogórek, rzodkiewka

II ŚNIADANIE: burek z serem i szpinakiem, łosoś wędzony na gorąco i kawka ( to u rodziców)

OBIAD: ziemniaki podsmażone do tego dwa jajka, pomidor, pół plasterka sera i resztka czyli 3 ogórki korniszony ;) 

KOLACJA: pizza calzone plus kawka ;) 

    Pomimo zakręcone dnia dzisiejszego, wszystko ogarnęłam ;) Cieszę się, że wróciło liczenie kalorii. 

Chciałabym też podziękować za prywatne wiadomości z troską, że mnie nie ma :* Lucynko pięknie dziękuję :* :* Mam nadzieję, że już wrócę do wpisów codziennych. Ale niestety ten tydzień, późne powroty i brak sił, na wpisy. Także działam dalej. O dziwo dziś stanęłam na wadze i myślę sobie... pewnie przez ten tydzień będzie wzrost ( no bo jednak nie liczyłam kalorii, wpadło sporo słodkiego, jedzenie byle jakie) a tu niespodzianka..... spadek 0.7 kg :) po tygodniu :) To mnie zaskoczyło ;) Mega zaskoczenie  to dało mi jeszcze większego kopa do dalszego działania i nie poddawania się. 

      Pamiętajcie nawet jak macie gorszy czas.... to mija ;) Trzymam za Was mocno kciuki. Powodzenia, działamy. Spokojnego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

12 lutego 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

       Znowu kilka dni mnie nie było, myślałam, że jeden dzień... a tu się okazuje, że od środy mnie nie ma. Zacznijmy od początku. Środa - minęła szybko i na wysokich obrotach ( zresztą dni bez wysokich obrotów u mnie to rzadkość) Odebrałam M, jakieś zakupy i do domu i nagle wieczór. Czwartek, miałam być opiekunką, ale Moja córka się zgodziła. Znajomi nie mieli z kim córki zostawić, to Moja córka została, przy okazji sobie zarobiła. I czas też szybko zleciał. Piątek to już inna bajka -byliśmy w Stegnie, Krynicy i Malborku ;) Taki jednodniowy wypad :) 

       Wyjechaliśmy rano a wróciliśmy po 21. Pogoda dopisała, chwilami tylko kropiło, ale ogólnie pogoda ok. Samopoczucie też było ok. Ale ogólnie w Stegnie czy Krynicy pustki, nuda.... martwy sezon, kompletnie. Ale dobrze mi to zrobiło. Zresetowałam się, to w sumie ostatni  dzień ferii dziewczyn, wszyscy mieli wolne. Udało się na ten wypad namówić M i w drogę ;) 

       Od córki dostałam takie serduszko 

       Kalorie były liczone tylko w środę, a w czwartek, piątek i sobotę nie. Właśnie sobota.... aj i tu brak słów, ale to nie z mojej winy czy z winy M. Tylko matka córki M pokrzyżowała nam plany. Niby miała się z młodą spotkać. Podała godzinę, potem zmieniła godzinę. My dopytywaliśmy konkretnie na którą mamy ją przywieźć.... to brak odp. W między czasie pojechaliśmy coś załatwić do miasta ( młoda z nami pojechała, gdyby nagle matka się odezwała) ogarnęliśmy wszystko, zajęło nam to jakieś 3 godziny, ale przez ten czas niestety matka nie napisała. W końcu napisaliśmy konkretnego smsa... tzn młoda,że matka ma dać konkretnie znać o której ma być.. a pseudo matka... napisała, że jednak nie może się z nią spotkać. Nosz... A umawiała się z młodą od grudnia, że w drugim tygodniu ferii się spotkają i tak te spotkania pseudo matka odwleka... od jakiś dwóch- prawie 3 lat. Obiecuje  i nie dotrzymuje słowa... Brak słów. Ale prawd jest taka, że M nie potraf konkretnie postawić jej warunków. Ja w to się nie wtrącam. 

       Przyjechaliśmy do domu, jakiś obiad ogarnęłam i po 16  znowu do miasta. Tym razem z Moją córką. Najpierw poczta, potem zawieźć do koleżanki, a  około 22 odbiór z miasta i tak minęła sobota. 

     Niedziela spokojna, od samego rana. I dziś już kalorie liczone. 

     Zdecydowanie za mało, ale nie miałam ochoty na więcej, a na siłę jeść nie chcę. W sumie trochę kolacja była na siłę

ŚNIADANIE: jajko na twardo, majonez, ogórek, chleb z ziarnami 

OBIAD: ziemniaki, wątróbka drobiowa i sałatka z ogórka i cebulki

DO filmu : kiwi, pomarańcza, jabłko i chrupki serowe plus kawa

KOLACJA: jogurt pitny ( średni w smaku) 

    Ogólnie mimo tak małej ilości kalorii, czuję się dobrze. Głowa nie boli, aż dziwne. Ale dla mnie to dobre wieści. Oby jak najmniej bolała. Woda ładnie pita przez te dni. Aktywność niestety nijaka, ale nie będę sobie rwała włosów z głowy z tego powodu. Spinam pośladki i idę dalej. Waga, nie mam pojęcia jaka jest. 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak upadniesz, powstań, idź dalej. Trzymam za Was kciuki. Przed nami nowy tydzień, nowe plany, szanse. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

7 lutego 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

     Wtorek przebiega spokojnie.... no prawie ;) Ale znośnie. Dziś udało się też pokręcić hula , tj 30 minut. Zawsze to coś. Powoli wracam, na spokojnie... bez szaleństw. Wszystko w swoim czasie. Woda pita. Jedzeniowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z serkiem śmietankowym, pomidorem, sokoliki, ketchup i woda z imbirem

II ŚNIADANIE: sok jabłkowy świeżo wyciskany ( bo jabłka zaczęły mi już wychodzić ) gniazdko, winogrona, pomarańcza

OBIAD: warzywa na patelnię z serem, sosem chili oraz skrzydełka z piekarnika

KOLACJA: serek straciatella, winogrono, borówki, czekoladka merci i kawka 

   Kaloryczność 

       Nawet ładnie dobiłam białko, węgli nie przekroczyłam, cud ;) Tłuszczu sporo... ale cóż, nie zawsze musi być idealnie. Grunt aby tygodniowe podsumowanie się zgadzało ;) Także zobaczymy w niedzielę, jak to wyjdzie. 

     Ogólna samopoczucie ok. Mimo tego, że lekko głowa mnie ćmi, ale póki co nie biorę tabletki. Jeśli ból się nasili, wezmę. 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

6 lutego 2023 , Komentarze (12)

Witajcie 

     Kolejny dzień za mną, a nowy tydzień przede mną i nowe nadzieje oraz szanse :) Dzisiejszy dzień spokojny od samego rana. Pobudka około 7 rano ( u nas jeszcze ferie). Pojechałam z młodą na galerie, kupiłyśmy kilka perełek drogeryjnych ( tak to jest z promocjami ) A swoją drogą w Kontigo właśnie jest dużo przecen, promocji ;) Polecam zajrzeć, jak macie niedaleko siebie. 

    Trochę pochodziłam z młodą po galerii, potem do domku. Na szybko do Dino, głównie chleb, jakieś warzywo. I szybko wzięłam się za obiad...później coś tam nagrałam na yt, bo zabierałam się za denko  zabrać nie mogłam ;) Skorzystałam z lepszego samopoczucia, nagrałam i raz dwa a tu wieczór ;) Aj za szybko ten czas leci. Pogoda hmmm ślisko, mróz ale słonecznie i to dawało mi powera ;) 

    Trening dzisiejszy to hula ;) 30 minut. Woda wypita, przypominam, że wyzwanie z wodą na luty, już jest  :) Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z dżemem porzeczkowym, woda z imbirem, cytryną, miodem

II ŚNIADANIE : w galerii - McWrap i cappucino 

OBIAD: frytki z cukinii, marchewki, selera oraz pietruszki z piekarnika oraz kawka 

KOLACJA: jogurt truskawkowy, winogrono, borówki oraz dwie czekoladki merci ;) na dobicie kalorii ;) 

       Trochę sporo węgli i  tłuszczy, białka też mało. Cały czas obserwuję co jem, analizuję. Czasami takie fajne dni się udaje posiłkowo skomponować... a czasami lipnie ;) Samo życie. Raz z górki, raz pod górkę. Nic na siłę. Wszystko jest dla ludzi. Zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu. W planach kilka pozycji jest.... ale jak z ich realizacją będzie ;) tego nie wiem. Trzeba zrobić czyszczenie lodówki. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) :* 


5 lutego 2023 , Komentarze (10)

Witajcie 

       Za nami kolejne dni lutego a ja jeszcze nie zrobiłam podsumowana stycznia? Być może. Ale może jutro się uda, jeśli nie to trudno nadrobię lutym. Dni biegną za szybko, dziś już 5 luty? Ja się pytam, kiedy, jak? 

      Piątek minął szybko, dzień ogólnie spokojny, ból odchodził w zapomnienie. Sobota też na wysokich obrotach. Od samego rana, załatwianie spraw, potem urodzinki chrześniaczki M, szybkie zakupy, do domu  i patrzę na zegarek a tam.... godzina 20 :) Szok. Niestety u mnie jeszcze bez treningów. Chcę poczekać, aż będę na tyle dobrze się czuła, jak głowa nie będzie ćmić. Bo na chwilę obecną, to jest różnie. Całkiem możliwe, że pogoda nie sprzyja mi...ale i katar, który zatyka uszy :( Hmm ale ja się nie poddaje. Działam dalej, woda pita, a dziś kalorie policzone. W piątek też były liczone, ale wczoraj już nie bo u małej zjadłam kawałek sernika.. Zresztą wczoraj to nie wiedziałam, kiedy ten czas zleciał i nie miałam ochoty liczyć kalorii. Zdecydowane za mało zjadłam, bo głowa wieczorem lekko ćmiła. Teraz podobnie, ale dziś to przewiało mnie jak odśnieżałam , do tego mróz nie sprzyja tym co odczuwają zatoki :( Czyli ja . 

       Tak jak napisałam kalorie dziś policzone i jadłospis wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb, twaróg wędzony, pomidor, woda z imbirem, cytryną i miodem

OBIAD: frytki z cukinii, marchewki, selera z piekarnika

DO FILMU: kiwi, pomarańcza, gruszka, kulki czekoladowe, kawa

KOLACJA: tosty z sokolikiem, ogórkiem kiszonym i serem plus kawa i woda z imbirem , miodem

     kaloryczność dzisiejsza 1658   B: 60.3    TŁ: 53.1   W: 245.9

Trochę za duża przerwa była między śniadaniem, a obiadem. Niestety musiałam wyjechać na chwilę z domu, zanim wróciłam było późno i zanim zrobiłam te frytki w piekarniku .. trochę się zeszło. A nie chciałam nic podjadać. Zauważyłam właśnie, że im dłuższe przerwy między jedzeniem... to ból głowy się nasila. Dlatego muszę  staram się pilnować tego. Czasami się udaje, a czasami nie. Dlatego muszę znowu się zmobilizować do układania jadłospisu na dzień kolejny.... No i koniecznie muszę mieć obiady przygotowane na zaś, gdy M jest w domu ;) Bo wtedy niestety są najbardziej chaotyczne posiłki. Trzeba się spiąć i działać dalej, ale bardziej skrupulatnie. 

       Wszystko w swoim tempie, nic na siłę. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu ;) Pozdrawiam :) :*  


2 lutego 2023 , Komentarze (14)

Witajcie

        Kilka dni mnie nie było. Jak we wtorek był nawet spoko dzień, to wczoraj i dziś... dni wyjęte z życia. Dosłownie. Wczorajszego dnia za bardzo nie pamiętam. Wczoraj rano jeszcze spoko, ale popołudniu jak się zaczęło..... to trzymało do dziś. Ból głowy. Wczoraj nie miałam nawet siły liczyć kalorii, wodę starałam się pić. Ale głowę mi rozsadzało. W sumie od zatok :( Nie chciałam łykać byle jakich tabletek... więc jakieś okłady zimne, nie siedziałam nawet na telefonie, aby nie drażnić oczu. Tak mi pulsowało, że szok. Łzy potęgowały ból. Poszłam spać na górę do sypialni, tam spokój i chłodno.... nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Oczywiście z okładem. I nagle godzina 3.10 nad ranem...coś w grzejniku zahałasowało... i mnie obudziło. Zeszłam do wc i głowę mi dalej rozsadzało. Wzięłam migrestop ( zwykle pomaga na takie migrenowe bóle) Ale nie tym razem. Chociaż jak wróciłam o trzeciej do łóżka, to zasnęłam szybko. Obudziłam się po 7. O godzinie 9 wzięłam ostatni apap extra. O godzinie 18 wpadł ketanol.... i dalej nic, ból jak był, tak był. Po 19ej odbieraliśmy dziewczyny z miasta i kupiłam imuprom zatoki max.. szybko wzięłam i póki co jest ok. Ból mija. 

   Poniekąd wczorajszy ból spowodowany był zbyt małą ilością zjedzonych kalorii, dzień wcześniej i wczoraj. Dziś już zjadłam w limicie, a nawet lekko przekroczyłam. Chociaż dziś trochę się zmuszałam do zjedzenia... aby zniwelować ból. 

   Nie życzę nikomu takiego bólu. To były dwa straszne dni. Obym jutro obudziła się bez bólu. Dziś woda też pita, a swoją drogą... jest już lutowe wyzwanie z  piciem wody. Zapraszam. Jedzeniowo dzień wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb pszenny, ser, pomidor

II ŚNIADANIE: płatki z mlekiem ( tak miałam ochotę i żałowałam, nie były dobre) 

OBIAD; ziemniaki, filet z piersi kurczaka, ogórki korniszony 

KOLACJA: sałatka( miks sałat, pomidor, kukurydza, twaróg wędzony, grzanki czosnkowe, majonez) oraz kawka ;) 

    Kaloryczność to 

     Lekko przekroczona, ale nie ma to dla mnie dziś znaczenia. Nie będę się biczowała ;) Samo życie. Najważniejsze, aby ból sobie poszedł. Oby jutro było lepiej, bo zaraz koniec pierwszego tygodnia ferii, a ja ani jednego treningu nie zrobiłam. Fakt, że okres też dał się we znaki.... i to też może być spowodowane powstałym bólem... Oj nie ma lekko. Cóż jak poczuję się lepiej, wrócę do treningów. Na spokojnie, bez szaleństw ;) 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać, ale też nie robić nic ponad swoje siły... bo to nie przyniesie dobrego efektu. Powodzenia. Trzymam za Was kciuki. Spokojnej nocki. Pozdrawiam :) :* 

30 stycznia 2023 , Komentarze (23)

Witajcie 

        Za mną kolejny dzień, ostatni tydzień stycznia, ostatni poniedziałek stycznia... Dzień bez treningu, bo @ mnie pokonała. Co chciałam się zabrać za trening, to niestety ona miała inny plan ;) Cóż, posłuchałam się, odpoczywałam. Ale to nie oznacza, że z jedzeniem też zrobiłam wolne... O nie ;) Jedzonko wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb fitness, ogórek, jajko na twardo, majonej, szczypiorek 

OBIAD: carbonara 

Do filmu: kiwi, gruszka i karpatka bez pieczenia ;) oraz kawa 

KOLACJA: frytki z batatów 

      82 kalorie przekroczone , innego dnia brakowało , nie ma tragedii. Grunt to umiar. Kiedyś pewnie bym zjadła całą blaszkę takie karpatki podczas okresu... dojadła chipsami.... a teraz nie. Teraz patrzę, na to co jem. Oczywiście, jadam to co niby niedozwolone, ale właśnie dlatego, że sobie w granicach rozsądku na to pozwalam.... to jem. Wolę mniejsze ilości, niż ograniczenia a  potem rzucanie się na wszystko. Myślę, że to lepsze wyjście. Woda ładnie wypita, kroki hmmm nie dobiłam jeszcze 10 tyś, brakuje jakiś 2 tyś, czy uda się dobić... nie wiem. Marzy mi się łóżko i pewnie zaraz w nim wyląduję. 

      U nas ferie, zamierzam odpocząć. Zrelaksować się i wyspać, tyle ile się da ;) Tym bardziej póki nie ma M. Bo jak On w domu, to szybko się budzimy ;) Zawsze od rana coś do zrobienia. A jak jestem sama, to na wszystko znajdę czas. Tak sobie wszystko rozkładam, że ogarniam, a przy Nim nie zawsze ;) hahaha Dziś u nas posypało z rana, a wieczorem już nie ma śladu :) A samopoczucie ? Nawet ok ;) 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Na wagę nie wchodzę, bo @ więc po co się denerwować :) Prawda? Ale działamy, walczymy. Nie spoczywamy na laurach. Za jakiś czas sobie podziękujesz. Rób to co lubisz, w swoim tempie, nie porównuj się z innymi. Powodzenia. Trzymam kciuki. Spokojnego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

29 stycznia 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

        Jedenasty dzień za mną. To jest taki dziwny dzień, zaliczyłam mały zjazd.. ale to przez wcześniejszą @. Niestety franca przyszła przed czasem ;) Ale bywa i tak. Rano pojechaliśmy do miasta na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Po drodze zabraliśmy Moją mamę. Pochodziliśmy godzinkę po mieście i odwiozłam M na firmę, mamę do domu i sama pojechałam  do domu. Wróciłam zrobiłam obiad dla siebie i córki M. Posiedziałam, poleżałam i nadszedł  czas aby jechać po Moją córkę. Od wczoraj była u Moich rodziców, bo miała kilka spotkań.. i nie opłacało mi się Jej wozić co chwilę, do miasta i odbierać ;) Dlatego dobrym rozwiązaniem było zawieźć Ją do rodziców ( w sumie całe dnie Jej nie było w domu) 

        Popołudniu pojechałam po młodą do miasta, pogoda ok...aż tu nagle śnieg :( pomyślałam, o nieeeee  tak do samego domu sypało. Nie lubię takiej pogody, ciemno, mokry śnieg i to na maksa... Ale na szczęście już bezpiecznie w domku. Teraz popijam kawkę, napaliłam w kominku i się relaksuję. 

     Dziś wpadło rano hula , 20 minut... niewiele... bo coś od wczoraj czułam jak brzuch mnie boli. Myślałam, że to nerwy, a jednak @ franca :D hahaha Posiłkowo dzień wygląda tak 

ŚNIADANIE: chleb fitness, sałata masłowa, wieprzowina w galarecie 

OBIAD: mini tortille z serem, kurczakiem i ogórkiem i kawka 

KOLACJA: kiwi, chrupki kukurydziane i  kilka herbatników oraz duży kubek kawy ;) 

Kaloryczność 

     Trochę do limitu brakowało, ale nie miałam pomysłu ani apetytu na kolacje. Dlatego wpadło, co wpadło. Czy żałuję? Nie. Zaraz będę układała jadłospis na jutro, pomysłów brak...zajrzę do Was, może coś mi wpadnie w oko ;) i jutro zagości u mnie. Woda ładnie pita , kroki spoko, na liczniku w chwili obecnej ponad 14 tyś i ładuję opaskę, więc dużo więcej nie nabiję. Jeszcze odnośnie wody. Jest już wyzwanie z wodą na luty, zapraszam ;) 

     Pamiętajcie aby się nie poddawać , walczymy, działamy. Za chwilę ostatni tydzień stycznia, dajemy z siebie 100 % ;) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 



28 stycznia 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

       Za mną dziesiąty dzień i co prawda liczenia kalorii dziś nie było, ale fotki cykane ;) Z racji tego, że byliśmy z M na obiedzie w chińskiej restauracji,  nie liczyłam kalorii. No ale jakoś bez cykania fotek żarełka nie mogłam się obejść ;) 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, łosoś, ogórek i moskaliki śledziki 

OBIAD: kurczak w cieście chrupiącym, surówka i ryż oraz shake truskawkowy z McDonalda ;) 

KOLACJA: kiwi, jabłka, truskawki i kawka ( wielki kubek ) 

       Kolacja licha, bo nie miałam na nic innego ochoty... najedzona po obiedzie. Chociaż powiem Wam, że nie zjadłam całego dania ;) Zjadłam połowę, a drugą połowę zjadł M :) hahah  Jak przyjechaliśmy do domu, to nie  miałam ochoty na nic innego jak owoce. Jeśli chodzi o kaloryczność, to całkiem prawdopodobne, że nie przekroczyłam limitu. No ale ciężko byłoby mi oszacować ile kalorii miało to danie w chińskiej. 

     Dziś bez liczenia kalorii, to chyba też między innym taka mała nagroda za spadki ;) Tak dziś się zmierzyłam, a ostatni raz miesiąc temu. Chciałam porównać  i ... nawet jestem zaskoczona, bo jest mnie mniej o 

1 cm szyja

2 cm talia 

2 cm na wysokości pępka 

6 cm pod pępkiem 

2 cm biodra

2 cm udo w najszerszym miejscu ( czyli po 1 cm z każdej strony) 

       Łącznie - 15 cm :) w miesiąc :) Bardzo się cieszę i jestem z efektów zadowolona. Nie spodziewałam się ich, jak mam być szczera. Bo jednak waga różnie pokazuje, więc nie liczyłam na spadki w cm. Postanowiłam się mierzyć, raz w miesiącu. Także następne mierzenie :) Mam cały miesiąc na to aby w lutym zobaczyć spadki. Nie ukrywam, że czuję po sobie, że brzusio jakby mniejszy :) Chociaż powiem Wam, że mając lordozę.. to o płaski brzuch ciężko. Lordoza  charakteryzuje się między innymi :

wklęsłymi plecami, wypiętym brzuchem do przodu --- no i właśnie wystający brzuch towarzyszy mi cały czas... fakt bywa mniejszy, ale czy uda się aby był całkiem płaski ?Tego nie wiem. Chyba, że jest tu jakaś kobietka która też ma lordozę i udało się uzyskać płaski brzuch? 

     Ale nie poddaje się, kręgosłup tragiczny ale nie poddaje się. Na tyle, na ile mogę ćwiczę, jestem aktywna. Czasami bardziej, czasami mniej. Na tyle na ile zdrowie pozwala. Nic na siłę. Wszystko z głową. Zaczęłam w końcu słuchać swojego organizmu... co kiedyś nie było możliwe, robiłam wszystko ponad siły. Aaaa jeszcze jedno, był dziś trening ;) czyli hula hop. Dostałam masę zapytań czy fajnie się nim kręci tym hula smart. Czy spala się tyle samo kalorii, czy spada itp. Otóż

1. nie spada i to jest + 

2. spala się na nim tyle kalorii, co na moim wcześniejszym +

3. ale niestety minusem jest... hałas... No ale, że M nie przeszedłby obojętnie obok mojego cierpienia ( spowodowanego hałasem) to nasmarował mi łożysko tawotem i hula  się trochę ciszej. Może to jeszcze nie to co powinno być , ale jest niebo a ziemia :) :) 


     Pamiętajcie aby się nie poddawać. Walczymy, bo warto. Za jakiś czas sobie podziękujesz, że się nie poddałaś :) Także działamy. Powodzenia. Spokojnego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

27 stycznia 2023 , Komentarze (18)

Witajcie 

        Ten dzień jest ciężki... aż sama się sobie dziwię, że nie poległam bardziej. Od rana nie zapowiadało się, że to będzie taki intensywny dzień. Rozwieźliśmy dziewczyny, potem szybkie zakupy  do domu. I nagle informacja, że jedziemy po płot hmmm tak po płot 

   18 takich części... i razem z M wyjmowaliśmy to z busa... i taki trening wyszedł 

     Za to piąteczka wpadła do puszki ;) Na inny trening nie mam siły, dosłownie. Nawet teraz pisanie , nie jest łatwe. Raz, że zasypiam a dwa strasznie bolą mnie ramiona, od dźwigania. Ale dam radę, bo kto, jak nie ja ;) Prawda? Woda ładnie pita, a jedzonko ? Hmmm i tu średnio, ale nie uległam większym pokusom, co mnie cieszy. 

ŚNIADANIE: bułka wieloziarnista, ser, ogórek, ketchup

II ŚNIADANIE: w drodze - musly ( swoją drogą bardzo dobre, ale za słodkie jak dla mnie ) oraz hot-dog ( przy drodze kupony - bleeee bułka tragiczna bo miękka... ajj żałuję, że kupiłam 

OBIAD/Kolacja : frytki i sałatka -miks sałat, pomidor, ogórek- wpadła  też czekolada i kawka, którą dopijam

   Liczę że jutro będzie lepsze jedzonko ;) Kalorie dzisiejsze wyglądają tak: 


   Lekko przekroczone ale to nic, czekoladka przewyższyła ;) Jutro będzie lepiej :) Grunt, to się nie poddawać. Działamy, do przodu, do celu :) Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Weekend przed nami ;) także pamiętajcie aby wszystko robić z głową ;) Miłego wieczoru. Pozdrawiam ;) :*