Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1151762
Komentarzy: 37760
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 7 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 sierpnia 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

     

       Znowu mnie nie było, nawet nie wiedziałam, że aż tyle dni... bo 12 dni. Co prawda wchodziłam, komentowała, ale sama jakoś wpisu nie dawałam. Czym to było spowodowane? Ano tym, że cały czas walczyliśmy z kotem u weterynarza. A to były jakieś sprawy do załatwienia... i tak jakoś wyszło. 

     Jeśli chodzi o aktywności przez ten czas, to przez okres niestety tylko w zeszłym tygodniu wpadł raz orbitrek 30 minut i dziś rower 30 minut oraz atlas i ławeczka 30 minut 

    Oj dzisiejszy trening dał mi popalić ;) ale chyba tego nawet potrzebowałam. Szczerze to nie chciało mi się strasznie, ale najpierw weszłam na rower. W planach było 25 minut i 25 minut orbitrek...ale nagle patrzę na opaskę a tu już 30 minut na rowerze wyszło. Gdy zeszłam pomyślałam , a wskoczę na atlas ;) i tak zrobiłam, no i pykło kolejne 30 minut. 

    A co jeszcze działo się przez ten czas kiedy mnie nie było? W środę byłam u mamy, bo miała urodziny. Chwilę posiedziałyśmy, potem zakupy i do domu. W piątek byliśmy nad morzem... ale nie chcę tego dnia pamiętać i o nim wspominać. To był bardzo zły dzień, plus czułam się fatalnie i jeszcze rzygałam jak kot , po powrocie do domu ( ale to mały szczegół). 

    Jeśli chodzi o posiłki, to starałam się przez ten czas pilnować. Dziś nawet cyknęłam fotki i mój jadłospis wygląda następująco. 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka z ogórkiem, jajecznica plus kiełbasa szynkowa podsmażona 

OBIAD: cukinia z piekarnika w  jajku, bułce tartej 

PRZEKĄSKA do filmu : garść czipsów, kulki czekoladowe, truskawki, borówki, nektarynka, kawa 

KOLACJA: pomidor z cebulką oraz jogurtem greckim i bułka  oraz kawka 

       Najedzona po kokardę, teraz jeszcze dopijam kawkę mrożoną i zaraz zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro. Zajrzę do Waszych pamiętników, może jakiś pomysł na jutrzejsze jedzonko mi podpasuje ;) 

     To byłoby na tyle na dziś. Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, nawet jak mamy gorszy czas. Przeczekajmy go i działajmy dalej. Trzymam za Was kciuki. Pozdrawiam :* :) 



Ps. u nas jutro odpust, może być wesoło.... ;) 


2 sierpnia 2023 , Komentarze (5)

Witajcie 

         Kolejny dzień za mną... I małe sprostowanie ;) Faktycznie wczoraj był wtorek....a ja myślałam, że poniedziałek :) co nie zmienia faktu, że tydzień póki co jest ok. Do końca jeszcze kilka dni, ale początek tygodnia jest spoko. Mało tego dziś kolejny dzień treningowy :) 

     Wykorzystałam czas, kiedy to dziewczyny spały. Zjadłam śniadanie , chwilę odsapnęłam i trening. Dziś wygląda on następująco: 

   Najpierw był rowerek, potem orbitrek a na koniec hantle-10 kg i ekspander. Czyli Łącznie wyszło 70 minut. Jestem zadowolona, że z rana zebrałam 4 litery i zrobiłam trening. Wczoraj wieczorem, już miałam w planach poranny trening. Pomyślałam...skoro nigdzie rano nie jedziemy, a dziewczyny na pewno pośpią długo... to ja machnę trening. Jak pomyślałam, tak zrobiłam ;) 

    Ten czas treningowy zleciał mi bardzo szybko. W międzyczasie jak trwał trening, dziewczyny wstały ;) więc potowarzyszyły mi ;) Przy okazji oglądałyśmy film, może też dlatego tak szybko mi ten czas minął. Kolejna kasa wpadła do skarbonki. Tym samym drugi dzień sierpnia na plus i drugi trening w tygodniu zaliczony. Czy to będzie tylko słomiany zapał? Zobaczymy, ale póki wena trwa, działam. 

    Jeśli chodzi o dzisiejszy jadłospis, wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka, hummus paprykowy, rzodkiewka, miks sałat, ogórki, frankfurterka 

II ŚNIADANIE: kisiel truskawkowy, truskawki, porzeczki, jogurt grecki 

PRZEKĄSKA do filmu: prażynki paprykowe

OBIAD: sałatka z miksem sałat, piersią kurczaka, grzanki czosnkowe, pomidor, ogórek i łyżeczka majonezu. 

     Teraz jeszcze dopijam kawę mrożoną, ale piję bo piję... bez apetytu. Troszkę mnie dziś żołądek bolał i wzdęta chodziłam jak diabli ;) Nie wiem czy nałykałam się powietrza jedząc? Nie mam pojęcia. W każdym razie tak przedstawiają się dzisiejsze posiłki. 

     Robię dalej swoje. Dziękuję za Wasze wsparcie. Jesteście niesamowite. Trzymam za Ciebie również kciuki. Nie poddawaj się, walcz. Za jakiś czas sobie podziękujesz, że się nie poddałaś. Pamiętaj, odchudzanie, gubienie kg to nie maraton. Nie robimy też tego na pokaz... tylko dla siebie, dla zdrowia i lepszego samopoczucia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

1 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

       Poniedziałek, pierwszy dzień tygodnia, miesiąca... nowe szanse, nadzieje. O dziwo poniedziałek zaczął się u nie dobrze, pozytywnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz poniedziałek był u mnie pozytywny. Ale cieszę się i korzystam z tego, że tydzień dobrze rozpoczęty. 

     Rano zawiozłam młodzież do kina, a  ja? Ja miałam w planach pochodzić po mieście, nabić kroki...ale pogoda spłatała figla. Dlatego też zmieniłam plan, załatwiłam kilka spraw, które miałam w innym terminie załatwić. Kroków trochę nabiłam, ale nie dużo... Wszystko zajęło mi ponad dwie godziny, czyli tyle ile dziewczyny były w kinie. Po kinie powrót do domu, obiad, film i jak odsapnęłam to wskoczyłam na orbitreka, a potem w ruch poszły hantle 12 kg i 10 kg oraz ekspander

     Łącznie pykła godzinka i kolejna kasa do skarbonki. Nawet nie wiem kiedy ta godzina zleciała. Ćwiczyło się bardzo przyjemnie :) Radość po treningu bezcenna. Tym samym dziś jest trzeci z rzędu trening. Ale powiem Wam, że strasznie mi się nie chciało. Oj miałam lenia, strasznego. Pogoda w tym nie pomagała, bo za oknem lało... Ale pokonałam lenia i nie chce mi się , także brawo ja :) 

    Posiłkowo dzień hmmm może nie jest idealny ale wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka  z filetem z indyka

OBIAD: frytki z cukinii z piekarnika, polędwiczki ( to samo danie co wczoraj-czyszczenie lodówki) kawa mrożona

KOLACJA: ogórki, papryczki nadziewane serkiem, kabanosy z łososia i nektarynka oraz kawa 

      Szczerze, to nie miałam ochoty na kolację, ale  dwa posiłki to kiepsko by wyglądały ;) Jutro powinno być lepiej, bo nigdzie się nie wybieramy, a dziś tak na wariackich papierach. Czasami i tak bywa. Nie mam do siebie żalu, nie jestem zła. Dalej robię swoje. Tak bywa, nie zawsze jest idealnie. 

    Działam, nie poddaję się. Ty również rób, swoje, pamiętaj... to nie jest wyścig, to nie maraton. Wszystko w swoim czasie. Waga spadnie. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia w sierpniu. Udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 


31 lipca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 


        Kilka dni kiedy mnie nie było a co się działo? Zacznijmy od soboty, to był intensywny dzień. Jak wyjechałam z M po 7 rano z domu, to wróciliśmy około 20. Z małymi przerwami, tzn wpadaliśmy na chwilę do domu i znowu wyjście z domu. I tak cały dzień dosłownie. Przy okazji spotkałam z rodzinką z Niemiec u rodziców. Miło było się spotkać, oj ile śmiechu było. Ale wszystko co dobre szybko się kończy. Tak też było w tym przypadku. W drodze powrotnej spotkała nas ulewa.... dosłownie ulewa, bo świata nie było widać. Na szczęście dojechaliśmy cali do domu. 

     Wczorajszy dzień upłynął z książką na dworze...ale żeby nie było tak leniwie, to wpadł trening

     Orbitrek 30 minut i 20 minut trening z ekspanderem, hantlami- 10 kg oraz skakanka x 300 Było ciężko, ale warto. Po skakance myślałam, że ducha płuca wypluję ;) Dosłownie. Było bardzo ciężko skakać, ale dałam radę. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 


ŚNIADANIE: chleb z jajkiem, majonezem, ogórkiem kiszonym oraz kiełbasą lisiecką ( polecam, kupiona w sklepie Carrefour) 

OBIAD: makaron ( gotowiec z biedronki)

PRZEKĄSKA do filmu: truskawki, garstka chipsów- kawa mrożna

KOLACJA: rogal serowy, serek delikate śmietankowy, ogórek, rzodkiewka, kiełbasa lisiecka - kawa mrożona

       

      Dzisiejszy dzień od rana bez obijania ;) Najpierw młoda podrzucona na praktyki, potem szybciutkie zakupy ( dosłownie kilka rzeczy w Biedronce- niestety połowy z listy nie było) Potem szybko do domu i trening ;) 

    Dziś wpadł trening na rowerze, a później w ruch poszły ciężarki, ekspander i gumy. Oj to był ogień, masakra z tymi gumami, a jeszcze jak połączyłam gumy z ekspanderem lub gumy z ciężarkami. Matuluuuuu to było mocne. Nawet nie wiem, kiedy zleciało te drugie 30 minut z tymi gumami itp. Początkowo po rowerze miałam w planach tylko 20 minut drugiego treningu, ale jakoś pociągnęłam do 30 z czego bardzo się cieszę. 

    Jeśli chodzi o dzisiejsze posiłki wyglądają tak: 

ŚNIADANIE: bułka ciabata, serek chrzanowy, kiełbasa ( nie pamiętam jak się nazywa, ale na podobe fuet) 

II ŚNIADANIE: gniazdko, lód, nektarynka, porzeczka - kawa mrożona

OBIAD: frytki z cukinii z piekarnika, polędwiczki łagodne plus sos czosnkowy domowej roboty - kawa mrożona

KOLACJA od córki ( jak tu nie przyjąć? gofry z odrobiną bitej śmietany i owocami - kawa 

         Jeśli chodzi o podsumowanie lipca, tabelka wygląda następująco 

      W tym miesiącu wyszło 13 dni treningowych. Czy jestem zadowolona? Niekoniecznie , bo to jest gorszy miesiąc niż czerwiec. Ale wiele czynników się na to złożyło, że tak wyszło. Nie mniej jednak cieszę się, że jakieś treningi wpadły. Jak nie trening to starałam się chociaż nadrabiać krokami. Czasami się udawało, czasami nie ;) 

     Teraz trzeba spiąć 4 litery i działać w sierpniu ;) Nie mam jakiegoś planu na ten miesiąc. Chciałabym minimum 4 dni treningowe w tygodniu zrobić. Wiadomo woda minimum 1,5 litra, kroków minimum 10 tyś ( ale jak będzie mniej, nie szkodzi), fajnie byłoby cykać fotki posiłków ( ale jak to wyjdzie zobaczymy) Hmmm w sumie jednak jakiś plan jest ;) Nie snuję planów odnośnie zgubienia kg. Uda się coś zgubić, to super, a jak nie trudno. Najważniejsze aby być aktywnym. Nie spinam się za bardzo, robię dalej swoje. To nie jest maraton. Pamiętaj o tym. Nie porównuj się z nikim. 

     Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego tygodnia i nowego miesiąca ;) Pozdrawiam :) :* 

28 lipca 2023 , Komentarze (27)

Witajcie 

   Codziennie zaczynam robić wpis i go kasuje. Albo odpalam kompa i za chwilę robię wyłącz.... i tak od ponad tygodnia. Za nic się nie mogę za to zabrać, aby coś Wam naskrobać ;) 

    Zacznijmy od początku. Tak jak pisałam ostatnio mamy małe zawirowania z kotem i nie prędko się zakończy. Wczoraj kolejna wizyta, kolejne leki i decyzja, aby usunąć jeszcze kawałek łapki, bo nie goi się tak, jak powinna. A już myśleliśmy, że będzie ok i może uda się na kilka dni wyjechać. Niestety nie. Także całe dwa miesiące w domku. Smutno mi i zła jestem... ale oczywiście nie na kota, tylko na tego debila co go tak urządził. Jedyna opcja, to wyjazd rano i wieczorem powrót. Na to możemy sobie pozwolić w obecnej sytuacji. 

     Waga różnie raz mniej, raz ciut w górę, ale zwykle trzyma się na poziomie 65,2-65,5 kg. Nie ma tragedii, ale szału też nie ;) Chociaż lepsza taka niż wtedy gdy pokazywała 68-69 kg. Posiłkowo staram się jakoś trzymać.. chociaż i z tym różnie bywa. Ostatnie dni, to jedno wielkie szaleństwo i wszystko robione  w biegu. Jeśli chodzi o aktywność od ostatniego wpisu, to była tj: piątek wpadł orbitrek 30 minut, sobota skakankax300, plus trening z hantlami ( 10 oraz 12 kg) a także ekspander razem 40 minut, poniedziałek rower 25 minut oraz orbitrek 25 minut, środa wpadł orbitrek 30 minut oraz hantle i ekspander 20 minut. Dziś do treningu zaliczę kroki - na chwilę obecną 15485 i jeszcze troszkę może wpadnie. 

    Może nie było codziennie treningów i nie wpadały piątki do skarbonki, ale zawirowania jakoś powodowały, że wieczorem padałam... Nawet nie myślałam o treningach ( były wtedy gdy spięłam 4 litery lub mnie ktoś wkurzył) Zauważyłam, że trening jest dobry na rozładowanie nerwów, złych emocji ( nie zawsze mi to pomaga ale w większości przypadków) 

    Praktycznie został miesiąc wakacji a waga mogłaby ładniej spaść... a tu dupa. No ale jeszcze miesiąc został, może się coś uda zdziałać. Nie spinam się, robię dalej swoje, na swoich zasadach. Skarbonka powoli się zapełnia ;) 

     Powiem Wam, że bywa u mnie ostatnio dużo złych, smutnych dni. Nie zawsze sobie z nimi radzę, psychika często siada... a ja siadam z nią  płaczę. Na chwilę daje mi to ukojenie, ale tylko na chwilę. Czasami właśnie uciekam w trening, czasami w książkę... czasami idę spać i śpię.....Ale nie poddam się, zwyciężę. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy. Trzymam za Was kciuki, nawet wtedy, kiedy nie dodaję wpisu, nawet wtedy nie komentuje... ale cały czas trzymam za Was kciuki. Miłego weekendu dla Was. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

19 lipca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

    Nawet nie wiem od czego zacząć... znowu nie było mnie kilka dni. Dużo się działo, niekoniecznie dobrego. Od tygodnia jeździmy z naszym kociakiem do weterynarza. Ktoś uciął mu kawałek  łapki. Na szczęście udało się coś tam uratować. Ale co nerwów, stresu mięliśmy i do tego kociak też to odczuwa. Denerwuje się, bo chodzi w kołnierzu aby nie zdjąć opatrunku. Męczy się, ale to dla jego dobra. Jeszcze kilka dni i powinno być ok, tzn opatrunek zdjęty i będzie bez kołnierza na luzie się poruszał. Do tego drażnią go małe kociaki, bo chcą się bawić a on nie może. 

    W związku z kociakiem i nerwami ogólnymi domowymi i poza domowymi... treningów brak. Jedynie wczoraj wpadł rower 40 minut plus kroki w piątek i sobotę. Posiłkowo wczoraj i przedwczoraj było ok, ładnie cykałam fotki, a dziś? dziś to porażka totalna. Raz że pierwszy posiłek zjadłam dopiero po 12 godzinie. Najpierw zawiozłam młodą na praktyki, potem z mamą na cmentarz ( już trzeba było ) po cmentarzu pojechałyśmy do sklepu ( tu również pilnie musiałam) I tak jakos wyszło, że tak późno zjadłam. Ale nawet nie czułam głodu, aż dziwne. 

    Dziś bez treningu ( nie licząc godzinnej pracy na cmentarzu) i jeszcze mnie rwa złapała. Się śmiałam, że z mojego na mnie przeszła ;) Także wpis dzisiejszy taki lekko okrojony bo nawet nie mam o czym pisać. Coś tam sobie planuję, ale życie niestety ma inne plany dla mojej osoby. 

   Zaraz zabieram się za ułożenie menu na jutro. Spisałam co mam w lodówce i będę układała. Spisanie pozwala mi na lepszy obraz tego, co mogę sobie wykombinować ;) 

   Podczytuję co u Was, ale nie zawsze komentuję. Trzymam za Was mocno kciuki. Działajcie. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :* :) 


12 lipca 2023 , Komentarze (3)

Witajcie 

        Znowu raport z kilu dni? Być może... dużo się dzieje, raz lepszego raz gorszego. Niedziela nie była fajna... tzn z rana było spoko, popołudniu też ok bo spędziłam ten czas z książką. Czytałam chyba ponad dwie godziny ale tylko dlatego aby nie myśleć co czeka mnie pod wieczór. A pod wieczór przyjechała siostra M z mężem (który dalej traktuje mnie jak powietrze) ale tym razem miałam to gdzieś...z siostrą M jakoś rozmawiam. Na szczęście byli też inni goście, którzy rekompensowali obecność tego debila, bo inaczej nazwać go nie można ( nawet M tak o nim mówi) Przyjechali aby zaśpiewać M sto lat, bo za dwa tygodnie ma 50tkę....a ich nie będzie w Pl. Dobra przeżyłam, dałam radę. 

      Poniedziałek hmmm nie pamiętam go. Nie to, aby był zły, ale szybko minął. Wczorajszy dzień też jakoś na wariackich papierach... Kurcze....dzisiejszy także. Od rana na wysokich obrotach i w biegu. Jednak wczoraj i dziś poniżej 10 tyś kroków. Nie jestem zła, na siebie tak wyszło, cały dzień poza domem. Treningi czekają, aż okres się skończy. Zresztą ostatnie upalne dni plus okres = się u mnie, że kręciło mi się w głowie, więc nie chciałam ryzykować. Ale już kończy się i liczę, że jutro albo pojutrze wleci trening. Czekam cierpliwie. Treningi to nie zawody, pamiętajcie, róbcie je z głową. 

     Czekam na czas, kiedy uspokoi się u mnie. Wyciszy. Od dziś miałam zacząć prowadzić dziennik wdzięczności i myśli, uczuć... Czuję, że potrzebuję to zrobić. Taka terapia domowa. Kiedyś coś takiego prowadziłam i fajnie się u mnie sprawdziło. Tym razem chcę sobie to jakoś fajnie ozdabiać, aby miło się to prowadziło. 

      To byłoby na tyle, chciałam dać znać, że jestem. Czytuję co u Was. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

    


8 lipca 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

   Nie wiem jak u Was, ale u mnie dziś upał na całego. Do tego zjawiła się ona, ta co męczy kobiety co miesiąc ;) Czułam to w kościach. Dlatego też dziś nawet nie ma mowy o treningu. Nie zamierzam robić nic ponad siły. Zresztą nawet posiłki dziś pozostawiają wiele do życzenia. 

   Miały być plany na weekend i z planów nici. Specjalnie wczoraj odwiozłam na dworzec chłopaka córki, bo dziś mięliśmy jechać do Berlina... ale okazało się, że aby tam wjechać trzeba mieć naklejkę na samochodzie taką specjalną. W osobówce takiej nie posiadamy.. a tirem przecież nie pojedziemy ;) No i lipa, po planach. Chociaż może i dobrze się stało, bo skoro dostałam okres i upał niesamowity... Nie dla mnie takie klimaty. 

     Dzisiejsze moje samopoczucie -10 , czuję się kiepsko. Myślałam, że wakacje będą dla mnie oazą spokoju, że odetchnę.. ale widzę, że nie. Już było tak dobrze, już stawiałam siebie na pierwszym miejscu, bo to ja jestem ważna.. i znowu wraca myśl, że to domownicy są ważni a ja? Ja mogę być na końcu. Dajcie mi kopniaka, aby wcześniejsza myśl wróciła. 

   Oczywiście, że się nie poddaje, działam.. ale to bardziej zmuszenie się do tego aby się nie objeść, aby nie rzucić się na jedzenie. Nie chce sobie robić krzywdy i nie chcę zaprzepaścić tego czego już dokonałam. Te 64 z haczykiem jest dla mnie sukcesem, nie chcę widzieć 66 czy 68 kg. Ale gdybym bardziej skupiła się na posiłkach, kontrolowała, zapisywała, już byłby mój cel czyli 58 kg. 

   No nic zabieram się za ułożenie jadłospisu na jutro, może się uda. 

Trzymam za was kciuki , życzę miłego wieczoru i wspaniałej niedzieli. Pozdrawiam ;) :* 

7 lipca 2023 , Komentarze (8)

Witajcie 

      Czas na małe wyjaśnienie, znowu mnie nie było kilka dni, ale mięliśmy gościa. Tzn we wtorek młoda miała urodziny. 17 lat, nie wiem kiedy to zleciało. To był miły spokojny dzień, ale szybko zleciał, może dlatego, że M pojechał w trasę. Dzień też na wysokich obrotach. Środa... nie pamiętam jej, tak jak i czwartku. Nie pamiętam lub nie chcę pamiętać. Wczoraj udało się zrobić lekki trening czyli orbitrek 15 minut plus 15 minut ciężarki ( kolejna nowa zabawka) 

    To tylko namiastka tego co zostało zamówione ;) Te ciężarki to pomysł M ;) a ja już o nich myślałam rok czy dwa temu, ale zawsze inne wydatki były. Ciężar do 40 kg, także spoko, można regulować- też fajna sprawa. Gryf jako długi lub krótki, też spoko sprawa. Ale wracając do wczorajszego treningu, dlaczego tak krótko? Jak weszłam na orbitreka zaczęło mi się kręcić w głowie, ale mówię sobie.. dam radę. Jednak nie dałam. Zeszłam po 15 minutach. Nie chciałam ryzykować. Nie wiem czy to nerwy, stres czy zbliżający się okres... a może duszność za oknem. Wszystko mogło mieć wpływ na to. 

    Dziś nawet nie biorę się za trening. Za duszno, za gorąco i głowę mi rozsadza. Rano szybkie odwiezienie chłopaka młodej na dworzec, potem do galerii po książki dla młodej do szkoły. Myślałam, że wszystkie ogarnę, ale nie było :) No nic innym razem. Potem szybko do domu...ledwo dojechałam, z głodu i upału kręciło mi się w głowie, do tego jakieś mroczki przed oczyma. Szok i strach. Bo to nic miłego, jak się prowadzi samochód. 

    Ogólnie dzisiejszy dzień to tragedia, na drodze, w domu i wszędzie. Jedyne o czym marzę, to iść spać i obudzić się za kilka dni. Z góry przepraszam za smęty. Życzę Wam udanego weekendu. Nie poddawajcie się. Powodzenia. Pozdrawiam :* 

3 lipca 2023 , Komentarze (6)

Witajcie 

    Znowu czas na relację z kilku dni. Zacznijmy od soboty. Oj to był ciężki dzień. Zero organizacji tego dnia, M był bez samochodu, więc musiałam po Niego jechać... Co za tym idzie, nic nie mogłam zacząć bo w każdej chwili mógł zadzwonić, że trzeba po niego jechać :) Trening tego dnia to kroki. Czasowo nie było jak zrobić treningu. Ale kroków nadreptałam ponad 22 tyś :) 

    Niedziela spokojna, przyjemna, minęła szybko. Dziś odbieraliśmy z dworca, chłopaka młodej. Młodzież została na mieście, a my z M do domku ( czas dla siebie) ? Nie.. M oglądał żużel... a ja ? Ja wskoczyłam na orbitreka :) 

   35 minut, bo późno i tak średnio mi się chciało ;) Swoje minimum zrobiłam. Posiłkowo hmm nawet ok, chociaż za mało. Szczerze, to dalej nie mogę wrócić do cykania fotek. Jak M w domu, to nijak się skupić na tym nie mogę. Myślałam, że w wakacje będzie łatwiej ale nie. Nie jest. 

    Dzisiejszy dzień od samego rana pozytywny. Co bardzo mnie cieszy, bo ostatnie kilka poniedziałku nie było miłe. Dziś M sam ostatni raz na rehabilitację, potem jakieś zakupy i do domu. Szybko obiad, jakiś porządek. No i trening.. oj dziś wyjątkowo mi się nie chciało, ale ... M zaczął ćwiczyć i było mi głupio ;) Że jak to... on  ćwiczy a ja nie ?No i co zrobiłam? Wskoczyłam na orbitreka 

   40 minut dziś - może byłoby więcej, ale  jakoś dziwnie się czułam. Dół brzucha mnie bolał, tak jakby zbliżał ( bo w sumie zbliża się ) okres. Co prawda jeszcze tydzień, ale już czuję, że się zbliża. Dlatego nie wysilam się, za bardzo. Bo przecież nie chodzi oto aby się zażynać.. Trening ma być przyjemnością, pamiętaj o tym. Cieszę się, że zrobiłam chociaż te minimum. Także kolejna 5 wpadła do skarbonki. 

    Posiłkowo dzisiejszy dzień, bez szału. Zdecydowanie za mało. Nawet nie będę o tym pisała. Liczę, że jutro może być ciut lepiej. Chociaż czy aby na pewno? Jutro młoda ma ur,  więc nie planuję, nie układam jadłospisu. Co ma być to będzie, ale może uda się cyknąć fotki ;) 

   Teraz czas na podsumowanie czerwca. 


   Myślę, że pod względem aktywności jest dobrze :) Biorąc pod uwagę poprzednie miesiące, to styczeń, było 12 dni treningowych, luty- 4 dni treningowe, marzec- 4 dni , kwiecień to 17 dni treningowych, maj to 7 dni a czerwiec to 23 dni treningowe :) To najlepszy miesiąc treningowy. Spadki wagowe to 0,5 kg ale w sumie nie pilnowałam jakoś posiłków, więc nie mam do siebie pretensji. Ale zauważyłam, że mam bardziej napięte mięśnie ( o ile takowe posiadam :) 

    Nie spinam się, to nie są wyścigi. Robię swoje, w swoim tempie. Cieszy mnie fakt, że wdrożyłam treningi, aktywność inną niż tylko kroki. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działamy. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia w nowym tygodniu, miesiącu. Miłej nocki. Pozdrawiam :) :*