Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1151874
Komentarzy: 37760
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 7 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 września 2023 , Komentarze (18)

Witajcie 

     U nas znowu choroby. Młoda wczoraj była w szkole, ale dziś już w domu. Mimo, że temperatury ( na szczęście) nie ma.... to wyglądała jak z krzyża zdjęta. Była skłonna iść do szkoły, ale wiem, jakby to się skończyło za kilka dni :( Tyle osób teraz choruje, w klasie dziewczyny, w szkole co któraś osoba chora... masakra. Liczę, że za kilka dni będzie jak nowo narodzona. 

    Tak... ostatni tydzień był mega pod względem kroków.... otóż 

w poniedziałek - 15597

wtorek - 16369

środa -  21321

czwartek - 21752

piątek - 20476

sobota - 17633

niedziela - 11260 ( tu już leniwie) 

wczoraj też zaszalałam.... 27018 kroków wyszło ;) Szczerze, to nie wiedziałam, że tak to wygląda... że tyle kroków zrobiłam. Owszem na koniec dnia widzę ile mam... ale takie zestawienie? Brawo ja :) 

     I nie, nie dobijałam specjalnie kroków...samo tak wyszło. Wczoraj miałam zebranie rady rodziców...ale od początku. Najpierw młoda do szkoły, potem załatwienie, jednej , drugiej sprawy, małe zakupy... i trach... przed południem już było 10 tyś. Po 14 do domu, zawiezienie młodzieży, szybki obiad, przygotowanie prania i znowu do Torunia ( właśnie na radę rodziców) Hmmm dałam się wrobić... w skarbnika omggggg. Zebranie trochę trwało, jakieś półtorej godziny. W domu byłam grubo po 19ej. Szybko wstawiłam przygotowane pranie, ogarnęłam jakąś kolację i czas było rozwiesić pranie. I takim oto sposobem, jak wstałam o 5 rano tak dopiero po 20 usiadłam z dupką :) na luzie, bez spiny... Oj dziś odczułam taką ilość kroków, dlatego dziś już na spokojnie bo tylko 13598 i ładuję opaskę, więc duzo więcej nie będzie. 

     Jutro na szczęście bez pospiechu... bez nastawiania budzika. Chociaż u mnie to nie ma znaczenia, bo i tak budzę się po 4ej. W planach nie mam nic... bo nic się nie sprawdza :( Dlatego już nic nie planuję, co ma być to będzie. Cieszę się, że chociaż picie wody mi wychodzi bez planowania ;) no i kroki ;) heheh ale dzięki temu też skarbonka się zapełnia. I robi się coraz cięższa :) heheheh 

      Pamiętajcie, aby się nie poddawać, działamy, na tyle na ile możemy. W swoim tempie, na swoich zasadach. Pamiętaj to nie jest maraton ;) Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru :) Pozdrawiam :) :* 


15 września 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

     Mamy weekend....nie wiem jak, nie wiem kiedy nadszedł weekend. Cieszę się, że przyszedł, ale nie ma planów na niego. Jedyne czego bym chciała, to odpocząć. Może chwila z książką... czas pokaże. 

    Dziś trzeci dzień maratonu krokowego ;) Jakoś tak wyszło, że dziś trzeci dzień z rzędu z ilością powyżej 20 tyś kroków. Także to w tym tygodniu moje treningi, moja aktywność. Samo jakoś tak wyszło, nie planowałam tego heheh. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam taki wynik krokowy. Szczerze to cieszy mnie ten wynik, oby więcej takich ;) Ale tak na poważnie, to ustaliłam sobie 10 tyś , takie minimum i to też mnie cieszy. 

    Posiłkowo dalej lipa, ale nie załamuję się robię swoje. Dalej jem mniej niż więcej , co mnie smuci, ale wierzę, że się odbiję z dna.... i będzie dobrze. Woda pita to na plus, nie zapominam o niej. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy... nawet jak idzie nam wolniej... Spokojnie, to nie jest maraton. Rób swoje, w swoim tempie, na swoich zasadach :) Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia, udanego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

13 września 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

     Dni przeciekają przez palce, dziś nie wiem jak się nazywam. Nie wiem czy to jakieś przesilenie nie dopadło czy co?! Nie mam pojęcia, ale to nie jestem ja. Działam oczywiście na tyle, na ile mogę, mam siły. Staram się aby chociaż kroki się zgadzały ;) Dziś już ponad 20 tyś mam :) 

    Z jedzeniem to mi wstyd, nie ogarniam go, totalnie. Nie to, abym się objadała... ale raczej w drugą stronę, jem za mało. Zdecydowanie za mało :( Nie mam czasu, siły.... jeść. Dopiero drugi tydzień września, a ja jestem wypruta.... jakby już koniec roku był. Dosłownie. Mimo wszystko nie poddaje się, robię co mogę. Wodę piję regularnie, co mnie cieszy. 

     Liczę, że wrócą dobre pozytywne dni. Nie poddam się tak łatwo. Gdybym teraz całkowicie zrezygnowała, byłabym zwyczajnie głupia. Dlatego będę działała. 

     Pamiętaj, aby się nie poddawać. Działaj na swoich zasadach, rób to co sprawia Tobie radość. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

10 września 2023 , Komentarze (21)

Witajcie 

       Znowu nie było mnie kilka dni, ostatni wpis był 2 września.. czyli w sobotę, o rety tydzień temu ? Tak. Niestety ten tydzień nie należał do najlepszych. Młoda poszła na rozpoczęcie czyli w poniedziałek, poszła także we wtorek do szkoły... Co prawda nie powinna iśc we wtorek, bo po rozpoczęciu była u lekarza. Powinna zostać w domu, ale uparła się, poszła we wtorek. Środa , czwartek już w domu. W piątek poczuła się lepiej i poszła. Weekend ok, nie zapowiada się na ponowne zostanie w domu. Jutro tylko dermatolog, ale na pierwsze godziny pójdzie, potem lekarz i na ostatnie wróci godziny do szkoły ( żeby nadrobić frekwencję ) 

   Nie mam pojęcia kiedy minął pierwszy tydzień szkoły. Mamy trochę problemów, bo córka M skończyła szkołę branżową i co? Nikt nie chce przyjąc do pracy bo nieletnia, bo 16 lat ma. Szukamy, szukamy... bo nie ma opcji aby siedziała cały tydzień w domu. Weekendy ma szkołę, co drugi tydzień. Niestety też nie było innej opcji ze szkołą, bo prawda jest taka, że niezbyt nam pasuje, aby w weekendy chodziła do szkoły. W tygodniu też nigdzie nie może iść, nawet prywatnie... bo nie jest pełnoletnia. Wszystko opiera się na wieku.  Do kitu to wszystko. 

   Dziś dopinałam jeszcze resztę spraw z uniwersytetem mojej córki. Zajęcia pierwsze dopiero 23 września.. i zejdą się te zajęcia z zajęciami córki M.. tak się zapowiada na to. Także wychodzi na to, że cały tydzień będę wstawała o 5 ( nawet weekend) Czy się cieszę? Nie. Nie cieszę, bo sobota i niedziela, to były te dni, kiedy mogłam pospać, poleżeć... bez stresu, bez pospiechu... a teraz???? teraz mogę o tym zapomnieć. 

    Diety nie ma. Treningów nie ma... jestem zła, wściekła... ale staram się nie zajadać emocji, a mam ich negatywnych dużo. Kiedyś wrócę do treningów, aktywność ( to u mnie kroki- zawsze coś) do cykania fotek posiłków...wrócę do tego. Staram się chociaż wodę pić. 

    Nie poddaję się, Ty również działaj, nie poddawaj się. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

2 września 2023 , Komentarze (24)

Witajcie 

      Siedzę sobie na dworze i dodaję ten wpis... Tu mam ciszę, spokój... ( nie licząc kotów biegających, domagających się głaskania, pieszczot). Popijam sobie , jeszcze letnią kawę i zastanawiam się, kiedy to wkroczył wrzesień ??? No kiedy, ja się pytam ?

     Nie chcę i nie będę robiła podsumowania sierpnia, bo to jedna wielka rozpacz.. psychiczna, fizyczna. Skupię się na bieżącym miesiącu czyli na wrześniu. Czy mam plany? Tak. Mam cel nawet... Ja która nigdy nie robiła celu wagowego... tym razem go zrobię. Minimum 1 kg a max 2 bym chciała zgubić we wrześniu. Całkiem realne... i wykonalne. Trzeba tylko spiąć 4 litery . Wiadomo picie wody też zaliczam do planów. Do tego trening , fajnie byłoby chociaż min 3 razy w tygodniu. Teraz szkoła się zacznie, więc nie wiem jak to wszystko wyjdzie. To będzie kolejny ciężki rok szkolny. 

    Tak boję się tego roku szkolnego, boję się ostatnio wszystkiego i o wszystkich. Od kilku dni nosze się z zamiarem zrobienia pewnego planera. Miałaby on zawierać między innymi : wodę wypitą, moje samopoczucie, ilość książek, trening itp. Ale coś nie jest mi po drodze z nim. Może jutro się uda( dziś już ciemno na dworze zaczyna się robić, a przy świecy będą komary ) Dziś skupię się na relaksie. Sama ze sobą. 

    A Ty masz jakieś plany na wrzesień ? Cele ? Trzymam za Ciebie kciuki. Działaj, nie poddawaj się. 

Trochę bez składu i ładu dzisiejszy wpis... ale czuję, że migrena się zbliża. I tak od kilku dni, codziennie... 

         Spokojnej niedzieli dla Was :* :* 

29 sierpnia 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

         Wczorajszy dzień szybko minął i strasznie sennie ( dzisiejszy nie jest lepszy) Poniedziałek zaczęłam krótko po 1 nad ranem... Odtransportowałam M i chciałam się położyć, kręciłam się i jakoś udało się usnąć. Obiecałam sobie, że poniedziałek w domu. Bez planów, bez wyjazdów. Tego potrzebowałam, spokoju na chwilę. Czy się udało ? Poniekąd tak... bo pooglądałam trochę z dziewczynami coś, pospałam... 

     Myślałam, że chociaż dzisiejsza nocka będzie udana... Nic z tych rzeczy. Jak po północy zaczęło grzmieć, błyskać... tak z każdą godziną się nasilało. Pamiętam, że do 5 nad ranem grzmiało, a reszty nocki nie pamiętam ;) Padłam. Obudziłam się około 7.30. Wstałam ogarnęłam się, obudziłam dziewczyny i ruszyłyśmy do miasta. Załatwiłyśmy co miałyśmy załatwić i do domku. 

    W drodze powrotnej młoda już coś narzekała, że boli ją gardło... że jest jej zimno... Hmmm zapaliła się czerwona lampka :( Przyjechałyśmy do domu, młoda ledwo do łóżka poszła....Mierzę temperaturę a tam 37,9.... myślę sobie nie ma tragedii, prawda? Nic bardziej mylnego, bo dwie godziny później było już 39,1 dostała coś na zbicie i spadła temperatura.... Ale przyznam, że boję się nocki, bo jak wiadomo na noc temp idzie w górę :( 

   Kurczę i weź tu człowieku sobie coś zaplanuj :( No, nie da się.  Liczę jednak, że jutro już będzie ok. Bo to jednak ostatni tydzień wakacji i lipa, jeśli musiałaby leżeć plackiem. 

     Jak nie trudno zgadnąć, wczoraj i dziś bez treningu. Ale nie mam do siebie żalu, pretensji. Co z tego, że zaczęłabym trening, jak młoda z godziny na godzinę miała wyższą temp. Także zdrowie dziecka najważniejsze. odbiję sobie innego dnia. Zresztą, jakby tego było mało @ daje się we znaki, tydzień przed czasem... znowu... Widzę, że ostatnio tak właśnie stres na mnie wpływa, że @ przychodzi szybciej. Woda pita ( już rozglądam się za nową butelką Dafii, bo jednak te butelkowe wychodzą drożej. A dzisiejsze jedzonko wygląda tak: 

ŚNIADANIE: krakersy ( brak pieczywa w domu) z serkiem ( kupiony w sklepie Auchan-polecam) plus ogórek oraz kabanosy bekonowe ( Dino)

OBIAD; frytki z sosem plus kawa mrożona ( nie miałam siły po powrocie z miasta, jak młoda mi padła) wpadł też lód 

KOLACJA: chleb drwalski fitnes ( Carrefour), ogórek, sokoliki i nietypowo nektarynka ;) hahaha plus kawa kokosowa ;) 

      Powyżej macie owe kawki, a w zasadzie napoje kawowe o danym smaku, kupione w Biedronce. Bardziej kokos mi przypadł do gustu. 

    Cieszę się, że mimo przeszkód... jakoś ogarnęłam dzisiejsze jedzenie. I tak powiem, szczerze... dziś weszłam na wagę... z ciekawości ;) i tylko 0,5 kg więcej podczas okresu ?To tyle, co nic :) Także nie poddaje się, nie załamuje. Działam. 

    Za Ciebie także trzymam kciuki. Działaj, nie poddawaj się, dasz radę, wierzę w Ciebie :) Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

27 sierpnia 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      Nie wiem czy tylko mi tak szybko mijają te dni ? Straszne to jest. Zaraz nowy rok szkolny. Przeraża mnie to... ale chwilowi jeszcze oddalam te myśli, lęki. 

   Jeśli chodzi o dzień dzisiejszy, jest hmmm ciężki psychicznie...ale to kontynuacja wczorajszego dnia. Jestem senna na całego. Wczoraj zawiozłam młodą do miasta, jechała z koleżankami na miasto. Dziś po 1 nad ranem ją odebrałam ,  gdy dojechaliśmy do domu była druga... padłam jak długa. Dlatego też może dziś jestem senna. Zresztą pogoda też jesienna. Ale do brzegu ;) 

    Treningu dziś brak, z racji tego, że jestem senna, a dwa... czuję, że okres zbliża się przed czasem znowu ( z nerwów). Za to posiłkowo nawet ładnie dzień ogarnięty :) 

ŚNIADANIE: jajko na twardo, grzanki, czosnkowe i pomidorowe ( z Biedronki) ogórek oraz kawka i ciastko na kubek ( to dodatek do książki) 

OBIAD: placuszki z jabłkiem, maliny wszystko posypane  cukrem pudrem ( niebo w gębie) 

KOLACJA: pizzerinki z cukinii ( niebo w gębie)  oraz kawka mrożona mango ( z Biedronki ) 

       Jeśli chodzi o pizzerinki to przepis jest mega prosty. 

Cukinia najlepiej aby była średniej średnicy ( nie za mało, nie za duża- bo duża może być pusta w środku) Wspomnianą cukinię kroimy w krążki ( ja mam grubości około 2 cm) takie krążki smarujemy koncentratem pomidorowym, posypujemy ziołami prowansalskimi, czosnkiem - ja dałam kolorowy, na to plasterek kiełbasy, szynki - ja miałam coś na podobe żywieckiej, na to ser - ja dałam żółty ale można i mozzarellę. Wszystko na blaszkę, ja wyłożyłam papierem i do piekarnika ( 180-200 stopni) czas zależy od piekarnika. Jak ser zacznie się rozpuszczać, jest ok. To jest niebo w gębie, polecam. U mnie będzie chyba częściej to danie gościło ;) Także jak ktoś lubi cukinię, nie zastanawiajcie się , róbcie ;)
        

        No to byłoby na tyle, jeśli chodzi o dzień dzisiejszy. Pomimo gorszego samopoczucia, nie poddaje się. Walczę dalej. Za Ciebie także trzymam kciuki. Powodzenia. Udanego nowego tygodnia :* Pozdrawiam :) :* 

      

   

25 sierpnia 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

              Nie wiem od czego zacząć.. ale może zacznę od tego, że przeraża mnie jak szybko mijają dni. Dopiero co był poniedziałek, a tu już koniec piątku. Szok. Środa minęła szybko, na załatwianiu spraw z córką M i szkołą. Nawet nie wiem kiedy ten czas minął. Udało się tego dnia wskoczyć na 30 minut na rower. Niewiele bo niewiele, ale zawsze. Wczoraj też dzień na wariackich papierach, dosłownie. Od samego rana urzędy...Trochę moja wina, bo coś źle wypełniłam i musiałam robić korekty... więc to mój błąd, ale i poniekąd pracownika....bo tego pisma nie powinnam się okazuje w ogóle wypełniać. Ale udało się... mam nadzieję. 

          Cieszy mnie fakt, bo od środy ubyło mi 0,6 kg. Od środy pilnuję co jem, tzn nie rzucam się na jedzenie i staram się nie jeść późno.. tzn w  moim przypadku godzina 18-19. Staram się maks do 17 zjeść ostatni posiłek. I wracam do picia wody, bo ostatnio troszkę kulałam w tej kwestii. Piłam, ale nie tyle ile bym chciała. W większości piłam kawy. 

        Posiłkowo dzień dzisiejszy wygląda tak: 

ŚNIADANIE: jajecznica z  białka od Farma Białka ( polecam)  do tego bułka z pomidorem oraz kiełbasa podsmażona

II ŚNIADANIE: kisiel z jogurtem greckim, truskawkami, borówkami oraz prażynki ( do filmu) 

KOLACJA: chleb z pomidorem, sałatka jarzynowa, sokoliki ( kawa- którą teraz dopijam zimną)

     Szczerze to gdy zjadłam kisiel, byłam już mega pełna, dlatego tez brak obiadu. Ale też nie miałam kiedy bo byłam poza domem. Może nie jest to idealne menu, ale zjadłam to na co miałam ochotę. A  przecież o to chodzi, aby jeść to co się lubi.... a nie to co ktoś nakazuje. Wiadomo w ograniczonych ilościach. Możesz sobie pozwolić na wszystko.

     Ja Wam życzę udanego weekendu. Trzymam za Was kciuki. Powodzenia. Nie poddawajcie się. Pozdrawiam :) :* 

22 sierpnia 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 


                Z góry dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, otuchy. Jesteście najlepsze :* 

     Znowu kilka dni mnie nie było. Piątek minął szybko ale przyjemnie. Odwiedziliśmy moją rodzinkę z M i rodzicami....w pięknych okolicznościach przyrody ( Wielki Głęboczek- jeśli ktoś zna) 

    Oj odpoczęłam psychicznie od młodzieży ;) Potrzebowałam tego, bardzoooo. Czas zleciał bardzo szybko, ale przyjemnie. Soboty nie pamiętam. Niedziela równie szybko minęła, ale nawet spokojnie. Wczorajszy dzień nawet ok. Może treningu jako takiego nie robiłam ( ewentualnie kroki ponad 13 tyś) 

     Dzisiejszy dzień zaczął się dobrze i na chwilę obecną ( jest godzina 18.00) nadal jest ok. Treningu brak a posiłkowo wygląda tak

ŚNIADANIE: chleb z serkiem jalapeno plus papryka ( na szybko śniadanie) 

OBIAD: gnocchi z kurczakiem, brokułem, papryką, pieczarkami, cukinią i serkiem topionym plus na górę ser w kostkę ( tzn czyszczenie lodówki- uwielbiam to danie ) 

PRZEKĄSKA: nektarynka i pół brzoskwini reszta zgniła :( plus prażynki + kawa mrożona 

KOLACJA: śledzik na raz w sosie musztardowym ( chodził za mną jakiś śledź :) plus grzanki czosnkowe + kawa mrożona 

        Może menu nie jest idealne, ale cóż... grunt, że nie rzucałam się na jedzenie, a to co zjadłam, to z apetytem ;) Nie planowany jadłospis. Młoda dziś miała dentystę i nie wiedziałam  ile czasu będzie w gabinecie. Ostatnio miała kanałowe i siedziała ponad 2 godziny.... a tym razem tylko pół godziny, bo okazało się, że na poprzedniej wizycie całe kanałowe zrobione było. Oj z tymi terminami to jest masakra... dziecko ma jeszcze do leczenia a do końca roku brak terminów :) :) hahah żart. 

    Po dentyście szybkie zakupy i do domu, obiad, sprzątanie itp i dopiero teraz o 18 siadam. Szczerze nie mam ochoty na trening i nie boję się tego powiedzieć ;) Nie ma co się zmuszać ;) Jutro z rana nie ma planów, to powinien wpaść trening. Nic na siłę, w swoim czasie. 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy na swoich zasadach i w swoim tempie. To nie jest wyścig, pamiętaj o tym. A jeśli ktoś Ci mówi, że nie dasz rady .... nie bierz tego do siebie. Rób swoje, dasz radę, ja w Ciebie wierzę :* Powodzenia. Spokojnego tygodnia. Pozdrawiam :* :)       

17 sierpnia 2023 , Komentarze (29)

Witajcie 

   

      Kolejne dni za nami. Kolejne kiepskie dni u mnie. Zastanawiam się, kiedy będą u mnie dobre dni.... Nie, to, żebym chciała je codziennie...ale może kilka dni z rzędu dobrych, jeden kiepski... Hmmm nie tak jak teraz, odwrotnie. To mnie coraz bardzie dołuje. Staram się robić dobrą minę do złej gry, ale ile tak człowiek wytrzyma ?! Oto jest pytanie. 

    Myślałam, że wakacje będą dla mnie odpoczynkiem, relaksem... Ale nie są. Dla mnie to w tej chwili męczarnia. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, gdzie się podziała dawna Asia... ta radosna, wesoła, planująca i realizująca.... Wcięło ją... dosłownie, przepadła bez echa. 

    Przepraszam , że taki marudny i krótki wpis, ale musiałam bo inaczej bym się udusiła. Staram się trwać, działać pomimo złego czasu, ale nie zawsze jest to proste. Czasami brak sił, chęci. Jestem tylko człowiekiem. 

    Trzymam za Ciebie kciuki. Działaj na swoich zasadach, po swojemu. Za jakiś czas sobie za to podziękujesz, że się nie poddałaś. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam  :*