Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

chyba lepsze samopoczucie mnie sklonilo do odchudzania

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1151711
Komentarzy: 37760
Założony: 17 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 7 marca 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aska1277

kobieta, 41 lat, Toruń

153 cm, 66.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2023 , Komentarze (20)

Witajcie 

        Na szybko relacja dnia wczorajszego. To był dla mnie dzień relaksu ;) Teoretycznie. Ale od początku. Rano rozwiozłam młodzież , a po drodze szybkie zakupy i do domku. Jak tylko weszłam, przebrałam się i pyk trening 

   Najpierw wskoczyłam na atlas, poćwiczyłam 50 minut....umyłam się, przebrałam, usiadłam..... i nagle naszło mnie na orbitreka :) hahahaha Dosłownie. Ubrałam się i poćwiczyłam na orbim 30 minut :) aj cała ja :) i tym oto sposobem zaliczyłam 80 minut treningu. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak:

ŚNIADANIE: bułka kukurydziana, pierś gotowana z kurczaka, majonez z olejem awokado, pomidor

II ŚNIADANIE: nektarynka, wafelek plus kawa mrożona

OBIAD: skrzydełka z piekarnika a'la kfc z sosem ketchup-majonez , kompot truskawkowy

DO FILMU: popcorn z ketchupem

KOLACJA: kisiel z jogurtem greckim z truskawkami , kawa mrożona

      Ogólnie wczoraj miałam czas dla siebie, bo młodzież była w mieście, a wieczorem w kinie ;) I jedyne co musiałam zrobić to odebrać je po 21 z miasta :) Także od 11 do 21 miałam czas dla siebie....ale oczywiście poza treningiem, netflikxem, było też pranie. Powiem Wam, że jakoś tak dziwnie się czułam. Dziwnie, ponieważ nie pamiętam kiedy to byłam sama w domu i to na tyle godzin. Trochę drażnił mnie ten spokój, ta cisza, po jakimś czasie. Nie powiem, że nie odpoczęłam i nie wyciszyłam się.. ale tak dziwnie było. 

       Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, również udany, spokojny. Trening wpadł, ale na spokojnie 

    Padło dziś na rower treningowy, tak na spokojnie. W planach było minimum godzinka ale 4 litery od siodełka bolały ;) Ale myślę, że 45 minut też jest spoko. A posiłkowo dzień wygląda tak:

 ŚNIADANIE: chleb pszenny, mozzaralla, pomidor

II ŚNIADANIE: kompot truskawkowy, nektarynka, popcorn

OBIAD: placki z cukinii z sosem czosnkowym domowej roboty, na jogurcie greckim  ( ty na zdjęciu jest 6 ale zjadłam tylko 4, bo były mega syte) Kawa mrożona

KOLACJA: bułka, sokoliki, papryka antipasti i kawa mrożona 

    Dzień uważam za udany, samopoczucie ok także jest git, oby tak było. Abym dobrze zakończyła ten tydzień, bo rozpoczęłam kiepsko... Może nie zawsze jest idealnie, ale działam, nie poddaje się. Ty również trwaj, idź przed siebie. Rób swoje, na swoich zasadach. Pamiętaj rób to dla siebie, nie dla kogoś, nie pod publikę. Za nami koniec czerwca, a dopiero co się zaczął.... Także jutro będzie podsumowanie miesiąca :) 

    Trzymam za Was kciuki, życzę udanego weekendu. Pozwodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

28 czerwca 2023 , Komentarze (9)

Witajcie 

     Tyle dni mnie nie było ???? Aż nie wierzę...mam wrażenie jakby mnie tylko wczoraj nie było ;) Oj leci ten czas...leci. Zacznijmy od soboty, która zleciała nawet nie wiem kiedy. Treningiem były kroki ponad 18 tyś. Cały dzień poza domem, w samochodzie. Samo życie...( trochę zła byłam, że nie zrobiłam treningu) bo w niedzielę miałam problem,aby wskoczyć w strój sportowy. Ale jakoś się udało 

       Zrobiłam na atlasie 40 minut, pot się lał ;) A przy okazji macie jedzonko niedzielne. Z grilla zjadłam tylko jedną kiełbasę polską i dwie kaszanki  cebulką mniammmm plus ogórki kanapkowe. Na śniadanie widać, co jest, a na drugie wpadły boczniaki i kawka mrożona ( kawkę mrożoną piję  co najmniej 3 razy dziennie) 

     Poniedziałek hmmm nie chcę go pamiętać i w sumie wymazałam z pamięci. Nie był to dobry dzień. I znowu sprawdza się powiedzenie " jaki poniedziałek, taki cały tydzień " Poniekąd się u mnie sprawdza... Treningu nie było. 

     Wtorek równie kiepski był ale udało się zrobić trening ( pomimo bólu głowy i wzięcia 3 tabletek) wpadł orbitrek i moja ławeczka ( nowy zakup do atlasu) 

    Tutaj ławeczka stoi osobno ale M nie byłby sobą, gdyby nie przerobił ;) I mamy dołączoną do atlasu :) A swoją drogą wszystko zrobił pode mnie, bo ja  niziutka jestem... i niektóre przyrządy były dla mnie za wysoko :) Kochany jest :) 

     A dzisiejszy dzień hmmm ciut lepszy niż wczorajszy. Może nie szałowy ale trening też wpadł

     Dziś było 50 minut na atlasie. Nie było lekko, nie było łatwo ale dałam radę. Cieszę się jak małe dziecko, które dostało lizaka ;) hahaaha Do końca miesiąca jeszcze kilka dni, także działam. Nie poddaje się. Troszkę zła jestem, że nie było w ciągu treningów tj w sobotę i poniedziałek, ale czasami tak bywa. Nie wszystko idzie przewidzieć. Jednak jak widać szybko się otrząsnęłam i wróciłam do aktywności, b w niedzielę i wtorek już były treningi. 

     Dziś M wrócił już do pracy, a ja mam nadzieję wrócić z cykaniem fotek posiłków ( bo bardzo mi tego brakuje) ale z nim nie miałam kiedy ich cykać. Te dwa tygodnie jak był w domu, to byłam na takich obrotach, że dziś wyskoczyła mi opryszczka :( wredota jedna. Z jedzeniem dziś lipa. Zaraz zabieram się za ułożenie menu na jutro ( obym mogła normalnie zjeść) 

    Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Walczymy, działamy. Nawet jak nie udało się Tobie zrobić formy na to lato, nie martw się. Rób dalej swoje, na kolejne już forma będzie ;) Trzymam kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 

23 czerwca 2023 , Komentarze (29)

Witajcie 

     Znowu kilka dni mnie nie było, ale mam usprawiedliwienie ;) Ale na poważnie, to trochę się działo przez te kilka dni ostatnich. Wiadomo na wysokich obrotach, z M na rehabilitację, dziewczyny do szkół, a to zakończenie roku i pewne sprawy do ogarnięcia. Ale wszystko się udało. To, że nie było mnie kilka dni, nie oznacza, że się poddałam ;) O nieeee. Może posiłkowo nie działam, tak jakbym chciała, bo nie robię zdjęć, ale.... treningi wpadają. 

Środa  

   Wpadł trening na atlasie. Nowa zabawka  i na nią poszło część kasy ze skarbonki. Dwie godziny składaliśmy... Padnięci, zmęczeni, bo raz że dwie godziny w jedną stronę po nią jechaliśmy, to trzeba było jeszcze wrócić do domu ;) Po powrocie myślałam, że M sobie daruje złożenie... ale nie ;) No i dwie godzinki w sumie minęły raz dwa. A ja nie byłabym sobą, gdybym jej nie sprawdziła. Udało się poćwiczyć 45 minut i bałam się, że następnego dnia nie wstanę, ale było ok. 

    Czwartek 

    W czwartek to już zaszalałam na tym atlasie ;) zresztą widać po spalonych kaloriach ;) Oczywiście cały czas testuję, sprawdzam tę maszynę.Kurczę nie myśleliśmy, że tyle miejsca będzie zajmowała. Owszem coś tam mierzyliśmy... ale hmmm no cóż. Chwilowo stoi w salonie, ale plan jest aby wynieść do piwnicy, ale zanim to zrobimy... to musimy wylać podłogę w drugiej części piwnicy. I tam przeniesiemy wszystkie sprzęty. 

      I czas na piątek... zacznę od treningu 

    Dziś padło na orbitreka a potem atlas, godzinka zleciała. Nie patrzcie na sadełko ;) Oj daje popalić ta maszyna. Muszę koniecznie kupić sobie takie specjalne rękawiczki, bo zaczynam mieć pęcherze na dłoniach. No nie macie pojęcia jak się cieszę z tej maszyny. Oby tylko był zapał do treningów i za szybko nie minął. Nawet M się zmobilizował do treningów, oczywiście na miarę swoich możliwości... Ostatnio mi powiedział, że mu głupio, że ja ćwiczę i sam wskoczył na orbitreka :) hahaah ( a dodam że jest szczupły) Fakt musi zrobić formę , jak chce wrócić na motor... Bez kondycji go nie puszczę. Sam przyznał, że nie ma kondycji i ten sezon odpuszcza jeśli chodzi o motor. Doceniam to. 

    Słodyczy nie było dziś, wczoraj i w środę.. woda pita. Jedynie musze ogarnąć i okiełznać posiłki... ale.... jest plan. Otóż od jutra nie ma, że boli, planowanie posiłków. Inaczej nic z tego nie będzie. Owszem nie objadam się, ale jednak lubie planowanie posiłków, to mi pomaga, bo nie rzucam się na cokolwiek. 

    Myślę, że może być łatwiej z planowaniem, bo jednak zaczynamy wakacje. No właśnie, dziś zakończenie roku. Jestem dumna, zadowolona z ocen młodej. Dała z siebie dużo, świadectwo bardzo ładne. Zresztą, ja nie oczekuję od dziewczyn aby miały z paskiem świadectwa... to nie ma znaczenia. To był ciężki rok szkolny, ale młoda dużo u siebie zmieniła, w sobie zmieniła. Pokonała wiele lęków. Oby nowy rok szkolny był równie dobry. 

   Pamiętaj, aby się nie poddawać. Walcz dla siebie. Rób to w swoim tempie, na swoich zasadach. Nie porównuj się z innymi. Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę spokojnego weekendu. Pozdrawiam :) :* 

20 czerwca 2023 , Komentarze (22)

Witajcie 

    Nie wiem od czego zacząć.. może od tego, że straszny upał i nic się nie chce.. Dosłownie nic, a jednak udało się zrobić trening

      Najpierw wpadł rower, ale że hałasował... to zrobiłam tylko 20 minut, a potem wskoczyłam na orbitreka ;) i pykło 40 minut. Cieszę się niesamowicie, że dałam radę. Nie było lekko, ale dzięki temu wpadła kolejna 5 do skarbonki i zaliczyłam 13 trening z rzędu. 

      Posiłkowo hmmm nie  ma tragedii, ale bez fotek. 

Śniadanie: bułka kukurydziana, pierś z kurczaka gotowana ( szynka) i ogórek 

Obiad: niestety znowu bułka kukurydziana, filet z kurczaka, ogórek i sos ( majonez z awokado i ketchup)

Kolacja: kisiel plus jogurt grecki oraz truskawki 

Do tego wleciały dwie kawy mrożone ;) Zbawienne w dniu dzisiejszym. Nie poddaje się, działam, robię dalej swoje. Waga? Po okresie zaczyna wracać do normalności ;) Jeszcze chwila i będzie dobrze. 

     Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Głowa do góry, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Udanego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

19 czerwca 2023 , Komentarze (16)

Witajcie 

    Powiadają, że jaki poniedziałek... taki cały tydzień. Oby nie. Ten poniedziałek nie należy dla mnie do miłych, fajnych...Nawet nie chce mi się o tym pisać. Także wpis będzie krótki i zwięzły. 

    Pomimo gorszego samopoczucia, udało się zrobić trening. Może nie taki jaki chciałam....ale dobre i 40 minut na orbitreku 

    Zawsze to lepsze od leżenia na kanapie ;) Pamiętaj, że są lepsze i gorsze dni. Nie można się poddawać, po jednej czy dwóch porażkach. Działamy dalej. Podnosimy się, otrzepujemy i idziemy do przodu ;) Dasz radę. Trzymam za Ciebie kciuki. Zobacz u mnie też nie zawsze jest kolorowo, ale działam. Czasami bardziej czasami mniej, ale działam. Ja wiem, że jak człowiek chory, coś mu dolega, to nie myśli o diecie, aktywności... spokojnie. Poczekaj na lepszy czas. Nic na siłę. Rób wszystko w swoim tempie, nie na pokaz, ale dla siebie. Powodzenia. 

     Pięknego nowego tygodnia. Pozdrawiam :) :* 

18 czerwca 2023 , Komentarze (15)

Witajcie 

        Czemu te dni tak szybko mijają.. zapierniczają, bym powiedziała. Wczorajszy dzień zakręcony na maksa. Rano jakieś zakupu, potem wybrałam się z M na piknik wojskowy czy jakoś tak. Zwiedziliśmy co nieco i do domu. Obiad jak to mówią, gwizdany ;) Każdy co innego. Głowa mnie ćmiła, ale udało się zrobić trening

    Wczoraj padło na rower, bo jakoś nie czułam się na siłach aby stać na orbitreku. Cieszę się, że chociaż te moje minimum zrobiłam i 5 do skarbonki wpadła. 

    Dzisiejszy dzień spokojny, ale trening zrobiony. Dziś wpadł orbitrek 

    Godzinka na orbitreku, dziś miałam siłę, wenę, energię i chciało mi się ;) Cieszę się, kolejna 5 wpadła do skarbonki. Dzisiejszy trening jest jedenastym treningiem z rzędu, co cieszy jeszcze bardziej.... bo nawet w okres były treningi. Robiłam tyle ile dawałam radę, nic na siłę. 

    Mam pewne plany, na najbliższe dni. Otóż postanowiłam, jak wcześniej pisałam robić treningi codziennie. Dlaczego codziennie? Dlatego, że kiedy wypadnie mi jeden dzień lub dwa bez treningu, wtedy ciężko mi wrócić. Więc postanowiłam robić treningi codziennie. Co nie oznacza zarzynania się codziennie. Jeśli jednego dnia trening potrwa 40 minut, a drugiego godzinę, będzie ok. Chciałabym wprowadzić oprócz orbitreka, rowerka także ćwiczenia z gumą i może jakiś przysiady, wymachy...zobaczymy. 

    Chciałabym odstawić słodycze na tydzień ( na początek) potem zobaczymy. Czy się uda, nie wiem. Ale tu znowu z pomocą przychodzi skarbonka  :) Za każdy dzień bez słodyczy, wpada złotówka. Lecz największym planem jest, powrót do planowania i cykania fotek posiłków. Teraz idzie mi to jak krew z nosa, bo M cały czas na L4. Jednak pociesza mnie fakt, że zaraz koniec roku i jest światełko w tunelu. 

    Jedno co mnie bardzooo cieszy, to, to, że znajduję czas i mówię domownikom że biorę się za trening i mnie nie ma dla nikogo. Wcześniej najpierw oni byli najważniejsi... teraz jestem ja. Owszem oni też są ważni, ale moje plany, moje życie też jest ważne. Cały czas tego się uczę :( raz jest lepiej, raz gorzej. 

     Jutro zaczynami ostatni tydzień roku szkolnego... i też zarazem wielkie wyzwanie, bo sporo będzie się działo w tym tygodniu. 

      Pamiętajcie, aby się, nie poddawać. Walczymy, działamy. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Pozdrawiam :):* 

     

15 czerwca 2023 , Komentarze (23)

Witajcie 

     Znowu kilka dni mnie nie było. Komentowałam, zaglądałam do Was... ale sama na wpis nie miałam siły, weny.... M w domu, więc tego czasu ciut mniej. Latanie po lekarzach, zastrzykach, przychodniach itp... trwa. Zastrzyki się skończyły, teraz tylko leki, ale w międzyczasie odbiór prześwietlenia , badań itp...Jutro kontrola u lekarza pierwszego kontaktu, zobaczymy, co powie. Podejrzewam, że jeszcze tydzień L4 będzie, bo dalej boli i kuśtyka... 

    Ogólnie mi nie przeszkadza to, że M jest w domu...ale wiecie, większość a właściwie wszystko robię ja. Nawet szoferem jestem, zawieź tam, przywieź tu ;) Ale nie oznacza, to, że zapominam o sobie... o nie ;) Tzn może posiłkowo jest nijak, bo nie cykam fotek, ale staram się patrzeć na to, co jem. Treningi są i owszem... o tym nie zapominam. I nawet jak M coś chciał, a byłam w trakcie treningu, to mówiłam mu, ile jeszcze mi zostało.. więc grzecznie czekał. Jeśli już przy treningach jestem, to wygląda to tak: 

       poniedziałek -orbitrek 40 minut, wtorek: orbitrek 50 minut, środa: orbitrek 60 minut i dziś także orbitrek 60 minut :) Dziś to mój 8 dzień treningowy ( bez przerwy) 

      Zauważyłam, że jak ćwiczę codziennie, to łatwiej mi tego pilnować. No i też mam większe chęci do aktywności. Jednak wystarczy jeden dzień, dwa dni, kiedy to, odpuszczam.... i wtedy wszystko się sypie. Ja wiem, że powinno się robić przerwy w treningach, ale póki mam siłę, chęci i wenę... będę ćwiczyła codziennie, aby na nowo złapać bakcyla. Bo wiecie, na początku zawsze jest takie wow ;) a po tygodniu czar pryska hihihi. Okres już powoli odchodzi, ale zauważyłam, że orbitrek jest dla mnie zbawienny. Słuchawki na uszy, Netfliks i czas leci ;) 

     Przyznam szczerze, że dziś strasznie, ale to strasznie mi się nie chciało robić treningu. Weszłam na orbitreka i pierwsze 10 minut, to było zmuszanie się. Dosłownie. Jednak po 10 minutach o dziwo nabrałam wiatru w żagle i  chciało mi się więcej. Szczerze, to nawet nie wiem kiedy te 60 minut zleciało. Cieszę się, że znajduję też w tym wszystkim czas na swój trening, dla siebie czas. Bo przecież ja też jestem ważna. Nawet jak wracamy do domu, to pytam dziewczyn czy coś będą chciały w ciągu najbliższej godziny, bo chce zrobić trening. Jeśli nic nie chcą, działam. 

     Od wczoraj wprowadziłam szczotkowanie na sucho. Dostałam taką szczotkę od córki w prezencie i czas go użyć ;) Poczytałam trochę i wczoraj było pierwsze szczotkowanie. Jestem ciekawa efektów. A może Wy szczotkujecie się na sucho, dajcie znać jakie wrażenia, efekty. 

    To byłoby na tyle :) szybki wpis i lecę czytać, co u Was :) Pamiętajcie, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki, działaj. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

11 czerwca 2023 , Komentarze (19)

Witajcie 

      50 dnie bez liczenia kalorii za mną. Nie wiedziałam, że dam radę, że tyle wytrzymam.. a już na pewno nie myślałam, że waga po tylu dniach bez liczenia, będzie spadła :) A jednak. Może nie jakoś zawrotnie szybko spada, ale spada. 

      Niedziela powiedzmy, że spokojna. Z rana tylko szybka akcja na zastrzyk z M i do domku. Śniadanie, potem chwila odsapnięcia, następnie trening ;) po treningu chwila oddechu i przygotowanie do obiadu. Wszystko jakoś ładnie się dziś układa. Jeśli chodzi o trening wpadł orbitrek 50 minut i na tym dziś poprzestałam, bo jednak okres dzień drugi, daje się we znaki. A nie ma co na siłę robić treningu. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: bułka kajzerka, ogórek, jajko na twardo z majonezem z olejem z  awokado + kawa mrożona

OBIAD: ziemniaki z piekarnika, filet z piersi kurczaka i mizeria na jogurcie greckim ( niebo w gębie) + kawa mrożona

KOLACJA: chleb i polska z grilla + kawa mrożona 

   Kolacja nie była planowana, wyszła spontanicznie ale była pyszna. Kawki mrożone wyszły 3, ale ciepło i taka kawa mrożona to zbawienie ;) Woda oczywiście też była. Dzień uważam za udany. Samopoczucie dobre. Już nie mogę doczekać się końca roku. Zawsze te ostatnie dni się ciągną... a potem wakacje raz dwa mijają ;) Też tak macie? 

     Jutro znowu kombinacje, jak wszystko pogodzić, ułożyć plan dnia, tak.. aby wszystko udało się załatwić i z wszystkim wyrobić. Od rana będzie zabiegany dzień... oby tylko upału nie było :( bo okres mi w tym nie pomoże, a w ręcz przeciwnie... będę zła... Ale na pogodę nie mamy wpływu. Także działamy, walczymy. Pamiętaj, aby się nie poddawać. Trzymam za Ciebie kciuki. Życzę miłego wieczoru i udanego nowego tygodnia. Powodzenia. Pozdrawiam :) :* 


10 czerwca 2023 , Komentarze (14)

Witajcie 

      Sobota od samego rana na wysokich obrotach. Najpierw z M na zastrzyk, potem szybkie zakupy bo biedak ledwo chodzi i do domu. Obiad na momencie zrobiłam i miałam chwilę dla siebie. Ogarnęłam trening najpierw był orbitrek 40 minut ( miało być więcej, ale M mnie zawołał, że parasol z dworu zwiało :) hahah i zakończyłam na tych 40 minutach, bądź co bądź ale 5 do skarbonki wleciała :) Potem zjedliśmy obiad , posprzątałam...pranie, mycie podłóg i chwila dla mnie ... znowu trening tym razem orbitrek 40 minut i 20 minut ciężarki

    Powiem Wam, że ciężarki dały się we znaki, oj dały. Ramiona czułam :) Pomimo okresu ( bo przyszedł przed czasem) dałam radę...100 minut zaliczone treningu. No i 10 zł wpadło w sumie. Może jeszcze 5 wpadnie za kroki bo mam już ponad 18 tyś ;) Miał być rower, ale z wiadomych przyczyn wybrałam orbitreka. 

    Posiłkowo dzień wygląda tak: 

ŚNIADANIE: chleb z twarogiem wędzonym ( nie miałam kompletnie ochoty jeść) 

OBIAD: ryż o którym ostatnio pisałam plus kurczak w sobie barbequ z warzywami plus kawa mrożona 

PRZEKĄSKA do filmu: kuleczki czekoladowe, prażynki bekonowe i precle 

KOLACJA:  kajzerka, ogórek, śląska podsmażona i kawa mrożona   

     Średnio podoba mi się śniadanie... ale tak bywa. Kompletnie nie miałam ochoty jeść. Chciałam jak najszybciej załatwić z M ten zastrzyk i mieć z głowy. Na szczęście szybko poszło, nie czekaliśmy długo w przychodni. Jutro chyba pojedziemy do szpitala. Zobaczymy. Jeśli chodzi o przekąskę.... byłam świadoma, tego co zjadłam. Nakładam świadomie, nie była to duża porcja. Kiedyś nałożyłabym o wiele więcej, a teraz? Teraz ledwo to zjadłam. To dobry znak. Zjadłam nawet bez jakiegoś wow :) Woda oczywiście pita. Podczas samego treningu wypiłam jakieś 1,5 litra :) 

     Jestem zadowolona z tego dnia. Złapałam chyba bakcyla do treningów. Chociaż zobaczymy jutro, bo jednak wiadomo okres rządzi się swoimi prawami. Ale zobaczymy, nie ma co na zapas myśleć. 

    Także pamiętajcie, aby się nie poddawać. Działamy, każda w swoim tempie, na swoich zasadach. To nie jest wyścig, pamiętajcie. Trzyma za Was kciuki. Powodzenia. Miłego wieczoru. Pozdrawiam :) :* 

9 czerwca 2023 , Komentarze (17)

Witajcie 

      Kolejny dzień za mną i to jest mega dzień....Tzn od początku. Samopoczucie ogólne średnie, ale tylko dlatego, że M zjechał do domu i niestety jechałam z nim do lekarza. Rwa kulszowa dała się ostro we znaki plus korzonki. Dostał zastrzyki :) Skierowanie, za skierowaniem... i dziś część załatwiliśmy, a reszta po niedzieli. Ale jutro i w niedzielę kierunek szpital na zastrzyk :) Jeszcze tego  mi brakowało.... ale liczę za kilka dni będzie lepiej. To jedyny minus tego dnia. 

      Jeśli chodzi o plusy tego dnia, to.... wyglądają tak : 

     Najpierw trening z twisterem i ciężarkami ( 20 minut) Później orbitrek 45 minut i na sam koniec rower treningowy 45 minut ;) Ajjj jak mi się nie chciało, nie macie pojęcia. Ale ta radość, po treningu, bezcenna :) 10 zł wpadło do skarbonki ;) Bo tym razem postanowiłam wrzucać za każdy trening który trwa min 30 minut 5 zł....a dziś wpadł orbitrek i rower czyli 10 zł. plus pewnie za kroki wpadnie jeszcze 5 bo mam już ponad 18 tyś kroków ;) 

     Nie wiem czy jutro wstanę, ale radość ogromna. Wracam do gry, teraz będę spinała pośladki i ćwiczyła. Nie ma, że boli.... dziś  był trochę trening przez łzy...Bo serio mi się nie chciało, ale poniekąd wskoczyłam na orbitreka bo chciałam rozładować negatywne emocje i tak jakoś się rozkręciłam :) I pykło i pykło :) hihihi. 

     Aaaa miałam podać ile uzbierałam w skarbonce ;) otóż 573 zł :) mało, dużo.... zależy jak dla kogo ale dla mnie dużo. Wiadomo, gdybym bardziej się przykładała do treningów.. gdybym nie chorowała.... gdybym... Można gdybać, ale nie ma co się poddawać. Zbieram dalej. Nadal nie wiem na co to wydam :) Póki co muszę wymienić, ten bilon :) 

     Także działamy, walczymy. Trzymam za Ciebie kciuki. Pamiętaj aby się nie poddawać. Kiedyś sobie za to podziękujesz, że się nie poddałaś. Powodzenia. Spokojnego wieczoru i udanego weekendu :* :) Pozdrawiam :) :*