Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniło mnie lustro i ból kręgosłupa

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10159
Komentarzy: 201
Założony: 25 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
stokrotka34

kobieta, 46 lat, Gliwice

165 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Przed wakacjami będę ważyć 65 kg ! Do dzieła !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 marca 2013 , Komentarze (4)

Żarcie:
- 8:30: grahama z masłem, szynką i ogórem zielonym
- 12:00: pomarańcza, kiwi (i tu byłam niekonsekwentna-trudno, za to zaspokoiłam smak na to bliżej nieokreślone "coś")   
- 15:00: gotowany kurczak, ogóry konserwowe (domowe - mniam)
- 17:00: twister mini (dla dzieci) z grillowanym kurczakiem, sałatą i niestety jakimś sosem - na szczęście było go bardzo mało (to właśnie zmusiło mnie do dzisiejszego wieczornego mixu treningowego).

Mix treningowy:
- 30 minut z Jillian Michaels
- 15 minut ZUMBY
- 15 minut ćwiczeń własnych

Jestem po ćwiczeniach - zmęczona, ale strasznie zadowolona:-) 

Mogę teraz z pełną świadomością powiedzieć, że chyba już jestem uzależniona.....
.....ale tym razem od ćwiczeń....czuję ten ogromny napływ endorfin:-)))
A pomyśleć, że jeszcze tak niedawno endorfiny czerpałam z tabliczki czekolady.
Ile to już jestem na czekoladowym detoksie? Niech policzę....od 27 grudnia 2012 r. mineło dokładnie 2 m-ce i 20 dni, a czuję jak by to już było dużo dłużej. Tak sobie przypominam, że jeszcze w ostatnie Święta Bożego Narodzenia myślałam, że wytrzymać tydzień bez słodyczy to u mnie nierealne. Żarłam i ryczałam, ryczałam i znowu żarłam. A tu proszę...jednak da się:-)
Jednak wszystko sieci w głowie....święta prawda!!! Czołem !

 

11 marca 2013 , Komentarze (5)

.....waga przestała się wahać do 76 kg:-) ustabilizowała się na 75 kg, a nawet jednego dnia pokazała 74,8 kg:-))) No i znowu poczułam wiatr w żaglach. To jest bardzo motywujące:-)

Od piątku zaczęłam wprowadzać znowu owoce do mojego jadłospisu, ale tym razem postanowiłam, że będzie to tylko jeden owoc dziennie i tylko na czczo lub na śniadanie
i jak na razie jest OK:-)

Ostatnio jak wróciłam do ćwiczeń po chorobie, to znowu wpadłam w ich wir
i ćwiczę na maksymalnych obrotach (no może na 80% obrotów), aż do przyjścia @
i znowu będzie przerwa.

Moje ostatnie ćwiczenia:
- piątek: basen (1h) i ćwiczenia własne (30 minut)
- sobota: basen(1,5 h)
- niedziela: ćwiczenia własne (30 minut)
- poniedziałek: w planach ćwiczenia własne

Dzisiejsze menu:
- 7:00: pomarańcza
- 9:00: jajecznica (2 jajka) z pomidoremv i szczypiorkiem
- 13:30: brokuł polany jogurtem nat., mielone, ogórek kiszony
- 16:30: karczek, brokuł, ogórek
- 20:00: zupa ogórkowa czysta (zapomniałam dzisiaj o kolacji - dlatego tak późno, ale na szczęście mała ilość) 

7 marca 2013 , Komentarze (6)

Po tym jak ostatnio się ważyłam i zobaczyłam jak bardzo waga się waha między 75 a 76,
a to trochę już trwa i nie może się ustabilizować, to postanowiłam, że coś z tym muszę wreszcie zrobić. Wprowadzenie większej ilości ćwiczeń póki co nic nie daje, więc muszę coś zmienić z jedzeniem, bo mam już dość czekania. Jak tak dalej pójdzie, to nie osiągnę mojego celu przed wakacjami. Postanowiłam na początek wyeliminować na jakiś czas owoce, zrobić sobie 1 dzień białkowy, następnie dzień białkowy z warzywami (bez owoców), a potem zobaczymy. No i muszę wreszcie zmotywować się do biegania.

 

Poniżej raport z ostatnich dni:

 

Środa, 06.03.2013 r.  - dieta taka jak zawsze

Menu:

- 6:00: mała bułka fitness z masłem, mozzarellą i wędliną
- 9:00: jabłko
- 12:00: mix sałat z marchewką
- 15:00: sałata z pomidorem i jogurtem, kawałek kiełbasy
- 18:00: jogurt naturalny z płatkami

Ćwiczenia:
- ćwiczenia własne w domu
- basen (1h), sauna (15 minut)

 

Czwartek, 07.03.2013 r. - dzień białkowy (samo białko, bez warzyw i owoców)

Menu:

- 8:00: omlet z 2-óch jajek z otrębami i jogurtem nat.
- 11:00: kiełbaski drobiowo-cielęce, trochę jogurtu
- 14:30: jogurt naturalny, kawałek swojskiej kiełbasy
- 17:00: 1/3 opakowania serka wiejskiego, kabanos drobiowy
- 19:00: kilka kulek mielonego mięsa

Ćwiczenia:
- ćwiczenia własne w domu

 

Piątek, 08.03.2013 r. - w planach dzień białkowy + warzywa

Ćwiczenia:
- w planach godzinka basenu

 

Trzymajcie kciuki.....

 

1 marca 2013 , Komentarze (1)

Ogólne samopoczucie lepsze...chyba choroba puszcza............oby,
bo basen na mnie czeka:-)

Ćwiczenia:
- wczoraj: 20 minut własnych zestawów ćwiczeń
- dzisiaj: 15 minut CARDIO z MelB, 25 minut ćwiczenia własne (tzn. brzuszki, rowerki, skłony, przysiady, przeprosty, unoszenie nóg i takie tam).

Na szczęście po wczorajszym, krótkim wykolejeniu z jedzeniem, jestem już na właściwym torze i dzisiaj jadłam OK.....jestem zadowolona i co najważniejsze....nie jestem ani głodna, ani przepełniona:-))

Jedzonko:
- 9:30: bułka z masłem i serem żółtym (1/2) / bananem (1/2)
- 12:00: rosół z makaronem z mąki durum, gotowany kurczak
- 14:00: grapefruit, jabłko, kilka suszonych śliwek
- 16:30: jogurt nat. z łyżką dżemu truskawkowego, otrębami, płatkami, śliwkami
- 19:00: sałatka warzywna z jogurtem, kawałek łososia z prażonym słonecznikiem

Nie wiem czy też tak macie....ale jak jem różnorodnie i kolorowo, to mam poczucie, że jestem bardziej najedzona...jak by też oczy jadły, a może mi się tylko tak wydaje....
.....dobranoc.

27 lutego 2013 , Komentarze (4)

Jedzenie:
- do 17:00 było mniej niż zwykle, bo jeść mi się dzisiaj nie chciało
- za to wieczorem ok. 18:00 coś we mnie pękło no i zjadłam, żeby brzydko nie powiedzieć, że pożarłam: jogurt nat. z malinami i suszonymi śliwkami, kawał swojskiej kiełbasy, ciemną bułkę z masłem, 2 sucharki.
Jednak następnym razem muszę trzymać się planu i nie jeść tak mało w ciągu dnia, żeby potem tego nie nadrobić podwójnie i w dodatku wieczorem.
Jestem na siebie zła!!!

Dobrze, że w porę się opamiętałam, bo pewnie na tym, by się moje turne po lodówce i szafkach nie skończyło. Potrząsnęłam porządnie sobą, poczytałm sobie na vitalii o chłopaku, któy zrzucił ponad 100 kg, co mnie przywróciło na właściwe tory i jak tylko ululałam Malwinę do snu, poszłam po ratunek do EWKI.
Po 40 minutach skalpela poczułam się nieco usatysfakcjonowana, ale i tak dzisiajszy dzień zaliczam do tych mniej udanych.
Grunt jednak w porę się opamiętać. Chociaż co ja się tam usprawiedliwiam....nie ma żadnego usprawiedliwienia ! 

Dzisiejsze ćwiczenia:
- własne na dywanie
- skalpel EWKI

Jutro będzie lepiej !!!

25 lutego 2013 , Komentarze (2)

 

Jest kochany:-) A jakie poczucie rytmu:-)))

http://www.youtube.com/watch?v=O7-yOPm3S0o

Buziaki ***

24 lutego 2013 , Komentarze (3)

Kilka razy już myślałam o pieczeniu własnego chleba lub bułeczek, ale nie mogłam się jakoś do tego zabrać i na myśleniu się skończyło, aż do dnia dzisiajszego:-) ) )
Wreszcie dzisiaj zaczęłam swoją przygodę z wypiekaniem domowego pieczywa.

Bardzo się cieszę, że się przełamałam, a to dzięki jednej z vitalijek (dzięki neutralnaaa), która upiekła ostatnio chlebek i podała linka na świetną stronkę. To była właśnie ta iskierka, zasiane ziarno......jak to niektórzy mówią.....no i dzisiaj popędziłam do sklepu po przeróżne mąki - żytnią razową i graham (pszenną już miałam) i tak się zaczęło....

......na pierwszy rzut poszły migdałowe bułeczki, które jedliśmy dzisiaj na kolację...wyszły przepysznie. A to ich zdjęcie:

I są przecież niewyobrażalnie zdrowsze niż te sklepowe. W dodatku jak robimy swoje pieczywo możemy sobie dodać do ciasta, co tylko chcemy - otręby, orzechy, suszone owoce, a nawet zrobić szpinakowe bułeczki, no i oczywiście najważniejsze, że wiemy, co jemy.

.....teraz w piekarniku dochodzą bułeczki razowe z otrębami:-)))....na jutrzejsze śniadanko:-)

A od jutra robię zakwas żytni i za kilka dni będziemy jeść prawdziwy żytni chlebek na zakwasie...mniam:-)...już się nie mogę doczekać:-)

Jak chodzi o dietkę, to z jedzonkiem w porządku, a i ćwiczenia wznowiłam....były dzisiaj ćwiczenia na dywanie i chyba jeszcze będzie kolejna tura.

Choroba trwa dalej, ale jakoś się trzymamy - tylko ten kaszel trochę nas męczy.

Lecę zobaczyć  bułeczki:-) W sumie jest ich sześć...a jedną z nich z małą pomocą robiła moja córka :-))) ....No i są.....

22 lutego 2013 , Komentarze (2)

Średnia norma dziennego spożycia błonnika, to 20-40g/dobę.
Od dzisiaj zaczęłam łykać 2 x dziennie po 2 tabletki przed obiadem i kolacją błonnik z ananasem i chromem firmy BioGarden. Zobaczymy jaki będzie tego efekt. Popity szklanką wody 30 minut przed posiłkiem ma pęcznieć w żołądku i tym samym zmuszać do jedzenia mniejszych porcji. Chodzi mi głównie o wieczór, żeby nie czuć głodu i nie mieć ochoty na przegryzki. Zdaje sobie sprawę, że naturalny błonnik jest w owocach, warzywach, produktach zbożych, orzechach itp., ale chyba muszę go uzupełnić sztucznie.
Czy macie jakieś doświadczenia z błonnikiem?

Sporo błonnika jest w:
- suszonych śliwkach (16,6 g/100 g) - OWOCE
- grochu (17,0 g/100 g) - WARZYWA
- pieczywie pumpernikiel (7,2 g/100 g) - PIECZYWO
- otrębach pszennych (aż 42 g/100 g) - INNE,
ale nie dam rady jest go codziennie aż tyle, żeby był zawsze w normie.

Zjadłam dzisiaj:
8:30 - grahamkę z masłem, plastrem żółtego sera i sadzonym jajkiem
11:00 - gruszkę
13:00 - filet z indyka w marynacie ziołowo-cytrynowej, sałata z warzywami i jogurtem
16:00 - jogurt nat. z prażonym słonecznikiem, jabłkiem, mandarynką
19:00 - sałatkę z jogurtem, 2 kabanosy drobiowe

Coś nas - Malwinę i mnie - okropne choróbsko rozwaliło.

Dzisiaj 2-gi dzień @ i nawet nie daje mi się tak bardzo we znaki jak zwykle to bywa, ale i tak dzisiaj dam sobie spokój z ćwiczeniami, żeby nie przedobrzyć. 

21 lutego 2013 , Skomentuj

Był weekend i tak strasznie szybko minął....rodzinka się zjechała...pojedliśmy, popiliśmy, pośpiewaliśmy i pośmialiśmy się. Było kolorowo i wesoło. Pełno kolorowych balonów. Kupiliśmy takie podłużne, z których można skręcać zwierzątka. Dziadkowie przebijali się swoją inwencją twórczą........był motylek, kwatek, a nawet plecak:-)  Poza balonami były kolorowe serwetki i kolorowe, poskręcane słomki do napojów. Jednym słowem urodzinki się udały. Malwina była wniebowzięta:-))) 
A to jest najważniejsze.

Jeśli chodzi o tort, ciasto i inne słodkości, to torcik był zamówiony - marakuja z brzoskwinią i marmurkową czekoladą (biała czekolada wymieszana z mleczną), taki lekko kwaskowato-słodki, naprawdę dobry (spróbowałam tylko jeden widelczyk), ciasto, tak jak pisałam ostatnio było swojskie - przywieźli teściowie, wszystkim jak zwykle smakowało (na szczęście jakoś się powstrzymałam), no i cukierki, czekoladki i takie tam różności - też mi się udało nie próbować:-)

Jak chodzi o obiad, to zrobiłam, to co napisałam, tylko jednak dałam sobie spokój z kopytkami i zostałam przy ziemniaczanym pure ze świeżym koperkiem. Wszystko się udało i było takie jakie powinno być - mięsko, surówki.

Jestem bardzo zadowolona, że nie zjadłam za dużo i wytrwałam w swoim słodyczowym postanowieniu:-) Jedynie, co to przypomniało mi się, że wypiłam jedno KARMI malinowe - to był mój niedzielny grzech, ale nawet nie miałam zbyt dużego wyrzutu sumienia:-)

Tak było w niedzielę...i było dobrze. Za to coś od poniedziałku, do wczoraj miałam okropną ochotę na słone przekąski i muszę się przyznać bez bicia, że przez ostatnie trzy dni przegryzałam paluszki. Nie wiedziałam dlaczego nie mogę się powstrzymać.
A dzisiaj wszystko mi się rozjaśniło, bo dostałam @ i ochota nagle przeszła jak ręką odjął...ach te hormony. Jednym słowem...my baby mamy przerąbane!!!

Jak chodzi o ćwiczenia, to wczoraj byłam na basenie, ale trochę poleniuchowałam, bo nie pływałam, a tylko byłam w wannie z bąbelkami i w saunie, ale było mi trzeba takiego odprężenia, za to wieczorkiem jak Malwina poszła spać, poćwiczyłam trochę w domu - rowerek, brzuszki, podnoszenie bioder, unoszenie nóg i takie tam.

Moje dzisiajsze menu:
- (8:00): grahamka z serem Capri i plasterkami banana :-)
- (13:00): rosół z ciemnym makaronem bio i gotowanym kurczakiem, gruszka

w planie:
- (16:00): jogurt naturalny z sokiem malinowym (bez cukru), tarte jabłko, płatki jaglane, cynamon
- (18:30): jeszcze nie wiem. Może kiełbaski i mix sałat z papryką czerwoną

Oczywiście teraz nie ma sensu się ważyć, ale jak tylko @ mnie zostawi, to wlezę na wagę. Muszę się teraz koniecznie przypilnować, żeby zrekompensować ostatnie paluszkowe podjadanie, bo mam ochotę zobaczyć 75 kg:-)

No to do następnego wpisu:-)

 


 

15 lutego 2013 , Komentarze (1)

W niedzielę mamy imprezę rodzinną....3-cie urodziny Malwinki.
Już dzisiaj zrobiłam zakupy, zamówiłam pyszny tort (tam gdzie zawsze), a zaraz potem pojechałam na godzinkę basenu. Tego mi było trzeba....to dla mnie jest rewelacyjne odprężenie. Pływało mi się dzisiaj wyjątkowo lekko....chyba poczułam przypływ formy. No i oczywiście zaraz po pływaniu zaliczyłam ciepłe bąbelki idealnie masujące mój kręgosłup. Czego chcieć więcej. 
Jednym słowem......bombowo:-)

A na niedzielną imprezkę mam zamiar zrobić:
- krem z pomidorów z czosnkiem i bazylią, makaronem ryżowym i tartą mozzarellą, posypaną na wierzchu przed podaniem,
- kopytka lub pure ziemniaczane ze świeżym koperkiem (jeszcze nie wiem) 
- kolorową surówkę (3 rodzaje sałat, pomidorki chery, ogórek zielony, czarne oliwki,
1/2 papryki czerwonej i 1/2 żółtej, ser feta z suszonymi pomidorami i ziołami, szczypiorek, prażony słonecznik, pieprz, sól w razie potrzeby),
- surówkę białą (seler z brzoskwiniami) 
- kieszonki z filetów z kurczaka nadziewane suszonymi śliwkami, owinięte plastrami boczku i duszone z pieczarkami i śmietanką,
- pałeczki kurczaka w ziołach.

Po obiedzie oczywiście będzie kawka, tort i ciasto domowej roboty (jeszcze nie wiem jakie, bo teściowa zaoferowała się ze sobą przywieźć, ale napewno jak zwykle będzie bardzo dobre).
To będzie dla mnie ogromnie wyzwanie....żeby obronić się przed słodkościami, a szczególnie przed ciastem od teściowej. Boję się nie na żarty!!!
Trzymajcie za mnie mocno kciuki. Zdam relację po wszystkim....pewnie w poniedziałek.