Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do odchudzania skłoniło mnie lustro i ból kręgosłupa

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 10136
Komentarzy: 201
Założony: 25 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 24 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
stokrotka34

kobieta, 46 lat, Gliwice

165 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Przed wakacjami będę ważyć 65 kg ! Do dzieła !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 lutego 2013 , Skomentuj

We wtorek rano się ważyłam i waga pokazała 76 kg...bardzo mnie to ucieszyło:-)

Moje dzisiejsze menu:
- (8:30): 2 kromki razowe, biały ser, wędlina, trochę pasztetu
- (11:30): jogurt nat. z suszonymi śliwkami
- (13:30): sałatka z serem pleśniowym i pomidorkami koktajlowymi
- (16:30): jogurt nat. z bananem, jabłkiem, migdałami i cynamonem
- (18:00): 1/2 kolby kukurydzy gotow., kawałek swojskiej kiełbasy, pomidorki, pieczywo chrupkie

I tak mniej więcej jadam cały czas poza malutkimi grzeszkami, o których oczywiście piszę w moim pamiętniku.

Ćwiczenia:
- dzisiaj będę ćwiczyć w domu, wczoraj odpuściłam, bo padłam, a przedwczoraj byłam na basenie. Jakoś nie mogę się zmusić do biegania, a napewno waga szybciej poszłaby w dół. Najgorzej jest się zmobilizować i zacząć.

Wczoraj sobie policzyłam jakie jest tempo spadku mojej wagi i mniej więcej jest to 0,6 kg na tydzień i na dzień 21.06 w tym tempie powinnam osiągnąć wagę 65,6 kg, czyli muszę się nieco bardziej spiąć, bo jak waga zatrzyma się na dłużej, to nie osiągnę mojego wymarzonego celu do wakacji. Myślę, że dodatkowe bieganie raz w tygodniu byłoby idealne:-)

 

11 lutego 2013 , Komentarze (2)

Po pierwsze:
- już na samym początku przyznaję się do popełnienia jednego dużego grzechu, albo 3-ech małych nie wiem.....tak czy siak wypiłam 3 drinki podczas sobotniej imprezy karnawałowej......Pocieszam się tym, że w międzyczasie sporo tańczyłam i najprawdopodobniej spaliłam to co w siebie wlałam.

Po drugie:
- trzymam dietę i całkowicie zapomniałam już o słodyczach. Już nie robią na mnie takiego wrażenia:-) Jest mi z tym bardzo dobrze:-)

Po trzecie:
- cały czas ćwiczę. W poniedziałki chodzę na ZUMBĘ (tylko dzisiejszą musiałam sobie niestety odpuścić), 2 x w tygodniu ćwiczę z EWKĄ (wczoraj ćwiczyłam np. TURBO SPALANIE), 1 x w tygodniu na basen i 1 x w tygodniu ćwiczę w domu na dywanie (ok. 30 minut).

Po czwarte:
- waga nieznacznie spadła, ale zmiana ta nie jest na razie warta zmiany paska i postanowiłam sobie, że cierpliwie poczekam na lepsze efekty. Chyba nadszedł moment zastoju. To jest bardzo denerwujące, ale nie zmniejszam kalorii i dalej robię swoje. Zobaczymy jak będzie.

Po piąte:
- wiem napewno, że piję stanowczo za mało wody, a za dużo kawy. Picie większej ilości wody napewno będzie moim kolejnym krokiem, który szybciej przybliży mnie do celu. Wakacje coraz bliżej.

1 lutego 2013 , Komentarze (3)

To już ponad miesiąc bez słodyczy...i skarbonka się zapełnia:-)

Wczorajszy wieczór i dzisiejszy prawie cały dzień ślęczałam w dokumentach, ale zaraz jak tylko je skończyłam, wyrwałam się na godzinkę basenu. Posiedziałam też oczywiście z 15 minut w "dżakuzi":-)
Pełny relaks i dobroczynna moc dla biednego kręgosłupa. Uwielbiam:-)))

A co ja tam dzisiaj zjadłam:
- (7:30): mała grahamka zmasłem, serem, wędliną, pomidorem i ogórkiem
- (11:30): jabłko i 5 suszonych śliwek z jogurtem nat., słonecznikiem i cynamonem
- (14:00): banan
- (17:00): kawałek duszonego dorsza, sałatka z surowych warzyw z jogurtem nat., kukurydza gotowana
- (18:30): szklanka soku śliwkowego

Jutro idziemy na imprezkę karnawałową połączoną z urodzinami......już się nie mogę doczekać...wreszcie sobie potańczymy:-))).....a przy okazji spalę nieco kalorii. Tylko boję się trochę imprezowych pokus, które będą tam na mnie czyhać, m.in. słodkie drinki...muszę być jutro silna. Trzymajcie kciuki. 

31 stycznia 2013 , Skomentuj

1. Waga od poprzedniego razu spadła o 1 kg :-).....może nie jest to dużo, ale pocieszam się tym, że tendencja spadkowa jest zachowana.
Mam nadzieję, że do 21 czerwca zdążę zrealizować swoje noworoczne postanowienie.

2. Jedzenie - ok. Muszę się tylko przyznać do jednego i to nie tak malutkiego grzechu - winko różowe, półsłodkie....mniam.
Byłam na pogaduchach z koleżankami i wypiłyśmy we trzy takie właśnie, przepyszne winko:-).....smakowało mi jak nigdy żadne.... :-))) Na szczęście to był tylko taki jednodniowy wybryk. Poza tym trzymałam się wzorowo:-)

3. Ćwiczenia - pierwsze 2 dni @ oczywiście sobie odpuściłam, a potem codziennie lub co drugi dzień ćwiczenia w domu...takie lekkie, bo w czasie @ czuję się niezbyt komfortowo i brzuch pobolewa, więc nie ma co przesadzać.
Wczoraj za to ćwiczyłam z EWKĄ....tym razem puściłam sobie KILERA
i odpracowałam te ostatnie, lżejsze dni, bo wczoraj lekko napewno nie było....oczy zalały się potem....ale nikt nie mówił, że będzie łatwo.

23 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj wreszcie rozkręciła się @...z prawie tygodniowym opóźnieniem.
Zawsze przychodziła jak w zegarku, ale nie tym razem. Może zmiana trybu życia miała na to wpływ...nie wiem, ale najważniejsze, że jest.

Menu:
- (7:30): grahamka z masłem, serem żółtym i ogórkiem konserwowym
- (11:00): gruszka, 2 naturalne krążki kukurydziane
- (14:00): jogurt naturalny z powidłami, pomarańcza
- (18:00): duszony filet z kurczaka z czosnkiem i prażonym słonecznikiem, ogórki z chili

Ćwiczenia:
- wczoraj w domu ok 30 minut
- dzisiaj nic, bo brzuch boli

Dzisiaj mieliśmy gości - opóźniony Dzień Babci i Dziadka, no i oczywiście na stole było ciasto i łypało na mnie sernikowym okiem, ale byłam cholernie nieugięta.
Powiem więcej - nawet nie musiałam ze sobą walczyć, bo po prostu nie miałam dzisiaj ochoty na słodkie, a kiedyś nie miałam takich dni jak ten.
Muszę przyznać - bardzo przyjemne uczucie. Jeszcze nie tak dawno czułam się jak chodzący automat wciągający czekoladę. Straszne jak może się to czasami wymknąć spod kontroli, a po tym wszystkim przychodzi to straszne uczucie w stylu: "no i po co to znowu zżarłaś".

Wiem, że to dopiero początek walki z moim uzależnieniem i początek pracy nad sobą, ale czuję, że jestem już jeden krok bliżej tego, żeby odzyskać władzę nad samą sobą.
Mam nadzieję, że nie tylko na chwilę.

 

21 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj będę musiała wyciągnąć ze skarbonki 2 zł - to moja pokuta za mój dzisiejszy grzech - mały, bo mały, ale....nie ma zmiłuj się ! A co to było? Nie, nie, nie...żaden baton, ani czekolada, tylko Bubble Tea. To jest zielona herbata z syropem - u mnie był syrop mango (smak syropu był do wyboru) i teraz najlepsze...."strzelające" kulki.
Smak kulek też był do wyboru. Ja wzięłam półowę o smaku mango i połowę o smaku liczi. Herbatę pije się przez grubszą niż standardowo słomkę, przez którą, od czasu do czasu, przelatuje kulka, która przegryziona, strzela sokiem o wybranym wcześniej smaku. Całkiem ciekawe doświadczenie:-)
Syrop i kulki były oczywiście slodkie - dlatego grzech, a mały dlatego, bo bazą tego wszystkiego była zielona herbata. Oprócz kulek można było dobrać jeszcze żelki o różnych smakach, ale to już sobie darowałam.
Cieszę się, że spróbowałam tej kolorowej herbatki:-)

Jak chodzi o sobotę i niedzielę, to trzymałam się dzielnie i z jedzeniem i z ćwiczeniami. Jestem z siebie dumna, bo pomimo tego, że w niedzielę moja mama upiekła ciasto i nawet je kroiłam dla innych, to go nie ruszyłam:-))

Dzisiaj zjadłam:
- (8:30): 2 razowe z b. serem, serem żółtym, wędliną i ogórkiem
- (11:30): szkl. soku pomarańczowego, bubble tea mango
- (14:30): banan, zapiekane mięso mielone z warzywami i razowym makaronem
- (16:30): jabłko
- (18:00): jogurt nat. ze śliwkami i truskawkami
....no i jest 21:00 i już głodna jestem. Muszę się najeść wodą, albo herbatą.
Jutro będę jednak musiała zjeść kolację trochę później.

A tak na koniec tego pięknego dnia będą jeszcze ćwiczenia w domu....muszę coś nowego znaleźć....jeszcze nie próbowałam ćwiczeń z MelB, a widziałam, że niektóre z Was z nią ćwiczycie....może dam radę...zobaczymy.

17 stycznia 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj kupiłam sobie styczniowy numer Superlinii...(dawno nie miałam jej w rękach)...jeszcze nie przeczytałam całej, a już znalazłam coś ciekawego dla siebie. Jest w niej artykuł nt. przypraw, które są sprzymierzeńcami smukłej figury. Jednym z przykładów jest szafran, którego muszę przyznać nigdy jeszcze nie próbowałam. Napisano, że "z badań przeprowadzonych przez angielskich naukowców wynika, że 100% kobiet, które używały do potraw szafranu, odnotowało zmniejszenie się głodu. Najbardziej właściwości szafranu chwaliły kompulsywne objadaczki."
Z tego co pamiętam, to szafran do tanich nie należy, ale może warto chociaż spróbować....może w przyszłym tygodniu zrobię sobie mały eksperymencik:-)

Poza szafranem jest wymienionych kilka innych, bardziej powszechnych przypraw, ziół, z których większość z nas korzysta na codzień:
- bazylia, kolendra, kurkuma, kardamon, cynamon (uwielbiam z pieczonym jabłkiem), kminek, pieprz, pietruszka, imbir.
Każde z nich ma oczywiście nieco inne działanie - kardamon np. pobudza przemianę materii i ułatwia trawienie, a przykładowo kurkuma pomaga w spalaniu tkanki tłuszczowej, ale tak czy siak pomagają osiągnąć ten sam cel - pozbyć się TŁUSZCZU, a o to przecież nam chodzi:-)

Wczoraj nic nie pisałam, dlatego wpiszę najpierw moje wczorajsze menu:
- (8:00): grahamka z b. serem, wędliną ogórkiem chili
- (11:00): jabłko
- (15:00): filet z łososia, sałatka z prażonym słonecznikiem
- (18:00): jogurt nat., powidła śliwkowe, łyżeczka soku malinowego, 2 łyżki płatków żytnich bio

A teraz dzisiejsze:
- (8:30): rogalik żytni z b.serem i wędliną
- (11:30): jabłko, 3 cieńkie kiełbaski
- (14:30): sałatka (mix sałat, rzodkiewki, papryka, ogórek, oliwki, ser Capri)
- (16:30): udko z kurczaka, jabłko gotowane
- (19:00): owsianka żytnia na mleku z suszonymi owocami i otrębami.

Ćwiczenia:
- wczoraj nic, a dzisiaj ćwiczenia na nogi przeplatane ćwiczeniami cardio + ćwiczenia na brzuch - ok. 25 minut.

A tak na koniec....(też wyczytane w Superlinii) 3 sprytne oszustwa, które dadzą rozbieg podczas diety:
1. Jedz na mniejszym talerzu, w mniejszej miseczce. Widok wypełnionego po brzegi naczynia mózg odbiera jak sygnał: "Ale tu dużo jedzenia!"
2. Zmień nawyki - jedz w innych warunkach niż dotychczas (nigdy nie jedz przy telewizorze, czy przy komputerze), nakładaj od razu pełne porcje i nie wracaj po dokładki.
3. Podziel na pół - mózg postrzega to, co widzi, jako porcję. Dlaczego niczego nie wyjadaj z pełnego opakowania. Dziel wszystko na mniejsze części i zjadaj jedną część.

15 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Dzisiaj z jedzeniem już dużo lepiej niż wczoraj, bo głód tak nie daje o osbie znać - jakoś chyba przetrwam do tego @ :-)

Zaserwowałam sobie takie posiłki:
-(8:00): 2 kromki żytnie z b.serem, pomidorem
-(11:30): mały kawałek kiełbasy
-(13:00): płatki żytnie bio na mleku z jabłkiem
-(16:00): 2 jajka, pomidor, ogórek z chili, kilka czarnych oliwek, garstka słonecznika
(nie zdążyłam niestety nic konkretnego dzisiaj ugotować)
- (18:30): jogurt nat.i kiszoną kapustę.....wiem, że dziwne połączenie, ale nic na to poradzę....przed @ jestem:-)))

Jak chodzi o ćwiczenia, to może skuszę się dzisiaj na EWKĘ, tylko jeszcze nie wiem, na którą część się rzucę:-)

Dzisiaj odwiedziłam sklep EKO i oczu nie mogłam oderwać, bo tyle tam jest wspaniałości. Ceny też w większości z tej wyższej półki, ale znalazłam kilka rzeczy, które nie zrujnowały mojego portfela. Kupiłam dla mojej M.: 
-chrupki jaglane (2,80 zł), batonik musli bio z malinami (2,20 zł), lizaka bio (1 zł),
poza tym:
-dwie bułeczki z kaszą (tylko nie pamiętam teraz jaką czy jaglaną, czy jęczmienną, za 0,90 zł/szt.) i dwa ciemne rogaliki z miodem, masłem i sezamem (ok. 0,90 zł za szt.)
- płatki bio z mąki żytniej z pełengo przemiału (3,60 zł za 300 g), są bardzo dobre. Już je oczywiście dzisiaj przetestowałam:-)))
W sumie zostawiłam 13,20 zł. Wydaje mi się, że jeszcze nie tak źle
za zdrowe produkty BIO
:-)

Jak znacie jakieś inne rzeczy takiego typu, które możecie polecić,
to chętnie je poznam:-)

Pozdrawiam

ps. Nie mogę się oprzeć, żeby nie zacytować jednej z vitalijek:
"moje wymiary 90-60-90. Druga noga taka sama :D".
Strasznie spodobał mi się jej dystans do siebie:-)

No i jestem po ćwiczeniach:
- 100 brzuszków
- rowerek ok. 10 minut
- cały trening Ewki z gwiazdami (ok.50 minut)................zdycham...idę pod prysznic 

14 stycznia 2013 , Komentarze (4)

....... kocham Cię miłością prawdziwą:-)
Jest godzina 22:30 i właśnie przed chwilą wróciłam z Zumby.
Ćwiczenia w grupie jednak dają większego kopa i bardziej mobilizują, a jeszcze mając takiego trenera jak Karolcia, to już napewno suchym i wypoczętym z sali się nie wyjdzie:-)))

Ale dzisiaj mnie niespodzianka spotkała - brałam udział w losowaniu darmowcyh wejść
i przed dzisiejszymi zajęciami dowiedziałam się, że wygrałam miesięczny karnet na ZUMBĘ:-))) Ale się ucieszyłam:-)

Dzisiaj jadłodajnia wydawała same dietetyczne posiłki, ale nie mam już siły za bardzo się rozpisywać - wydaje mi się, zę wszystko wartościowo i ilościowo było OK:-) I cały czas zero słodyczy - jakoś się trzymam i jest mi z tym bardzo dobrze.
Teraz już jest dużo łatwiej sobie "ich" odmówić, bo jestem już w stanie o "nich" zapomnieć. 

Ćwiczenia - wiadomo, j.w. - przez całe 60 minut, po czym koszulkę można było wykręcać:-)

Nie wiem co mam jeszcze pisać....chyba pójdę dzisiaj trochę wcześniej spać....
...... DOBRANOC WSZYSTKIM

13 stycznia 2013 , Skomentuj

Dzisiaj sobie obliczyłam, ze średni spadek wagi u mnie, to 0,7 kg na tydzień i czuję, że to dla mnie za mało. Czy ja za dużo jem? Piszę wszystko - niczego nie pomijam.

Ogólnie mówiąc, to wydaje mi się, że jem zdrowo - jak mięso, to gotowane, jak warzywa, to surowe lub na parze, nie jem ziemniaków, ryżu, ani makaronu, pieczywo ciemne i tylko na śniadanie.

Pewnie robię jakiś błąd, ale nie mam pojęcia jaki. Może za dużo owoców, a może powinnam je jeść tylko na II śniadanie, a na podweczorek już coś innego?

Jedyne czego nie piszę, to napoje - u mnie to wygląda tak:
- 2 kawy z mlekiem 0,5%, herbata ziołowa, herbata zielona, czasami zwykłą z cytryną i oczywiście woda (może za mało wody piję?).

Jak chodzi o ćwiczenia, to ćwiczę 6 x w tygodniu, więc wydaje mi się, że nie tu tkwi problem. Nie mam pojęcia o co chodzi.

Co o tym myślicie???

A jeszcze tylko napiszę krótką historię mojej wagi:
- wrzesień: niecałe 84 kg
- październik, listopad, grudzień: 80 kg
- a resztę już wiecie

Moja dzisiejsza aktywność:
- ćwiczenia w domu (30 minut)

Dzisiaj miałam ciężki dzień, bo byłam głodna - nie na słodycze, a na coś ciepłego, konkretnego, dlatego pozwoliłam sobie dzisiaj na zdjedzenie więcej mięsa na obiad i zjadłam go też trochę na kolację, ale gotowane.