Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chudnę, tyję i tak bez końca- widać efekt jojo jest mi potrzebny

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 54867
Komentarzy: 973
Założony: 26 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 2 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
fiolkowaglowa

kobieta, 39 lat, Takieladnenamapie

164 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Piękny, wypłaszczony brzuszek na lato

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Hejka,

Ostanie dni były na prawdę męczące. 

W sobotę pojechaliśmy z Lubym do Drezna. Połaziliśmy i pozwiedzaliśmy. Słońce było takie, że wyglądam jak raczek. O 16 już padaliśmy ze zmęczenia więc zrobiliśmy tyko szybkie zakupy na niedzielny piknik i pyr pyr z powrotem do domu. Padliśmy spać wykończeni już o 22. 

W niedzielę nie miałam ochoty ani wstawać ani nigdzie wyjeżdżać ale moje nieustępliwe Kochanie ściągnęło mnie z łóżka. Sam przygotował też koszyk piknikowy i tym razem pomknęliśmy na południe do zamku Orlik nad Wełtawą. W sumie zamek taki 'o'- na zdjęciach wygląda o niebo lepiej niż w realu ale za to co się działo po zwiedzaniu!

Błądziliśmy dobre pół godziny zanim znaleźliśmy idealne miejsce na piknik. A było na prawdę wspaniałe. Zaparkowaliśmy gdzieś na skraju lasu. Wspięliśmy się na pagórek z polanką, z którego rozciągał się przepiękny widok na Wełtawę. W tym miejscu, gdzie akurat Wełtawa robi zalew ( niedaleko jest zapora). Miejsce jak z bajki. I tam właśnie Mój Słodki poprosił mnie o rękę :D Było tak cudnie, że aż się poryczałam. Oczywiście ze szczęścia ;) 

Posiedzieliśmy jeszcze chwile w tej sielskiej scenerii i atmosferze. Był szampan- truskawki też były, no i nawet kawior mieliśmy . 

Tylko mi jeszcze bardziej głupio. Że moje ciałko takie brzydkie. Miałam nadzieję, że schudnę zanim Kot zdecyduje się na zaręczyny. No nic. Teraz muszę się zmotywować jeszcze bardziej, żeby zgubić te kilogramy 'zarobione' na pikniku no i żeby być piękną narzeczoną :) 

Pozdrawiam Serdecznie 

27 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Luby wraca dzisiaj z podróży służbowej więc się zmobilizowałam i upiekłam mu wczoraj ciasto. Wiem, że mnie to zgubi, bo kto inny będzie to konsumował jak nie ja. Ale zrobiłam cwanie bo prawie całe spakowałam do pracy- mam nadzieję, że rozdzielę po ludziach i nam przypadnie po jakimś małym kawałku w przydziale. 

Na siłowni wczoraj nie byłam- chciałam poprać i posprzątać w domu. Poza tym, Moje Słońce mi obiecało, że ze mną dzisiaj pójdzie- a wolę chodzić z nim niż sama. 

Nie lubię tej siłowni. Taki wielki moloch, kupa ludzi- na dodatek jest duszno i śmierdzi. No ale darowanemu koniowi nie zagląda się pod ogon ;)  i skoro praca płaci to trzeba korzystać.

Na dzisiaj mamy zamówione sushi na wynos- mam nadzieję, że nie spowoduje jakiegoś mega przytycia. staram się mniej jeść, więc mam nadzieję, że jak wpadnie parę dodatkowych kalorii to nic się nie stanie. A kupony trzeba wykorzystać, bo przepadną (zniżki grupowe  i te sprawy ;) )

Jutro zaczyna się nasz weekend! Już prawie wszystko zaplanowane. 

Nie mogę się doczekać :) 

26 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Na siłowni byłam już 2 razy. Za każdym razem  jeździłam na rowerku- na początku około 45 min, a przy drugiej wizycie równo godzinkę. Łącznie przejechałam około 55 km i spaliłam około 450 kcal. Martwi mnie to, że bardzo mało się przy tym spociłam i nie zmęczyłam sie aż tak bardzo. Od następnego razu wracam do starego systemu: czyli 30 min na rowerku i reszta biegam. 

Obżarstwu powiedziałam stanowcze NIE. 

Ponadto  Luby mi obiecał, że jak wróci z podróży służbowej to bierzemy się za 6 Weidera. No mam nadzieję, że w tym wytrwamy bo jak jesteśmy razem to poziom motywacji drastycznie spada wraz z niespotykanie wielkim wzrostem apetytu :/

Do wakacji zostało około 40 dni, także jest szansa na 5-6 kg mniej. Już nie mogę się doczekać kiedy zacznę mieścić się w swoje stare ciuchy!

Trzymajcie kciuki.

 

26 kwietnia 2012 , Skomentuj

Nie mieszczę się w swoim człowieku. Jest mi ciasto. Ale patrzę w lustro, a tu niespodzianka- człowiek wcale się nie skurczył- wręcz przeciwnie- rozrósł się do niebotycznych rozmiarów. Pewnie rośnie też do wewnątrz bo mi aż brak tchu- tak mnie ciśnie. Co raz trudniej wstać mi z łóżka. Ja chcę skakać, cieszyć się życiem- taka piękna wiosna za oknem, a człowiek by tylko spał i spał. Jest taki ciężki, że ciężko mi z nim walczyć- ciężko mi nim posterować. 

Ale mówię dość! basta! Ja tu rządzę! Już ja Ci dam popalić.

Za ok 40 dni jedziemy z Lubym na wakacje i ja zamierzam się nimi cieszyć i schudnę! Musi mi się udać!