Ech, mam wyrzuty sumienia przez dzisiejszy dzień.
Najpierw na śniadanie była mega wielka jajecznica na szyneczce i cebulce z pomidorkami i mozarellą. Ale moje Kochanie zrobiło- nie mogłam nie zjeść. No i obowiązkowa kawa z mleczkiem.
Na drugie śniadanie: kawa z mlekiem i lampka białego slodkawego wina.- nawet nie chcę myśleć ile takie winko może mieć kalorii.
Na obiad: spagetti z pomidorkami i czosnkiem- lampka czerwonej Tarapaki :(
No i podczas kręgli: małe piwo (powstrzymałam się i nie wzięłam normalnego).
Ach! I nieszczęsna kolacja z Włochami, którzy nie jadają przed godziną 21 :(
No i znowu kluchy. Usprawiedliwia mnie tylko to, że były przepyszne. Nadziewane szpinakiem (więc chyba zdrowo) w pysznym sosie pomidorowym. Mniam.
A6W zaliczyłam ale wątpię żeby to pomogło w spaleniu tych nadprogramowych kalorii.
Na szczęście jutro 2 godziny squasha- idziemy w trójkę więc na pewno nie będę grać ciągle- ale myślę, że spalę coś ekstra.
No i koniec z kluchami na ten i przyszły tydzień.
Dobrej nocki i trzymajcie się mocno swoich postanowień :)