dzień całkiem dobry, zaczął się od biegania rzecz
jasna;) poprzez wizytę u dentysty..
aż do średniomiłego spotkania z kolezanką,
i czarnowidztwo się rozpoczęło
dużo myślę ,
jestem wyczerpana i zmęczona naszą niekończącą się opowieścią.
już ledwo powstrzymałam się od kupienia papierosów i całego wina, ale no kupiłam ciemne piwo , zaraz sprawdzę ile ma kcali i czy w porze kolacji da radę .
samotność wykańcza przy tym jeszcze bardziej.
bosz , jak dobrze że chociaż ćwiczę, dzięki temu czuję że nie cała moja praca pójdzie na marne.
dzisiaj zrobiłam dwa levele. oba po 20 minut. pierwszy polega na biegu głownie w lesie, poza krótką trasą na słońcu obok domków jednorodzinnych. drugi to już osobna sprawa - to powrót do domu - czyli "zdobyć blokowiska!" - czyli bieg w poszukiwaniu cienia !;) czasem próbuję z lasem samym w sobie, ale boję się biec w głąb 20 minut, bo obawiam się ze się zgubię. chociaż myślę że nie jest takźle. po prostu biegnę tam gdzie nie ma świateł. cięzko w mieście biegać.
ciężej w kazdym razie niż po lesie. wtedy jest bardzo wygodnie stopom i
ciało jest jakby lżejsze, lepiej się oddycha.
fajnie się biega gdy jest chłodno, albo po deszczu. po słoncu zawsze się czuję wykończona.
oprócz tego 30 minut około zajmuje mi spacer powrotny do domu. przed bieganiem rozciągam się z 10 minut.
czyli całość około godziny.
potem mycie i do roboty.
DOBRY start dnia, tylko cod alej... eh eh.
dzisiaj pobiegałam 40 minut, idę po zakupy głodnam... obiadu...
wczoraj
wczoraj przymierzałam sukienki, i okazuje się że wchodze już w rozmiar 40, ale wciąż nie wyglądam dobrze w 40
42 i 44 zależy.
jednak już bardziej 42.
szukam sukienki na wesele ..nie lubie .
juz mi się odechciało trochę być ładną jak mieszkam sama. a zaraz wrócę do rodziców i trzeba będzie ładnie wyglądać. od kiedy zlikwidowali mi mojego ulubionego fryzjera boję się zaufać nowemu.
tak bardzo nie lubie powrotów do domu. zacznie się to ocenianie i krytykowanie, znów będę się kłócić z mama o wszysyko i o to dlaczego nie wracam.
w moim wieku juz nikt nie wraca do domu na wakacje..
albo przynajmniej z niego wychodzi czasem
a ja bede siedziec na dupie przed tv
nie znosze
w kazdym razie teraz mam bieganie jak sie bardzo wk...
to moze wiecej cwiczeń
a jak nie to bede bawić się w szukanie pracy...
wlasnie kończe prace mgr, nie wiem ile jeszcze czasu bedzie trwać jej pisanie
chciałabym, zeby juz był koniec
dziś biegałam.. czasem na drodze można spotkać
stado wielbłądów
tak tak :) na mojej drodze biegowej usiadło stado wielbłądów. no cały cyrk z nimi :) ale pobiegłam boczną ścieżką i udało się 35 minut :) od jutra trzeba będzie 40 robić :)
wczoraj biegałam też ale powolutku i ledwo bo się źle czułam , a dzień wcześniej wogóle :)
trasa mniej więcej ta sama, czasem urozmaicam.
nie lubie przejść dla pieszych , unikam ich , bo psują mi satysfakcję . dopiero po przejsciu na druga stronę do parku zaczynam liczyć.
Porównanie :)
10 kg mniej: o tu widać: przed i po:
także żeby uczcić 10 kg wklejam zdjęcia. tutaj widać różnicę, gorzej widać w tych w moim albumie. postaram się zrobić sobie jeszcze jakieś. ale jakoś moja szafa nie umie dobrze kadrować ;) więc na wspólne porozumienie zabrakło mi jak na razie cierpliwości ;)
Pozdrawiam serdecznie :)