Pamiętnik odchudzania użytkownika:
efka55

kobieta, 68 lat, Puszcza

154 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Melduję się. Diety nie opanowałam dalej. Na basenie gimnastyka przykładnie, dwa razy w tygodniu. Dziś dodatkowa porcja ruchu, 45 min. machania łopatą ze śniegiem. Przestało padać ale jest ślisko jak cho..... Pozdrawiam. Miłego wieczoru koleżankom życzę.

12 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Głupia baba bo własnoręcznie skasowała dość długi wpis. Od początku:
Dziękuję Wam za wsparcie, dużo to znaczy cho nadal nie "ogarniam się". Zaczęłam od powrotu na basen. Delegacje mam dopiero w lutym więc w styczniu przykładnie, dwa razy w tygodniu, gimnastyka w wodzie. Ale słodycze nadal mnie ścigają. Nie mogę nic mieć w domu ale wtedy idą w ruch orzech i jest jeszcze gorzej. Ważę 4 kg więcej niż na pasku i czeka mnie ciężka praca.  Nałożył się na to ciężki okres w pracy zawodowej, tej na etacie i tej w biurze domowym - zamknięcie roku. Na etacie chcą wstępny wynik na wtorek - pogłupieli. Biurowi klienci też już chcą się rozliczać. Chyba jestem stara bo mam tego dosyć. Z  tego wszystkiego czytam co piszecie ale pisać już nie mam siły bo najczęściej jest koło 1:00.  J a  chcę  n a  e m e r y t u r ę,  n i e   c h c ę  t e g o  r o k u  d ł u ż e j ! Buuuu
Przy takiej głupiej pogodzie boli mnie głowa. Wczoraj zmarnowałam cały dzień. Od rana przegląd samochodu. Jak się mieszka w lesie to mamy wyprawę na kilka godzin bo jeszcze zakupy w drodze powrotnej. Ledwo zdążyłam z obiadem. A potem padłam i nawet kawa nie pomogła. Obudziłam się jeszcze bardziej rozbita. Chałupy nie sprzątnęłam, księgowań nie podgoniłam czyli ogólnie do d....y. A na dzisiaj wymyśliłam pasztet bo dzik leży w zamrażarce i nie może tak leżeć w nieskończoność. Okrawki mięsa były ugotowane, podgardle już się gotuje, dorzucę wątrobę a do mielenia zaprzęgnę Andrzeja. Reszta spadnie na mnie.
Jedyna radość z dnia to powodzenie WOŚP. Zawsze im sprzyjam. Jedna zakładka już poszła.Nie wiem dokładnie za ile ale co najmniej za 63 zł. Licytacja drugiej, z różyczkami, jeszcze trwa. Może któraś z Was się włączy? To jej adres,  jak mi moderator nie wyrzuci:
http://aukcje.wosp.org.pl/listing?sellerId=35091062
Buziaki

4 stycznia 2014 , Komentarze (7)

Ze mną jest jak w tej dziecięcej piosence:
  A ja rosnę i rosnę
  Latem, zimą, na wiosnę....
Co prawda latem nie rosłam, ale jak zaczęłam jesienią to przestać nie mogę. I boję się, że mnie wiosna zastanie w taki stanie  Kilogramów przybyło 4, o czym tu pisać, więc się nie odzywam.
Zrealizowałam się za to WOŚP-owo i wystawiłam na specjalnej aukcji Allegro dwie zakładki do książek. Przyznaję, hafciarsko zrealizowała się moja siostra. Ja byłam pomysłodawcą i kierownikiem produkcji.
Jak schudnę to się odezwę. Buziaki noworoczne.


29 listopada 2013 , Komentarze (5)

Po południu wróciła do domu z kolejnej delegacji. Zmęczona jak czort bo trzeba było  przygotować sporo materiałów do przyszłorocznych zmian w programie. Po 12 godzin przed laptopem. Tylko dziś rano poszłam na spacer a do siłowni nie zaglądałam wcale. Jutro powinnam wejść na wagę ale boję się bo świadomość mam.
Moje duże dziecko pomieszkiwało w domu samo(tak mi się zdaje ). Bałaganu  nie ma ale zimno jak w psiarni. Podobno palił w piecu tyle, że  coś niewiele drewna ubyło.
Jutro zakupy i pora wziąć się za chałupę. I za siebie też.
Szare niebo, szare życie, szaro, szaro........ cho.....a jasna

11 listopada 2013 , Komentarze (7)

Leń mnie dopadł. Tyle sobie naobiecywałam co to ja zrobię przez trzy dni i doopa blada. W sobotę pojechałam na zakupy, jak zwykle w sobotę. Najpierw targ,  potem market a potem przypomniało mi się, że mam sprawę do banku. Obok banku jest dobra drogeria więc wlazłam nie wiem po co. Wróciłam to obiadek rodzinny przygotować, taki weekendowy, z zupą pomidorową i gulaszem. Na targu kupiłam żywego szczupaka. Nie mieli czym go walnąć więc po drodze wylazł z siatki i "biegał" po bagażniku. Z nim też się musiałam rozprawić osobiście bo panowie nie jedzą ryb i nie dotykają się. Trochę sprzątania i sobota minęła. Niedziela była rozlazła i upłynęła na kursowaniu między pralką, strychem, żelazkiem i krzyżówkami. Dziś dopadł mnie klient któremu musiałam coś zrobić "na gwałt". Na obiad wymyśliłam marcinową gęś. Był to tylko biust gęsi duszony, z jabłkami. Pierwszy raz na swoim robiłam coś takiego. Wyszło całkiem, całkiem. Mam zamrożone jeszcze uda tej gęsi i zrobię je tak samo. Na deser  wizyta znajomych, kieliszek nalewki którą przynieśli i 3 ptasie mleczka.
A poza tym leń, leń, leń.... A orbi kurzy się. Takie trzy dni to deorganizacja życia. Ani diety, ani ćwiczeń. O k r o p n o ś ć.
Początek sezonu parapetowego.

29 października 2013 , Komentarze (6)

Dopadło mnie coś potocznie zwane grypą jelitową. Syn przywlókł z pracy. Najpierw on był chory od czwartku, w sobotę dopadło męża a mnie wieczorem w niedzielę. Dobrze, że zdążyłam wrócić od rodziców.Dietę mam pełną. Wczoraj tylko trochę piłam i nie jadłam nic. Dzisiaj zjadłam kromkę chleba z Florą i już czuję, że wybiera się na świat.
Rodzinny zapytał czy tym razem wezmę zwolnienie, a ja że chętnie co go zdziwiło bardzo. Uciekanie na zwolnienie nie jest w moim zwyczaju. No i mam luz do czwartku włącznie. Mniej podobno nie wypada. Jak tak leniuchuję to mam wyrzuty sumienia. Głupia jakaś jestem i niedzisiejsza.

25 października 2013 , Komentarze (5)

Wracam powoli na tory poprawności. Wczoraj po południu poszłam na spacerek z Miśką. Suczydło oszalało z radości widząc obrożę. Na co dzień musi jej wystarczyć działka 2500 m. Podbiegła do bramy, wsadziła łapę między szczeble i sprawdzała czy już otwarte. Na spacerze nazbierałyśmy opieniek. Część zamroziłam a sporą porcję właśnie zjadłam. O skutkach napiszę może później. Oczywiście jestem pewna, że to opieńki. Ostatnio dowiedziałam się, że można być na nie uczulonym.
Wczorajszej poprawności jeszcze nie koniec bo po dłuuuuugiej wakacyjnej przerwie pojechałam na, jak to ładnie mówią, aquaaerobik. Z poprzedniego sezonu było tylko 5 pań a reszta to nowe twarze. Muszę popracować nad kolejną sąsiadką aby chciała ze mną jeździć. Teraz o 19-tej jest już ciemno to we dwie będzie przyjemniej.
Pozostaje jeszcze odkurzyć orbitrek. Może uda się to dzisiaj.  Jutro jadę do mamy na zaległe imieniny i wrócę w niedziele. Ani diety, ani ćwiczeń nie będzie.  

22 października 2013 , Komentarze (4)

Odpowiadając na pytania napiszę kilka słów o wycieczce. Wykupiłam ją w biurze, ale takim "znajomym" ,nie żadnym molochu. Wybrałam się z koleżanką. Pokoje w hotelach były dwuosobowe a ze znajomą mieszka się zawsze lepiej. Poza tym dogadujemy się i było nam razem OK. Grupa była nieduża - 22 osoby.

 Wycieczka miała być głównie wypoczynkowa, z fakultatywnymi wyjazdami ale po wydłużeniu o 2 dni,wyszła lajtowa objazdówka. Pilotka-właścicielka biura, osoba bardzo kompetentna, rzuciła taką propozycję a wszyscy przyklasnęli. Z 12 dni na tzw. byczenie pozostały 4 dni. Nie lubię leżeć plackiem na słonku więc mi to odpowiadało. Pogoda była super a temperatury zbliżone do naszego lata.

Tak się rozochociłam, że planuję wyjazd w przyszłym roku, oczywiście gdzieś indziej. Pozostaje zbierać kasę.

Polecam taką dawkę słonka jesienią. Jeszcze jedna fotka -ogród botaniczny w Torremolinos.

22 października 2013 , Komentarze (8)

Zafascynowała mnie nie tylko architektura ale krajobrazy, przyroda i drobiazgi, detale które najlepiej oddają klimat miejsc.
Ośla taksówka



Kolejna pamiątka z ceramiki charakterystycznej dla Mijas

19 października 2013 , Komentarze (5)

Odrabiam jeszcze zaległości bo terminy gonią. Nie będę się rozpisywać na temat podróży tylko wrzucę parę fotek. O diecie nie ma co mówić bo śniadanie i obiadokolacja z bogatym szwedzkim stołem nie sprzyjają odchudzaniu.

Madryt: Pomnik Cervantesa i Korrida





Toledo: panorama i moja pamiątka z Toledo


Cordoba: stara część miasta i katedra w meczecie


Sevilla - pałac


Grenada - Alhambra, panorama


Widok z balkonu w hotelu pod Malagą gdzie głownie nocowałam


Była jeszcze Malaga, Gibraltar i  Tanger