Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Należę do osób, którym brakuje pewności siebie. W tym momencie unikam spotkań ze znajomymi gdyż nie mogę patrzeć na siebie. Drastyczny wzrost mojej wagi nastąpił zaledwie w niecałe pół roku z 52kg na 69 kg która od dwóch -trzech miesięcy na szczęście się zatrzymała. Postanowiłam się w tedy ogarnąć i wziąć za siebie , ale mi nie wyszło i w konsekwencji przybyło mi dodatkowo jeszcze 3 kg. Obecnie moja waga wynosi na dzień 17.01.2013 wynosi 72 kg. Powiedziałam sobie dość. Na ten dzień ważę dużo za dużo a przydało by się pomyśleć już o dzieciach.Nawet nie chcę sobie myśleć ile bym wtedy ważyła i jak wyglądała. Dlatego tu jestem. Mam nadzieję, że mi się uda. :) Tak wyglądał mój wpis z 2013r. Nie wyobrażałam sobie w tedy jak bym wyglądała jeszcze więcej niż 72 km. Na dzień dzisiejszy już wiem jak bym wyglądała o jeszcze 10 kg więcej. Moje zdjątko profilowe mnie właśnie taką przedstawia 82 kilogramową kobitkę. Ale teraz to na serio muszę się pozbyć tych kilogramów i dlatego tu jestem. Pozdrawiam wszystkich którzy też się z tym borykają. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 83022
Komentarzy: 1678
Założony: 11 maja 2012
Ostatni wpis: 4 marca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosia288

kobieta, 40 lat, Koluszki

154 cm, 66.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 marca 2019 , Komentarze (12)

Dziś była kolejna wizyta u lekarza z Natalką oraz Olą i z sobą. Efekt znów wszystkie na antybiotyku. Natalka już prawie doszła do siebie ale antybiotyk został przedłużony z tytułu rozchorowania się Oli. Ola znów stan zapalny gardła takie czerwone że tralala oraz giga katar. Co chwila jej wyciągam po troszeczku a ona non stop mówi przez nos. Odpukać nie ma napadów kaszlu jak do tej pory bywało ze az mnie w tedy skrecalo jak kasłała. Coś przykaszle ale tak normalnie. A ja nie mogę się pozbyć tych napadów kaszlu po anginie więc kolejna dawka leków. Może w koncu przejdzie. Co mogę powiedzieć po prostu ciąg dalszy szpitala w domu. Już nie pamiętam kiedy z mlodą byłam na spacerze.  :(   Kolejna wizyta w czwartek.

Po weekendzie nie wytrzymałam i pierwszy raz weszłam na wagę, bo trochę zaszalałam. I wiecie co bylo 68.2 kg czyli - 0.1 kg. Trochę się zdziwiłam ale pozytywnie. Dzięki temu mam dodatkową motywację do działania. :)  Bynajmniej tutaj pozytywna informacja. 

Ćwiczenia zaliczone jednak dieta dziś trochę zmodyfikowana bo miałam sporo spraw do załatwienia na mieście. :) 

Zobaczymy co przyniesie następny dzień. 

24 marca 2019 , Komentarze (8)

Cześć Wszystkim.  :)

Od piątku nic nie pisałam, bo po prostu nie miałam czasu. Ale trzeba to nadrobić. Więc zaczynam.

PIĄTEK

Szklana rano pokazała mi 78.3 kg czyli od ostatniego ważenia waga spadła mi 0.7 kg.  Jest dobrze , chociaż liczyłam na trochę więcej. Ale jak wcześniej pisałam miałam w tym tygodniu lajtowy plan treningowy i mimo jazdy rowerkiem prawie codziennie ( jeden dzień przerwy był)  po 10 km cudów nie zdziałałam.

Chciałam się pochwalić, że tego dnia moja najmłodsza pociecha zaczęła raczkować. Ale mimo to i tak bardziej woli spacerować trzymając się za ręce :)   ( i niech tej wersji się trzyma mogła by się nauczyć chodzić bo już po mału zaczynają mi plecy wysiadać. )

Po za tym zaczęlam wielkie sprzątanie na imprezę. :)

A Jak się za nie bìore  to na początku najpierw robie jeszcze wiekszy bałagan a potem dopiero porządek. Na imprezę miałam wysprzątaną górę oraz wyszukowany  większy stół oraz urządzony pokój zanaw dla dzieciakow żeby miały się gdzie bawić.  :)

Co do diety była prawie zachowana nie miałam czasu zjeść podwieczorku. A tak to w pełni przestrzegana. Ćwiczenia wykonane + skrętoskłony.  :)  skończyłam około 1 w nocy.

SOBOTA

Od rana porządkowanie reszty mieszkania oraz szykowanie dwóch salatek: Z makaronemi brokułami, ogórkiem kiszonym i kukurydzą zaprawione majonezem. iA druga sałatka z gyrosem, pekińska kukurydza i papryka zaprawione majonezem. Oraz przygotowanie spagettii la dzieci. Około 12 wykechalam odebrać torba, chleby i tu pojawiła się pierwsza komplikacja : babeczka miala mi odłożyć okrągłe ale zapomniała więc wzięłam te co byly.

Gdy piekarenki odebrałam Olę to ppjechalam po balony wypełnione helem. A potem jeszcze zajrzalam do Zachety po odbiór zupy ( gulasz). Bo stwierdziłam że po co mam gotować kiedy moge kupić. Wyszlo 6 zł za pół litra.

Po wszystkim  pojechałam do domu. Wypad na miasto zajął mi niecałe 30 min:)

Posprzątałam wyszykowałam dzieci i siebie. I zostalo mi 30 min. do 16 h. Więc włączyłam zupe  oczywiście zamieszkała w gąrączki żeby mi się nie spaliła. I nagle zawołały mnie dzieci bo o cos poszlo. Po wszystkim wracam do kuchni a tam cos mi śmierdzi. Okazało sie ze moja zupa się przypalila. Na gwałt przeglądałam ja do innych garnków ale i tak było już czuć smak opalenizny oraz czuć.  :/ Więc ominę  ten Wojtek w ku....wienia.  :/    Pomyślałam sobie że nieźle się zaczyna. Moje jedyne danie na ciepło właśnie poszło do kibla.  Aż musiałam pójść  do łazienki i się wykrzyczeć bo mnie roznosilo. Czas uciekał no i oczywiście nie zdążyłam przygotować stoły przed przyjściem gości. A miało być tak pięknie. Na szczęście kupiłam więcej wędliny i ciasta więc nie bałam się że goście wyjdą głodni. Na dość tego  wszyscy goscie co do joty wstawili sie w tym samym czasie i jak wszyscy zaczeli wchodzic i obeszli malą do okola aby z nią sie przywitac to ta jak nagle wpadla w ryk ze nie mozna bylo jej uspokoic. I dopiero po chwili u mnie na rekach sie uspokoila ale co tylko chcialam ja wsadzic do chodaka albo dac ktorejś babci to ona z powrotem wryk nawet u tatusia nie chciała być. A stół nadal nie był do końca zastawiony. :/  To w tedy znów myśli zajebiscie się zaczyna przypalila zupa ucząca jubilatka . Po prostu pueknie ! Sobie w glowie mówię. To juz w tedy Teściowa i moja mama pomogły mi dokończyć nakrywanie do stołu. :)  A w trakcie gdy babcie  krzataly się po kuchni mojemu tacie po mału udało się udobruchac Natalę  wykorzystując balon ale trwało to z 15 min zanim udało mu się ją wziąść na ręce bez krzyku. Więc gdy tylko się uwolnilam poszłam do kuchni pomagać babciom. I raz dwa skończyliśmy nakrywanie.  :)

Potem już jubilantka bawiła się uprzednio i impreza też się jakoś rozkrecila. Mimo ze goscie musieli sie zadowolic tylko kanapkami salatkami i jajkami  oraz ciastem   :P   Kazałam mężowi raz dwa polać po głębszym kto mógł i rozmowy poszły w ruch. :) Tort na szczescie był bardzo smaczny  :)  A dzieciaki rozbawione wyszalaly sie po wsze czasy. Posiedzenie trwało do ok 21.30 i po tej wszyscy się rozeszli. 

Myślałam że po tych atrakcjach padnę. Ale niestety położyłam się na łóżku i się kotłowalam. Więc w końcu się podniosła i zaczęłam sprzątać.  Posprzątałam wszystko i pozmywalam oczywiście 3/4 zmywarką. :) Nawet pokój zabaw doprowadziłam do stanu poprzedniego wersji. :) Dopiero po wszystkim spokojnie  zasnęłam.

NIEDZIELA

Dzisiaj pobudkę miałam o 6 rano bo młoda mimo takich wrażeń, emocji i późnego pójścia  spać ( ok. 21 h ) nie mogla pospac dluzej. A ja oczywiscie nieprzytomna. Starsza tez dlugo nie pospala. Wiec polezelismy wszyscy w łóżku do ok 9 a potem poszłam robić śniadanie a mąż ubrał starsza i całą trójca zeszła na dół do mnie a ogólnie na śniadanie. Po śniadaniu młoda poszła na drzemkę a ja zaczęłam rozdzielić ciasta dla wszystkich i w trakcie jeszcze obejrzałam skoki. :) Mąż natomiast opiekował rzeczy do oddania. Gdy młoda się obudziła ogarnęłam dziewczyny i pojechaliśmy do mojej chrzesnicy. Mimo że siedzieli tu cały tydzień to nie zdążyłam się nią nacieszyć z powodu nawrotu choroby mojej córy. A dziś już był ostatni dzień  pobytu bo jutro z samego rana już wyjeżdżają. Spędziłam tam z 2.5 godziny i z powrotem do domu. Około 15 młoda znów poszła na drzemkę..  A starsza chodziła cały czas zakręcona że zmęczenia i z katarem, bo oczywiście w sobotę już Obudził a się z zakochanym nosem. A ja miałam ochotę się położyć ale nie mogłam bo tylko ja na moje nieszczęście umiem tylko wyciągać nosa starszej bo ona że smarkanie to na bakier. Więc z drzemki nic mi nie wyszło . Więc dziś ja też chodzę skolowana cały dzień że zmęczenia.

Podsumowując

PIĄTEK na diecie + ćwiczenia + skrętoskłony wykonane

SOBOTA I NIEDZIELA bez diety ( pofolgowalam sobie) bez ćwiczeń  ( dni wolne) jedynie co to wykonane skrętoskłony. 

URODZINY na pełnym zmęczeniu nawet odwołałam znajomych i powiedziałam że przełożymy je na inny dzień bo nie dam dzisiaj rady. 

I tak minął mi weekend. 

A teraz dobranoc Wszystkim idę spać. :)  bo jutro trzeba wziąść się ostro do roboty.  :)

21 marca 2019 , Komentarze (8)

Wczoraj odpuściłam rowerek. Ale spróbowałam zrobić ćwiczenia na brzuch. I wiecie co wiem dlaczego tyle dziewczyn odpuszcza sobie dietę i traci pewność siebie myśląc, że ich kondycja jest masakryczna. Otworzyłam jeden z filmików i nie mogłam wogóle wykonać paru ćwiczeń mimo, że moja kondycja już naprawdę bardzo się poprawiła. 

Więc stwierdzam krótko i na temat nie będę korzystać z takich filmików, bo one chyba są tylko dla osób, które są szczupłe i wysportowane i chcą tylko dalej pracować nad swoją sylwetką aby ją jeszcze lepiej wymodelować, a nie żeby się odchudzić. Dlatego nie będę się nimi dobijać i wracam tylko do ćwiczeń trenera z vitalii oraz na rowerek.  :) 

Imprezę urodzinową córeczki nie odwołuje. Gdyby nie wywoływane przeze mnie odkasływanie   :/  to jest to wulkan energii i odkurzacz do jedzenia. Aż oczy stawiam, że teraz na dniach zaczęła tyle jeść, co mnie cieszy.   :)   Dlatego już dziś wzięłam się za sprzątanie. O dziwo górę prawie sprzątnęłam zostało mi tylko umyć tam podłogi. A jutro biorę się za dół i planuje jeszcze ustawić stoły. I przygotować zastawę aby w sobotę się z tym nie paprać .  No i jeszcze wyskoczyć na zakupy. :)

Impreza jest zaplanowana na 16 ,ale w sobotę czeka mnie jeżdżenie, a to odebrać torta i ciasta, wędline i oczywiście dokupić, to czego zapomniało się kupić w piątek.    :)

Ćwiczenia wykonane , dieta przestrzegana. :)  Wiec dzień zaliczony. Jutro ważenie zobaczymy co mi szklana pokaże  na pewno będzie na minusie tylko ciekawe ile.  :D   A i planuje dzisiaj zaliczyć rowerek i skrętoskłony. :)

20 marca 2019 , Komentarze (12)

Na szczęście nocka okazała sie calkiem znośna. Młoda zbytnio nie szalała i w miare przespała noc. Odpukać młodej się nie pogorszyło i nawet dzisiaj katar wmiarę jej ustąpił w porównaniu z wczorajszym dniem. Więc jest jakiś mały plusik   :)   . No ale rano zanosiło się że odrywający kaszel ją ruszy ale po południu zapadła cisza. Jak jej nie wymusiłam kaszlu przez wsadzenie patyczka w gardło to skubana nawet nie przykasłała.  No cóż decyzje o jej imrezie roczkowej ostatecznie podejme w piątek czy ją robić czy nie. Ale najważniejsze, że nie wylądowałyśmy w szpitalu. 

Oczywiście wczoraj miałam sobie zrobić przerwę od rowerka. Lecz  tak mnie nosiło, że przepedałowałam 10 km + skrętoskłony. 

Dziś dieta przestrzegana z czego się bardzo cieszę :) i ćwiczenia wykonane :) Choć nie ukrywam małego niedosytu , ponieważ weszłam w nowy etap ćwiczeń i teraz są dość łatwe i niezbyt męczące. I taki plan mam ułożony do końca tygodnia. Dlatego też wieczorem tak łatwo wsiąść mi na rowerek. Ale jezeli następny tydzień trener z vitalii ułoży mi tak samo prosty trening, to wyślę mu wiadomość żeby jednak podkręcił mi tempo.  :)

Dzisiaj chyba jednak zrobię sobie tą przerwę od rowerka, bo ogólnie jednak czuje że jestem wypompowana. 

19 marca 2019 , Komentarze (13)

Dzień był piękny do momentu wizyty u doktorowej. Dzisiaj byłam u innej bo moja we wtorki nie przyjmuje. Okazuje się że młoda ma nawrót zapalenia oskrzeli. Normalnie wyśmienicie  :/   Z powrotem antybiotyk , leki i inhalacje. Rewelka :/   A na dodatek doktorowa zapowiedziała mi że jak tylko nastąpi w nocy pogorszenie mam z mlodą jechać do szpitala. Sprzęt do inhalacji oczywiście zakupiłam taki jaki był w aptece ma akurat gwarancję na trzy lata więc muszę sobie z kserować paragon i z książeczką wrzucić do pudła i schować do schowanka. Na dodatek młoda przed wizytą dostala takiego kataru że  noc na bank mam nie przespaną. Nawet jak jej wyciągnę nosa to i tak oddycha buzią taki ma obrzęk nosa. Zaraz patrzeć jak starsza będzie miała to samo. :/

Kończę bo mi się wszystkiego już odechciało przez to wszystko. 

Dieta  i ćwiczenia wykonane. 

A teraz idę starsza do spania pogonić. I może wyżyję się trochę na rowerku, żeby mi ciśnienie zeszło. 

Miłej nocki życzę Wszystkim. 

18 marca 2019 , Komentarze (13)

Dzisiaj dzionek w miarę przyjemnie spędziłam. Z rana starszą wywiozłam do przedszkola, potem męża wyprawiłam do pracy, zjadłam śniadanko, a po około godzinie młodsza poszła na drzemkę. W trakcie drzemki akurat udało mi się na spokojnie zrobić ćwiczenia. Potem zjadłam drugie śniadanko w tym czasie młodsza się obudziła i spedziłyśmy czas na zabawie nauce chodzenia i karmieniu. Dziś na obiad miałam zupkę bazyliową ala Makłowicz i nie powiem , zaatakowała mi. :) A po obiadku na spokojnie wybrałam się po moją starszą do przedszkola. A z powrotem wstąpiłyśmy do mojej mamy i tam spedzilysmy resztę dnia. Wybawiłam się z chrześnicą ,dziewczynki również. Skubana ma takie bystre oczy a wodzi nimi jak szalona . :)  Tak samo jak coś zainteresuje to wyrwać się chce z rąk.  :)  Podwieczorek zabrałam że sobą bo miałam na dzisiaj sok warzywny więc w trakcie wizyty u mamy spokojnie to sobie skonsumowalam, a na kolację już wróciłam do domu. 

No i taki dzionek mi się podoba, wszystko według planu. :) 

Z tej satysfakcji mimo że wczoraj tez zrobilam rowerek 10 km + skretosklony, to znalazłam jeszcze siłę na ponowny  rowerek 10 km + skrętoskłony. :) 

Więc uznaje dzień w pełni zaliczony.  :)   A wszystko po mału wraca do normy  :)  

Ale jest mały minus dzisiejszego dnia. Niestety moja młodsza córka zaczęła mi dzisiaj przy oddychaniu od czasu do czasu poświstywac ( ale jak przyłoże ucho , to narazie w środku nic nie slyszę)więc jutro lecimy do lekarza, aby uniknąć powtórki z rozrywki. Oczywiście jeśli nie jest za późno.  :/  A tak mi się zdawało, że leki zostały za szybko wtedy odstawione.  Dwa dni po tym jak się z dnia na dzień poprawił stan zdrowia. Mam tylko nadzieję że to tylko coś przelotnego. Bo inaczej na gwalt też bede musiala kupic inhalator. A planowałam kupić już jakiś porządny a nie taki jaki na dany moment znajduje się na półce w aptece.  :/

Pozdrawiam  ;)

17 marca 2019 , Komentarze (14)

Cześć kochane. Nie wiem czy uda mi się zrzucić te 2 kg przez dwa tygodnie bo jak tak dalej pójdzie to raczej nie. :/  Mieliśmy spędzić niedzielę w domu , bynajmniej byl taki plan, ale mój mąż zapomniał mi ppowiedziec że umówił sie  z mamą że do niej wpadniemy gdyż nie widziała się z dziewczynami przez ponad 3 tygodnie. No i oczywiscie pojechalismy na obiad : trochę pomidorówki oraz drugie danie: trochę ziemniaków gotowana woławinka i surówka z marchewki lekko zapracowana majonezem i jedna oskarżona pieczarka a do tego kompocik jabłkowy. To jeszcze bym przeżyła chociaż o jedno danie było za dużo. Ale kochana teściowa zrobiła nowe ciasto i nie przyjmowała odmowy. Był to biszkopt przekładamy bita śmietaną z brzoskwiniami polany na wierzchu czekoladą na szczęście krem był położony dość cieńko. Mały kawałek musialam z konsumowac + kawa trzy wiednym. Na dość złego już mieliśmy wychodzić a tu teściowa oznajmia że szykuje kolacje. Więc dwie małe kanapeczki  z wędliną i pomidorkiem z cebulką zostały przeze mnie wchloniete. :/  Więc dieta w dzisiaj w moim wykonaniu zawalona. Myślałam że w trakcie wizyty u teściowej wyjdziemy na spacer ale mimo pięknego słoneczka tak wiało, że wolałam dziewczyn jeszcze nie wystawiać na takie warunki żeby zaraz znów nie były chore. 

W wczoraj rowerek zaliczony 10 km. Miałam dzisiaj zrobić przerwę ,ale z tytułu dzisiejszych moich posiłków dzisiaj też wsiadam na rowerek - 10km + skrętoskłony. Chociaż tyle ruchu na dzisiaj. 

A co do zdrowia to nos non stop zawalony. :/  No i dzisiaj młodszej już podałam syrop bo coraz bardzie zaczyna mi brzydko kasłać. A starszą jutro puszczam do przedszkola , bo katar zanikł. Przynajmniej taki malutki pozytywny akcencik na zakończenie tygodnia że chociaż ona wyzdrowiala całkowicie. Tylko mam nadzieję że do końca tygodnia wytrzyma w tym zdrowiu :) 

Dobrze . Na dziś to tyle idę zmykać starszą kłaść do spania a potem wskakuje na rowerek :)

16 marca 2019 , Komentarze (8)

A oto zdjęcie z wczorajszego ważenia.  :)

Wczoraj również wykonałam rowerek 10km  i skrętoskłony   :)

A dzisiaj dzień mi minął szybko. Dziś do mojej mamy przyjechała siostra z rodziną i będą siedzieć cały tydzień. Ale oczywiście musiałam dzisiaj jechać do nich swoją chrzesniaczke wyciskać :D. Nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła. Więc suma summarum z dziewczynami spędziłam tam pół dnia. :) A że dzisiaj mam dzień wolny od ćwiczeń, zrobiłam tylko rowrek 10 km :)  Dieta praw ie przestrzegana bo na obiadek załapałam się u mamy : mały kawałek karczku z rękawa, mala ilosc ziemniaczków i większa ilość surówki z marchewki , jabłka, pora i jogurtu.  Więc nie najgorzej :)

15 marca 2019 , Komentarze (17)

W końcu waga zaczyna spadać tak jakbym chciała - 0.8 kg.   :) 

Stan obecny 69 kg. Do celu krótkoterminowego pozostały jeszcze 2 kg. Do końca marca będzie ciężko zrzucić zwłaszcza , że w przyszłą sobotę jest roczek mojej pociechy ,a po roczku w niedzielę moje urodziny.   :)  Ale mimo to będę parła ,żeby zrzucić te dwa kilogramy do końca marca. :)

Zdjęcie wagi wrzucę jutro jak będę miała dostęp do komputera,  bo nie rozgryzłam telefonu czemu nie mogę dodawać żadnych zdjęć. :/ Ten fakt troche mi utrudnia teraz prowadzenie pamietnika tak jakbym chciała. 

A co do zdrowia córek juz sie zmienia. Długo nie musiałam czekac.  :/   Starszej właśnie pojawiła się delikatna chrypka . Mam leki wiec jej podam, a jak przez weekend się pogorszy to z powrotem do lekarza.

Wczoraj rowerkiem  zaliczyłam 10 km + skrętoskłony , ale dzisiaj pobolewają mnie pośladki i uda od wewnętrznej strony. Przez tą chorobę trochę zaniedbałam rowerek więc muszę teraz to nadrobić. :)

Dzisiaj już ćwiczenia zaliczone :) mimo bolących mięśni poszło mi całkiem nieźle. Zobaczę jak się będę czuć to może dzisiaj też zaliczę rowerek no i oczywiście skrętoskłony. :)

Miłego dnia życzę wszystkim  :)

14 marca 2019 , Komentarze (11)

Dziś odbyła się wizyta u lekarza. Diagnoza : wszystkie jesteśmy zdrowe. Na pokasływania starszej powiedziała , że jeszcze przez jakiś czas tak może kasłać, bo miała porządnie podrażnione  drogi oddechowe. U młodej nic już nie słyszy, że niby wszystko ok. No, a że ja mam tak samo jak starsza i powinnam sobie z cztery łyżeczki w ciagu dnia oliwy z oliwek zapodawać ( ala gardło sobie nią przepłukać nie popijając wodą) i kaszel w ten oto sposób powinien mi przejść. A na katary zastosować krople do nosa i tyle.  Z jednej strony jestem zadowolona, ale nie mogę się pozbyć po tej wizycie takiego mieszanego uczucia. :/ Sama nie wiem czemu. Ogólnie wszystkie leki odstawiamy.    Z jednej strony dobrze , bo wczoraj odmówił mi posłuszeństwa inhalator. Tak został zajechany inhalacjami obu dziewcząt, że nie wytrzymał napięcia i prawie padł. Chodzi, ale już nie ma takiej siły wydmuchu powietrza więc w sumie jest do wyrzucenia. Ale będę mogła spokojnie poszukać jakiegoś dobrego ,bo tamten był kupiony na gwałt i po prostu wzięłam taki jaki był w  aptece. Suma summarum wytrzymał mi dwa lata, ale na tyle inhalacji ile wykonał to i tak  dużo wytrzymał.   :)

W wczoraj ćwiczenia wykonałam + skrętoskłony. Potem jeszcze rozwiesiłam pranie, pozmywalam i posprzątałam  cały bałagan jaki dziewczyny zostawiły  w salonie. W sumie położyłam się w pół do pierwszej. :)

Dziś już ćwiczenia zaliczyłam o normalnej porze. :) Zaraz skoczę jeszcze na rowerek wykręce 10km + skretosklony  i pójdę szykować starszą do spania. A potem wcześniej do łóżeczka, żeby normalnie jutro funkcjonować. :)