Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przerażona zdjęciem w kostiumie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14702
Komentarzy: 238
Założony: 23 maja 2012
Ostatni wpis: 19 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ciezkacukierniczka

kobieta, 40 lat, Warszawa

168 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 października 2014 , Komentarze (3)

Szklana pokazała -0,5kg. Nie za wiele ale nie mam się co dziwić. Czekolada i WZtki zrobiły swoje. Dziś sie juz pilnuję. Zobaczymy w przyszły czwartek z jakim efektem.

W domu oddział zakaźny. Pierworodny znów ma anginę (wczoraj w przedszkolu Pani dała mi do zrozumienia żebym go nie przyprowadzała w taki stanie). Młoda ma katar i płacze w nocy jak tylko zapcha jej się nos. Zostali dziś we dwoje w domu- mam nadzieję że niania przeżyje. Po południu idę z nim do laryngologa. Ma migdały jak kasztany. Może spróbuje homeopatii. Nie jestem przekonana do tego sposobu leczenia ale...

Sama też dziś ruszam na przegląd. Zaczynam coroczny cykl. Lece dziś do ginekologa na badanie, cytologię i po skierowania na usg piersi i usg dołu. Muszę to załatwić wcześniej żeby zapisać się na 18.11. Co roku w moje urodzinki robię sobie te badania. Wcześiej robiłam w Dzień Kobiet ale urodziny sa lepsze tym bardziej że w tym roku do bram zapuka 30tka.

Mój M wczoraj był omaiwać szczegóły kupna działki i budowy domu. Przeraża mnie branie kredytu ale kto nie ryzykuje ten nie jedzie. Będe miała własny kąt bo jak na razie to mieszkam w mieszkaniu Mojego M.

W weekend ruszamy na działkę położyc ostatnią warstwę lakieru an ściany i chyba zamknąc już sezon. Zobaczymy. pogoda ma byc ładna więc szybko będzie schło.

30 września 2014 , Komentarze (2)

Kolejny miesiąc dobiega końca a ja dalej jestem tam gdzie byłam. Tak po prawdzie to średnio mi się chce codziennie dojeżdżać 100km w jedną stronę. Masakra. Pożyjemy zobaczymy. Grunt że juz kaska nowa.

Weekend był praocwity. Pojechalismy z Moim M na Mazury lakierować pgórę w domku letniskowym. Efekt był taki, że on pierwszego dnia szpachlował malutkie dziureczki w drewnie a ja lakierowałam cały sufit i kilka scian (tych które nie lepił). Nastepnego dnia on przecieral to co polepił a ja malowałam dalej. Efekt- przez dwa dni pomalowałam prawie całe piętro (a trochę tego jest, sam sufit to około 40m2 powierzchni). Wróciłam zrypana jak pies.

Wczoraj poćwiczyłam, zrobiłam cały skalpel z Chodakowską. Trochę glupio było mi tak przy Moim M ale walić to. W końcu to moja sprawa. Dietowo tak se. Zobaczymy w czw.

25 września 2014 , Komentarze (4)

Po pierszym tygodniu na wadze -1kg. Plan był na -0,5kg więc się cieszę. Powinnam dodać ćwiczenia. Nie mam motywacji i siły. Nie wiem jak to robiłam w tamtym roku kiedy codziennie przez miesiac ćwiczyłam. Myślę że jak zacznę to juz będzie szło.

Czy w pierwszym tygodniu było idealnie?? Nie. Pojawił się nawet pączek, Nutella, guma Mamba. Starałam się jednek aby nie przeginać. W tym tygodniu będzie lepiej :)

23 września 2014 , Komentarze (3)

Po ostatnim szoku związanym z werdyktem szklanej, od 18.09.2014 zmieniłam taktykę.

Mój plan zakłada utratę wagi o 0,5kg tygodniowo.

Nie jadam pieczywa (w każdej postaci) i słodyczy. Ograniczyłam sól do minimum.

Ćwiczenia- od wczoraj Chodakowska co 2 dzień (jak czas pozwala).

Zjadam 5- 6 posiłków dziennie.

Po prawie tygodniu stwierdzam że mam bardziej niż zwylke płaski brzuch. Nie ważyłam się jeszcze. Ustaliłam że werdykty bedą ogłaszane co czwatek.

Waga początkowa 88kg.

Cele są. Myślę że realne. W zależności od efektów będą modyfikowane.

1. Do 20.11- 83,5kg

2. Do 25.12- 81,0kg

3. Do 19.02- 77,0kg

Co mnie skłoniło- w listopadzie kończę 30- jak mówi Mój M- przecena o 30%. To dobry moment na zmianę.

3mam za siebie kciuki.

Co czw. sprawozdanie.

18 września 2014 , Skomentuj

Ależ jestem niesamowicie szczęściwa. Zamiast chudnąć, pięknie przybieram na wadze. Można powiedzieć wzorcowo- 1kg w tydzień. Obecnie mój wynik to 88kg!!!! Ja pierniczę, rosnę w oczach. Zmieniam taktykę. Musze podkręcić metabolizm. oczywiście stara i głupia- miałam nadzieję że nie jedzać coś zejdzie. Guzik prawda, bo nadrabiałam czekoladą.

Od dziś nowy styl odżywiania. Ma być chudo, warzywnie. Na śniadanko wciągnęłam jogurcik z płatkami żytnimi i żurawiną. Na obiadek mam kurczaka z pary z warzywkami (to w pracy)  i barszczyk ukraiński (bez śmietanki i zmiemniaków). Poza tym pomarańcza i twarożek z truskawkami, rzodkiewki na duży głód. Cel mam ambitny, do 18 listopada (urodziny), chcę pozbyć się 6kg. Mam nadzieję że w obecny plan dnia, uda mi się wlepić jakieś ćwiczonka. Na świeta chcę zobaczyć 7 z przodu. Pożyjemy, zobaczymy.

Pierworodny znów chory. 15.08 skończył brać antybiotyk, 01.09 zaczał następny a dziś migdały ma wielkości kasztanów. Nie mam już siły... Spróbuję podleczyć go sama. Może się uda. Spróbuję z czosnkiem i cytryną, jakieś tabletki od gardła i zobaczymy.

16 września 2014 , Komentarze (3)

1. Urlop:<?xml:namespace prefix = o ns = "urn:schemas-microsoft-com:office:office" />

Dwa tygodnie laby od pracy zawodowej, minęły niepostrzeżenie. Aż szkoda było wracać. Czasem miałam wrażenie że znów jestem na macierzyńskim i mam sporo czasu wolnego. Urlop spędziłam z dzieciakami i M. Pierwsze klika dni sama z dzieciakami u rodziców a później ku niezadowoleniu mojego M, dojechałam do niego na Mazury. Pierwsze dwa dni z Moim M były straszne. Ciągłe warczenie na siebie, czepianie się itp. Nie wytrzymałam i zainicjowałam "poważna rozmowę". Efekt- ja się poryczałam mówiąc że nie wyobrażam sobie życia bez niego i oczekuję od niego większego zaangażowania i zainteresowania się dziećmi, on nie wiedział co jest grane i robił głupie miny co chwilę zerkając na TV . Chyba przespał sie z moimi tekstami i rano było już ok. Kolejne dni nie były sielanką ale w mojej skali wypadły znakomicie.

Dzieciaki urosły, lepiej się dogadują a my? Cóż, staramy się żyć razem....

Podczas urlopu miałam niecodzienną okazję przeżyć spotkanie z samolotem myśliwskim SU22 oraz helikopterami transportowymi i helikopterami szturmowymi. Tego pierwszego typka, spotkałam na zakończeniu sezonu lotniczego, a dwa pozostałe ćwiczyły nad moim mazurskim niebem. Powiem tak, i w jednym i w drugim przypadku nasze spotkanie nie należalo do przyjemności. Hałas który robiły i wrażenie osaczenia były niesamowitym przeżyciem. Patrząc na to wszystko, zaczęłam mysleć o regionach w których obecnie panują konflikty zbrojne. W sumie było to tylko 7 maszyn. Co maja powiedzięć ludzie, nad głowami ktorych lata kilkadziesiąt takich uzbrojonych potworów?? Nie wyobrażam sobie...

Urlop zakończyłam weselem przyjaciela. Wesele było.... warszawskie. Ja pochodząca ze wsi dziewczyna, czegoś takiego nigdy na weselach nie doświadczyłam. Oficjalnie jestem na diecie ale 3 posiłki (1- flaki + dwa male kawałki pieczeni w sosie grzybowym z odrobiną surówki i kopytkami, 2-pół dłoni piersi z kurczaka w sosie serowym z ziemniakiem i surówkami, 3- żurek ),do godz 3:00 to lekka przesada tym bardziej że przystawek nie było za wiele. Jednego czego nie brakowało to wódki. Młodych właściwie nie widziałam. Mimo wielu młodych gości, parkiet był pusty. Większość siedziała przed salą i piła. Jedynym plusem tego „wesela”, było to że spotkaliśmy się ze starą ekipą. Co prawda w znacznie okrojonym składzie, ale zawsze. Do domu wróciliśmy około 3:30, niosąc buty w ręku (wytańczyłam się za wszystkie czasy)

2. Praca:

Powrót do pracy okazał się bolesny a to za sprawa mojej nowej szefowej i spotkań które umówiła. Zamiast spokojnie odkopywać się z korespondencji musiałam zając się organizacją kawy i herbaty. Mój status- zamiast zacząć wdrożenie na nowym stanowisku, nadal jestem gdzie byłam. Jedyny plus jest taki że mam już nową kasę.

3. Dzieciaki:

Oczywiście urlop nie zaczął się bez problemów. Już w sob młodzi zaczęli kaszleć a w ndz Młoda miała gorączkę. W pndz okazało się że mają anginę i niezbędny jest antybiotyk. Pobrali, wyzdrowieli, było ok. Wróciliśmy- zmów kaszlą. Dzieciaki na urlopie podrosły, nauczyły się być ze sobą. Wczoraj pobiegłam przerażona do pokoju dzieciaków (po dłuższej ciszy która nastała). Okazało się że grzecznie bawią się samochodami. Szok. Moje dzieci, potrafią zająć się sobą same. Po tej chwili błogości (w której pozwoliłam sobie na pomyślenie o następnym potomku) nastąpił ryk Młodej, po tym jak dostała po głowie od Pierworodnego. Oczywiście myśl o kolejnym potomku została skutecznie zagłuszona.

4. Dieta:

I tu zaczynają się schody. Dieta- no jest ale nie taka jak zakładałam. przewidywała żywienie się czekoladą i innymi słodkościami. Niestety to co zobaczyłam stając na szklanej po powrocie i patrząc na siebie w lustrze kiedy bezskutecznie próbowałam wbić się w spodnie, skłoniło mnie do zainwestowania w bialą kaszę gryczana i warzywa na patelnię.  Jak to wszysto wyjdzie, czas pokaże.

29 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Od godz 16:00 zaczynam urlop od pracy. Będzie trwał aż do 15.09.2014 do godz 8:00.

Od Was też robię urlop.

Do później

28 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Czasem zastanawiam się czy ktoś czyta te moje żale. Nie piszę ich dla Was ale dla siebie. To takie Katharsis.

Pierworodny nie chce chodzić z Moim M do przedszkola. Znów coś się między nimi podziało. Nie dogadują się. Mój M, faworyzuje tylko Młodą. Dla mnie obydwoje są równi.

Wczoraj mieliśmy podjechać wszyscy za miasto, pooglądać domki. Może cośby nam się spodobało. Za oknem pada, Pierworodny kaszle a Mój M, dzwoni do mnie żebym szyko z pracy wracała do domu, bo trzeba jechać i przejść!!! się po okolicy. Masakra.

Wieczorem zasiał do upatrzonego przez siebie projektu domu i zabral się za nanoszenie poprawek. oczywiście jego wizja, była całkowicie odmienna od mojej. Przestałam sie więc mieszać. Oczywiście żle bo jak zwylke nie może na mie liczyć. Tłumacze że nie bierze moich propozycji pod uwagę. A on mi na to że nic mądrego nie jestem w stanie powiedzieć. Jak mam powiedzieć skoro ja się nie znam na jakości okien, płaszczach wodnych itp. ja moge powiedzię gdzie chce mieć kanapę, wannę itp. Afera była niezmiemska. Skończyło sie na tym że ja poszłam spać a on siedział nad tym do 1:00. mam to gdzieś. Nic nie jest mojego. Wszystko jest robione pod niego. Później mi wypomina że nic mnie nie interesuje. Jak ma mnie interesować skoro i tak zrobi po swojemu. Zaplanował już nawe fronty w kuchni. Białe świecace, przy 2 małych dzieci. Jak go zapytalam kto to będzie co chwilę przecierał to stwierdził ze go to nie interesuje. Nie chciałam takich frontów a będe miała mimo że jego obecność w kuchni będzie się ograniczała do wzięcia szklanki i oceny bałaganu. 

Dziś oczywiście sie nie odzywał. Obrażony jest.

Co tu robić????

27 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Rozpoczęłam wyzwanie: 15kg w dół do Gwiazdki 2014r. Zobaczymy jak będzie szło. Jesli utrzymam tempo życia na takim samym oziomie jakie bylo w pndz i wtorek to spadnie dużo więcej.

W związku ze zmianą stanowiska, staram sie zakończyć wiele prowadzonych tematów. Wczoraj byłam na szkoleniu od 5:00 a póżniej za biurkiem do 17:00. Wpadłam do domu, zrobiłam obiad dla głodomorów, poszalałam z dzieciakami, ogarnęlam je do spania itd. Suma sumarum, posżłam spać o 1:00. Dziś znów w pracy, tyle że od 8:00. Śpię po 4-5h. Co zjadam- owoce i warzywa bo to szybkie. A będzie tylko gorzej. Przez kilka najbliższych miesięcy będe dojeżdzała do pracy prawie 100km w jedną stronę. Praca od 6:00 czasem od 5:00 a to oznacza że będę wstawać o 3-4. I tak przez 10-12h + powrót. Na dobranockę powinnam być w domu. Obowiązków domowych niestey mi nie ubędzie. Nie wiem jak sobie poradze bez wspomagaczy. Może macie jakieś magiczne sposoby na zwiększenie wydajności organizmu? Nie wiem jak zniosa to dzieciaki, czy moje małżeństwo to wytrzyma (i tak wisi na włosku).

Ostatnio miałam imieniny. Dostałam do Spadkobierców piękny bukiecik z polnych chwastów. Cudny był. O moich imieninach pamiętali też znajomi z pracy- dostałam bukiet (nie tak piękny jak od dzieciaków). Bukiecik od dzieci dostałam dzień wcześniej. Mój M zapytał tylko z jakiej okazji go dostałam więc mu przypomniałam że mam nastepnego dnia imieniny. Zrobiłam to tak dobitnie, ze głupiby się nie domyslił że oczekuję od niego przynajmniej życzeń. Kilka tygodni wcześniej, prawie każdego dnia, sugerowałam mu że potrzebuję perfum bo te których używam sa na wykończeniu. Przyszedł dzień moich imienin i.... NIC. Następnego dnia wygadałam mu co o nim myślę. Powiedziałam że powinnam być dla niego jedną z najwazniejszych osób i że niepamiętanie o takich datach (w dobie kalendarzy w telefonach), świadczy tylko o jego stosunku do mnie i że ma mnie gdzieś. Poryczałam sie i tyle było mojego że wywaliłam to z siebie. A ON, leżał dalej wygodnie na kanapie, czytając gazetki, kiedy ja zmywałam podłoge i gotowałam mu żarcie. Boże daj mi siłę żeby to przetrwać.

21 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Mimo tego że jesień wkrada sie do nas wielkimi krokami, u mnie w życiu ukradkiem wychodzi słońce. Trochę się w nim podziało ale wszystko za chwilę:

1. Praca- przyjęlam awans na stanowisko dyrektorskie. Nie wiem czy firma dając mi taką propozycję chce mnie pogrążyć i spowodować moje samodzielne odejściue czy rzeczywiście mnie wyróżnia za wieloltnią nienaganną prace. Tego dowiem się w swoim czasie. Zaczynam prawdopodobnie od 15 września po powrocie z 2tygodniowego urlopu. Czeka mnie 6miesięczne szkolenia a później do boju.

Niestety szkolenie będzie 100km ode mnie. Musialam kupić sobie jakieś autko. Służbowe dostanę dopiero od lutego. Auto kupiłam wczoraj.

Nowa szefowa jest bardzo wymagająca ale całkiem dobrze mi sie z nią pracuje.

Mam stały kontakt ze zwoim poprzednim szefem. ostatnio nawet dostalam od niego propozycję współpracy. Stwierdziałam że kiedyś ją przyjmę ale nie teraz kiedy firma daje mi pewne możliwości.

2 Dom- w domu lepiej. Z moin M jakoś się układa. Im częsciej lądujemy w sypialni tym lepiej sie dogadujemy. Z dzieciakami też ok. Szkoda tylko że przez awans będę spędzała z nimi jeszcze mniej czasu. Mam nadzieje że Mój M, bardziej zaangażuje sie w temat wychowania.

3. Zdrowie- jest ok. Biore leki i funkcjonuję. Brakuje mi troche snu. Rano wstaję nieprzytomna. Może to jakieś przesilenie letnie.

4. Dieta- nie staję na szklaną żeby sie nie rozsypała. Folguję sobie i jakoś przestałam się przejmować swoim wyglądem. Za dużo tematów do ogarnięcia, nie ma czasu na takie głupoty.

4. Plany na przyszłość- kupujemy dzialke. mamy już projekt domu. W przyszlym tygodniu spotykamy sie z wykonawcą, stworzyć umowę przedwstępną.

Jak widac troch sie dzieje. mam nadzieje że wszystko bedzie szło w dobrym kierunku.

13.09 mam wesele u kumpla. Sukienka już kupiona, zostały jeszcze dodatki. Musze też kupić jakieś majdy obciskające żeby w magiczny sposób stracić oponki. Może coś polecicie?

Postaram sie Was nie zaniedbywać.

Do kiedyś