Cholera, jem już raczej tak jak powinnam, ćwiczę na siłce tak, że wychodzę totalnie mokra, a waga... w
górę!!! Nie czaję o co chodzi. Wiem, że efektów nie będzie tak od razu, ale przecież na siłowni jestem od 3 tyg, diety pilnuję i niestety powoli zaczyna mnie to wkurzać. Staję na tej beznadziejnej wadze z nadzieją, że może... a tu nie dość, że kilogramy w górę, to jeszcze pomiar tłuszczu daje wyższy wynik. O co w tym wszystkim chodzi?!?!?!?!?! Mam trochę problemów z jelitami (bardzo silne bóle poniżej żeber), idę we wtorek do gastrologa. Może w tym tkwi problem? Zobaczymy.
Menu:
7.30 - kromka razowego z sałata lodową, serem żółtym i pomidorem, do tego duży kubek kawy z mlekiem
10.00 - jabłko, banan, 2 łyżki płatków fitnes, 5 łyżek jogurtu brzoskwiniowego
13.30 - sałatka grecka
17.30 - makaron ze szpinakiem, jajkiem sadzonym i surówką, na deser kilka truskawek :)