Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nigdy nie byłam w stanie zaakceptowć siebie taką jaką jestem, szczególnie waga, wieczne docinki i brak powodzenia u mężczyzn dobiły moją samoocenę. Teraz powoli zaczynam odnajdywac sposób do zdrowego żywienia i aktywności fizycznej, zeby poczuć się dumna ze swojego ciała. Jestem też w momencie życia w którym mówię tym którzy potępiają mnie za moją wagę 'Wypchajcie się'.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11460
Komentarzy: 100
Założony: 13 czerwca 2012
Ostatni wpis: 17 września 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Amielamie

kobieta, 35 lat, Kraków

165 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 sierpnia 2012 , Skomentuj

Pisałam posta we wtorek ale zmazał mi się cały kurna to się wkurzyłam. Ale czuję że zaniedbałam niektóre osóbki tutaj więc szybko dostarczam newsy:)

Wszystko idzie bardzo pomyślnie- jem zdrowo i mniej przede wszystkim, piję dużo koktajli (mrożę plastry banana i następnego dnia dodaję do zimnego mleka, troche migdałów, cynamonu, zmiksować, i mamy cudownie chłodny smoothie!). Ale nie przejmuje się jedzeniem aż tak jak ćwiczeniami- otóż zaczęłam ćwiczyć codziennie przynajmniej 30 minut, stepper + rozgrzewka+ aerobik na brzuch + ćwiczenia na ramiona z ciężarkami które wreszcie kupiłam. Ponadto zaczęłam stosować olej kokosowy do ciała i dodaje też łyżeczkę do herbaty bo jego właściwości obejmuję wspomaganie metabolizmu i spadku wagi, obniżenie cholesterolu, natomiast od zewnątrz pomaga na rozstępy, wszelkie problemy skórne itp. Moja skóra jest cudownie miękka po jego użyciu:)

Dodatkowo dorzucam dużo chodzenia do moich wysiłków. Ćwiczenia dalej sprawiają mi przyjemność i uwielbiam czuć moje mięśnie nastepnego dnia:)

Randka wtorkowa udała się świetnie. Wczoraj też się spotkaliśmy na drugą randkę- obejrzeliśmy film Pi, wypiliśmy wino wiśniowe, potem ugotował risotto na kolację. Czas zleciał pędem i mimo że mogłabym wziąć taksówkę, to zostałam na noc. Do niczego nie doszło i spokojnie przespaliśmy noc, było miło i czułam się przy nim bezpiecznie. Trochę jednak spanikowałam kiedy w czasie rozmowy o naszej znajomości powiedział że pewnie jeszcze kilka randek, potem związek, może coś na poważniej...Mimo że nie jestem przerażona zobowiązania jakim jest bycie w związku, to dalej nie jestme pewna czy chciałabym z nim być. Powiedziałam mu że to dopiero druga randka, i że zobaczymy co przyniesie los, chyba zrozumiał że nie tędy droga. Mimo wszystko bardzo go lubię, koleżanka powiedziała mi też dzisiaj że cokolwiek w tego wyjdzie, jestem młoda i ładna i takie jest zycie, a jak się nie uda to przecież nie on jeden jest na świecie. Zrozumiałam że panikuję na marnę, lepiej poczekać ;) W międzyczasie pouczę się hiszpańskiego. O! I zmierzę się w talii, która jest zdecydowanie szczuplejsza:D

Pozdrawiam!

26 lipca 2012 , Komentarze (3)

Dzisiaj już czwartek! Nie pisałam na Vitalii bo nie miałam czasu ale czas na szybki update.

Wczoraj postanowiłam sobie że moim głównym celem będzie jedzenie zdrowo i spalenie tłuszczu z ramion i brzucha. Sa to racjonalne cele, ukierunkowane, i na pewno mi pomoże to skupić się na rezultacie.

Zaczęłam dietę proteinową z dodatkowym jednym węglowodanowym posiłkiem dziennie bo pracuję i nie mogę pozwolić sobie na napady zmęczenia i senności które zwykle towarzyszą dietom proteinowym takim jak South Beach. Równiez nie chcę rzucać się na chleb z desperacją bo chodzi mi o zmianę na całe życie a nie na miesiąc. Po cholerę się katowac kiedy wiem że przędzej czy później zjem górę chleba bo tak za nim tęskniłam?

Ćwiczę aerobik i czekam na wypłatę żeby kupić ciężarki i stepper. Dużo chodzę z pracy i do pracy i ten wysiłek chyba popłaca. Także dieta i ćwiczenia są, motywacja jest, ba, ćwiczenia sprawiają mi radość.

Co do innych spraw to kontynuuje pracę nad projektem i pracę w kinie, ale zaczęłam rozglądać się za czymś z marketingiem. Dodatkowo, za tydzień idę na randkę:) Ta historia to jeden wielki zbieg okoliczności. W niedzielę przegadałam kilka godzin na Skype z kumpelą która załozyła konto na innej stronie randkowej i spotyka się teraz z kims kogo tam poznała. Pomyślałam że dla eksperymentu obczaję tę stronę bo mają tam testy na osobowość i potrzeby w związku. Wypełniony profil itp W pewnym momencie zauważyłam znajomą twarz na zdjęciu- okazało się że jest to chłopak, którego poznałam na MySpace i znałam tylko z widzenia ok 2 lata temu i z którym nawet flirtowałam, tyle że wkrótce byłam w związku z kims innym i kontakt się urwał. Wysłałam mu wiadomość na przywitanie, poszłam do pracy i wiecie co? Przyszedł obejrzeć Batmana tego samego wieczoru i na dodatek rozmawiał z jednym z moich współpracowników o imieniu Harry, podobno są dobrymi znajomymi. Jaki ten świat mały:)

Bardzo fajnie nam się pisze, przynajmniej jest jednym z tych którzy nie olewają sms-ów jak niektórzy olaboga artyści;) Umówienie się na randkę też nam jakoś naturalnie wyszło, w pewnym momencie zapytał czy chcę wziąć udział w socjalnym eksperymencie który skłąda się z następujących faz spotkania na drinka, kolacji, spaceru i odprowadzenia mnie bezpiecznie do domu. Idziemy do hiszpańskiej restauracji do której chciałam juz iść od wieków.

Wczoraj byłam tez na zakupach i kupiłam sobie piękną pomarańczową sukienkę krótszą z przodu i z ogonem z tyłu, nie wiem jak to wytłumaczyć;) Kupiłam też jeszcze jedną prostą sukienkę w ciemnym niebieskim, buty w serduszka i lakier do paznokci. 

Wreszcie piękna pogoda więc dzisiaj opalam się a potem możliwe że spotykam się ze znajomymi w pubie, jeśli znowu nie odwołają. 

Życze wszystkim miłego dnia i do boju dietkowicze!

21 lipca 2012 , Komentarze (3)

Nie było aż tak strasznie, ale wciąż dużoooo ludu. 

Własnie pożarłam kolację, niby nie jem wieczorami, ale po 1 godzinnym spacerze i 20 minutach aerobiku moje ciało wołało JEŚĆ!

Jadłospis z dzisiaj:
śniadanie: 2 tosty z fasolką, pomidorki koktajlwe, ser
lunch: jabłko, kanapka z serkiem topionym, pomidorem i sałatą, gorąca czekolada z bitą śmietaną
kolacja: kanapka z klopsikami wegetariańskimi, sałatką, ser na wierzchu

przekąski: banan, 1 knedel ze śliwkami, kabanos

I teraz popijam herbate Earl Grey, najedzona! Wracałam do domu na piechotę bo pomyślałam sobie że w końcu musze byc bardziej aktywna. Niestety, z rodzicami w domu narzekajacymi na cienkie ściany, nie moge byc zbyt energiczna trenując aerobik ;) Jutro rano też idę do pracy na nogach, tym razem wezmę sobie buty do biegania bo od moich rozkłapcianych tenisówek które nosze do pracy mam już odciski. 

Wyobraźcie sobie że dostałam wiadomość od Pana Malarza- usprawiedliwiał się że jest chory i zabiegany. Napisałam mu że nic nie będzie z naszych randek ale że go lubię i możemy spotkać się jako znajomi jeśli będzie chciał (mimo wszystko fajnie nam się gadało). Odpisał mi że 'chyba mam rację i że czuje się bardzo niekomfortowo z naszą różnicą wieku i myśl że moglibyśmy być w związku sprawia iż czuje się bardzo niezręcznie'.  Kawa na ławę, Pan Malarz ma spaczone myślenie i boi się reakcji społeczeństwa? Albo po prostu o coś innego mu chodzi i wynajduje najlepszy pretekst jaki mu wpadł do głowy. Dzięki Ci Panie że nie brnęłam w to, facet który udaje twórczego a tak naprawdę jest zahukany i przewrazliwiony na punkcie opinii o sobie jest na pewno nie tym czego potrzebuję. I całować też nie umie ;) Tak a propos, jak dotąd spotkałam tylko jednego mężczyznę, który potrafił całować- był to Holender z klubu w Krakowie. Jak on całował!
Wiem (mówiono mi i sama też czuję) że ja świetnie całuję, bez skromności tutaj. Mogłabym właściwie oferować szkolenia, szczególnie facetom powyżej 30, moje doświadczenie z nimi jak na razie dowodzi że myślą iż wpychanie języka do kobiecego gardła równa się wyszukanej technice. Nie panowie, taki sztywny natarczywy język mógłby doprowadzić do powiłań zdrowotnych u wspomnianej kobiety.

Anyway.

Za tydzień wypłata i zamierzam kupić sobie nowe buty, dwie pary bo jedna do pracy, sweter i torebkę! :D Większość kasy i tak odłożę bo musze wrócić do tego porządnego nawyku oszczędzania, myślę że następna wypłata będzie jednak całkowicie przeznaczona na prawo jazdy. 

Moja koleżanka, która pięknie prezentuje się na zdjęciach, motywuje mnie żeby pozbyć się celluitu i ćwiczyć więcej, naprawdę wygląda tak świeżo, promiennie i zdrowo. Aż mnie chce się robić coś żeby nie wyglądac przy niej blado podczas wizyty w Polsce. Chcę być kolażanką-też-laską, a nie tą-brzydką-koleżanką tym bardziej ze na pewno pójdziemy do klubów :)

Jutro kolejny dzień od 9 do 18, poranek lepiej żeby był słoneczny bo idę do pracy na nogach. Właściwie nie widzę powodu aby nie zacząć chodzić do pracy częściej zamiast wozić się autobusami, to tylko godzina, a kondycja może się poprawi. 

20 lipca 2012 , Komentarze (4)

Właśnie wróciliśmy do domu!

Było wspaniale, cudownie, przepięknie! I zobaczyć twarze ludzi z którymi spędziłam 3 lata pracując, narzekając i martwiąc się o stopnie! Oto ja z moim dyplomem:) 

Nie ważne ile schudnę i ile ćwiczę, mam buziol dalej okrągły, ech. Niestety dalej wychodze na zdjęciach jak kura na płot ale co tam, uważam że i tak wyglądam lepiej niż w zeszłym roku ;)

Dzisiaj zamierzam iść i potruchtać jako wprowadzenie do mojego nowego planu ćwiczeniowego: około 40 minut spaceru/lekkiego joggingu i 20 minut aerobiku. Ponadto, z diety wykreślam kompletnie słodycze i zastępuje je jabłkami. Nie żebym nie wiadomo ile jadła, ale wczoraj zjadłam lody, które wyczerpały mój lodowy limit do września:) 

Jestem dzisiaj kompletnie pozytywnie nastawiona mimo że pogoda pod psem :) Przechodzę fazę racjonalizowania po malarskiej tragedii i podkreślam w mojej głowie argumenty czemu nic by z tego nie wyszło. Po pierwsze- mężczyzna który boi się wyrazić swoje uczucia to jak oranie zmarzniętej ziemi- tylko 'skrobiesz' powierzchnię i nic z tego nie wychodzi jeśli nie pracujesz pieczołowicie każdego dnia. Po drugie- kaman, jest artystą, i na pewno ma coś z bohemy, ale kurde prawie obłapiać dziewczynę na pierwszej randce. Podoba mi się fizycznie, nawet bardzo, ale są granice, moje panocki. 

Wróciłam do domu około 2 w nocy, Batman był ZAJEBIASTY! I kompletnie nie mogę doczekać się Robina, jak ja uwielbiam tę ekscytację w związku z kolejnymi filmami! Teraz czekam na Brave, Bourne Lagacy i Skyfall, musze tylko nadrobić zaległości z Bonda i Bourne'a. Absolutnie, każdy musi zobaczyć Christiana Bale, wielkie zaskoczenie w związku z Marion Cottilard i zupełnie nie do poznania Tom Hardy ( i czasami nawet nie do zrozumienia)! 

Co dzisiaj zjadłam:
Śniadanie: tosty z serem i fasolką, pomidorki koktajlowe
Lunch: milkshake owocowy plus 1 jabłko
Kolacja: planuję coś z tuńczykiem, na pewno gotowane warzywa i takie tam.

Wieczorem idę do koleżanki poplotkować i popić nieco alkoholu ale nie będę nic jadła i z pewnością nie przeholuje bo jutro ide do pracy na 9 i na dodatek będzie to ciężki Batmanowy dzień, więc kac nie jest wskazany. 

Trzymajcie się wszyscy! Właśnie skapnęłam się że wogóle nie regulowałam paska wagi. No cóż, ci którzy liczą na inspirację i efekty nie znajda ich tutaj :P



19 lipca 2012 , Komentarze (1)

Jutro ceremonia zakończenia i nie wiem czy jestem podekscytowana czy nie;) Ale pewnie kiedy zobacze te tłumy i całą oficjalną oprawę realizacja że ukończyłam uniwersytet uderzy mnie obuchem.

Oglądam Mechaniczną pomarańczę w dopiero co wysprzątanym pokoju. Miałam niezłą zabawe przymierzając ubrania które kiedyś albo były za ciasne albo wogóle się nie dopinały. I wielka radość że płasczyk który kosztował prawie 300 złotych tak pięknie leży- uwielbiam styl vintage! Chciałabym teraz miec okazję aby sie w nim pokazać:)

Dzisiaj śniadanie było na słodko bo dalej czułam się podle- zjadłam lody o smaku czekoladowych brownie B&J's. Potem na przekąskę jabłko, kilkanaście godzin później i na obiado-kolację omlet z warzywami, jedną grzanką i pomidorkami. Wypiłam chyba 4 kubki zielonej herbaty, bo jakaś śpiąca jestem.

na 22.30 idę do kina na pokaz Batmana, nie mogę się doczekać! Jestem bardzo szczęśliwa że nie będe pracowała jutro podcas premiery bo będą tłumy! Ale niestety będę pracowała kolejne 5 dni od soboty do środy i będzie dużo zamieszania. Juz wczoraj ludzie cudowali rezerwując bilety i przyłazili bo w każdą środę jest oferta 2 za 1 dla użytkowników orange. Nie cierpię tych Brytyjskich siks, które zjawiają się w środy i pyskują o każdego funta jakbym je okradała albo kręca ile mają lat. A najbardziej mnie wkurza kiedy ktoś przypomni sobie po złożeniu zamówienia że ma kartę studencką, co powininien powiedzieć pierwsza rzecz. A potem ja dostaję po uszach za to ze za duzo rzeczy usuwam (bo nie można z jakiegoś niewyjaśnionego powodu).

Rozpisałam sobie plan biegania i zamierzam zacząć od albo jutra albo poniedziałku, zależy o której skończę wszystkie spotkania i celebracje.

Nieodwracalnie usunęłam numer telefonu pana Malarza, żeby mnie nie kusiło zapytać o co mu kaman. Odechciało mi się randek na jakiś czas:P Muszę uprasować sobie koszulę na jutro bo wstaję o 8 żeby stawić się na kampusie i odebrać togę. 



18 lipca 2012 , Komentarze (1)

Zjadłam śniadanie z mamą i bojczyłysmy aż miło! Tak się cieszę że wróciła! Dostałam kwiatowe balerinki i bluzkę, niestety moje soczewki kontaktowe nie doszły na czas.

Wczoraj popłakałam sobie, uczyniłam wpis na bloga, posłuchałam z pięć razy 'Beautiful girl' Williama Fitzsimmonsa. Trafem, w Zwierciadle które mama przywiozła ze sobą był artykuł o kobietach, które mają dobre życie a narzekają bo nie są w stałym związku 'do końca życia'. I aż trzasnęłam się w ryjka bo nie widzę co mam i narzekam z powodu osoby, którą ledwo znałam i która nie przejawiała ochoty poznać mnie. Nie chodzi o to że on coś stracił (ale między nami mówiąc stracił wiele, bo nikt inny nie będzie się przejmował ani na chwilę osobą, która jest tak introwertyczna i cicha jak on) ale o to że nie dał mi szansy, za co dostaje mega minusa. 

Uświadomiłam sobie że mam tyle rzeczy do zrobienia i że tak naprawde zrobiłam juz wiele więcej niż uważam- przecież od ukończenia liceum poradziłam sobie świetnie. Zdałam maturę z bardzo dobrymi wynikami mimo że byłam w depresji i cierpiałam na bulimię atypową. Nie załamałam się niedostaniem się na studia- zamiast tego złożyłam papiery na uniwerek w Anglii i przepracowałam rok w sierocińcu. Od początku studiów sama wynajdywałam sobie prace, odważyłam się mówić moim początkowo kulawym angielskim i poznałam wspaniałych ludzi z całego świata z którymi jestem w kontakcie. I dalej nie widzę, tego co zrobiłam i uważam że jestem nic nie warta bo nie mam chłop mnie nie zauważa. Ludzie ludziska, pierdzielnijcie mnie bo inaczej sama to zrobię! Jestem zdrowa, nie jestem brzydka, odpowiedzialna, mam swoje pieniądze i swoje cele, kończe uniwersytet, prowadze projekt marketingowy, uwielbiam dobry film, książki i sztukę i jestem wrażliwa. 

Samopochwała mi się należy jak psu buda. High five i do przodu! Pora znowu skupić się na samodoskonaleniu i po prostu cieszyć się tym co mam.

Dzisiaj pogoda nie idzie w parze z moimi inspiracyjnymi przemysleniami bo jest szaro i mokro. Dzisiaj zamierzam zjeść:

śniadanie: 2 tosty z serem, pomidorowa salsa, herbata earl grey
obiad: makaron pełnoziarnisty z warzywami
kolacja w pracy: sałatka owocowa plus kanapka z warzywami

Dużo wody i herbatek.

W planie aerobik jeśli się wyrobię. Niestety albo i stety zostałam doceniona w pracy i dostałam jeszcze więcej godzin- będę pracowała od soboty do czwartu ciurkiem, minimum 8 godzin z jedną 11-sto godzinną zmianą. Jest cool bo będzie kasa i mniej czasu na myślenie. 

17 lipca 2012 , Komentarze (7)

...bo na pewno nie serce- po tylu niepowodzeniach nie ma juz czego łamać. Olał mnie kompletnie. Pan Malarz psia jego mać.

I jestem samotna i smutna. Mama wróciła, ale nawet nie miałam jak z nią porozmawiac bo cały dzień w pracy byłam, a po powrocie zastałam ją śpiącą. Zerknęłam tylko na paluszkach na jej śpiąca twarz i wymknęłam się z pokoju.

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: 2 tosty z serem, sałatka
lunch: kanapka z serem, sałatka owocowa, 2 brownie (ser i czekolada nie pomogły na nastrój)
kolacja: sałatka owocowa
przekąska wieczorna: 2 tosty z serem

Darowałam sobie wieczorne niejedzenie dzisiaj bo jestem przybita. Nie mam siły ćwiczyć. 

Zafarbowałam wczoraj włosy- więcej niż końce bo moje kłaki szybko rosną i musze je też podciąć. Chciałam dodac zdjęcia ale się jebane nie ładują. Aaa. linki dam. Przed  i po:  https://app.vitalia.pl/2udugkk.jpg 

Wkurzona jestem. Nie, jestem wkurwiona. Na siebie i na niego. Na życie. Na ludzi. Na pogodę. Na nieładujące się zdjęcia.

14 lipca 2012 , Komentarze (1)

Pod względem psychicznym bo dwa dni pracy już zleciały, jeden dzień ekstra i wolne. We wtorek mam spotkanie w pracy, co oznacza że będe musiała specjalnie trabanić się na 10 wieczór z powrotem, bo o 10 rano, kiedy jest pierwsze spotkanie, jestem w pracy i pewnie nie pozwola mi iść. Ale ciesze się ogromnie bo mama wraca we wtorek i będzie weselej!

Dzisiaj rano zauwazyłam ogromniaste rozstępy na ramionach! Okropne! Trzeba kupić hantle, najprawdopodobniej we wtorek. Naprawdę. 

Jutro rano dzień zacznie się o 6, bo, z powodu braku autobusów, muszę przejść do miasta na piechotę aby dotrzeć na 9 do pracy. Taksówki nie biorę, szkoda mi kasy a poranny spacer MOŻE wprawi mnie w dobry humor. Przygotowałam sobie już drugie śniadanie: czekoladowy milkshake Friji i sałatką z jabłkiem, mandarynką, brzoskwinią i ziarenkami granatu. 

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: 2 tosty francuskie, pomidorki koktajlowe
obiad: makaron z warzywami, sałatka ze szpinakiem, jabłko
Kolacja: ćwiartka brzoskwini, koktaj czekoladowy

Baaardzo mi się chciało jeść w pracy, ale dotrzymałam do 21 i potem kupiłam sobie ten koktajl. W poniedziałek Londyn i pewnie jak zwyklę przeżyję na latte z mlekiem sojowym i sałatkami owocowymi- tak na mnie działa mieszczański vibe.

Chciałabym coś zmienić w moich włosach znowu. Chyba dokupię blond farby i zaszaleję z tym efektem ombre. Mama musi mi jedynie podciąć włosy bo mam kruche na końcach. AAA, musze też kupić sobie dobry balsam ujędrniający. Podobno Garniera jest dobry, pamiętam że stosowałam i że zawsze skóra po nim była fajnie napieta.

Zastanawiam się czy przy okazji pobytu w Polsce nie wyskoczyć do Wrocławia....Zawsze chciałam tam pojechać. Może nawet uda mi się kogoś jeszcze wyciągnąć, chociaz z moimi psiapsiółkami to niewiadomo, sa okropnie nierzetelne. Wczoraj wkurzyła mnie znajoma Włoszka, odwołała dwa spotkania dwa dni pod rząd. Zazwyczaj żeby dojechac na czas musze wziąć autobus, czyli z domu wychodze minimum 40 minut przed czasem, a ona mi wysyła smsa że jej wyskoczyło coś (chyba pryszcz) dwa razy. Odpisałam że jak się chce spotkac to ma to być na pewno bo marnuje mój czas który mogłam wykorzystać na tłumaczenia albo naukę hiszpańskiego! Nie odezwała się, wielce obrażona. 

No kobiety, trzymajcie się dalej!

12 lipca 2012 , Skomentuj

Nie wiem, nie wiem...

Jedzenie ok, jem 3 posiłki dziennie, i dużo wody herbatek...Zepsułam dzisiaj do sczętu stepper więc poszłam na 1 godzinny spacer. Jestem zmęczona i rozdrażniona. Przede mną 5 dni pracy plus jeden wyjazd do Londynu w poniedziałek...Wystawa Damiena Hirsta wygląda bardzo fajnie, ale nie mogę jej zobaczyć w poniedziałek bo idę na Muncha. Czek jeszcze nie przeszedł, kupiłam dzisiaj bilet do Lonynu i znowu doładowanie do konta, wydawać kase jest fajnie, gorzej z jej dostawaniem, nie lubię wypłat od 1 do 1, na szczęście ok 20 albo 24 dostanę kasę z uniwerku za dzień pracy jako ambasador. 

Wczorajsze spotkanie z M. przebiegło ciekawie pod tym względem że chyba go rozpracowałam pod względem psychologicznym. Ale nie wiem czy ta wiedza napawa mnie szczęściem. Rozpracowałam też siebie, musze przeczytać książkę o limerence, nie wiem jaki jest Polski odpowiednik ale termin oznacza po prostu stan obsesyjnego i intensywnego zabujania się w kimś, wraz z przesadną idealizacja partnera, stan który niekoniecznie prowadzi do związku bo żywi się nadzieją na odwzajemnienie uczuć przez obiekt. Specyficzna forma miłosnego stalkingu. W artykule pisało też że okres limerence trwa nawet do kilku lat- szczęście że z moimi barierami mentlanymi wypracowanymi przez lata miłosnego cynizmu, mieszczę się w miesiącu włączając zabujanie i przebolenie.  

Pan Malarz jest chronicznie nieśmiały względem kobiet. Pozostaje mi teraz prztyknąć go żeby powiedział tak albo nie, ale to dopiero za tydzień.

Dzisiaj zjadłam:
Śniadanie: 3 tosty z warzywami
Obiad: makaron z warzywami i serkiem, 4 ciastka
Kolacja: bułka bananowa

Woda, woda i herbata

Jutro idę do pracy na wieczór więc od 5 nic nie jem. Wcześniej zdawało mi się ze lepiej się czułam niejedząc, tzn czułam fajny płaski brzuch. Dopóki nie było zawrotów głowy było ok. Ale cieszę się też że nie spędza mi snu z powiek to co zjadłam. 

Wkurzyłam się o ten stepper bo na nim mi się zajefajnie ćwiczyło. Jestem dosyć zmęczona, dzisiaj praktycznie przeleniuchowałam cały dzień. Może jutro coś posprzątam na przybycie mamy. Już za tydzień uroczystość zakończenia studiów, będę musiała ubrac się w togę i czapeczkę a potem wejść na scenę, odebrac dyplom i z tej sceny zejść. Mam sukienke którą kupiłam ostatnio więc jest gites. Soczewki kontaktowe dojdą do poniedziałku i dostanę je we wtorek.

Jakaś taka jestem ble, Pan Malarz nie pomaga. Czemu ja nigdy nie wybiorę sobie faceta który będzie stanowczy i otwarty? Z rugiej strony miałam tę opcję i zawsze ciągnęło mnie do wrażliwych mężczyzn, wręcz introwertyków. Zlew mam na wszystko, vanitas vanitatum et omnia vanitas.


10 lipca 2012 , Komentarze (4)

Bardzom zabiegana, panocki! Przeżyłam tydzień nocnych zmian a w zamian dostałam bardzo fajne dzienne zmiany na kolejny tydzień, dziękować. Pani manager możliwe że mnie coś pożałowała z tymi moimi dojazdami, ale dalej twierdzę że jest dziwna, najpierw mi mówi że to moja wina że dostaje nocne zmiany bo tak się zadeklarowałam a potem uśmiecha sie do mnie i mówi mi że mam piękne włosy. Z niektórymi ludźmi nie utrafisz.

Zamówiłam sobie 2 pudełka soczewek, wreszcie. Lubię moje okulary, ale lubię tez nie martwić się o to czy mi zaparują albo czy musze je ściągać przy całowaniu ;) Oprócz tego wielka radość bo kupiłam sobie trencz! O ten. Czekam na kilka wypłat, zaszalałam z ubraniami ostatnio, a musze jeszcze zapłacić za przejazd do Londynu i nowy paszport. Szkoda że nie zostanę w L. na dłużej, w niedzielę i wtorek pracuję :/

COTTON TWILL MAC.

I zmieściłam się w rozmar 40! Coś niebywałego! Ostatnim razem miałam rozmiar 40 w 3 liceum po drakońskiej diecie 1000 kalorii! I am happy :)

Jedzeniowo dosyć dobrze, dodałam jeden wieczorny posiłek jeśli jestem w pracy: jem jakiś owoc i to mi wystarcza. Zaczęłam tez jeść pełnoziarnisty makaron. Dużo wody i zielonej herbaty.

Dzisiaj zjadłam:
śniadanie: tosty francuskie, sałatka, fasola w sosie pomidorowym
lunch: makaron z warzywami, 2 ciastka
kolacja: planowane 1 jabłko

Odpucowałam kuchnię co zaliczam jako ćwiczenia. Jutro wieczorem, spacer, stepper i aerobik. 

Spotykam się jutro na lunch z panem malarzem, chyba znowu wyprostuję włosy. Wracam około 1 w nocy, albo znowu pójdę na nogach albo wezmę taxi, pierwsza opcja bardziej mi przypada do gustu bo wtedy zalicze znowu porcję ćwiczeń. Brzuch mi zaczyna sie fajnie spłaszczac i już tak nie odstaje :3 Łydki mi zdecydowanie zeszczuplały. Jedyny problem to troszkę zwisająca skóra na brzuchu- stosuje balsamy i ćwiczę, no nie aż tak regulanrie jakbym chciała, ale zdaje mi się że musze zacząć coś intensywniejszego od aerobiku. Myślę o siłowni, jest jedna dosyć tania, otwarli ją niedawno i nie trzeba brac kontraktu, ta obok mojego domu jest droga i ma bardzo niekorzystne warunki i ukryte opłaty. Z drugiej strony nie chcę spędzać za dużo czasu na siłce bo mam nawał pracy :/ Albo rybki albo pipki.

Nie mniej jednak dieta skutkuje i najfajniejsze jest to że nie czuję iż się odchudzam, a centymetry lecą (bo z kilogramami jesteśmy w trakcie wojny).