Do września; 75dni.
Znajomi (111)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 41736 |
Komentarzy: | 956 |
Założony: | 24 lipca 2012 |
Ostatni wpis: | 21 września 2015 |
kobieta, 30 lat, Wrocław
167 cm, 87.90 kg więcej o mnie
To jest chyba najtrudniejszy okres mojej diety, kiedy nie mam czasu na ćwiczenia przez co mój apetyt wzrasta i tak trudno się powstrzymać (ale się powstrzymuję). Postanowiłam, że zacznę spełniać się w ćwiczeniach odrazu po maturce, teraz siedzę i się uczę. Niestety to się tyczy też vitalli. Nie mam czasu teraz śledzić wasze poczynania, ale mam nadzieję, że przez ten miesiąc kg zaczną spadać wam tylko w dół. Jeśli zdołam to was poodwiedzam w wolnym czasie i jeśli coś waznego się u mnie wydarzy od razu wam o tym napisze. Jednak na razie rezygnuję z vitalli w imię matury ;< Piszcie do mnie jeślli będziecie miały taką ochote, czymś się pochwalić lub potrzebować wsparcia, na to obiecuję znajde czas i nie zabraknie w tym mojego pozytywnego nastawienia i multum motywacji. Trzymam kciuki za was! ; *
Zastanawiam się co wpływa no moje coraz to trudniejsze opieranie się pokusom. matura tuż, tuż, ale to troche kiepskie, żeby idąc za stresem zwiększał się aptetyt. Dziś nie było mi łatwo, zapomniałam spakować jedzenia do szkoły i od razu moja regularność została przerwana, za czym szło przejedzenie w porze po południowej i do teraz czuję przesyt w środku. Przed chwilą diabełek nawet chciał mnie pokusić na jajeczka czekoladowe, ale no kurczę nie po to się staram, żeby się na nie rzucać. Mam nadzieję, że już jutro wszystko powróci do balansu, może niedługo zrobię sobie detoks. Ahh. Poza tym wciąż mam różowe okulary na oczach i z jakimś dodatkiem 3d na moje marzenia. ; * Trzymajcie się.
Wczoraj pomarudziłam, że nie mam zapału do ćwiczeń, dalej go brak, ale mimo to dziś poćwiczyłam. najpierw 45min wf z hantelkami i karimatami. w domu 45min rowerka, mel B ABS i 10min tanczenia do hitów z radia. I nawet wracając do domu wyszlam na innym przystanku to troszke dłuzej wracałam. Więc jest okej. Moja motywacja znów z kolejnym dniem wzrosła. I moja ciekawość apropo dietkowania, znów przeleciałam po kilku ciekawych artykułach.
Matko chciałabym w końcu zrobić na innych wrażenie.
(mam możliwość za 3tyg. ale to za szybko, chcialabym byc idealnie chuda, a nie pokazywac moj początek i moje -7kg. tego nawet nie widać) Więc z głową dalej dieta i póki siła i czas ćwiczenia!
Na razie brak mi tego zapału do ćwiczeń. Spowodowane, nie wiadomo czym. Aczkowiek dieta dobrze, niby pełna lodówka, ale nie widzę niczego tak dla siebie. Niedługo będę musiała się przejść po czekoladę gorzką, bo tej to już tydzien nie jadłam. Chciałabym doświadczyć już tego zmęczenia, po bieganiu w parku rano, albo po kilku godzinnej jeździ na rowerze. i tak bardzo chciałabym już kupić nowe ciuszki sobie i się prezentować w nich. Cieszę się, że jeszcze mam tyle miesięcy na osiągnięcie celu, bo mimo tego, że widzę te zmiany dostrzegam też to, że aby osiągnąć coś niezwykłego to nie wystarczy na to miesiąc-dwa. Szkoda, że nie zaczęłam wcześniej, ale i tak cudownie utknąć w dobrych nawykach.
I wczoraj ponad 10km spacerku...
Pierwsze co- ale się najadłam. Tak mocno, że myślałam, że się porzygam. Nie mam wyrzutów sumienia, ale postanowiłam, że zamiast dwóch dni kosztowania (czyli jednak przejadania się) jeden mi całkowicie wystarczy. na pewno było z 2000kcal. Mimo dietetycznych ciasteczek trafiły się też te mniej. Specjalnie piłam dużo wody i herbat, żeby osiągnąć szybciej uczucie zapełnienia, jednak i tak dużo mi wpadło na talerz jakieś 4 kawałki ciasta ale co prawda były one wszystki pokrojone na takie dwa gryzy więc te 4 kawałki wczoraj to mogły się równać jednemu takiemu z cukierni czy jakiś restauracji. Miło się smakowało, ale jednak to nie dla mnie. Wolę moją diete po niej czuję się dobrze i nie muszę uganiać się za słodkim. Dalej jestem pełna wiary i energii dziś już normalne odżywianie, jednak mniejsze ilości, bo do tej pory mnie mdli. Pierwszy dzień świąt bardzo udany, oczywiście wypowiadam się tu cały czas pod względem kulinarnym. Pierwszy raz od 8tygodni zjadłam jakies słodycze. I nieprędko nadarzy się kolejna okazja, coś tak czuję.
Jestem z siebie dumna, bo zawsze dla mnie jeden rozpusty oznaczał początek końca diety. Teraz jest inaczej, lipcu będę piękna, chuda no i zdrowa.
Podobają mi się te wolne od szkoły dni. Przeczytałam lekture i naprawdę uczyłam się. Wczoraj tak zasiedziałam się w kuchni na blacie, cudowne zapachy i muzyka w tle- taka beztroska. Uwielbiam taki stan, czuję święta i jutro jakieś smakołyki wpadną, specjalnie na tą okazje zrobiłam dietetyczne ciasteczka. To będą dwa dni przyjemności po mojemu! Dziś w tle Kings of Leon <3 Ta muzyka jest taka zwyczajna, a jednak gdzieś w głębi, mnie tak uspokaja. Mimo dorosłości i poznawania świata z tych niekorzystnych stron to uważam, że ten okres, w którym się znajduję jest cudowny. Jednym z aspektów- dieta, z którą idzie mi świetnie i moje nastawienie. Dziękuję,dziękuję,dziękuję! Jestem taka wdzięczna temu z góry.