Pamiętnik odchudzania użytkownika:
megFree51

kobieta, 32 lat, Opole

168 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Odnaleźć swoje zagubione ,,ja" i 6 z przodu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 kwietnia 2014 , Komentarze (23)

Święta, święta i po świętach...

4 lata temu właśnie w święta zaczęłam się odchudzać , po 3 miesiącach walki zrzuciłam 16 kg, byłam szczęśliwą osobą, zdrowe jedzenie i sport to była przyjemność, nie potrzebowałam alkoholu, imprez, nie miałam o czym zapominać, po prostu byłam szczęśliwa, był jeszcze On, który w tym wszystkim mi pomógł, nastrajał pozytywnie to przy nim zdecydowałam o powrocie do karate, zrozumiałam ,że wszystko jest możliwe. Ale nie wyszło, bo przed samą metą się poddałam.

W te święta ja : podpita, 20 kg cięższa, z dawnego szczęścia nic nie zostało, z zamiłowania do zdrowia przebłyski, a On z piękną, szczupłą dziewczyną ciągle w doskonalej formie, różnie między nami bywało, ale chyba obydwoje dorośliśmy na tyle, by normalnie z sobą się przywitać i przedstawiać ważne dla nas osoby, ucieszyło mnie to, ale z drugiej strony nie wytrzymałam wczoraj, po prostu wybuchłam płaczem za wszystkie walki ,w których przed końcem odpuściłam.

Nie chcę być śmieszna i składać deklaracji, składam je sama przed sobą, tak by nikt ich nie słyszał, bo robię to dla siebie, nie chcę dłużej znieczulać się żeby zapominać kim jestem, zacisnę zęby i stanę się tym, kim chcę się stać.

Amen

15 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Hey Kochane!

Jestem w Polsce na święta, wagi nie widziałam od tamtego roku, widziałam ,że nie jest dobrze, ale chyba przymykałam na to oko, weszłam wczoraj i o mało co nie dostałam zawału, 85,6 kg jak można się do czegoś takiego dopuścić? 

Chciałam do Polski w czerwcu wrócić chudsza, zdrowsza, szczęśliwsza, a co najlepszego zrobiłam? To jest jakieś błędne koło, naprawdę nie wiem już co zrobić, nie chcę żeby tak było, a robię ciągle to samo: obżeranie się, alkohol,ćwiczenia od święta, chwilowa motywacja, a potem wraca to wszystko- bo ten zranił, ten zostawił, ten jest chory, tamten szczęśliwy, ta bierze ślub i tak na okrętkę nakręcanie się. 

Grecja miała mnie wyleczyć, a wydaje mi się,że pogłębiła jeszcze bardziej moje dołowanie. Jedno wiem,że od samego siebie się nie ucieknie, gdziekolwiek by się nie pojechało to zawsze Cię dopadnie. Wstyd mi gdziekolwiek iść, pokazać się, wstyd mi za siebie, za wszystko co miałam i co zaprzepaściłam. Kiedyś ktoś mi powiedział,że mój sukces sprzed 4 lat najbardziej mnie demotywuje, to racja. 

Patrzę na siebie w lustrze i widzę masę sadła, która nie mieści się w nic, widzę nieszczęśliwego człowieka, który drogami na skróty zamiast walczyć pogrążył się, zajadając i zapijając smutki podczas imprez, bo miało pomóc i przecież taka fajna jestem.

Najgorsze jest, że wiem czego chcę, ale najwyraźniej marzenia sprawiają mi więcej przyjemności niż spełnianie ich. 

Po powrocie z Grecji chcę zdać egzamin na prawo jazdy i dostać się do Policji, co muszę zrobić żeby się tak stało:

  • schudnąć i poprawić kondycję
  • wrócić do karate i przestać być pizdą
  • doskonalić języki
  • nigdy nie odpuszczać

Jest jeszcze jedna rzecz, najbardziej niepewna z niepewnych M. , który domniemanie miał wrócić w czerwcu, nie mam z nim kontaktu od połowy listopada, nie wiem czy wróci, czy już nigdy go nie zobaczę, Żyję złudną nadzieją, ahh głupia jestem, wstyd mi po raz kolejny, ale może akurat w tej sprawie nie można odwieszać rękawic na kołku? Oby.

Bilans na dzisiaj: pozytywnie, jedzenie spoko no i godzina Zumby plus Skalpel Wyzwanie na starych śmieciach. Może jeszcze może być dobrze i ja odbiję się z tego dna, trzymajcie kciuki :*

3 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Hey Kochane :)

Jak wiecie w zeszły weekend byłam na wycieczce w Istambule, miasto naprawdę jest piękne, czyste, kolorowe z cieśniną i nawet delfinami , łapcie zdjęcia:

Oczywiście jak wróciłam, zaraz odpaliłam Skalpel Wyzwanie i huragany Tomasza, uhh łatwo nie było, ale jaka satysfakcja. Tym bardziej, że teraz na greckim i na uniwersytecie ciągle coś, projekty eseje i to po angielsku uhhh, sto razy bardziej wykańczające niż pisanie pracy po polsku...Tutaj moje postępy z Skalpelowym Wyzwaniem:

Powodzenia Kochane i dobrej nocy :*

25 marca 2014 , Komentarze (5)

Siemka, siemka :)

Jak tam u Was? U mnie jest tak pięknie, dzisiaj w Grecji święto narodowe, więc zamiast mieć zajęcia od 11 do 19, mogłam sobie pospacerować pół dnia, popatrzeć na spokojne morze, wypić frappe. W czwartek jadę na 3 dni do Istambułu, mega się na to jaram, bo zawsze chciałam zobaczyć to miasto mimo,że nie jestem wielką wielbicielką Turcji. Jedyny minus tego wyjazdu to 3 dni bez ćwiczeń, ale myślę, że teraz już nic nie zabierze mi wiatru w żaglach :P 

A propos wiatru dzisiaj 8 dzień ze Skalpelem i zarazem 3 dzień z Skalpelem Wyzwanie, a że naładowana pozytywną energią postanowiłam wpleść w trening 1 i 2 część ,,Huraganu" Tomka Choińskiego uhhh...Skatowałeś mnie chłopcze !!! 

Jak chcecie się ,,troszkę" zmęczyć aż do szerokiego uśmiechu jak najbardziej polecam :)

Buziak :*****

23 marca 2014 , Komentarze (2)

Hey hey :)

Uhhh piątek, to bardzo szalony dzień. Odwiedziły nas 2 koleżanki, które mieszkają teraz w innych greckich miastach, ale były z nami na kursie językowym. No i się zaczęło: tawerna i hektolitry wina, własna muzyka, taniec i śpiew, nowe znajomości z kelnerami jak zwykle,ale płaciłyśmy tylko połowę rachunku :P Potem impreza, jedna z koleżanek musiała zostać eskortowana do mieszkania, a my dalej walczyłyśmy. Co dokładnie się działo, mówić nie będę, ale powinno mnie się zamknąć w pokoju bez klamki, taki ze mnie zwierzak :P hehe Dzisiaj już powrót do normy i 6 Skalpel w tym tygodniu zrobiony, nawet Skalpel Wyzwanie, więc uhhh będzie bolało :) Mam nadzieję,że u Was wszystko w porządku i bez takich ekscesów :P

19 marca 2014 , Komentarze (2)

Hey, hey !

Był piękny wpis,ale przez te nowości mi się skasował :(To chyba moja najdłuższa przerwa od vitalii, od początku stycznia jestem w Grecji na Erasmusie.

Próbuje dokonać cudu, schudnąć tutaj :) Łapcie zdjęcia!

11 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Hey :)

Chyba zaczyna mnie brać przeziębienie, a kysz kysz !
Wczoraj na zumbie było epicko, chyba przechodzę etap na ,,chcę tylko ZUMBY i mogę tańczyć ją godzinami ", a tutaj tylko godzina w tygodniu chlip, chlip....
Jak wiecie już niedługo wyjeżdżam do Grecji i chciałabym się Was poradzić, czy mam coś zmieniać z włosami.
MOJA OBECNA FRYZURA

KIEDYŚ CIEMNY BRĄZ:

COŚ O CZYM MYŚLĘ TERAZ:

KOCHANE I CO MYŚLICIE, CO ROBIĆ?

Będę wdzięczna za każdą opinię, całuje :*

9 grudnia 2013 , Komentarze (2)

Hey!

Uhh ehhh słów już brak na mnie, to wszystko zbytnio mnie przytłoczyło, chudnę 2 kg żeby te 2kg wróciło i tak na okrętkę. Od super motywacji do totalnej rezygnacji, nawet wyjazd do Grecji 4 stycznia nie motywuje..:( 
Zbyt wiele ostatnio przeszłam, to nie usprawiedliwianie się, ale nie jestem już taka odporna jak kiedyś, jak trenowałam sporty walki, wszystko po prostu spływało po mnie jak po kaczce, ale teraz nie miałam możliwości trenować, bo treningi 20 km od domu, poza godzinami w których kursują autobusy, a ja durna dalej prawo jazdy nie zrobiłam, więc taki plan po powrocie w lipcu- zapisać się na prawo jazdy i znów czuć tę siłę na PRAWDZIWYCH treningach. Bo tymi Ewkami, Melkami już po prostu wymiotuję, po treningu jest super, ale żeby się zmusić to długa droga,a zumba raz w tygodniu to stanowczo za mało żeby poczuć tę MOC do której byłam przyzwyczajona. 
Dzisiaj zrobione:
TURBO
BRAZYLIJSKIE POŚLADKI cz.1 i cz.2
MEL B.- Arms
Jutro wieczorem ZUMBA jeśli oczywiście przeżyję endokrynologa- moja tarczyca znów strajkuje, TSH wzrosło mimo,że biorę zabójczą dawkę, czuje się ciągle zmęczona, mam zmiany nastroju, od płaczu po histeryczny śmiech , ciśnienie mam wyższe, w dodatku wczoraj wypadła mi plomba i jeszcze dentystę muszę zaliczyć, więc latynoskie tańce bedą osłodą tego gorzkiego dnia. 
Wszystkie przedmioty muszę pozaliczać wcześniej, wykładowcy nie ułatwiają , prześcigają się więc w wymyślnych zadaniach, najwyżej część zdam po powrocie, bo bania mi eksploduje.
Moje serce dalej krwawi, w moim wypadku powiedzenie : out of sight, out of mind w ogóle się nie sprawdza, myślę o tym kretynie rano i na wieczór i w każdej najmniej odpowiedniej chwili, mam nadzieję,że w Grecji mi minie,a jak nie to naprawdę zacznę się obawiać ,że coś ze mną nie tak.
Dobrze,że choć Wy Kochane dajecie czadu, nie poddawajcie się :*
Moja tapeta na lapku na uśmiech o każdej porze :

19 listopada 2013 , Komentarze (4)

Hey Kochane !

Sporo minęło odkąd pisałam, choć codziennie tu jestem i czytam na bieżąco :) U mnie w końcu coś zaczęło się dziać, studiuje zaocznie i mam sporo do roboty, bo wszystko muszę pozaliczać 1,5 miesiąca wcześniej, gdyż już 7 stycznia będę w Grecji, wczoraj dowiedziałam się ,że przyjęli mnie na poprzedzający studia 6- tygodniowy kurs greckiego, jejku tak się mega cieszę 
 Będę więc w Grecji pół roku, spełniam swoje marzenia, już nie mogę się doczekać !!!!!
Oczywiście na wyjazd miało być 61 kg hehe Poczucie humoru to ja mam, jak zejdę do 74, 75 to i tak będzie mega dobrze, co najśmieszniejsze wymiary mam zbliżone do tych z wagą 72 kg, a niektóre nawet mniejsze. Nie ma co się usprawiedliwiać, ale sporo huraganów przeszło przez moje życie od lipca, jeden właśnie wyjechał i podobno ma wrócić, nie wiem, czy to źle, czy dobrze, wszystko wyjdzie później, jak coś się ma zdarzyć to i tak się zdarzy. 
Jako kolekcjonerka wszystkiego co wydała Ewa Chodakowska oczywiście zakupiłam dziennik fitness i jak dotąd od 2 listopada mam 13 dni na 5, 3 na 3 i 2 dni niedopuszczalne,a aktywnych 15 na 18, więc to chyba niezły wynik. Mega pomaga mi w tym dzienniku to, że na koniec dnia wylewam swoje doświadczenia z danej doby i zasypiam spokojnie :)
Postanowiłam kończyć rzeczy, które zaczęłam, kiedyś wklejałam tutaj 30-dniowe wyzwanie z Ewą, podchodziłam do niego 2 razy i zawsze kończyło się przy najwyżej 7 dniu, teraz podeszłam po raz trzeci i chyba ostatni, z resztą same zobaczcie:
Powodzenia Kochane :* 

15 października 2013 , Komentarze (4)

Hey Kochane :)

13 października miałam ważenie i mierzenie i co ? spore rozczarowanie, bo mimo tego,że grzechów trochę było zasługiwałam na więcej niż 700 gramów straconych przez miesiąc:
Co z tego,że z bioder poszły 3cm, z talii 2, a z brzucha nawet 7 cm, jak moje okropnie wielkie nogi nawet nie drgnęły, fajnie,że obwody spadają, powiecie ,że waga nieważna, ale ja ważę 80 kg , to nie jest ani w 1% kobieca waga:( podłamałam się trochę, a może i trochę bardzo, tyle pracy tyle potu, Grecja za pasem,a ja jestem 80 kilogramowym wielorybem...
Poradźcie mi co zrobić żeby te cholerne kilogramy ruszyły, proszę :):*
Wczoraj bieganie-6,160 km w 43 minuty, dzisiaj przed śniadaniem 55 przysiadów,a po śniadaniu po raz pierwszy od wieków Killer, to była rzeźnia niewiniątek, ale jakoś wytrwałam, może to będzie mój złoty środek do ruszenia się kg.
Pracy jak nie było tak nie ma, jeden plus,że będą studia: dziennikarstwo zdrowia , stylu i urody, zaczynam 26 października, przynajmniej czymś się zajmę, choć co raz częściej załamuję ręce, czy ja chcę być dziennikarką, czy w ogóle mi się to uda, czy dobrze zrobiłam wybierając takie studia? Zawsze będzie coś nie tak, jestem młoda mogę jeszcze tyle zrobić, teraz celem jest Hellada, jak wrócę z Grecji może będę o krok do przodu z tym , co tak naprawdę chcę w życiu zrobić.
Mam złamane serce lub jak ktoś woli zmiażdżone, w końcu serce to mięsień ,a mięśnia nie da się złamać, doprowadziłam po 1,5 miesiąca do ważnej rozmowy z M., przeprosił mnie i powiedział,że nie chciał mi więcej mieszać w głowie, bo za miesiąc wyjeżdża i nie wie, czy wróci, a ja pragnę miłości. Tak durna ja zamiast dać mu w pysk powiedziałam,że jestem z tym pogodzona i chciałabym ten miesiąc spędzić jak najlepiej się da z Nim, zgodził się, wszystko pięknie ładnie, miałam łzy w oczach gdy czułam jego zapach, dotyk, bajka trwała krótko aż do niedzieli, umówił się ze mną ,a zamiast pięknie spędzonego czasu pomachał mi i napisał,że ma zły humor i nie chcę mnie nim zarażać, wyłam jak bóbr, czułam,że coś we mnie pękło, wypiłam litr wina, ale tego żalu i goryczy nie dało się niczym zalać, czuję się okropnie, ale zaciskam zęby i robię to co do mnie należy, przecież jakoś trzeba żyć....
Przepraszam za tę prywatę, mam nadzieję,że nie macie mi tego za złe :*