Pamiętnik odchudzania użytkownika:
megFree51

kobieta, 32 lat, Opole

168 cm, 82.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Odnaleźć swoje zagubione ,,ja" i 6 z przodu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 maja 2014 , Komentarze (12)

Cześć Kochane :)

Trochę mnie nie było tutaj, jak i diety jak i ćwiczeń. Moja Mama mnie odwiedziła i wyjechała w sobotę, więc gdyby nie grecki miałabym takie 10 dniowe wakacje, no ale niestety laba się skończyła:( 

Zostały mi jeszcze 2 eseje do napisania i 3 egzaminy, chyba się pójdę wieszać, zwłaszcza z jednym, którego nie wiem jak ugryźć, a muszę napisać go na dniach grr.....

W Grecji jest okropnie gorąco, 30 stopni plus ta wysoka wilgotność, przejdzie się chwile i jest się całym mokrym, no ale dzisiaj już ćwiczenia były:

5 Huraganów Tomka :)

Na wadze rano 86,1 kg, ale mam nadzieję,że szybko zejdzie z mojego ostatniego jedzenia w tawernach i picia, ojj niestety trochę alkoholu się przelało, no ale za miesiąc już będę w Polsce, więc jeśli coś jeszcze grzeszyć to tylko tutaj. Oczywiście ważne jest dla mnie zrzucenie trochę, no ale przez miesiąc cudów nie zdziałam,a coś przeżyć zawsze mogę, racjonalnie staram się do tego podejść :)

Idę popatrzeć co u Was, powodzenia :*


14 maja 2014 , Komentarze (7)

Witam Kochane !

Na parę dni przed @ kompletnie wariuję i non stop chcę mi się płakać, patrzeć na siebie nie mogę, sama na siebie zła jestem,że chodzę taka smutna, wręcz załamana, zwłaszcza,że przyjechała odwiedzić mnie Mama z koleżanką i takie są szczęśliwe, mieszkają kawałek dalej żeby mieć dostęp do plaży, chciałabym się tak cieszyć po prostu, a ja emocje potrafię wylewać tylko na kartkę,w pisanych słowach, bo tak to jestem skorupa, czy źle, czy dobrze się dzieję, nie znoszę tego...

Dzisiaj już było bardzo blisko od olania treningu i pójścia po czekoladę, przetrzymałam , zwyciężyłam to , zjadłam pomarańcze i wzięłam się za TURBO, tym razem bez przerwy, bez marudzenie ,że rezygnuję po którejś tam rundzie, w ostatniej nawet sama się napędzałam żeby to zrobić za każdym razem ileś powtórzeń więcej, dołożyłam jeszcze partie na wewnętrzną stronę ud i zostałam spełniona :) Tego było mi trzeba!

Też głupia jestem, trening zawsze pomaga, zwłaszcza taki zajazd, ale poużalać się nad sobą musiałam, ojj nie byłabym sobą, ale najważniejsze,że po byłam z siebie dumna :)

W końcu skończyłam to wyzwanie, tyle że w 2 dniach zamiast Skalpela było Turbo, ale chyba 5 Skalpeli pod rząd nie da się porównać z TURBO, więc uznaję za zaliczone i myślę nad kolejnym wyzwaniem :)


Plany na jutro :)?

Oby była dobra pogoda to basen, odwiedzenia Mamci i troszkę nauki.

Powodzenia Malutkie :*

12 maja 2014 , Komentarze (2)

Dzień dobry !

Ja już po porannym basenie, jak na początek 20 basenów , czyli 1km w 45 minut, jak na początek jest okay, stopniowo będę sobie dokładać. Basen jest na zewnątrz , więc to sama przyjemność :)

Wczoraj zasypiając prawie się rozryczałam, tak mnie to TURBO dobiło, ale powiedziałam nie, nie poddam się.

Przypomniałam sobie mój egzamin karate sprzed 2 lat, do którego ciężko się przygotowywałam, odmawianie imprez, trening trening trening, pełne skupienie, wystarczyło, że dostałam okres i nie zdałam, pierwszy raz publicznie się rozpłakałam, nigdy nie należałam do osób , które jak coś obleją płaczą, ale naprawdę mi zależało.Wielu ludzi zrezygnowałoby z dalszego treningu, trzymałam kimono 3 tygodnie w torbie, nie chodziłam na treningi, taka byłam zła ,że tyle z siebie dałam i nie wyszło.

Ale co zrobiłam wróciłam zawzięłam się jeszcze mocniej, trenowałam czasem i ranem i wieczorem, 4 miesiące jeszcze cięższej pracy, ale zdałam, byłam niemiłosiernie obita z ukruszoną kością, ledwo co chodziłam, ale płakałam tym razem ze szczęścia.

Przypomniało mi się o tym właśnie wczoraj, o tym jak silna potrafiłam być i szczęśliwa, pomyślałam,że jakby teraz przydarzyłaby mi się taka sytuacja pewnie bym zrezygnowała, ale właśnie ludzi , którym jest ciężko , a dają z siebie wszystko i jeszcze więcej podziwiamy. 

Tak też zrobię, pracowanie nad własną siłą i wytrzymałością trwa :)

11 maja 2014 , Komentarze (2)

Hey hey !

U mnie przez ostatnie 3 dni jest taka pogoda,że tylko leżeć na plaży i popijać drinki,a tu nie ma tak dobrze, plaża 2 godziny drogi autobusem i za piękna to ona nie jest, ale i tak było fajnie, dzisiaj tylko spacer, ale plecy mam już takie czarne,że niedługo spytają mnie się, czy coś sprzedaje...:D

Zrobiłam dziś pierwsze TURBO po bardzo długim czasie, to była katorga, chciałam jeszcze Skalpel potem, ale już po 5 rundzie TURBA zastanawiałam się, czy nie zwymiotuję, uhhh doły znowu bo kiedyś może nie było to nic, ale szło o wiele lepiej i byłam w stanie jeszcze co innego poćwiczyć ehhh...Ten demotywujący sukces sprzed lat...:(

Jutro z rana zamierzam iść na basen, wprowadzam więcej kardio, może coś ruszy :)

BUziaki :*

7 maja 2014 , Komentarze (2)

Kochane !

Mam nadzieję,że u Was lepiej niż u mnie. 

Już naprawdę nie wiem, co dzieję się z tą wagą stoi zaklęta z tym pierd***** 85kg, obojętnie czy pięknie ćwiczę, w miarę racjonalnie jem i potem walczę z sobą wieczorami,żeby nic nie wsiamać, czy jak nie ćwiczę i pozwolę sobie np. na czekoladę, jedno i to samo. Żeby było śmieszniej biorę centymetr i widać spadki, to kolejny cm w brzuchu, to w biodrach- super, cieszę się, ale ja chcę w końcu żeby i te cholerne kilogramy ruszyły! Kochane co zrobić? HELP

Pogoda w Grecji nie dopisuje, uhhh a miało być ciepło i miałam być murzynkiem, mam nadzieję,że na weekend się poprawi i pojadę na jakąś plażę, ale najpierw muszę napisać kolejny esej ahhhh grrr ahhh i w końcu gdzieś wyjść na jakąś imprezę, do pubu cokolwiek, bo się zasiedziałam jak stara babcia i źle mi z tym.

Moje Skalpelowe Wyzwanie w końcu dobiega końca, uhhhhhh:

Powodzenia Kochane :*

30 kwietnia 2014 , Komentarze (11)

Hey Kochane :)

Uhhh nareszcie trochę spokoju, jedne zajęcia potem obiad i popołudniowa drzemka ojj byłoby mi tego trzeba, inaczej bym nie poćwiczyła,a tak :

  1. Skalpel Wyzwanie Ewki
  2. Wewnętrzna strona ud
  3.  Power Training (Trening z Gwiazdami)

Policzyłam dzisiaj swoją kwietniową aktywność , nie byłabym sobą gdybym nie porównała jej z poprzednimi miesiącami, mianowicie:

styczeń- 7 dni aktywnych, luty- 5 dni aktywnych, marzec-13 dni aktywnych no kwiecień- 15 dni aktywnych, cel na maj : 20 ? :) No,a na pewno 17 :P

Oczywiście ćwicząc dzisiaj jak co dzień była chwila załamania, że taka długa droga,że nic się nie zmienia, że beznadziejnie, że ciężko,że po co na co i w ogóle ( pewnie znacie te rozmowy same ze sobą doskonale ), przełączając treningi wskoczyła mi kolejna z tapet na moim pulpicie, chyba nie muszę dodawać, że pomogła jak nie wiem , oto ona :

Obojętnie jak wolno robimy postępy , obojętnie jak małe zmiany widzimy nie przestawajmy, mówię to ja dziewczyna na Erasmusie, która zamiast iść na zakrapianą imprezę i wyżerkę w tawernie ćwiczyła i pisała projekt na zajęcia, ale nie żałuję, bo wiem,że za te 6 miesięcy, jeśli będę konsekwentna nie będzie mi żal żadnego straconego pijackiego wieczoru. Tego się trzymam :) Dziękuję za każde Wasze słowo otuchy i nieustające wsparcie, jestem z Wami :* Ściskam mocno !

29 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

Hey, hey !

Można by sobie pomyśleć tej to fajnie, jest w Grecji wakacje pełną parą- nic bardziej mylnego. 

Całe moje dotychczasowe życie usłane jest wyjątkami, jeśli wszyscy mają tak samo, ja zawsze mam na odwrót, nie opuściło mnie to szczęście również w Grecji. 

Do rzeczy większość ludzi nie chodzi na zajęcia, robi jeden projekt i może imprezować, zwiedzać, tańce, hulanki, swawola... no ale oczywiście ja mam więcej do roboty niż przed maturą, eseje, prezentacje, egzaminy bóg wie co jeszcze... Dokonać niemożliwego- schudnąć i wrócić do formy na Erasmusie, co moi znajomi oczywiście znoszą strasznie, ale mam to gdzieś bo ich za 2 miesiące i tak nie będę widzieć, a siebie w lustrze - codziennie.

Z jednej strony się cieszę , bo lubię mieć dużo do roboty i uczyć się nowych rzeczy, ale tych które mnie interesują ,a profesorek nie zgodził mi się na temat, mimo że taki istnieje, muszę od początku szukać , planować i pisać o dupie Maryny. 

Byłam wściekła , przeszłam 3 km chyba w 15 minut, ludzie odsuwali mi się z drogi ( co tu naprawdę wydaję się nieprawdopodobne). 

Po greckim kolacja i ćwiczenia, było mocno :

  • Huragany Tomasza cz.1,2,3,4
  • Skalpel 2 Ewki
  • ćwiczenia na wewnętrzną stronę ud z Ewą

Już ochłonęłam , jutro na szczęście tylko jedne zajęcia i prezentacja. A potem marsz do pisania i nauki greckiego, bo przez to wszystko najważniejsze idzie w odstawkę:( 

Dodam tylko,że chyba jeszcze nigdy nie było tak trudno z odchudzaniem, idzie jak krew z nosa, przy takiej wadze kilogramy powinny lecieć, ale lepiej wolno niż wcale. 

          Zaciskam zęby i po prostu walczę z każdą minutą, z dnia na dzień.

26 kwietnia 2014 , Komentarze (2)

Hey Malusińskie !

No i jestem w salonikowych progach, w moich skromnych 2 na 2, ale własnych( bynajmniej do czerwca). 

Powiem Wam,że jestem wykończona- wstawałam o 4.25, choć trudno to tak nazwać, bo nie zmrużyłam w nocy oka. Autokar do Wawy miałam o 5.40, droga strasznie się dłużyła, w końcu o 11.20 dojechałam, zanim dotarłam do kuzynki była 12.30, ledwo co trzymałam otwarte oczy zjadłam zupkę poszłam się zdrzemnąć, ale Jasiu jej synuś skończył niedawno roczek, więc miał gości, nici z mojego spania. Samolot oczywiście też miał opóźnienie, startowałam o 18.50, w Salonikach byłam 22.10 już greckiego czasu, zanim dotarłam na autobus i z autobusu pod górę do akademika była 23, potem okazało się ,że moja 24 godzinna piekarnia jest zamknięta, na szczęście kolega podzielił się ze mną bułką i parówkami, bo od 15 nic nie jadłam. 

Wzięłam gorący prysznic i melduję się Wam,że doleciałam cała i zdrowa :)

Dietowo dzisiaj nie było idealnie i wpadła beza żurawinowa z urodzin Jasia, ale jego tatuś dał mi mniejszą porcję. Jutro wiadomo Skalpel Wyzwanie, nie ma opierniczania :P

Tutaj jeden z moich ulubionych zawodników MMA ze swoim synkiem, powiem Wam,że nie przepadam i nigdy nie przepadałam za dziećmi, ale widząc jak moja kuzynka jest szczęśliwa mimo ,że wykończona całodobową opieką nad Jasiem zaczynam być w stanie to zrozumieć, choć takiego świra jak Ona to nigdy nie będę mieć, wiadomo nie wszystkie jesteśmy stworzone do bycia perfekcyjną mamą.

Dobrej nocki i pracujcie mocno :* ale jutro relaks, sweet Sunday !

25 kwietnia 2014 , Komentarze (16)

Hey, hey!

Jutro wylatuję, najpierw czeka mnie cały dzień w Warszawie,a późnym wieczorem już w Salonikach. 

Szybko minęły te 2 tygodnie w Polsce, myślę,że wykorzystałam je w 95% spotkania ze znajomymi, mecz, boisko, koncert, impreza i ćwiczenia, ćwiczenia i jeszcze raz ćwiczenia. Bardzo tęskniłam za domem, ale widząc znów te realia zastanawiam się dalej co z sobą zrobić, poczekam do czerwca,a potem zobaczymy, w końcu życie samo pisze scenariusze. Na razie trzeba wykorzystać na maxa czas w Grecji i wrócić piękniejsza, szczuplejsza i mega opalona, no i przyłożyć się do greckiego :)

Z racji,że jutro możliwości do ćwiczeń nie będę , zaliczyłam dzisiaj Skalpel 2 plus to 

cacko razy 2:

oraz to również dwukrotnie:

Ahhh i zapomniałabym o moim ukochanym serialu, mianowicie- Wikingowie, po prostu kocham , kocham, kocham. Już z tej niecierpliwości nawet na napisy nie czekam, uwielbiam to w jaki sposób przedstawili ich , wierzenia, historię, przekonania, jeeej jak ja bym chciała mieć takiego mężczyznę, no ale w dzisiejszych czasach to raczej sami bezjajowcy, którzy spędzają więcej czasu przed lustrem niż my razem wszystkie. Uhh może jednak się uda :)

Powodzenia Malutkie, ja już tylko pakowanie i odpoczynek :)

25 kwietnia 2014 , Komentarze (12)

Hey Kochane!

Dzięki Waszemu wsparciu, masie rad i ciepła staram się jak mogę, nie zawieść siebie jak i Was , dziękuję za to że jesteście i zawsze gdy tu wchodzę, coś się dzieję, czuję się potrzebna i wspierana !

Ale do rzeczy od wtorku zaliczone 2 treningi, na razie ćwiczę co 2 dzień , ale staram się porządnie, we wtorek Zumba( już niestety ostatnia przed wyjazdem, a wylatuję w sobotę) po niej dołożyłam Skalpel Wyzwanie

Wczoraj spotykałam się z koleżanką, na szczęście i swoją dumę w pizzerii zjadłam sałatkę i wypiłam tylko 2 piwa, wiem że nie powinno być i w ogóle, no ale był mecz i to dobry, poza tym radykalne zmiany u mnie zawsze kończą się tragedią, co zrzucę to zaprzepaszczę, na szczęście po piwku już nic nie jadłam. 

Dzisiaj trochę mi się pospało, ale zrobiłam sobie trening , który powinnam nazwać ,,zwalacz z nóg", najpierw 4 części huraganu Tomka Choińskiego,a potem Skalpel Wyzwanie, przez chwilę chciałam zrezygnować, bo już ledwo stałam na nogach, ale zacisnęłam zęby i stwierdziłam,że to już 20 dzień wyzwania ze skalpelem, więc dotrwałam do samiuśkiego końca. 

Potem jak zwykle moje ukochane boisko, ale bez piwka i przekąsek, kocham to miejsce, kocham moich piłkarzy i jak jestem w Grecji strasznie za tym tęsknię, ale z drugiej strony cieszę się,że znowu ich nie będę tyle widzieć, bo gdy widzę ich , to miejsce zaraz przypomina mi się M. i serce się łamie na pół, nie znoszę niewyjaśnionych spraw, a przede wszystkim niewiedzy.

Motywacja nie maleje, tylko cały czas muszę się pilnować, mam nadzieję ,że wejdzie mi to w nawyk :P 


Piękna 3-miesięczna metamorfoza: