Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 25 lat, kocham fotografię i zajmuję się nią na co dzień- studiując i pracując. Z wykształcenia jestem animatorem kultury o specjalności fotograficznej po 2 letnim studium, aktualnie w tym roku bronie się na studiach zaocznych na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu, gdzie studiuje Fotografię, ale również jestem na 2 roku Grafiki na Akademii Sztuki w Szczecinie- w moim rodzinnym mieście. W czasie wolnym kocham czytać książki przede wszystkim fantastykę, ale z tych mądrzejszych uwielbiam czytać o sztuce, czy filozofii ale tylko w obszarze sztuki:) Kocham kino, aczkolwiek przez to, że mój partner ma bardzo absorbujące dwie prace bardzo rzadko ostatnimi czasy chodzimy na nowości. Uwielbiam gry komputerowe- w wolnym czasie gram w Wiedźmina i World of Warcraft, co wydaje mi się do tej pory, bardzo rzadko spotykane u kobiet- szczególnie w wieku 25lat:P Od dziecka uwielbiam jeździć na rowerze, niestety przez bardzo nieregularny tryb studiowania oraz pracy szybciej poruszać się mi po mieście samochodem, co spowodowało, że rower poszedł w odstawkę. Ale planuję znowu na wiosnę wrócić i Szczecin objeżdżać rowerem:) Co nakłoniło mnie do odchudzania? Moje złe samopoczucie, rozmar 42!!!! oraz brak ruchu który poskutkował ogromnym lenistwem, brakiem energii oraz brakiem kondycji- wejście po schodach na 2 piętro na uczelnie już powoduje u mnie zadyszkę!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5563
Komentarzy: 31
Założony: 10 sierpnia 2012
Ostatni wpis: 17 marca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agiagniesia

kobieta, 32 lat, Szczecin

155 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

17 marca 2017 , Komentarze (3)

Jest naprawdę ciężko wrócić do wymarzonej sylwetki. W tym tygodniu chciałam wrócić na fitness, ale w ubiegłą niedzielę zrobiłam wieczorem skalpel E.Chodakowskiej i po prostu w trakcie ćwiczeń się rozpłakałam. Naprawdę nigdy jeszcze nie byłam w takim beznadziejnym stanie, żeby te ćwiczenia sprawiały mi taką trudność. Nie wiem jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu. ZERO KONDYCJI!!! Ta niedziela dała mi w kość, co poskutkowało codzienną jakąś aktywnością delikatną, ale zawsze. 

Jedynie co to mimo, że mam wiele chęci, to gdzieś ta mobilizacja cały czas gaśnie we mnie, cały czas powątpiewam w siebie i boje się strasznie momentu, gdy powiem, że nie chce mi się- znając siebie, znowu mogę zarzucić wszystko i zaprzepaścić to co staram się osiągnąć. Kiedy tak patrze na te wszystkie metamorfozy kobiet, zazdroszczę im  i bardzo pragnę stać się jedną z nich- oczywiście myślę wtedy, że gdyby nie to, że te 4 lata temu zaprzestałam nagle przez obronę na uczelni i inne rzeczy też bym miała może taką piękną sylwetkę. Bardzo tego pragnę, ale niestety gdzieś z tyłu głowy cały czas jest ten diabełek, który mówi nie uda Ci się, Jesteś słaba. 

Nie wiem czemu, czy to pogoda ( w Szczecinie pada i jest  szaro buro) czy co? Po prostu mam depresje taką niefajną. I nie potrafię się jakoś tak bardzo cieszyć nawet z tych 0,5kg mniej po tygodniu diety. Jest mi smutno i źle, do tego wszystkiego ostatnio przez nawał pracy na uczelni, oraz maratonu pracy mojego partnera, prawie się nie widujemy, co też w jakiś sposób bardzo negatywny na mnie wpływa i szukam pocieszenia w.... no właśnie w słodyczach zawsze tak się kończy- ale chwilowo się trzymam od tygodnia zjadłam tylko 2 kostki czekolady gorzkiej oraz 2 ciastka z lidla na bazie daktyli z orzechami pod nazwą "dobra kaloria". 

A wy jak sobie radzicie z taką "depresją" na diecie? 

Trzymajcie się i trzymajcie kciuki mocno by to moje myślenie się skończyło:(

6 marca 2017 , Komentarze (4)

Witajcie!:*

Początki podobno są najtrudniejsze. Niestety u mnie jest na odwrót wielka motywacja zawsze na początku. Masa pomysłów rozpoczynających ogromny projekt pod nazwą odchudzanie i zdrowe odżywianie. Następnie przychodzi zmęczenie materiału i koniec. Dziś jestem znowu na początku, ale jest on troszkę inny. Ostatnio zrobiłam wiele badań kardiologicznych, ginekologicznych i innych. Mam nadzieję, że dzięki temu, w końcu unormuje swoje hormony oraz nadciśnienie przez które miałam początkowo wiele nerwów i znowu zacznę wracać do wagi sprzed kilku lat nawet jak tu kiedyś byłam i ważyć będę poniżej 60kg!! Dzisiejsza waga pokazała pierwszy raz 70, co już jest naprawdę za dużo jak na mnie- mam niecałe 155 i 25lat skończone kilka dni temu. Mój mężczyzna nigdy nic nie mówi, ale doskonale wiem, że też chciałbym wróciła do wagi takiej jak mnie poznał- wtedy mnie non stop fotografował (jest fotografem), a teraz to już coraz rzadziej się odbywa:(

Tak więc proszę trzymajcie za mnie mocno kciuki- bardzo chętnie nawiąże jakieś kontakty z wami, aby wzajemnie się wspierać! 

Całuje

Agnieszka

3 grudnia 2012 , Komentarze (3)

Czuje się naprawdę super:) Widzę efekty już jest 1kg mniej!!! Mam nadzieję, że dalej to będzie leciało. Postanowienia z poprzedniego wpisu realizuje sumiennie. 
Jutro, znaczy dzisiaj idę na fitness na ABT+ Body Shape + aqua areobic. Zaczęłam chodzić na aqua ze względu na mamę, ale nigdy nie zaszkodzi więcej ruchu, szczególnie, że tryb życia mam siedzący głównie. 
Moje menu na dziś to:
śniadanie:
jajecznica z samych białek + kiwi
2 śniadanie:
chlebek chrupki (1 kromka) z twarożkiem i bazylią
obiad:
pierś z kurczaka + warzywa grillowane ewentualnie duszone
Kolacja/Przekąska:
kanapka z twarożkiem i dżemem brzoskwiniowym

Na Vitalii podają mi kolacje i przekąskę osobno, tylko że kolacja wychodzi mi o godzinie 22.30 mniej wiecej, a postanowiłam po 20/21 nic już nie jeść, tylko pić. Więc o ten jeden posiłek dziennie mniej jem, chyba, że jestem bardzo głodna. Jem wtedy jakiś serek homogenizowany, lub dwa plasterki po 0,5 / 5cm białego twarogu. 

Z piciem już coraz lepiej dziś wypiłam nawet te 1,5l wody:) plus dwa kubki herbaty białej:)


Taki bym chciała mieć brzuszek i nogi:) Może kiedyś dam radę:)

30 listopada 2012 , Komentarze (1)

Witajcie
Wiem, że to złudne efekty, bo wynikające z nagłej zmiany jedzenia, ale dziś weszłam na wagę i już było 59.6 z 60,4. Ale bardzo mnie to podbudowało, że coś się zmienia i może w końcu idzie w dobrą stronę. Mam nadzieję, że jednak tym razem moja motywacja jest na tyle duża, że sprostam i dotrwam do efektu który chcę osiągnąć. 
Dziś miałam iść na parapetówkę do brata, ale rezygnuje z niej ponieważ wiem, że jeszcze jedzenie typu pizza czy jakiś alkohol mnie skuszą i zaprzepaszczę znowu to co w jakiś sposób staram się uzyskać. Za jakieś 2 tygodnie z całą rodziną się do niego wybiorę jak już będzie mieć większą część mebli i będzie gdzie usiąść:P A zamiast tego idę na fitness- Abt i potem godzinka pump-u na wzmocnienie rączek:)
Dziś do jedzonka mam
na śniadanko:
jogurt naturalny(400g) z płatkami kukurydzianymi(10g)
na drugie śniadanko:
kanapczka z twarożkiem i pomidorkiem i bazylia
na lunch:
zupka pomarańczowa na zimno (300g)
na obiadokolacje:
gulasz z warzywami (400g)
na przekąskę:
serek homogenizowany- danio waniliowe 

w międzyczasie 1,5l wody i 2 jabłka

27 listopada 2012 , Komentarze (2)

Ojj dawnoo mnie tu nie było. Dziś weszłam na wagę i się przeraziłam! 60,4kg. To trzeba koniecznie zmienić. Nie wiem co się ze mną stało i gdzie się podziała moja motywacja. Ostatnio oprócz fitnessu nic dla siebie i swojej wagi nie robię. Dlatego od dziś wyznaczam cele:
- do wigilii planuje schudnąć przynajmniej 3kg
- stosować się skrupulatnie do diety z vitalii
- pić wodę 1,5l dziennie plus biała/czerwoną herbatę
- nie jeść słodyczy- zastąpić to marchewką słodką lub jabłkiem pokrojonym w kawałeczki
- przygotowywać sobie jedzenie do szkoły, gdy jestem w niej codziennie, a nie jadać w jakimś KFC
- nie jadać na mieście żadnych fast foodów. 
- dalej chodzić na fitness/aqua aerobic 4 razy w tygodniu po 2h/3h- pon, wt, czw, pt
- w dni które nie ćwiczę wychodzić na spacer/rower z psem przynajmniej 1h
- raz w tygodniu chodzić do mamy na zabiegi kosmetyczne
 i cele niedotyczące odchudzania:
- czytać w ciągu miesiąca przynajmniej jedną książkę
- na bieżąco uczyć się i wykonywać zadania na uczenie
- codziennie uczyć się 5 nowych słówek z angielskiego, oraz powtarzać pozostałe
- raz w tygodniu robić generalne porządki w domu przynajmniej jednego pokoju, aby zdążyć na święta
- być mniej drażliwą osobą tylko podchodzić do wszystkiego z uśmiechem. 

No takie chyba główne pkt. do zrealizowania, aby przyzwyczaić się przed nowym rokiem. By móc w nowy rok wejść już z nimi i zacząć go pomyślnie:) Szczególnie, że pewien chłopak, który mi się bardzo podoba przyjeżdża do mnie w styczniu:) i chce go zwalić na kolana:) Ehh co Ci  faceci z nami robią:P

31 sierpnia 2012 , Komentarze (2)

Witajcie
Nie wiem co się dzieje, ale cały ten tydzień od momentu przyjechania rodziców coś nie idzie mi odchudzanie. Za każdym razem jak proponuje im jakieś mało kaloryczne jedzenie się dziwnie na mnie patrzą i robimy co innego do jedzenia... To samo z moimi ćwiczeniami w poniedziałek wieczorem poszłam poćwiczyć, to mi gadali o tym, że za późno jest itd. Przez to mnie tak zniechęcili, że cały tydzień nic nie robię... Ale na szczęście waga stoi w miejscu, a nie idzie w górę. Muszę się wziąć jakoś w garść, bo inaczej nie osiągnę tego co chce. A pragnę do końca miesiąca czyli do pójścia na pierwsze zajęcia (28.09) przynajmniej zejść do mojej normalnej klasycznej wagi czyli 55kg.
Teraz w niedzielę wyjeżdżam do przyjaciółki do Danii i tam będę dużo chodziła- zwiedzała tak więc mam nadzieję, że jakoś to mnie zmotywuje. I po powrocie wracam chyba na siłownie/fitness. Chyba, że za mało kasy będę mieć... No, ale do tego czasu jeszcze mam 2tyg.
Dziś postaram się pojeździć na rowerze chyba, że zacznie padać, bo coś się chmurzy. Rodzice wyjeżdżają wieczorem to myślę, że wieczorkiem też poćwiczę z tym co vitalia mi zaproponowała. Jutro to samo:) Musze wziąć się w garść!!!


25 sierpnia 2012 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • dostosowanie rozklau dnia do diety
  • cwiczenia
  • motywacja ze chce byc piekna
  • nie podjadanie slodyczy

22 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

Dzisiejszy dzień znowu zaliczam do udanych:) Szczególnie, że rano stanęłam na wagę, mimo, że nie miałam do soboty i ujrzałam już 58,2kg:)) bardzo się cieszę ostatni raz tyle ważyłam miesiąc temu, a jak dojdę do 55, czyli mojej wagi z przed 3miesięcy będę w siódmym niebie:)

Po za tym, żeby jeszcze bardziej poprawić sobie humor, zamówiłam trochę książek w empiku i teraz tylko czekam, aż przyjdą i będę mogła wziąć się za czytanie:) Straszna mam ochotę kupić sobie takie buciki:
Są śliczne!!!! Ale kosztują, aż 185zł, a do tego nie ma rozmiaru 37:( Ehh, ale muszę pochodzić po sklepach za jakimś ładnymi, troszkę niższymi niż 12cm, bo rodzice na mnie krzyczą, że w takich prowadzę samochód.

Dzisiaj plan posiłków wyglądał następująco:
śniadanie 285g płatków kukurydzianych z mlekiem
drugie śniadanie kanapka z chudym twarogiem i dżemem brzoskwiniowym (domowym)
obiad duszone warzywa 250g
podwieczorek: jogurt z płatkami kukurydzianymi i dla urozmaicenia dodałam 3 winogrona, 5 malin, 1/3 banana i pół brzoskwini
kolacja: znowu płatki kukurydziane z mlekiem
trening zrealizowała ten co zaplanowała mi vitalia niestety nic dodatkowo, oprócz latania dziś po centrum handlowym za rzeczami spożywczymi.


21 sierpnia 2012 , Komentarze (4)

Od wczoraj wciągnęłam się w " seks w wielkim mieście" i katuje się oglądając po kilka odcinków dziennie ok.15:P Ale uwielbiam ten serial za otwartość słowa, za miłość tych kobiet do mężczyzn i butów. Jakbym widziała siebie za parę lat ja i moje buty. Ahh tak wiem to choroba i to się leczy:P Ale na każdy smutek zakupy butów, czy jakiś ciuszków jest wspaniały. Kiedyś taka nie byłam, to wszystko wina pewnego idioty:P dobrze, że On nie wie, że każdą swoją teraźniejsza wadę zwalam na niego hihi.

Ale wracając do diety. Jak na razie super się czuje, ale mimo że dieta ma 1100/1200kalorii ja się codziennie czuje obżarta przez te 5posiłków i hektolitry wypijanej wody. Wczoraj przez cały dzień wypiłam tylko pół litra, bo nie dałam rady już. Nie mogę patrzeć na picie. Ale dziś się znowu do 2litrów zmusiłam... Muszę do tego zmienić nastawienie, ale kompletnie nie wiem jak. Macie jakiś może pomysł?

Dziś na śniadanko miałam 2 kromki chlebka chrupkiego z serkiem i bazylią.
Na drugie śniadanko chlebek z serkiem i rzodkiewką, ale zjadłam zamiast chlebka sałatkę z serka rzodkiewki i kilku plasterków ogórka pokrojonych w kosteczkę.
Na obiad zupka kalafiorowa- wczorajsza.
Na podwieczorek jogurt z łyżką płatków kukurydzianych.
Na kolacje płatki żytnie z mlekiem miałam zjeść, ale niestety byłam w pracy, gdzie nie miałam płatków to zjadłam kanapkę z pomidorkiem.

Mimo, że dziś nie miałam treningu z vitali, to po powrocie z pracy rozpierała mnie energia i poszłam pobiegać na 25min po ogrodzie, a potem wskoczyłam do basenu.A to tak dla mobilizacji i chęci do ćwiczeń, mimo, że nie lubię madonny https://www.youtube.com/watch?v=EDwb9jOVRtU
 


A teraz takie banalne pytanie, czy jak widzicie spadające gwiazdy myślicie życzenia? 

20 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Kolejny słoneczny- upalny dzień. Aż się nie chce wychodzić z domu i cokolwiek robić. Ale dziś obudziłam się o 7 rano i pierwsze co rozpoczęłam dzień z Vitalia!
ŚNIADANIE- płatki z mlekiem, potem pojechałam do miasta pozałatwiać kilka spraw. Wróciłam akurat na drugie śniadanie o 11.30 i zrobiłam sobie koktajl bananowy 200ml zamiast koktajlu z ziarnami. Na obiad ugotowałam od razu na dwa dni zupkę kalafiorową, ale nie taką jak vitalia proponuje (mrożonka), a na świeżych warzywach z ogródka. Wyszła wyśmienita. Śmiać mi się chciało, że miałam jej zjeść 260g, a sam kwiatek kalafiora, który sobie nałożyłam ważył 300g. Ale z tego tylko 70g wzięłam plus kilka innych warzywek i trochę zupki:)
Na podwieczorek mam jogurt z płatkami kukurydzianymi 215g, natomiast na kolacje kanapkę a`la italien tj. chlebek chrupk, mozzarella, pomidorek posypane bazylia. Nie wiem, czy uda mi się to wszystko zjeść. Ostatnio już po obiedzie jestem tak najedzona, że nie daje rady jeść podwieczorku i kolacji. Wynika to pewnie z powodu pogody- nigdy nie chce się w trakcie upału jeść.
Zaraz zaczynam trening wyznaczony przez vitalie, wieczorkiem ide na rower z psem:) Jego też wypada trochę odchudzić:P