Pamiętnik odchudzania użytkownika:
jankaq

kobieta, 39 lat, Olsztyn

166 cm, 58.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 czerwca 2014 , Komentarze (8)

hej, 

podsumowuje maj ;-) 

przebiegnięte 72,41 km

na rowerze 51,62 km

chodzenie  28,69 km

spalone 8068 kcal ;-)

jak dla mnie super wynik... ;-)

a teraz smutne wieści. od piątku boli mnie lewa kostka. musiałam jakoś źle stanąć, w piątek wróciłam z biegania, wsiadam do windy i tak mnie zaczęło napieprzać. że nie wiedziałam co się dzieje. od razu w domku przyłożyłam lód, masowałam kostkę i myślałam że przestało. w sobotę jeszcze trochę bolało, ale nie biegałam. za to poszłam w niedziele najpierw na długi spacer po lesie z piesem a wieczorem poszłąm biegać, troche bolało, ale dało się biec. przebiegnięte 7,8km... wczoraj znów zrobiłam przerwę, ale znów mnie dziś ciągnie do biegania. troszkę mniej boli. kolega z pracy- biegacz, straszy mnie że powinnam przynajmniej ze dwa tygodnie odczekać. a kolano przestało boleć....

zobaczę jak dziś będę wieczorem czuła.

już po @. woda zeszła ze mnie, czuję się cudnie. dieta nawet oki. w weekend nic nie wpadło. kupiłam w końcu wagę, która wczoraj rano pokazała mi 61,9.jak dla mnie bomba, choć znów chcę wrócić do 5 z przodu.

w sobotę odwiedziłam mój ulubiony szmateks. zakupiłam dwa staniki do biegania i koszulkę-rewelacja. wieczorem wrzucę fotki!!!

wracam do robotki,

miłego dnia ;-)

30 maja 2014 , Komentarze (7)

hej wstałam dziś o 5.30, obudzona marudzeniem psa. Trochę polazilismy i juz miałam ochotę zeby rano wskoczyć w dres i pobiegać, ale te zimno mnie jakos odwróciło od tej myśli. Ale postanowiłam nie marnować poranka i zaliczyłam małe porządki w domu. Ogarnelam kuchnie, łazienkę, przygotowałem pranie i zrobiłam listę zakupów na popołudniowe zakupy. Zrobiłam sałatkę do pracy, cześć zjadłam na sniadnanko. Rozbudzona spacerem z psem i sprzątaniem spijam kawkę i szykuje sie do robotki. 

Niestety pogoda nas nie rozpieszcza. Wczoraj zbierało sie na deszcz, trochę mżało, wiało i jakos zdecydowałam ze odpuszczam bieganie. Może dzis wyskocze. W tym tygodniu na razie przebiegniete: we wtorek 11,50 a w środę 10,55 km. 

Za tydzień szykuje sie wesele naszych znajomych. Musze ogarnąć sprawę kiecki i garnituru M. Podróż na wschód Polski, 400km w dwie strony. Poza tym musze zastanowić sie co z psem, gdzie go na te dwa dni zostawić...

Dieta? Nawet oki, tylko jak teraz biegam, to kompletnie nie wim co kiedy jeść. Co po treningu co przed?musze poczytać jakieś mądre książki na ten temat...

W robocie tzw. Sezon. Wiec roboty od cholery. Ale juz niedługo. W polowe czerwca bedzie po wszystkim. Przynajmniej nie bedzie studentów, za to mnóstwo projektów do ogarnięcia:-) teraz miła wiadomość: za projekt nad którym czuwalam od lutego, szef postanowił mnie nagrodzić. Jest śliczna suma na umowie zlecenie:)))) 

Miłego dnia ;)

26 maja 2014 , Komentarze (3)

hej, znów nie pisałam trochę czasu. Tamten tydzień minął mi dość spokojnie, w piatek mieliśmy w pracy spotkanie i mńostwo rzeczy nowych, trochę wiecej roboty dojdzie, ale jakos damy radę... Dostałam swój własny projekt. Niestety mniej kasy niż wnioskowaliśmy, nie bardzo cieszę. Druga połowa toku, wiec bedzie bardzo pracowita. Trzeba bedzie spiąć dupke. W lipcu czeka mnie rowniez 2 - tygodniowy wyjazd. Trochę sie boje, bo sama pojadę na badania. Nie wiem co psem. Aaaa i mnóstwo jeszcze pytań. Ale ja lubię wyzwania :) weekend spędzony z M. :-) w piatek blogie lenistwo. Zamówiliśmy pizzę ale było tak gorąco wieczorem ze nie miałam siły jeść. Zjadłam małe dwa kawałki. Za to nadrobilam truskawkami od rodziców M. z ogródka :) przepyszne. Smak i zapach zupełny inny niż ze sklepu. Sobote (w moje urodzinki) mieliśmy zaplanowana na wyjazd z noclegiem nad jeziorem. Ale rano zmieniliśmy zdańie, po telefońie kuzyna M. Który nas zaprosił na jakiś festyn na wsi. Zespół disco polo, pieczony dzik, konkursy zabawy, ciasta, i mnóstwo piwa. Najpierw pojechaliśmy do dziadków M. Zrobiliśmy im zakupy. Posiedzielimy godzinie, potem poszliśmy na spacer z psem i juz mieliśmy zamiar jechać na ten festyn, jak zadzwonił kolega i zaprosił nas na grilla do siebie. Niedawno kupił dom pod Ol. Tam było super. Siedzieliśmy do 2 w nocy w nadziei, ze bedą spadać meteoryty, ale jakos sie nie doczekaliśmy. Niedziela spędzona na spacerach. I ok. 13 powrót do domu....a potem blogie nicnierobienie...

W zeszłym tygodniu biegałam w niedziele, wtorek, środę i czwartek. Łącznie 34,60 km. W czwartek zrobiłam 11 km. Byłam mega dumna, i nawet tempo fajne. Co do treńingow, to musze planować troszkę wcześniej, bo wracając o 22 zaczynam sie juz trochę stresowac. Duzo facetów łazi i zaczepia....dziś znów ńie pobiegłam, bo idziemy na spotkanie zakładowe...bieganie dopiero jutro :) juz nie moge sie doczekać.

Dieta...w weekend poszłam troszkę. No i wpadła niestety pizza, kiełbaski z grilla i dwa piwa. W tygodniu trzymam sie ńiezle a wręcz nie chce mi sie jeść z racji upałów...

Wracam do robótki. Miłego dnia:)

21 maja 2014 , Komentarze (8)

hej,

W końcu trochę czasu z rana wolnego, wstałam wcześniej i moge naskrobac pare słów. Głowa mi trochę pobolewa, ale już nie będę brać tablety... Może kawka pomoże...

Co u mnie? Zacznę od komunii. Pojechaliśmy z siostra w piątek wieczorem, na miejscu byłyśmy ok 22. Godzinka rozmowy z rodzicami przy herbacie i spać, bo przecież jutro ważny dzień i trzeba wstać wcześnie. Komuńia była u nas w salonie. Jedzenie zamawiane. Zaproszonych 21 gości, z czego 5 dzieciaków. Czyli przystępnie. Uroczystość bardzo piękna, na prawdę sie postarali. Mój bratanek wręczał kwiaty i dziękował swojej wychowawczyni, wiec tez miał swój stresik. Potem zdjęcia, grupowe, łączone, z rodzicami, bez, dziadkowie itp itd. A na 2 obiadek. Bardzo duży wybór mięs, surówke, wiec sobie pojadlam ale nie wariowalam i trzymałam umiar:-) spróbowałam ciasta. Ale było takie sobie. Obiad na spokojnie, duzo rozmów, śmiechu i wspomnień. A wieczorem wracałam do Ol. Przed samym Olsztynem złapała mnie burza. ale jakoś powolutku dojechałam. Niedziel za to spędzona już z M. na spokojnie, spacery, szmery bajery. Z domku dostałam duzo ciasta plus tort. Zeby nie kusiło spakowała mm, ze zawiózł i poczęstował w pracy a resztę zapakowalam do siebie do robotki. 

W niedziele poszłam biegać. Zrobiłam 8 km. Coraz większe dystansy pokonuje, ci mnie cieszy. W dalszym ciagu pobolewa mnie kolano przy bieganiu. Nie wiem co jest grane...jak wróciłam z biegania to M. przygotował kolacje. Zjadłam troszkę camemberta zapiekanego w piekarniku i szpinak na ciepło. Resztę zjadł M. aż mu sie uszy trzęsły.

Poniedziałek spędzony na szukaniu gwarancji od telefonu. Już całkiem nie wiem gdzie sie ona schowała, a dobrze by było gdyby sie znalazła...

wtorek rano za to wybrałam sie na poranne biegi. Miałam wstać wcześniej, gdzieś ok. 5 a wyszło jak zwykle. Przeleżała w łóżku do 5. 30 i pobiegłam, ale byłam zła na siebie, bo nie wzięłam czapki z daszkiem i ciagle musiałam poprawiać włosy, nie zaplanowałam sobie ponadto trasy i biegłam jak głupia czekając na zielone na kolejnych światłach. Po 5 km dałam sobie spokój, bo jakaś zdenerwowana byłam. Zdecydowałam zeowtorze te bieganie i wieczorem wybrałam sie znów. Zrobiłam 9,8 km. Troszku zabrakło do 10. A fajna pogoda i świeże powietrze  nakręcanie mńie do biegania!!! Było cudnie. W dalszym ciagu niestety boli mnie lewe kolano. Nie wiem co z tym zrobic....

Obiad z wczoraj:

Uwielbiam selera!!!!

Wiadomość z ostatniej chwili, właśnie dostałam zaproszenie na wieczór pańienski koleżanki- w ta sobotę... Cholera, a ja mam urodziny i chielcismy coś fajne pokombinować z M. Już w planach było obejście z plecakami takiego jeziora. A potem chcieliśmy nocować u rodziców M. Musze chyba iść...a wlasńie bo 6.czerwca wesele. Do tego czasu musze sie wylaszczyc.

Lecę do pracy.

Miłego dnia ;-)))

16 maja 2014 , Komentarze (8)

hej,

Wpis na szybko, bo czekam na siostrę i ruszamy w podróż na wschód :-) jutro Komunia mojego bratanka, wiec wypada być, choć w Olsztynie zaczęła sie kortowiada, trudno jakoś przeżyje. Może jutro wieczorem wrócę i jeszcze załapie sie na koncert sobotni. Zobaczymy ;-) 

Tydzień zleciał bardzo pracowicie. Złożyłam wczoraj kolejny projekt. Trzymajcie kciuki, bo w poniedziałek wyniki, a ze jest to mój własny, wiec kciuki sie przydadzą. 

W tym tygodniu testowałem rożne rzeczy. Trochę udzielałam sie kulinarne, jak najbardziej dietetyczne. I tak powstało: 

Ciasto z rabarbarem. Zdjęcia nie zrobiłam, bo zaprosilam kolegę z pracy i wszystko wszamal. A mi głupio było robić zdjęcie, jak siedział obok. Przepis wzięłam z: 

http://zjemto.blox.pl/2014/05/Szybkie-ciasto-z-rab...

 Bardzo szybko sie robi. I proste do wykonania. Ja zamiast maki pszennej użyłam pelnoziarnistej. I dałam mniej cukru.

Zrobiłam rowniez ciasteczka owsiane wg przepisu bogulli. http://vitalia.pl/index.php/mid/118/fid/1480/kalor...

Oraz nutelle z awokado wg tej samej autorki.

Były rownież orzeszki z cieciorki. Przepis od UlaSb. Pyszne, ale potem przeczytałam, ze miały być chrupiące, a u mnie nie były. Wiec chyba za krótko trzymałam w piekarniku.

A także mnóstwo sałatek, głownie z kasza jaglana, bo nagotowałam na cały tydzień.

Musze przyznać, ze nutella mi na początku nie posmakowała. Ale potem się do niej jakoś przekonałam. Trzeba sobie zdać sprawę, ze zamienniki, które stosujemy będąc na diecie nigdy nie będą smakowały jak orginaly. Trzeba po prostu zmienić podejście do tego typu dań. I tak np. Frytki z selera, marchewki czy z innego warzywa nigdy nie będą smakowały jak z ziemniaków. Bo nimi nie sa. Seler ma swój smak, który mi jak najbardziej odpowiada. Podobnie do nutelli.Nastawiłam się ze to będzie coś identycznego jak ta ze sklepu a tu guzik, bo okazała się mdła i bez smaku. 

I w tym tym tygodniu u mnie sukces. Sukces biegowych. Biegałam dwa razy po 7 km. Wczoraj wg endomondo: przeszłam, przejechałam rowerem oraz biegłam łącznie 21 km. Spalone 1237 kalorii.:-))) Szczęśliwa, ale pytanie do biegających. Jak się prawidłowo oddycha, bo momentami to sama ńie wiedziałem, kiedy i czym wdychać powietrze. A po drugie pod koniec miałam straszny ból kolana. Mam nadzieje ze to przejdzie i nie wystąpi więcej. Skąd takie bóle kolan i czym to domowym sposobem ratować? 

Uciekam się pakować. Miłego weekendu :-))

11 maja 2014 , Komentarze (14)

hej, 

Kończy sie dość leniwy weekend... W zasadzie, to prawie nic konkretnego nie zrobiłam. W piątek poszłam na parapetowke do kolegi z pracy... Wypiłam dwa piwka, ale strasznie opornie mi to szło... Imprezka udana nawet, jeszcze późnym wieczorem zachciało nam sie iść na spacer. Umówiliśmy sie ze pojedziemy na wspólny wypad za miasto rowerami. Znalazłam tez ciekawą stronkę z trasami w okolicach Olsztyna... Polecam, kto z Olsztyna bądź okolic.

http://www.roweryol.net

Sobota zaczęła się aktywnie, bo o 6 obudził mnie pies. A chciałam się wyspać...Poszłam na długi spacer, wyszło mi 3,47 km. Potem pojechałam rowerem na targ po warzywa. Oj nakupowalam, ze ciężko mi potem było wracać. A do koszyka rowerowego wpadło: botwinka, pomidory, ogórki, sałaty rożnego rodzaju, trochę truskawek, Mięta, rzodkiewki, szczypiorek, młode ziemniaczki... Kupowałam jak szalona. Zachaczylam tez o szmateks, a tam 50%, wiec szaleństwo. Mnóstwo ludzi. Znalazłam bluzę do biegania- Kalenji i dwie inne bluzy czarne na wieczorne wyjścia z piesiem będą w sam raz :-) zaplacilam 20 zł. A to cieszy, bo wszystko ładne i nie zniszczone. 

M. przyjechał dopiero w sobotę w poludnie. Do tego czasu zdążyłam już wrócić. Wstawić zupę botwinkę. Wyszła przepyszna. 

Od jakiegoś czasu codziennie mam straszna ochotę na frytki. Łażą za mną wszędzie ...

Aby nie skusić sie na te bardzo kaloryczne tradycyjne, zrobiłam przepyszne z marchewki. W połączeniu z sałatka a la grecka...niebo w gębie :-) polecam! 

Dziś z kolei na obiad frytki z selera, tez z sałatka grecka. 

Na zdjęcie załapaly sie tez młode ziemniaczki przygotowane dla M. 

Dziś tylko rano poszliśmy na spacer z psem, potem zrobiliśmy zakupy spożywcze i zaleglismy w domku, bo pogoda zmienna. Słońce przeplatały sie z deszczem...

A tymczasem ja wracam do delektowania sie jeszcze ostatnimi godzinkami weekendu z M. :-)))

Miłego wieczoru:-) 

7 maja 2014 , Komentarze (15)

hej, 

wyjazd majówkowy bardzo się udał. Byliśmy pod namiotami od czwartku do soboty wieczorem i było pięknie cieplutko, nie padało- normalnie cud malinka ;-) moja mama nie wierzyła żeśmy wybrali się pod namioty,jak na Suwalszczyźnie były przymrozki a prawie w całej Polsce padało, wiało i w ogóle do d..majówka. a tam, gdzie byliśmy bardzo słonecznie! 

troszkę w czwartek przy pakowaniu się pożarliśmy. U nas to normalnie, zawsze w takich sytuacjach musimy się na kimś wyrzyć hehhe. 

mamy takie miejsce z dala od ludzi. na jeziorze było tylko kilku wędkarzy a tak to wokół lasy i mnóstwo zwierząt, to co kocham.

wrzucam parę zdjęć z telefonu...

w końcu kupiłam sobie spodnie wojskowe, są świetne, lekkie i przewiewne.na takie wypady najlepsze.a do tego wytrzymałe. tutaj na hamaku z widokiem na jezioro.

nasz kochany psiak. w końcu się wybiegał i wyszalał!!!

Od poniedziałku mnóstwo pracy, choć dziś troszkę spokojniej, nie ma szefa, bo w delegacji, a więc kończę jeden projekt i zaczynam rozpisywać kolejny...posiedzę też nad nim w domku, bo lepiej mi się "tworzy" w zaciszu domowym i głową psinki na kolanach ;-)

jakiś czas temu zainstalowałam endomondo w tel. i wczoraj włączałam na każdym kroku, żeby zobaczyć ile mi tej aktywności w ciągu dnia wchodzi. zaskoczył mnie wieczorny wynik podsumowujący:

13,62 km!!! a w tym:

1,78 km - najpierw rano z psem

3,1 km - rowerem do pracy

3,1 km - powrót rowerem z pracy

2,93 km - spacer z psem po pracy

2,71 km - spacer z psem wieczorem 

na tym ostatnim spacerze ok godz. 20, próbowałam trochę z nim biegać, ale musiało to z boku śmiesznie wyglądać, bo pies biegał od lewej do prawej, przy tym strasznie mnie szarpał, wiec dałam sobie spokój, ale docelowo chcę go nauczyć, żeby biegał ze mną przy nodze. poza tym jak zobaczył jakiegoś psa to się strasznie wyrywał. bałam się że mi ucieknie...

także wynik jak dla mnie rewelacyjny, nie sądziłąm, że tyle sie kręcę z psem. także polecam posiadanie psa, bo bardzo motywuje do wychodzenia z domku, zawsze to jakiś ruch, no nie?

otulona chustą, siedzę w robotce, spijam dtuga kawę i ogarniam ogrom pracy...

miłego dnia ;-)

30 kwietnia 2014 , Komentarze (7)

heja wieczorową porą ;-)

czekam na M. aż do mnie dojedzie, pojechał jeszcze od razu po pracy do Gdańska, bo od siebie ma całkiem niedaleko, do Juli. tak, do tego sklepu oraz do Decathlonu Mój M. to miłośnik sprzętu turystycznego, piknikowego, militarnego...podobno są jakieś obniżki i pojechał zaopatrzyć się na nasz wyjazd jutrzejszy. Nie mieliśmy żadnych planów, nasi najbliżsi zonami pojechali do spa na te majowe dni, a jak się dowiedział ile zabulili za dwie noce z masażami i basenem, to się przeraziłam...wiec ja wolę mieć te pieniądze w kieszeni... i tradycyjnie wybieramy świeże powietrze. nie wiem kiedy nam się to znudzi, te biwakowanie pod gołym niebem, ale zawsze nas ciągnęło pod namiot w różnych porach roku...a może też z tej przyczyny że nie lubimy tam gdzie wszyscy...tłoku, ciepłych krajów i spa, gdzie ludzie leżą i nic nie robią ;-)

wczoraj dzień pełen wrażeń.od razu po pracy zapindalałam co sił do centrum, do urzędu skarbowego by jako porządna obywatelka zapłacić podatek. cała złotówka!!! dobrze że kolejek do kas nie było, za to cała chmara ludzi składało pity...

potem zahaczyłam o biedronę. zachciało mi się szpinaku surowego oraz fety. 

Skoczyłam również do pepco, po koszulkę za 9,99. Bardzo mi się spodobała, dzięki raz jeszcze OnceAgain ;-))

po drodze zahaczyłąm o nowy szmateks. a tam piękna żółta torebka lśniła w słońcu ;-))) już jest moja ;-) kosztowała 15 zł, jest z h&m, imitacja skóry, długi pasek, 

dziś w robotce cisza spokoj, wszyscy na urlopach.

do robotki wzięłam kasza jaglaną z groszkiem i marchewką i podgrzałam w mikrofali.

była również moja ukochana kawka ;-)

byłam sama, wiec o 14 zamknęłam biuro hehhe. 

idę jeszcze coś spakować i wypatrywać M.

udanej majówki ;-))

28 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

Hej, 

weekend minął szybko.

w piatek przyjechał M. i jakos nic nie robilismy ciekawego. on zmeczony, zamówilismy pizze i poszlismy spac. sobota z ato bardzo aktywnie, zakupy, bylismy na targu po warzywka. a wieczorem każde z nas poszło osobno do swoich znajomych. ja juz dawno plaowałam spotkanie z moja grupką ze studiów, a M. do naszych wspólnych znajomych na działkę/ niedziela spedzona u dziadków na wsi(pies się porządnie wybiegał)a my połaziliśmy po lesie wtuleni w siebie. wieczorem pworót do domu, nawet nie bylismy głodni, za to potwornie zmeczeni an cokolwiek. dziś M. ranow pojechał do pracy. Na szczęście ten tydzien pracy ma tylko 3 dni ;)) wiec spotkamy się już w środę. nie mamy niestety planów na majówkę. ja pojechałabym na jedna noc pod namiot, mamy tez zaproszenie na działkę do znajomych, a tak poza tym to trzeba coś zaplanować...

dziś po pracy muszę mnóstwo rzeczy zrobić, bo ,w domku bajzel jak sto diabłów...

miłego dnia :p

24 kwietnia 2014 , Komentarze (5)

hej, 

Juz poświąteczne, wróciłam we wtorek do pracy. W domku pojadlam samych dobroci, głownie mięsnych,... Były tez spacery, przejażdżki, wycieczki rowerowe, na prawdę bardzo aktywnie;))rodzinnie, czyli to co kocham....

W tym tygodniu Już nawet zdążyłam wpaść w wir pracy. Wygraliśmy kolejny projekt, wiec zajęłam się  umowami, załącznikami, kosztorysami i utonęłam w tym aż do dzisiaj, w miedzy czasie poprawiałam zalecenia końcowe szefa do poprzedniego projektu i mam nadzieje ze już ostatecznie będzie oki. 

Niestety przez ostatnie dni nic konkretnego nie jadłam. W lodowce pustki, przywiozłam trochę dobroci z domu, ale jakos apetytu znów na mięso nie miałam i wszystko wpakowałam do zamrażarki...od kilku dni łaziło za mną zielone, tak mi się chciało sałatki, surówki... Ale zmęczenie i brak czasu na większe zakupy wygrały... Dziś jednak wybrałam sie po moje kochane warzywka...:))) do siaty wpadł seler naciowy, sałata, pomidory, ogórki, czerwona cebula, papryka. Rzodkiewka i koperek. Wszystko w domu wrzuciłam do michy ;))) w końcu szczęśliwa i najeżona. Odpoczywam z filiżanka herbaty ....ogarniam wzrOkiem mieszkanie, może by jeszcze posprzątać ? :)))

Miłego wieczoru :)