Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Do tej pory byłam przede wszystkim matką i żoną, moje potrzeby były zawsze na końcu, bo na pierwszym miejscu od zawsze jest moja rodzina. Czy byłam szczęśliwa? Tak, do momentu, gdy zobaczyłam siebie w normalnym lustrze;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22967
Komentarzy: 333
Założony: 6 listopada 2012
Ostatni wpis: 14 lipca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
JAG6910

kobieta, 54 lat, Bełchatów

168 cm, 135.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 listopada 2012 , Skomentuj

Witajcie Kochane!!!

Jak jestem bezwględnie grzeczna (no w miarę), jeśli chodzi o dietę, tak nie umiem się opanować, przed ważeniem. Dziś wlazłam na wagę z rana i moja przyjaciółka waga pokazała mi dzisiaj 119,8 kg JUPIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tak cholernie się cieszę, że nie macie pojęcia

 

Przepis jest prosty, dieta i ćwiczenia, niestety ćwiczenia, a mnie w tym tygodniu leń trzymał jak diabli;)

Wczoraj się zaparłam i odbębniłam trening poniedziałkowy plus godzina rowerka, dziś zrobię środowy - mam nadzieję.

A to wszystko dzięki mojej przyjaciółce, która wczoraj napisała mi pięknego meila i pod wpływem jej słów grzecznie założyłam butki sportowe i gaz!!!!!

Jak ważne jest takie wsparcie - niesamowite

Z tego więc miejsca dziękuję Wam za słowa otuchy, a jak trzeba kopa w cztery litery - Wasza Vitalijka

21 listopada 2012 , Komentarze (4)

Witajcie Kochane:)))

Nie wytrzymałam i wlazłam dzis jednak na wagę, chciałam zobaczyć, czy aby nie przytyłam, bo tak jakoś dziwnie się czuję, nabuzowana jakaś.

Niby wynik niezły, bo 120,5, czyli 0,4 kg mniej niż w sobotę, ale czy dam radę pozbyć się tej cholernej dwójki do soboty???????

Wczoraj znow nie ćwiczyłam, wróciłam opuchnięta znieczuleniem od stomatologa i po prostu już nie dałam rady;) Ale dziś przepędzam lenia i prace domowe obowiżakowo (czytaj prasowanie) i koniecznie choć pół godzinki ćwiczeń, bez wykrętów, obiecuję i złożę raport jutro;)

Tak jak pisałyście, te ćwiczenia to zmora, ale bez nich ciało bedzie wyglądało wiecie jak? Więc lepiej się ratować:))))

Dietę trzymam, lekko ją modyfikuję, bo czasem nie ma czasu na takie pichcenie jak oni wskazują, ale idzie do przodu i bez większych kombinacji:)))

A teraz zabieram się prackowo, jeszcze tylko zajrzę, co piszecie w naszym wątku i już grzecznie pracuję:)))))))

Dzięki za słowa i wsparcia i oper... - należy się w tym tygodniu jak nic....

20 listopada 2012 , Komentarze (2)

Dziś dzień wariactw, normalnie dzień wariata. Wiem powtarzam się, ale wydarzyło się dziś tyle, że nawet nie umiem tego ogarnąć.
Dlaczego tylko z tymi ćwiczeniami mi tak nie idzie??
Muszę się zebrać do kupy i wreszcie wydać sobie męskie polecenie: ćwicz!!!!!!

A zapomniał bym, nie ważę się do soboty, tak postanowiłam. Czy wytrwam? Nie wiem, ale ostatnio rzucam sobie sporo wyzwań.

19 listopada 2012 , Komentarze (2)

Witajcie ;)

Nie piszę, bo nie mam kiedy, nie mam weny i nic ciekawego się nie dzieje. Trzymam dietę, staram się najbardziej jak umiem, ale z ćwiczeniami nadal jest krucho.
Jutro odbieram wyniki badań, mam nadzieję, że będą dobre, bo wiele od tego zależy.
Dziś też zaliczony gin, cytologia pobrana, wynik za 3 tyg., reszta ok, ucieszyłam się tak bardzo, że nie macie pojęcia
Muszę się publicznie przyznać, że nie byłam u gina ponad 10 lat i dziękuję Bogu, że mam tam jeszcze łaskę. Teraz to już przeszłość, obowiązkowo wizytka raz w roku, przecież trzeba, prawda???

Kopa poproszę na rozpęd, bo ćwiczenia stoją w kącie, no i mam nadzieję, że będzie jakiś spadek w sobotę, jakoś tak dziwnie się czuję, jak bym przewidywała, że będzie jednak ciężko ten kg zgubić ;)

14 listopada 2012 , Komentarze (6)

Witam:)

Wczoraj nie dałam rady napisać, w sumie ostatnio ciągle brakuje mi czasu,a to dlatego, że mój pan mąż w domu i niestety mnie czasu na wirtualne życie. Druga sprawa jest taka, że niecierpi, kiedy biorę laptopa do ręki, wczoraj wieczorem właśnie strasznie się obruszył, gdy chciałam tu zajrzeć, hmmmmmm, może myśli, że mam wirtualnego kochanka, hahahahaha. Żeby nie to, że czasem pisze się tu bardzo osobiste rzeczy, to bym mu pokazała, ale może lepiej niech żyje w nieświadomości. Czasem troszeczkę zazdrości przydaje się w związku.

Co do diety - trzymam się, choc nie jest łatwo, ale daję radę. Gorzej z ćwiczeniami, nie chce mi się zwyczajnie, wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.

Jakoś inaczej było, jak tak szybko ciemno się nie robiło.

Wczoraj na biczach bardzo źle się czułam, pierwszy raz w sumie, nie wiem, co się dzieje?

W piątek idę na badania, zrobię wyniki, bo dawno nie robiłam, a jednak trochę zleciałami te diety mogły narobić zamieszania.

No i milowy krok, zapisałam się do gina i idę w poniedziałek rano :)

Oj wzięłam się za siebie, nareszcie........

MAM NADZIEJĘ, ŻE TAK BĘDZIE DO KOŃCA!!!!!!

 

12 listopada 2012 , Komentarze (4)

Witajcie Kochane!

Dziś nie mogłam wytrzymać i choć trwają cudowne dni z @, to weszłam rano na czczo na wagę i ta moja przyjaciółka pokazała 120,6 kg

Normalnie nie mogłam uwierzyć, nie wiem, czy to sugestia, czy działa i co?

Przecież na diecie dopiero jestem od soboty Vitaliowej, czyżbym miała zawyżony wynik poprzednio przez zbliżające się cudowne dni,a teraz schodzi woda i taki wynik???

Niezależnie od wszystkiego cieszę się niezmiernie i od razu inaczej zaczynam dzień

10 listopada 2012 , Komentarze (7)

Dziś sobota i odpaliłam właśnie nowe siły w walce z tym, z czym nie mogłam sobie poradzić latami. Gdyby ktoś kiedyś powiedział, że mam tyle siły, to nie uwierzyła bym, bo i przeżycia ubiegłego roku i chociażby walka z moim zapasem tłuszczu, gromadzonym latami poprzez choroby, złe nawyki żywieniowe, efekty jojo niezliczonych a krótkotrwałych diet, w tym diet cud, które miały w dwa tygodnie zrobić z Ciebie laskę, lepiej nie przypominać tych czasów.

A więc dziś  - START!!!!!!!!!!!

Pierwsza dziś czynność po porannej toalecie, ważenie - no i całe 100 gr mniej niż wczoraj, czyli magiczne 121,9, jak to cieszy, że chociaż 100 gr , ale mniej, mam nadzieję,że za dwa tygodnie pożegnam ten przedział dziesiętny, ostatnio pożegnałam 3 i przywitałam 2 w czerwcu chyba, więc czekam z niecierpliwością, jak na miejscu 2 pojawi się jedynka.
Pośmiejecie się, ale nauczyłam się pokory podczas tej nierównej walki i cieszę się jak wariatka z malutkich sukcesików

A teraz zmykam, proza życia

Sobota - dzień gospodarczy, a więc pranie, sprzątanie, gotowanie, a jeszcze muszę jechać kupić tą ławeczkę do ćwiczeń i przemeblować pokój robiąc sobie mini siłownię, bo niestety za dużo zajęć, żeby zaglądać do profesjonalnej siłowni.
Już chodzę dwa razy w tygodniu na bicze szkodzkie i 2-3 razy na endomasaże, no ale lata zaniedbań trzeba teraz zniwelować jak się nie chce nosić fartuszka ze skóry, albo dać zarobić chirurgom plastycznym

Wieczór mam dziś zaplanowany wstępnie, ale może się uda zajrzeć do Waszych pamiętników. Ciekawa jestem co tam u Was?
A teraz zmykam......... do później....

9 listopada 2012 , Komentarze (3)

No to pora wziąć byka za rogi :)

Dieta dotarła, lista zakupów zrobiona i od jutra szabelka w dłoń i walczymy

9 listopada 2012 , Komentarze (2)

Od dawna już uwielbiam piątki 

Nie ma to jak koniec tygodnia, weekend za pasem, uwolnić się wreszcie od tego biurka, gdzie człowiek przyspawany na kilka godzin dziennie ;)

Dziś rozpoczęty ważeniem, gdyż zgodnie z podjętym wcześniej zobowiązaniem musiało nastąpić i odnotowany malutki sukcesik -0,4 kg, hura!!!!!!!

Moje szczęście gdzieś poleciało, więc nie mam z kim świętować, ale jutro już może będzie i przytuli do serducha :)))))

I z nowym zastrzykiem energii, dietą Vitalii, którą jutro zaczynam zmierzam powoli do mojego starego/nowego JA!!!!!!!!!

Pozdrawiam Was wszystkich i mam nadzieję, że u Was równie pozytywnie kończy się ten tydzień

8 listopada 2012 , Komentarze (3)

Czekam z utęsknieniem na sobotę, bo też tak naprawdę, to prawdziwy start mojego odchudzania, póki co kombinuję sama, nawet nie jest najgorzej, choć wczoraj sobie pofolgowałam ze słodkim (taka mała wpadka), stąd też to dzisiejsze ważenie;)

Ale już postanowiłam, że ważenie tylko w soboty, jak każe guru, bo po co się na dodatkowy stres narażać?

Poza tym, to znajduję sobie stale i wciąż nowe motywacje do tego, żeby odnieść sukces, właśnie od wczoraj mam jakby nową, zobaczymy, co z tego wyjdzie?

0,6 kg za mną - hahaha, co to jest? Ale od czegoś trzeba zacząć, malutkimi kroczkami do celu.........

Ciekawe, co u Was? Pozaglądam do Was wieczorkiem, bo mojego szczęścia nie ma, a teraz w pracy tylko chwila czasu wygospodarowana na wpis do pamiętnika.

Pozdrówki