Hej Dziewczyny jak w tytule kolejny tydzień za mną . Syn wrócił w poprzedni piątek z trasy chory goniło go na dwie strony . Myślę zatruł się jakimś ścierwem z przydrożnej knajpy . W niedzielę wrócił do żywych . W poniedziałek miałam urodziny i imieniny składały mi dzieci życzenia buziaki , z poniedziałku na wtorek cała noc rzygała starsza córka od wtorku po południu ścięło mnie ,ze środy na czwartek młodsza córka a w piatęk dołączył mąż. I tak to łańcuszek szczęścia pod postacią grypy jelitowej przeczołgał cały dom, oszczędziło tylko psa . Jeśli o mnie chodzi to z tego przykrego doświadczenia ucieszył mnie widok nie tylko upragnionych 95 kg na wadze ,ale było nawet 93 kg. Niestety wróciło do 94 z groszem ,a ze wczoraj były 18 urodziny córki skubnęłam troszkę sałatki i kotleta wypiłam kieliszek szampana to dziś jest 95,4 kg . Nie ma tragedii od dziś znowu jestem grzeczna na zupinkach choć w lodówce kotlety sałatki i inne cuda. Tort i ciasto jakoś mnie nie pociągały to już sukces. Teraz do świąt już większych uroczystości nie ma to trzeba ścisnąć poślady i grzecznie zupkować . Do usłyszenia za tydzień życzę sukcesów na każdej płaszczyźnie. Buziaki