Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam 27 lat i od roku jestem mężatką. Od jakiegoś czasu z mężem zaczęliśmy rozmawiać o dziecku. Niestety przed zajściem w ciążę powinnam troszkę spaść z wagi, a chęć posiadania dzidzi narasta z dnia na dzień, więc motywację raczej mam silną. Wiem o tym, że po ciąży znów będę musiała walczyć, ale taki chyba już mój los - wieczna walka z wagą!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26267
Komentarzy: 845
Założony: 6 listopada 2012
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mylunia

kobieta, 39 lat, Warszawa

180 cm, 125.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2012 , Komentarze (3)

Witam dziewczynki!!!
W końcu nastąpił ten moment, kiedy wróciłam do domu (wczoraj po południu) po kilku dniach maratonu w pracy. Wczoraj nic nie pisałam, bo poszłam od razu po powrocie spać. Tak jak pisałam wcześniej niestety przez te dni trochę sobie odpuściłam dietę i obawiałam się powrotu zrzuconych kilogramów.
Dziś ważyłam się i okazało się, że nie wróciły!!!  
Nie ma spadku wagi, ale też nic nie przybyło, dlatego jestem bardzo, bardzo happy!!!
Może humor trochę mi powróci, bo już przestawałam w siebie wierzyć....
Dziś będę grzeczna - od nowa się nakręcam na dietę!!!
Wieczorem napiszę jak mi poszło i poczytam sobie co u Was!!!
Miłego dnia słoneczka!!!

18 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Dziewczyny jestem strasznie zdołowana!!!
Ja cały czas się zajadam!!!
Mój dzień trwa bardzo długo, a to niestety sprawia, że mam bardzo dużo czasu na jedzenie!!!
Jestem okropna!!!
Podejrzewam, ze jak zważę się w czwartek, to waga nie tylko zmaleje, nawet nie będzie taka jak była, tylko wzrośnie!!!
Pewnie już wróciłam, do tego od czego zaczynałam, albo i lepiej!!!
Fatalnie mi z tym!!! Z tym, że nie mam na nic czasu też!!! Że mąż sam w domu siedzi, że się objadam, że nie ćwiczę, że nie mam czasu zobaczyć co u Was!!!
Przysięgam, że nadrobię lekturę Waszych pamiętników!!! Mam nadzieję, że u Was lepiej!!!

Z innej beczki:
Przeczytałam dziś straszny artykuł!!! Jak nie szkoda Wam czasu na takie brednie, to poniżej link:

http://facet.wp.pl/kat,1034181,title,Jestes-z-gruba-To-przez-stres,wid,15189024,wiadomosc.html?ticaid=1fb98



Ja się załamałam, że ludzie o takich poglądach piszą w artykuły na tak opiniotwórczych portalach!!! Coś strasznego!!! Same oceńcie.

Całuję i  życzę wytrwałości!!!
 

17 grudnia 2012 , Komentarze (4)

Na ten tydzień moje postanowienie miało być następujące:
Przed  Świętami jak najlepiej trzymać dietę!!!

Nie ważyłam się już od zeszłego wtorku, a najbliższe ważenie ustalam sobie na najbliższy czwartek. Do tej pory będzie to niemożliwe, ponieważ od dziś zostaję w pracy na noce i wracam do domu w środę po południu. Ponieważ ważę się rano z "pustym brzuszkiem" to zrobię to w czwartek. Mam nadzieję, że nie zobaczę 130 tylko np. 129. Bardzo bym tak chciała, ale przekonamy się czy mi to wyjdzie. W pracy nocuję w jednym pokoju z koleżanką, która ma zwyczaj bardzo późnego jedzenia kolacji- około 23 i w  dodatku pali, co też mi nie koniecznie pasuje. Ostatnie dwie noce dzielnie się trzymałam i szłam do łóżka z ogromnym burczeniem w żołądku. Niestety trzeciej nocy poległam i zjadłam na noc loda!!! Tak mi się go chciało, że nie moglam się opanować. Teraz przede mną dwie noce z nią i sama sie obawiam swojej reakcji.
Niestety już w ciągu dnia nie popisałam się  i najadłam na całego. Teraz właśnie czuję się jak balon i niestety nic nie wyszło z moich postanowień
Zauważyłam, że im bardziej chcę, żeby dzień był udany pod względem diety to wychodzi na odwrót. Może za dużo myślę o zakazach i nakazach, że w końcu nic mi nie wychodzi i opycham się. Dziś jest bardzo źle!!!
Humor zły, praca źle, żarcie złe!!!
Może jutro wyjdzie!!!



16 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Cześć kochane!!!
Dawno mnie tu nie było, ale nie zapomniałam i postaram się w skrócie napisać co się u mnie działo.
Wczoraj wróciłam do domu po maratonie w pracy. po szybkiej regeneracji musiałam się przygotować na 50 urodziny mojego wujka (czyli impreza=żarcie).
Dziś byliśmy u moich rodziców i wiadomo, że też za bardzo dietetycznie nie było.
Jeśli chodzi o czwartek i piątek to z jedzeniem nie było tak źle, ale niestety grzeszki się pojawiały. Nieduże, ale zawsze. Ćwiczeń jako takich nie było, ale całe dnie spędzałam na nogach i miałam bardzo dużo chodzenia, więc ruchu mi nie brakowało. Spodziewałam się, że dzięki temu troszkę waga mi spadnie, ale niestety nie miałam jeszcze okazji się zważyć. Teraz po weekendzie nie bardzo chcę, więc odczekam kilka dni.
Z pracą niestety wcale nie będzie kolorowo. Niestety na kilka dni znów muszę wyjechać i wrócę dopiero po południu w środę. Mężuś na razie nie protestuje, ale jak tak dłużej będzie, to nie wiem czy się nie zbuntuje. Szkoda mi jest go zostawiać, i ja też wcale nie jestem wesoła, jak jestem sama w pokoju w pracy. Przestaje mi się to podobać, a niestety nie zapowiada się, żeby coś się poprawiło, a wręcz odwrotnie - spodziewam się, że będzie nawet gorzej. Prawdopodobnie odejdzie od nas jedna z koleżanek z pracy. Już teraz mamy straszny nawał obowiązków, a jak jeszcze ona odejdzie to się chyba załamie. Niby jest straszne bezrobocie, a tak ciężko natrafić na odpowiednią osobę!!!
No dobra - koniec użalania!!!
 Teraz lecę na zwiady, żeby pooglądać sobie wasze wpisy!!!
Mam nadzieję, że u Was ostatnie dni były lepsze!!!
Pozdrawiam Was serdecznie!!!



12 grudnia 2012 , Komentarze (6)

Hej dziewczynki!!!
Jednak znalazłam chwilę, ale piszę krótko i zwięźle. Wasze sukcesy poczytam sobie w domu w niedzielę. Dziś tylko biegusiem...

Moje jedzonko:
6:00 kubuś - 150 kcal
7:30 tiger - 115 kcal
10:00 jajecznica z pomidorem + jedna kromeczka chleba - 400 kcal
14:30 schab duszony z cebulką i pieczarką + szpinak - 400 kcal???
17:00 baton musli - 150 kcal
19:00 tiger - 115 kcal
Razem : ok. 1330 kcal



Jestem od 4:30 na nogach, a w pracy od 6:00 i siedziałam może łącznie z godzinkę w ciągu dnia. Teraz też jestem jeszcze w pracy i zaraz muszę lecieć dalej pracować. Jeszcze godzinka i spać ( w pracy mam pokój) bo jutra dzień jeszcze dłuższy. Myślę, ze te wszystkie kalorie spaliłam już ze trzy razy. Nogi mam jak kołki z drewna i weszły mi  już dawno w d....
Oby do soboty!!!


Całuję



11 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Cześć koleżanki!!!
Dziś bardzo szybko, bo noc dla nie bardzo krótka, a jeszcze muszę nacieszyć się mężem  bo zobaczymy się dopiero w sobotę około południa. Do tego czasu niestety melduję się w pracy i do Was też będę zaglądać tylko w pracy w wolnej chwili, o ile taka w ogóle nastąpi!!!

Dzisiejsza dietka:
10:00 musli z mlekiem
14:30 gotowany plaster schabu z warzywami w wody
16:00 wafelek (fuck!!!)
18:30 kanapka z palucha wieloziarnistego z pasztetem i ogórkiem kwaszonym
21:00 pół jabłka

Do tego duuuużo czerwonej herbaty (4 lub 5 kubków takich jumbo) i do tego 6 butelek 0,5l wody bez gazu. Bardzo dużo , ale w pracy u mnie jest bardzo gorąco i chce się dużo pić, ale to dobrze!!! Dzisiejszą dietkę (oprócz tego wafelka, ktory mi nawet nie bardzo smakował) uważam za całkiem udaną. Oby tak dalej!!!
Papierosowo też bardzo dobrze - ciągot zupełny brak!!!

Caluję
Trzymajcie się cieplutko!!!

10 grudnia 2012 , Komentarze (6)

Miało być jutro, ale jest jeszcze dziś!!!


Niezła jestem!!!
 Jak zaczęłam to nie mogłam skończyć!!!
 Orbi wciąga !!!


Myślałam, że tyle nie zrobię po pracy i 8 godzinach na nogach!!! Poza tym prawie biegiem do pociągu, potem biegiem do metra i w drodze powrotnej biegiem do metra, potem biegiem do pociągu i biegiem do domu!!! To też jest ruch prawda???
Całkiem dobrze jak na poniedziałek!!!

 Dieta OK, ćwiczenia OK, grzeszków nie było więc zaczęłam bosko!!!
 Pragnę, żebym cały tydzień była taka wytrwała!!! Proszę, proszę, proszę!!!

10 grudnia 2012 , Komentarze (4)

Wpis co prawda już dziś był, ale nie pisałam mojego jedzonka, bo sama nie wiedziałam co mi wyjdzie.

Wyszło tak:

10:00 musli z mlekiem
14:30 3 naleśniki z pieczarkami i surówką z białej kapusty i marchewki
18:00 bułeczka piwna + 1/4 pomidora + łyżeczka pasty z jajka + plaser sera żółtego
21:00 koktajl bananowo - maślankowy

Jeszcze tylko trochę pojeżdżę na Orbim. Nie wiem ile wytrzymam???
Właśnie wróciłam z pracy więc trochę jestem zmęczona...
Jutro napiszę co mi z tego wyszło

10 grudnia 2012 , Komentarze (9)



Cześć dziewczynki!!!
Zaczynamy nowy tydzień odchudzania!!!

Na początek...



Znowu trzeba było wstawać do pracy!!!

Rano wstałam z pustym brzuszkiem i obudziło mnie ssanie. Lubię jak jestem rano taka "pusta". Wbrew pozorom lubię jak mój brzuszek jest nienajedzony - jakoś lepiej się czuję jak nie jestem przejedzona.
Korzystając z tego faktu postanowiłam się zważyć, pomimo, że ważyłam się w sobotę (wtedy waga pokazała 131,1 kg).
Dziś pokazała 130,5 kg!!!
To już 3,5 kg mniej!!!

Boże może niedługo zobaczę 2 zamiast 3 po środku!!!
Jak ja uwielbiam ten stan jak waga spada - choć odrobinę!!!
Mam dużo motywacji, a to dobry objaw jak na poniedziałek
Na pewno nie zmarnuję tego tygodnia - z ostatnim było nieciekawie a jednak spadło więc jak się przyłożę to może być tylko lepiej!!!
Mam nadzieję, że Wy startujecie z podobnym nastawieniem???

P.S.Byłam na zakupach w aptece i przy okazji wpadło mi w ręce opakowanie CLA z zieloną herbatą i L-karnityną.
Skusiłam się... Ciekawe czy to coś mi da??? Brała to któraś z Was???

  Buziaczki

9 grudnia 2012 , Komentarze (10)

Jestem z siebie dumna!!!
Wcale nie myślałam, że uda mi się tyle przejechać. Miałam tylko dwie krótkie przerwy: jedna, żeby pójść do kuchni po wodę, druga na toaletę.
Moje ego urosło!!!