Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kachagrubacha.wroclaw

kobieta, 42 lat, Wrocław

163 cm, 73.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: wylaszczenie !!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 maja 2013 , Komentarze (12)

probuje zlapac okazje last minute, tanio i cieplo bo mi slonca trzeba :)  oczywiscie trafily mi sie dwie baaaardzo tanie okazje  i oczywiscie siedze juz od czterech godzin i sie nie moge zdecydowac; Hiszpania czy Tunezja oto jest pytanie...  luby oczywiscie dal noge do pracy , w przelocie rzucajac - ufam ci cokolwiek wybierzesz...  fuuuu :(

4 maja 2013 , Komentarze (5)

bol w pleckach sie wyjasnil - to jajniki daja znac o swym niezadowoleniu z nowej pigulki, zawroty glowy - od bolu szyi, bol szyi - cos tam naciagniete no i do tego dochodzi bezsennosc... ogolnie jestem wykonczona, a  jeszcze do pracy trzeba.... ide kupic szufle , chyba sie juz zaczne zakopywac czy cos... starosc nie radosc...


                       

3 maja 2013 , Komentarze (8)

to chyba jakas zlosliwosc losu albo cos...  nie daje rady cwiczyc, no nie i juz... gdy chodze do pracy to jestem wykonczona i nie ma opcji zeby jeszcze kikutami machac... a jak mam  wolne i plany na bieganie czy cos to dupa, prosze bardzo wczoraj zawroty glowy , dzisiaj mnie w plecach zlamalo, laze jak staruszka zlamana w pol... starosc nie radosc... no i co ja mam zrobic...

przegladnelam tez lodowke... ladna czysta i pusta... od tygodni moje danie dnia to ryz na szybko + warzywo jakies w poludnie i dwie kanapki z beleczym na sniadanie i hektolitry kawy ... normalny czlowiek na tej diecie by wazyl 40 kilo, a ja mam nadwage... chyba zaczne zlizywac farbe ze scian, bo juz nie wiem o jesc , zeby schusc... :(


...  i kurde obrazki tez mi sie nie laduja ... co za dzien...

2 maja 2013 , Komentarze (4)

oficjalnie jestem glodna ...

1 maja 2013 , Komentarze (11)

Trace juz nadzieje w jakiekolwiek pozytywne cechy ludzkie. Serio, co z tymi ludzmi ? Naprawde tak ciezko byc czasem odrobine lepszym i myslec nie tylko o sobie i swoich czterech literach ?

1. Mialam przyjaciolke. Mialam, bo teraz to juz tylko kolezanka i to na dystans. Kolezanke znalam wieki i zawsze wydawalo mi sie, ze moge na nia liczyc ale sie przeliczylam. Kolezanka jechala na urlop, dwa tygodnie. Poprosila, zebym zajela sie pieskiem. Piesek ma na imie Rambo i jest agresywnym pitbulem, ale czego sie nie robi dla przyjaciol. Kolezanka zostawila mi dlugie wytyczne: spacer 3 razy dziennie, specjalna karma itd... oczywiscie karma skonczyla sie juz drugiego dnia i musialam targac 10 kilowy wor psiego zarcia przez miasto, nie mowiac juz o tym, ze placilam z wlasnej kieszeni o kolezanka nie zostawila kasy. Trzy razy dziennie lecialam wiec na spacer z agresywnym pieseczkiem, ktorego hobby to proby odgryzienia mi reki albo nogi i sprzatalam syf ktory robil w domu (stres bycia samemu), kolezanka zadzwonila po paru dniach i stwerdzila, ze w sumie zeby sie piesek nie stresowal - powinnam spac u nich. Tylko mam nie wlaczac ogrzewania ani wody bo to kosztuje no i wyprac po sobie posciel ...  taaak marzenie mojego zycia - spac w cudzym, zimnym domu, bez pradu i wody i z psem morderca za sciana... nie sadze...
No coz, przetrwalam, nie uslyszalam nawet -dziekuje, ale nic ...pare miesiecy pozniej musialam isc na operacje. Balam sie, strasznie sie balam, pragnelam wsparcia, ot tak zeby ktos mi powiedzial- bedzie dobrze, nie boj ... Wyfejsbukowalam do kolezanki wiadomosc o sytuacji i strachu. Nic. Napisalam smsa, zeby wpadla bo chce pogadac. Pewnie byla zajeta. Zadzwonilam - powzdychala i odpowiedziala, wiesz ludzie maja swoje zycie, nie wszytko kreci sie wokol ciebie. Tydzien pozniej znowu zadzwonila z prosba o opieke nad psem. Odmowilam. Pies poszedl do psiego hotelu na tydzien.
Osoba ta juz nie jest przyjaciolka. Podobno zachowalam sie egoistycznie i wogolnie ja olalam jak byla w potrzebie i ogolnie zepsulam jej urlop bo sie martwila o psa. Przynajmniej tak powtarza znajomym.

2. Sasiadka pracuje za granica. Na dwa etaty. Ma w polsce siostre i szwagra, ktorzy maja troje dzieci. Zadne z nich nie pracuje. Bo po co, czekaja na pieniadze z zagranicy. Sasiadka wazy cos kolo 48 kilo, wyglada jak smierc na marach. Dzieli pokoj z innymi ludzmi, ale to nie wazne bo pracuje tyle, ze do siebie chodzi tylko spac. Zyje na najtanszym zarciu. Jej siostra w polsce za glowne zajecie uwaza siedzenie w oknie i palenie fajek. Tydzien przed przyjazdem siostry slychac jak trenuje najmlodsze dzieci w mowieniu - ciocia daj funta. Mowilam o tym sasiadce, ona odpowiedziala; wiem, ale nie moge patrzec, jak te dzieciaki takie brudne laza i glodne, w koncu to rodzina. I oddaje 3/4 wyplaty. Kiedys miala chlopaka, ale odszedl. Chcial zalozyc rodzine i nie zgadzal sie wysylac ciezko zarobionej kasy do darmozjadow. Rozstali sie.

3. Tydzien temu napisal do mnie kolega z podstawowki. Odnalazl mnie gdzies na nk. Probowal flirtowac, raz, dwa, trzy razy. Nie wyszlo mu bo wiem, ze ma zone (ktora znam - oczym on nie wie) i dzieci, no i szczerze mowiac niezbyt go lubie. Wytoczyl ciezsze dziala, chcial sie spotkac, stwierdzil, ze w szkole kochal sie we mnie... ... ja odpowiadalam raczej zbywajac go, mam przeciez kogos, ale powiedzialam, ze jak sie chce spotkac to niech wezmie zone a ja chlopaka i sobie popiknikujemy... na co zdziwiony odpowiedzial - o to ty jestes w polsce? ja myslalem, ze siedzisz za granica. Bo wiesz ja szukam pracy, najlepiej Anglia albo Niemcy, ale jak tu jestes, no to niewazne juz... i tak sie skonczylo flirtowanie.

Tak sie zastanawiam, co z tymi ludzmi... Czasem mam ochote kupic mlotek i po prostu walic ludzi po tyh wrednych, pustych lbach... echhh...


27 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Mam fiksacje na punkcie mojego pana menadzera, mam... uderzam sie w piersi i przyznaje sie bez bicia. Moj pan menadzer ma wszyyyystko na swoim miejscu, co dzieki temu, ze jest kulturysta jasno widac pomimo ubrania , a do tego odkad spadlo mi z ciala 5 kilogramow zauwazyl, ze nie jestem juz samcem :D i stal sie niezwykle czarujacy wzgledem mnie :)
Jako, ze pracuje z kilkoma kobietkami jasne jest , ze komentarze o naszym pieknym wspolpracowniku pojawiaja sie czesto i sa... hmmm wiadomo jakie. Pytam sie jednak, czemu innym uchodzi to na sucho a ja zawsze wpadam w klopoty... no czemu ?
Wczoraj zaliczylam potrojna wpadke; najpierw babeczki gaworzyly o tym jak nowe spodnie od garnituru pieknie opinaja posladki (i nie tylko) rzeczonego pana, oczywiscie gdy ja sie wychylilam, z komentarzem pt. potargalabym gatki by sprawdzic czy nie wypchane skarpetkami - pan zerknal akurat na mnie i oczywiscie nie trzeba byc Sherlockiem by domyslic sie po czerwonym rumiencu, ze uslyszal wszystko... nastepnie, na przerwie musialam pobiec do domu, zlapal mnie oczywiscie deszcz... postanowilam wysuszyc sie toalecie, a jako ze kolezanka czekala na zewnatrz, po osuszeniu wylecialam z toalety rozpalona, zziajana i sapiac wydyszalam - nie masz pojecia jaka bylam mokra... kolezanka oczywiscie nie poczekala, czekal za to nasz piekny pan...poczochral sobie wlosy, porumienil sie i poszedl...
potem oczywiscie wlazl do naszej pracowniczej kantyny, gdy wystawialam moje nowo wycwiczone po 200 przysiadach posladki do wgladu kolezance, z haslem - tymi cudami moge teraz lupac orzechy...
Boje sie, ze w koncu mnie wywala, za molestowanie czy cos...

Serio, nie ide dzisiaj do pracy, cos wymysle ale nie pojde... nie nie nie !!!

25 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Odkąd pamiętam wciskano mnie na silę w tą kobiecość , babcia szyła sukieneczki różowe i koronkowe, falbanki, motylki, fiszbinki, wstążeczki, spódniczki, spineczki, loczki ... ech... my little pony, domki dla lalek i inne barbie. A ja niczym pół metrowy napoleon w tych sukieneczkach planowałam bitwy i najazdy, byłam przywódcą podwórkowego gangu, który trwał w regularnej wojnie z innym podwórkiem. Marzylo mi sie być  piratem ; napadać  na inne statki i palić, rabować, gwałcić  :D, porywać ludzi dla okupu a trzodę - na gulasz ... byłam kudłatym piratem z klapką na oku i papugą na ramieniu. Uwzględniałam nawet dość szeroko możliwość posiadania haka, albo drewnianej nogi... Nigdy nie lubiłam bawić  się w dom. Pamietam, jak kiedyś dostałam ataku paniki gdy babcia wcisneła mnie w sukienkę lekko za ciasną w szyi. Wydawało mi się, że sie duszę. Nie chciałam umrzeć  w różowej sukience i białych skarpetkach z kokardką. Miałam być pogrzebana w odmętach oceanu ze swoim okrętem i budzacą  postrach załogą...

Potem mój chłopak z liceum. Miał  na imię M. ale nazywałam go Alek. Dlaczego ? Bo zwykł mówić ; kocham cię, ale ...Wszystko we mnie bylo zawsze "ale". Byłam zawsze za mało kobieca. Wyrzucał moje ukochane wygodne ciuchy a w zamian kupował mi spódniczki ze skosu, bluzeczki jedwabne, mokasyny na obcasie kolor sraczkowaty nude, gumeczki do włosow, notatniki w serca, różyczki plastikowe, misie patysie, ciasteczka, bransoletki przyjaźni, skrzeczace maskotki. Zabierał mnie do kina na Titanica mimo, że nie chciałam a potem miał żal, że zasypiam i chrapię. Smsy dwadziescia razy dziennie - love love love, dziewczyny zazdrosciły mi tego, a ja dostawałam ataków wsciekłości za każdym razem gdy wciskał mi laurki w skrzynkę. Nazywał mnie pupulkiem, koteczkiem, misiaczkiem, cycuszkiem, a mnie trafiał jasny szlag. Obciełam włosy bez jego pozwolenia, obraził sie na mnie, nie odzywał sie przez dwa tygodnie. Na walentynki zabrał mnie na Romea i Julie ... i płakał, a ja miałam ochote wydziubac sobie oczy widelcem byle tylko na to nie patrzeć. Wyjasniłam, że w sztuce Julia ma czternascie lat, to zmieniło mnie w nieczułą krowe bez wyczucia. Narzekał,  że sie spotyka z facetem a nie z normalną dziewczyną. Podobno śmiałam sie za głośno, moje dowcipy były zbyt  świnskie, za mało sie rumieniłam, za dużo gadałam, nie byłam wystarczajaco niesmiała i zawstydzona , i wogóle miałam wypisane na czole,  że bedą ze mną kłopoty... Słyszalam ciagle; nie umiesz sie malowac, ta koleżanka to ma takie obcasy, a ta inna to ma sukienke... marzył sobie ten M. o eterycznej blondynce omdlewajacej w jego ramionach, a dostał cygankę ... dusił mnie jak ta babcina sukienka w dzieciństwie. Pytał co sobie wymarzyłam na urodziny, powiedziałam mu komplet ksiażek, dostałam... białe kozaczki ze szpicem na kilometr, najmodniejsze wtedy. Tego chciał on - kobiecości, wrażliwej dziewczyny, dyskotek, cekinow, białych misiów, pazłotka, pamietników na kluczyk, jedzenia sobie z dziubków i serc malowanych mazakiem na  ławce. Próbowal mi wmówić oziębłość uczuciową i podejrzewał nawet autyzm - " no nie potrafisz sie otworzyć emocjonalnie, po prostu ".Wyjaśniłam mu wiec dość jasno, w którym miejscu ciała moje emocje sa wyjatkowo otwarte. Stwierdził, że damy sie w taki sposób nie wyrażają. Rozstałam sie z nim. Kozaczki chciałam oddac do sklepu, nie przyjeli. W drodze z miasta mój gniew rósł i rósł. Wrócilam ze sklepu, spakowałam sie... zabrałam tylko swoje ksiażki. Kozaczki przybiłam mu gwoździami do biurka. Skoro tak jest przywiazany do kobiecości, to niech ją sobie ma na stałe....

Coś sie we mnie złamało, męczyłam sie długo, aż  poznałam nową sasiadkę, która była psychologiem.. .nasze rozmowy sasiedzkie zmieniły sie w mini terapię. Powiedziałam jej,  że tego nie czuje, no bo gdzie ta kobiecość... i to niedobrze. Ona spytala- czemu ? Czemu niedobrze ? Czy źle mi samej ze sobą? Jeżeli nie to w czym problem?

No własnie ... w czym? Nie musze byc delikatną ksieżniczką na płatku róży by być  kobieta. Moge głosno mówic facetowi czego chce, kiedy i jak. Nie bede udawać oburzonej cnoty, gdy pan z rusztowania zagwiżdze na mnie na ulicy. Nie jestem damą. Nie płaczę, nie histeryzuję, nie podpuszczam, wale prosto z mostu, nie gram w kobiece gierki. Lubie malowac  ściany i przybijac gwoździe. Mam prawo mieć  dupe ze stali. Nie muszę siedziec na motocyklu z tyłu i trwożnie przytulać  sie do kierowcy. Mogę go prowadzić  ... Gdzieś tam w kosmosie muszą być  ci faceci, którzy lubią porzadnie połobuzować  i z którymi można dokonywać  abordażu, zatapiać okręty, palić , rabować , grabić  złoto, a czasem sobie po prostu posiedzieć  i pomilczeć ...


17 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

... jak w tytule, stres mnie zzera totalnie, ogolnie zyje na kanapkach z maslem i herbacie, dieta cud - zoladek mi sie przewraca caly czas z tych nerwow... wszystko wyglada jak cholerna parodia taniego romansu... wyglada na to, ze za kilka miesiecy moj ex bedzie pracowal z moim obecnym lubym... ex tak sobie postanowil zmienic prace... jestem tak masakrycznie tym wszystkim zmeczona... jak dotrwam  do czerwca bez ataku serca to bedzie cud... zmienilam adres, prace i znajomych, mam nowe zycie, chce miec swiety spokoj bez niego...co on kurde knuje tym razem... 

                          
 ...ide sie upic na smutno z Tomem, Tom jest dobry na wszystko  ehh...

                            






16 kwietnia 2013 , Komentarze (10)

jakim cudem dzisiejsze wyjscie ze znajomymi zmienilo sie w spotkanie grupowe z Toba moj drogi ex... tego nie wiem, wiem jedno - nie chce tego, nie potrzebne mi to, nie chce tych twoich miekkich spojrzen, nie zerkaj na mnie, nie badz mily i uroczy, nie usmiechaj sie do mnie tym smutnym i zmeczonym usmiechem, ktory znam i wiem az za dobrze co oznacza ...wiem ze ci ciezko... wiem ze ona nie jest dla ciebie dobra, ze zauroczenie minelo i zostalo prozaiczne zycie ...nie burcz na nia, wybrales i nie zawrocisz tego chocbys chcial, teraz ona lezy i pachnie a ty musisz zarobic na te jej waciki... wiem wiem, dobrze pamietasz jaki mielismy ubaw razem, zawsze lapalismy swoje mysli w pol zdania... czy ona potrafi poprawic twoj nastroj tak jak ja ?  czy jeszcze potrafisz sie zloscic jak kiedys ? doprowadzalam cie do szalu jednym slowem, zlosciles sie do tego stopnia, ze musiales sie smiac i wszystko przechodzilo... bylo ci za dobrze, miales za duzo, glupi chciwy dzieciaku i chciales jeszcze wiecej ... a teraz siedzisz tu i zalujesz, ona na tobie wisi a ty nie zwracasz na nia uwagi, usmiechasz sie do mnie tym swoim specjalnym usmiechem, zerkasz w ten swoj niesmialy sposob, ktory pamietam z naszych poczatkow i wiem, ze znowu o mnie myslisz... i nie mow mi ze jestes z nia juz tylko przez dziecko...nie chce sluchac o jej nastrojach, fochach, o tym ze wydala juz wszystkie twoje oszczednosci, ze nie ma poczucia humoru i nie da sie z nia isc nawet do kina...wiesz, ja kogos mam... myslisz ze zostawilabym go dla ciebie... hmmm... raczej nie... znasz mnie, mam wynaturzone poczucie  honoru... wiem...zepsulismy wszystko

kiedys byles tym miekkim punktem w moim  ciele, mniej wiecej tutaj - gdzies pomiedzy prawym plucem a zoladkiem, nie wiem dokladnie co tam bylo, ale pamietam ze cos milego - jakies elipsoidalne zakrzywienie czasoprzestrzeni czy cos,  nie jestem pewna... wiem ze to bylo miekkie i lekkie, ruchliwe i mile w dotyku, troche jak wiewiorka... ukradles mi to i juz nic nie ma, zostala pusta przestrzen i  przewiewa mnie wiatr...

po tym wszystkim musze sie przespac ... tak z tydzien albo dwa... moze trzy...

... no coz,  jak to powiedzial Cezary ; Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz, co... I bym teraz, kurwa, nie miał ręki.

5 kwietnia 2013 , Komentarze (13)

Wczoraj luby moj mial nieformalne spotkanie zawodowe z pewnym przedstawicielem pewnej zagranicznej firmy, szczegoly sa w sumie niewazne, wazne ze wybralismy sie w miejsce publiczne. Stolik mielismy w miejscu spotkan studentow i mlodziezy, aby zalapac atmosfere luzna i relaksacyjno-studencka wlasnie. Niestety dla mnie dokladnie na przeciwko usiadly dwie dziouchy. Jedna idealnie wyfiokowana; kok blond szpile jak szczudla, waga okolo 45 kg w ciuchach, sztuczne rzesy, dziubek. Druga; dziecko-hipster, bluza oversize- galaxy, okulary zerowki w ciemnych ramkach, getry, na ombrych wlosach czapka- plemnik ( jak widze te czapki, to jakos zawsze przypomina mi sie pan Jozef - palacz i tzw. ciec w naszej podstawowce; uroda typowo kryminalna, czapka plemnik i wypalony pecik w kaciku ust ).
U obu wiek niepewny bo pod masywna iloscia makijazu moglo byc wszystko pomiedzy 16-36, typowe szafiarki masturbujace sie swoimi zdjeciami z instagrama. Podejrzewam jednak, ze wiek jednak szczeniacki. Rozpoznac to mozna bylo po zachowaniu I wygladzie; usteczka odete, wzrok zmeczony zyciem, raczki oklapniete, co jakis czas z piersi wyrywa sie bolesne westchnienie typu; nikt mnie nie rozumie, a jestem taka godna podziwu, moj stajl nie ma sobie rownych ,itd... oczywiscie zachowanie chamskie; jestem ksiezniczka, nie znam slowa przepraszam czy dziekuje, co z tego ze cie nadepnelam - to twoja wina, bo stoisz na mojej drodze.

Moj luby cos tam klapal w swym idealnym angielskim a ja jak zwykle rozgladalam sie na boki i usmiechalam do ludzi. Od tak, bo wiosna i zeby rozsiac pozytwne wibracje. Poczulam jednak na sobie czyjs wzrok- to byly szafiarki. Zastrzyglam uchem. Dziewczyny siedzialy jakies piec metrow w lini prostej ode mnie i bezczelnie sie wgapialy.Usmiechnelam sie, bo nastroj mam wiosenny i pozytywny. Reakcji zwrotnej nie bylo.

Plemnikowa czapka ; Glosni ci angole, mysla ze sa u siebie, zero kultury...

Koczek (kiwajac glowa w moja strone):- Ty, co ona sie tak cieszy? Ty ja znasz ?

Plemnikowa: - nieeeee ... pewnie jakas pipka z Erazmusa, przyjezdzaja takie fladry I mysla, ze sa niewiadomo co, bo z Angliii ...

Koczek: - pewnie tam jej nikt nie chcial, to przyjechala tu i mysli, ze zlapie chlopa.

Plemnikowa: Ten facet z nia to chyba tez angol...

Koczek: - E, gruby jest i wyglada na takiego wymemlanego.

Plemnikowa: - Pewnie ma kasy jak lodu... ci z kasa nie dbaja o wyglad i ciuchy. Wychodzi taki obdartus, w brudnej koszulce a potem sie okazuje, ze to milioner.

-Serio ...- Koczek zaczal poprawiac makeup i zerkac na mego nieswiadomego sytuacji lubego - nie jest taki zly w sumie. Od bolu ujdzie.

-Ty ale ta baba sie patrzy na ciebie- zwrocila jej uwage Plemnikowa.

Koczek: -Niech patrzy, moze sie nauczy stylu. Popatrz, przeciez to wogole jaks szmaciara. I jaki makeup beznadziejny. I spodnica jak jakas hipiska, OMG totalnie nie trendy.

Plemnikowa (lekko sploszona): - Moze nie gadaj tak glosno, bo tu sie niesie...

Koczek: - Co ty, to przeciez nic nie kuma, siedzi sie cieszy, nawet jej sie jezyka nauczyc nie chcialo pewnie...

Plemnikowa: No patrz teraz cieszy sie do nas, serio ona nie rozumie co sie gada, no to nie polka. Polki to jednak inaczej wygladaja, szczuple sa i zadbane. A ta patrz jaka gruba jest.

Koczek: ..i pewnie brudna, ja slyszalam ze angielki to brudaski,

W tym momencie modelki zaczely mnie ogladac bezczelnie i chamsko. Gapily sie prosto w twarz. Zmierzyly mnie, zwazyly mnie, nie przeszlam do nastepnego etapu tap madl.

Koczek- skoro facet ma kase, bo jak angol to na pewno, to juz moglby sobie znalezc cos lepszego, kogos z lepszym gustem (tu nastapilo ciche ogladanie wlasnych outfitow) i wogole zgrabniejszego (w tym momencie pojawia sie podwojny karpik).

Luby tymczasem dyskutowal nadal, bez reakcji na nagly wysyp ryb. Dzieki bogu, a raczej duzej ilosci nietrzezwej mlodziezy zaklocajacej dialog luby zaproponowal zmiane lokalu i wynieslismy sie stamtad. Ulzylo mi. I do dzisiaj nie rozumiem, co zrobilam zle. Czy to moja hinduska spodnica, nadwaga czy kiepski makeup spowodowaly takie agresywne komentarze, czy to poprostu nowy styl zachowania polskich dziewczyn; hejterski, agresywny, nienawistny.

-Wszystko ok, zapytal mnie wczoraj luby, wygladasz na smutna ?

-Nie, odpowiedzialam, tylko tak mi cholernie wstyd. Nie , nie za siebie...