Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pracuję nad sobą... znów. Tym razem z większa motywacją. Chciałabym wygrać z moją otyłością. ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32047
Komentarzy: 910
Założony: 4 grudnia 2012
Ostatni wpis: 25 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rayen

kobieta, 32 lat, Gdańsk

167 cm, 75.90 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do początku lipca (urlop) 75kg lub mniej :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 lutego 2016 , Komentarze (15)

Dziś nietypowy wpis, bo bez kalendarzyka z odliczaniem dni Wielkiego Postu :)

Jako że nie mam tego laptopa co trzeba, nie mogłam przygotować grafiki. Ale nie bójcie się - trzymam postanowienie :) Dzień 20 - zaliczony! 

Spadek? Jest! -0,9 kg w tym tygodniu, co daje w sumie -6,6 kg w ciągu całej diety (41 dni). Uwierzcie mi, że nie było łatwo. Kosztowało mnie to masę wyrzeczeń - zero słodkości, dosładzania, fast foodów, dań nieprzygotowanych przeze mnie, albo przy mnie... Czy żałuję? Ani trochę. Czy tęsknię za takim jedzeniem jak dawniej? Hmmm... odrobinę. Czasami. 
W niedzielę, kiedy z rodzicami na giełdzie mieliśmy coś zjeść i wybór padł na grilla... odmówiłam sobie wszystkiego. Bo wiedziałam, że mi nie wolno. Kiełbasa - tłusta. Szaszłyk - z boczkiem i mięsem nie do końca wiadomo z czego... po prostu muszę wiedzieć co jem! Podobnie było z tortem imieninowym taty. Widziałam jaki jest piękny, moje oczy wręcz błagały bym spróbowała kawałeczek, ale rozum bardzo szybko doszedł do głosu.  "Postanowiłaś nie jeść słodyczy w Poście w intencji babci. Nie odpuszczaj!" Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo to postanowienie mi pomaga. Widzę coś słodkiego i myślę "to dla Ciebie babciu" po czym bez mrugnięcia okiem, odchodzę. 
Nie wiem czy tak mia to działać w wierze Chrześcijańskiej, ale wiem że nikomu to nie zaszkodzi. :) 

Co do moich ćwiczeń - zero skakankowej pogody, ale zamiast tego miałam dużo ruchu spacerowego :) W sobotę umęczyłam się intelektualnie - musiałam oddać 2 kolejne zaliczenia, by móc przenieść się do nowej szkoły, a do tego terminowo rozliczyłam się z kuzynem, któremu przygotowałam szablon allegro. ;) Za zarobioną u niego kaskę, nie poszłam kupić słodkości, jedzonka czy jakiś głupotek. Postanowiłam że zamiast tego zainwestuję w pomysły od Was! :) 
I tak w mojej lodówce zagościł napój migdałowy (rossmann) - całkiem smaczny. Na zimno jako dodatek do musli i suszonych bananów, wypadł nawet lepiej niż zwykłe szare mleko :) Dorwałam również ekologiczną cieciorkę i mam zamiar w tym tygodniu ją wypróbować. Kolejny krok - pulsometr/pulsomierz... standardowo nie wiem które określenie na to urządzenie jest właściwe ;) 
Do tego zakup świeżego imbiru (zapas już się skończył) i dorwałam w końcu chili pieprz cayene. Mój zbiór przypraw-naturalnych spalaczy, powiększył się :) Polecam! Herbata z imbirem, kawa z cynamonem, sos z dodatkiem chili - wcześniej nie pomyślałabym o tym, a obecnie jest to nieodłączna część mojego jadłospisu. Doskonale poprawia metabolizm. 

Dodatkowo moje dzisiejsze bieganie po sklepach zaowocowało tym, że dostałam zaproszenie do Pure Jatomi Fitness na darmowy trening, by sprawdzić jak to tam wygląda. Idę w piąteczek po pracy ;) Może siłownia zobaczy mnie szybciej niż wiosną... 

Przy pomiarze wyszło na to, że w talii nie zeszło nawet pół cm. No to teraz twister ma jeszcze trudniejsze zadanie. Czy ruszy to co stoi od bardzo długiego czasu? Rzucam mu wyzwanie 14 dni! Pierwszy tydzień codziennie po 15 minut, w drugim 20 minut dziennie. To czy i ile zejdzie odnotuję bardzo skrupulatnie :)
Ray vs Twister - Runda 1

Jedzonko dziś
Śniadanie: 2 tosty pełnoziarniste z serem + ketchup 
II Śniadanie: bułka sojowa + 5 plasterków ogórka + plaster wędliny (szynka z indyka) + pasztet drobiowy z pomidorem (na połowie bułki)
Obiad: zapiekanka na makaronie (makaron, duszone pieczarki, cyc z kurczaka podduszony z papryką słodką, ząbkiem czosnku, odrobiną startego świeżego imbiru, szczyptą pieprzu cayene, na wierzchu trochę sera) - POLECAM. Moje lokatorskie coś zjadło swoją porcję i podebrało jeszcze moją :D
Kolacja: garść musli + kilka plasterków suszonego banana + 100 ml napoju migdałowego.

II Śniadanie było bardzo szybkie, bo zaraz po nim biegłam dalej "zwiedzać" miasto, a właściwie sklepy. :) Mogłam nareszcie kupić sobie bluzkę w rozmiarze "L" bez obaw czy aby nie będzie zbyt obcisła. Jeee!!! 

Wiecie co jest najlepsze w diecie? 
Nie chodzi już nawet o spadające kilogramy, które jak dla mnie stały się miłym dodatkiem. Tu chodzi o pracę nad samym sobą. Poprawiamy własne życie! Usuwamy złe nawyki - wprowadzamy nowe, dobre. Dzięki temu dostajemy coś, czego nie da nam kebab, pizza czy TV - doskonałe samopoczucie, uśmiech i ten naturalny rumieniec po kolejnych ćwiczeniach :) Uczymy się nowych smaków, eksperymentujemy w kuchni, przełamujemy bariery wytrzymałości własnego ciała...  czy to nie fascynujące? :) 
A co Wy dostrzegacie w swoim życiu? Co dobrego przyniosła Wam dieta? Nowe znajomości? Poprawa sprawności? Ciekawe odkrycia? Napiszcie mi o tym :) Chętnie zobaczę ile jeszcze przede mną. 

Buziaki dziewczyny! Jestem naprawdę szczęśliwa, że jestem tu z Wami :) 

26 lutego 2016 , Komentarze (19)

si

17 dzień postu - 38 dzień na diecie - 0 (słownie: zero) słodyczy :)

Zgodnie z tym co obiecałam wczoraj, zamieszczam foteczki mojej paczuchy! 

I cóż Wam mogę powiedzieć...
Mata to nic innego jak dwuwarstwowa karimata. Bardzo specyficzny materiał. Często spotkać go można w zabezpieczeniach paczek. Zdecydowanie lepsze niż dywan, koc, poduszka. Nie jest to jednak ten "gąbkowy" materiał. No ale w 100% zdaje egzamin ;) Jest bardzo długa.
Skakanka z pseudolicznikiem (wiecie jak działają te liczniki... taka plastikowa chińszczyzna). Mimo to ma bardzo wygodne rączki i odpowiednio ciężka linkę. Nada się na treningi na powietrzu.
Twister nie należy do tych z górnej półki, ale też taki nie miał być (nie w tej cenie). Jak na początek w zupełności wystarczy. Linki trochę mnie zawiodły - nie rozciągnę ich nad głowę, a jedynie na wysokość pach. Na plus - regulacja uchwytu. Można sobie dopasować do swojej ręki szerokość obręczy. No i wypustki masujące stopy! :) Świetnie się dzięki nim ćwiczy. Bardzo odprężające. 
Wczoraj zrobiłam 10 minut (wg. zaleceń znalezionych w sieci) i co mogę stwierdzić - czułam że jest to dobre na rozciąganie, ale czy faktycznie modeluje? Jako że talia póki co u mnie stoi, to będzie okazja by to sprawdzić ;) Podejmuję wyzwanie!

Jako że to piątek, piąteczek, piątunio, to dziś jadę do rodzinki! Mamusia już pisała w mailu że nakupowała mi jakiś drobiowych wędlin do wyboru i grahama. No i cyca z kurczaka :) Będzie więc zdrowo, smacznie i bez narzekania!
Skakanka jedzie ze mną! A co! Co raz częściej wychodzi słoneczko, więc może chociaż te 15-20 minut uda się poskakać.

W szkole problemy z utworzeniem semestru, ale jak to ja - nie przejmuję się i podejmuję kolejne wyzwania. Przecież czym jest taki problem, w porównaniu z tym, z czym jeszcze przyjdzie mi się zmierzyć w niedługim czasie... Najwyżej się przeniosę do innej szkoły i skończę ten kierunek ;) 

No to jeszcze jedzonko i zabieram się za wrzucanie filmów.
W biurze się ze mnie śmieją, że jestem firmowym Youtuberem ;) Obsługuję oficjalny kanał całej korporacji. 

Jadłospis
Śniadanie: 2 kromki razowca + plaster szynki + plaster sera + kawa (czarna, bo mleka brak :P) + chrupka kukurydziana (taki paluch)
Obiad: Gołąbki a'la Babcia :) [farsz z kaszy gryczanej i jaglanej oraz tartego ziemniaka, z dodatkiem kawałków kurczaka i cebulki] (takie tradycyjne w mojej rodzinie od strony taty)
Podwieczorek: Jogurt z ziarnami i powidłami.
Kolacja: 2 kromki grahama z twarogiem + sałata

Korzystając z okazji, życzę Wam udanego weekendu! Oby było jak najwięcej słoneczka ;)
Oczywiście będę Was czytała i w miarę możliwości komentowała. Pamiętajcie, że wspieram każdą z Was całym sercem i wierzę, że wszystkim nam dane jest osiągnąć cel, jeśli WALCZYMY o swoje marzenia :)
Następny mój wpis najpewniej w poniedziałek, razem z pomiarem. Trzymajcie kciuki ;)

25 lutego 2016 , Komentarze (13)

Hej!

Przybyła do mnie paczka ze sprzętem! :) Będzie twister!
Jak tylko odbiorę ją z paczkomatu po pracy, obfotografuję moje nowe nabytki i dam Wam znać ile to na pierwszy rzut oka jest warte (czyt. czy długo wytrzyma) :) W końcu kosztowało to wszystko z przesyłką mniej niż 40 zł. :P A dla przypomnienia są to: mata, skakanka i twister z linkami.

Wczoraj na obiad miałam eksperyment z pęczakiem i chcę Wam gorąco go polecić, jeśli jeszcze nie próbowałyście.
Bardzo sycący, wydajny (z przepisu na opakowaniu - szklanka pęczaka - wyszły mi 4 porcje) i smaczny! Skropiłam go odrobiną keczupem (o zgrozo! czemu ja tak kocham keczup :P)

Jadłospis
Wczoraj
Śniadanie: Minibagietka pełnoziarnista z surówką (pekinka, marchewka, pietruszka, oliwa z oliwek) + parówka z piekarnika + kawa z mlekiem
II Sniadanie: owsianka na budyniu (dzięki xwxexrxoxnxixkxa ;) ) + kiwi
Obiad: pęczak z kilkoma kroplami keczupu + surówka + pieczona pałka z kurczaka (genialna marynata na bazie odrobiny oliwy, płaskiej łyżeczki miodu, imbiru i słodkiej papryki! sól i pieprz do smaku. Podrzuciło moje współlokatorskie coś :P )
Kolacja: makaron z jajkiem (brak pomysłów i resztka makaronu z wczoraj)


Dzisiaj
Śniadanie: 2 kromki razowca z gotowanym jajkiem + kawa z mlekiem
II Sniadanie: (późne) jogurt ze zbożami, jabłkiem i pomarańczą (by TESCO) 142 kal
Obiad: Pęczak + warzywa duszone na patelni + jogurt naturalny z czosnkiem (jako sos)
Kolacja: 2 kromki razowca zapieczone z serem, plastrem pomidora i szynką (tost)

Zaplanowane aktywności:
* twister
* tabata


No i aktywność in game :P Bo po genialnym wtorku, grupa znów mnie potrzebuje.
Dobrze że to tylko 2 dni w tygodniu. Aż strach pomyśleć, że jak leczyłam się graniem po rozstaniu z facetem, siedziałam dzień w dzień po kilka godzin! Zgroza :o A dupa rosła... 

23 lutego 2016 , Komentarze (24)

Kolejny dzień wyzwań przed nami drogie Vitaliuszki! :)

Dziś obudziłam się z zakwasami! Minimalne, ale jednak są!
Wczorajszy trening z Chodakowską dał mi wycisk i zauważyłam, że bez maty nie ujadę :P
Wiem, wiem... miał być Orbi, ale staruszek po 5 minutach dał mi jasno do zrozumienia, że wymaga ponownego rozkręcenia... coś za mocno dokręciłam chyba :)
Tak już te staruszki mają.
Wypróbowałam więc Skalpel i do teraz nie rozumiem, jak można to nazywać "treningiem dla początkujących" ;) Kolana to jedno, ale z moim biednym odcinkiem lędźwiowym, nie mogę wykonać niektórych ćwiczeń dokładnie tak, jakby ona tego chciała :P
Zrobiłam później ćwiczenia na odcinek lędźwiowy (Yoga), ale tylko zauważyłam, że może faktycznie jest on zbyt wklęsły. Nie chcę iść z taką głupotką do lekarza. ^^'

W pracy dziś luzik. Co miałam - zrobiłam. Teraz "prowizorka", czyli robienie czegoś, co jest do zrobienia, ale bez pośpiechu :P
Jeszcze 1,5h do końca.

Mamcia dziś mi napisała, że w sobotę rano czeka mnie GINEKOLOG. :/
Z jednej strony się cieszę, bo będę mogła skonsultować ten wcześniejszy okres i to "brudzenie". Niby testy sobie zrobiłam i było wszystko ok. Czyżby przez dietę trzeba było zmieniać pigułki? hmmm...
Tylko ja strasznie nie lubię badań. Ot co. Chyba mało która z nas je lubi.


Jedzonko

============

Śniadanie: 2 kanapki z tatarem + kawa z mlekiem (i tatar skończony :P)
II Śniadanie: Sok wielowarzywny
Obiad: Makaron pełnoziarnisty z sosem/kremem z groszku, marchewki, papryki i pomidorów + kawałki gotowanego udka z kurczaka
Kolacja: twarożek + papryka + kromka razowca + sok grapefruitowy

Dziś aktywności ponadprogramowej nie będzie. Mamy ze znajomymi misję specjalną - gramy. Czasem po prostu trzeba się odprężyć. ;)


Paczkomaty właśnie wysłały mi informację, że moje zamówienie (mata, twister i skakanka) zostało wysłane! :D
A to oznacza, że wiosna ma się POSPIESZYĆ! Bo chcę iść trochę poskakać ;)
Twistera jednak zamówiłam. I tak za przesyłkę płacę raz, a najwyżej jak sie nie sprawdzi, to go odsprzedam. ;) Musze sprawdzić jak to urządzenie się sprawdzi u mnie.

22 lutego 2016 , Komentarze (15)

Witajcie

Dziś Poniedziałek - dzień pomiaru. Niestety uzupełnię tabelki dopiero pod wieczór, bo zapomniałam zabrać kalendarza z notatkami do pracy :P
Mogę tylko zdradzić, że zanotowałam spadek kilogramów (82,4 kg) i centymetrów.
Póki co talia stoi w miejscu, ale widzę spadki w innych miejscach.
W weekend oglądałam Twistery - myślę o zakupie takiego z linkami do ćwiczeń rąk. Podobno bardzo ładnie modeluje talię, pupę i nogi. Dla mnie bomba ;) Niedroga bomba.
Na wiosnę zaplanowałam już urozmaicenia treningów. Będą wyjścia na siłkę na powietrzu i skakanka. Myślę, że to będzie ok.

W weekend żarło było ok. :) Nie wiem jak tylko zapatrywać się na gulasz mojej mamy. (Kasza gryczana + mięso wołowe z sosem ciemnym). Uważam, że to i tak lepsze niż ciasto mojej cioci, które kusiło całą sobotę i niedzielę...
Kruszaniec i sernik na zimno... ahhh... ten sernik. Będzie mi się śnił po nocach. Wyglądał tak pysznie...
No ale nie dałam się i kolejne ciężkie kuszenie za mną. Chyba wiem co czuł Jezus na pustyni ;)

Z moim zdrówkiem niestety przegrałam - Febra rozhulała się na całego i rozlała na połowie dolnej wargi ;/ Nawet plaster z apteki nie obejmuje powierzchniowo całej tej zarazy...
Całą noc miałam go więc na jednej połowie, a do pracy nałożyłam świeży na drugą połowę. Rozpaprały się wszystkie bąble, ale może to dobrze - teraz powinno się goić.
Wyglądam jakbym się z kimś nieźle pobiła ;P

Plan na dziś -> Orbi - godzina. Chyba przestawię sobie do mojego "pokoju treningowego" laptopa i obejrzę przy okazji jakiś film, haha :D

Jadłospis
=============
Śniadanie: jajecznica z 2 jaj z cebulką + 2 kromki ciemnego pieczywa
II Śniadanie: owsianka z malinami

edit:
Obiad: Jednak skusiłam się na paluszki rybne :P Ale nie smażyłam ich na tłuszczu. Patelnia wysmarowana oliwą i później skrapiana wodą. Dorzuciłam surówki (pekinka, marchewka, por, natka pietruszki, pieprz, kilka kropel oliwy z oliwek). 

Na zakupach wypatrzyłam jeszcze pyszny grzaniec! 

Na moje nieszczęście - lubię sobie takie rzeczy od czasu do czasu wypić ;) 

Planowana kolacja: jogurt z pomarańczą i ziarnami zbóż + treningowe oshee żółte. mniam <3 

=============
p.s. oczywiście możecie mnie zainspirować. Lubię Wasze zdrowe inspiracje! (salatka)

p.s.2. Z babcią trochę lepiej. To także dzięki Waszym kciukom i ciepłym myślom. Dziękuję Wam za nie z całego serduszka :)

I DODAŁAM POMIAR :) 

19 lutego 2016 , Komentarze (12)

Na wstępie - dzięki kobietki! Nie ma to jak widzieć, jak udzielacie się w komentarzach i dopingujecie. To bardzo budujące i przede wszystkim MOTYWUJĄCE! :) Jest MOC!

Zajęcia odwołane! Niedziela Wolna!
Dzień dłużej w domu! :)

Za 3 godzinki wsiądę w autobus i pojadę do rodziców <3
Jak zapewne widać po moich poprzednich wpisach, z rodziną jestem bardzo blisko. Dlatego ten jeden dzień więcej to dla mnie naprawdę bardzo dużo :)
Będę mogła zwiedzić "stare śmieci". Może w końcu spotkam brata któremu miłość i pieniądze uderzyły do łba (niby wrócił mieszkać do rodziców, a więcej go nie ma jak jest. W kółko tylko u swojej nowej dziewuchy sypia...). Jakikolwiek by nie był, jest moim bratem... i chciałabym spędzić z nim trochę czasu. Ja rozumiem, że może sobie nie radzić ze stanem babci, ale... POWINIEN WSPIERAĆ MAMĘ. Tylko nie wiem jak mu to wyperswadować ;/

Jeśli chodzi o dietę, tragedii nie ma. 4-5 posiłków dziennie, przygotowywanych bez cukru i tłuszczu (tylko zdrowy tłuszcz!)
Wydaje mi się, że jest naprawdę nie źle. Chyba tyle czasu do tej pory nigdy nie wyrwałam :)
Muszę włączyć jeszcze więcej ruchu i będzie prawdziwa bomba! A jak wybuchnie, to moje ciało uśmiechnie się do mnie i powie "Ej! Osiągnęłaś to! Maleńka, jesteś wielka!" ;)

Staram się przeglądać w wolnych chwilach wasze pamiętniki, motywować Was, zarażać moją energią. Tak jak Wy robicie to u mnie. Bo wiem, że przyjdzie jeszcze moment kryzysu, kiedy to mi przydadzą się Wasze dobre słowa.
To się chyba nazywa wsparcie? ;) A cały czas mam na uwadze, że ten portal temu miał zawsze służyć - wspieraniu się. Wspólnemu pokonywaniu własnych słabości.
Ja dzięki temu, że złożyłam przed Wami postanowienie, nie tykam słodkości. Nawet po nocach mi się to śni. :) Wiecie... sen gdzie zjadasz cukierka, a później uświadamiasz sobie, że przecież jesteś na diecie, że masz postanowienie... a później przeżywasz to do czasu, aż się obudzisz i uświadomisz sobie, że to tylko zły sen ;) I tak naprawdę jesteś DZIELNĄ babeczką, która DAJE RADĘ!


Jedzonko dziś

==============

Śniadanie: 2 kromki chleba graham z tatarem + kawa z mlekiem
II Śniadanie: herbata zielona + owsianka z truskawkami
Obiad: Zupa kalafiorowa (gęsta! dużo warzyw)
Kolacja: (u rodziców) jak zwykle wielka niewiadoma ;)

Po wczorajszej bagietce czosnkowej mogę powiedzieć jedno - graham z rana nasycił mnie dużo bardziej ;) Po jasnym pieczywie ciągle chce się więcej i więcej i więcej...

18 lutego 2016 , Komentarze (16)

Równo 30 dzień diety Wiem, że to nie poniedziałek (mój dzień ważenia), ale chciałam wiedzieć jak to wszystko wygląda. No i mam 82,7 kg. Waga idzie w dół ;)

Wczoraj pokonałam moją falę głodu, a właściwie nie głodu tylko chęci do jedzenia. 22:30 - za godzinę miałam już spać. Zaglądam do lodówki. "Zjadłabym coś..." zaczynam rozważać co najmniej mi zaszkodzi, gdy nagle zamknęłam drzwiczki i uświadomiłam sobie, że przecież to nie głód... tylko taki odruch. Czasami nachodzi mnie takie coś i mam chęć podjeść chociaż "plasterek". Tym razem jednak postanowiłam zastąpić to szklanką wody i zagłuszyć uczucie. Przecież to niezdrowe i nie zgodne z moimi postanowieniami! Podejrzewam, że wiele z Was to przechodzi lub przechodziło. Ach, te złe nawyki ;) Jak to człowiek musi się pilnować...

Dziś w pracy w końcu coś się ruszyło z robotą. Całe szczęście bo miałam już dość lenistwa :P Czas się wtedy dłuży niemiłosiernie. Dodatkowo dobijało mnie, że każdy taki zapracowany, a tylko dla mnie nie było nic.

Jutro po pracy pojadę do rodziców. Chcę spędzić znów trochę czasu przy babci. Może to będzie tylko doba na wsi, ale zawsze lepsze to niż siedzenie z dupskiem w mieszkaniu. Może pogoda dopisze na mały bieg? ;)

=======
Jadłospis na dziś
=======

Śniadanie: parówka gotowana, 2 kromki razowego pieczywa, liść sałaty, plaster pomidora, kawa z mlekiem
II Śniadanie: herbata zielona + activia do picia (kiwi i truskawka)
Obiad: kotlet mielony (wg. mojego przepisu, duszony) + łyżka kaszy kuskus + *surówka
Podwieczorek: Łyzka otrębów owsianych z 2 łyzkami jogurtu naturalnego
Kolacja: Kawałek bagietki czosnkowej (raz sobie pozwolę :P a co!)

Muszę włączyć więcej czosnku do diety. I witaminki! Wyskoczył mi jakiś syfek tuż pod dolą wargą i spuchło... a to pierwsza oznaka, że może mnie dopaść przeziębienie. 

Dziś popijamy - herbata zielona z limonką ;)

edit.
*Podmianka w obiedzie. Jednak narobiłam sobie surówki z pekinki, marchwi i gruszki. wszystko skropione delikatnie oliwą z oliwek i doprawione pietruszką i pieprzem. MNIAM!
 

17 lutego 2016 , Komentarze (16)

Witajcie w 8 dniu Wielkiego Postu i 29 dniu mojej jakże zakręconej diety.

Na początek powiem, że zawaliłam sprawę i wczoraj nie ćwiczyłam. Kurier z tulejką do Orbiego nie dotarł wczoraj i doręczył mi to małe cudo dopiero przed kilkoma chwilami.
Normalnie bym się nie zastanawiała, zaraz po pracy montowała sprzęcicho i w drogę! ale...
Umówiłam się z przyjacielem na wspólne popołudnie. Ma wpaść po pracy i trochę mi potowarzyszyć. Nie sypiam za dobrze od powrotu z domu. Właściwie to wiercę się w nocy
i ciągle się budzę. Dobrze mieć kogoś, kto na wieść o czymś takim, chce przyjść i sprawdzić czy u mnie wszystko ok.

No a skoro mam mieć gościa, trzeba było coś dobrego ugotować :)
Będą więc wytrawne muffiny z serem i szynką oraz koktajl z mango i kiwi.
Wczoraj już upiekłam co trzeba i... skusiłam się by spróbować pół. Wyszły bombowo! ;)
Koktajl też jest już sprawdzony (robiłam go 2 dni temu po raz pierwszy).
Przepisy podam Wam pod wpisem, jakby któraś chciała je wypróbować i może pomóc mi z modyfikacją, by były jeszcze lepsze. 

No i jeszcze jedna, ciekawa rzecz, która mi sie przytrafiła. Poznałam całkiem ciekawego kolegę ;) Nie w typie chłopaka/kochanka, ale własnie dobrego kumpla. Rozmawialiśmy krótko, ale kiedy wyszło na to, że oboje dbamy o zdrwe żywienie i robimy coś w kierunku zdrowego trybu życia, wymieniliśmy sie numerami gg, by móc o tym podyskutować.
Jego sytuacja była odwrotna do mojej - musiał przybrać. 62 kg wagi przy 185 cm wzrostu, nie wyglądało najlepiej. Obecnie waży 85,5 kg i walczył o to 4 lata! Więc ma większą wprawę w temacie niż ja :P Podziwiam gościa.
Przedstawiłam mu swój plan żywienia, który skomentował i dał mi kilka ciekawych wskazówek (np. owsianki jemy DO POŁUDNIA! To ma być energia na cały dzień!). Obiecał też, że zamiast skrzywionej miny, którą dają mi znajomi na wieść o diecie, on da mi wsparcie. I będzie mnie pilnował. ;)
Kiedy znudzi mi się orb, mogę się też do niego zgłosić, by pomógł mi z ułożeniem treningu.
To chyba jakiś znak, bo jak inaczej wyjaśnić taką znajomość? ;) haha

Mój Jadłospis
Wczoraj
Śniadanie: jajecznica z 2 jaj ze szczypiorkiem + bułka razowa + kawa z mlekiem
II Śniadanie: serek wiejski + zielona herbata + bułka razowa z liściem lodowej sałaty
Obiad: makaron świderki, pełnoziarnisty + sos na bazie soku pomidorowego podgrzanego z kawałkami pieczonego cyca (1/4) z kurczaka, pokrojonego w kosteczkę.
Kolacja: jogurt 0% typu greckiego z brzoskwinią
Podjadanie: pół muffina wytrawnego ;)

Dziś
Śniadanie: 2 kromki razowego chleba + twarożek ze szczypiorkiem + kawa z mlekiem
II Śniadanie: Activia do picia (brzoskwinia z ziarnami) + zielona herbata
Obiad: Muffiny wytrawne z szynką i serem (2 sztuki) + gołąbek z kapustą w środku (gotowany w sosie pomidorowym).
Podwieczorek: Koktajl z mango i kiwi
Kolacja: znów bez pomysłów :P Chyba zjem po prostu jakąś kanapkę z sałatą i szynką z kurczaka.

No i obiecane przepisy ;)


Koktajl
Składniki na 2 porcje

  • pół mango (najlepiej świeże!)
  • 3-4 owoce kiwi
  • jogurt naturalny (im gęstszy tym lepiej)


Obieramy owoce. Miksujemy najpierw mango i nalewamy do szklanek. Na warstwę z mango nakładamy warstwę jogurtu naturalnego. Miksujemy obrane kiwi i układamy na samej górze. Podawać ze słomką i uśmiechem na twarzy ;) 



Muffinki wytrawne
Składniki (ok. 6-8 muffin)

  • 6 łyżek mąki pełnoziarnistej
  • 6 łyżek otrębów owsianych
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • zioła prowansalskie lub takie jakie lubicie (ja dałam bazylię i oregano oraz szczyptę imbiru)
  • 2 jajka
  • 4 łyżki jogurtu naturalnego lub typu greckiego
  • 1 ząbek czosnku
  • sól, pieprz - do smaku.
  • Nadzienie - wg. uznania. u mnie były to kawałki szynki drobiowej i sera żółtego

Jajka rozbijamy i dodajemy jogurt z czosnkiem. Łączymy z mąką, otrębami, proszkiem do pieczenia oraz przyprawami. Mieszamy do uzyskania gładkiej masy.
Gotową wykładamy do foremek, układamy na niej nasze dodatki (szynka, ser...) i przykrywamy kolejna warstwą ciasta.
Pieczemy w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez 20-30 minut.


Smacznego! ;))  

15 lutego 2016 , Komentarze (8)

Hej!

Dziś nareszcie doczekałam się dnia pomiaru. Naprawdę byłam dobrej myśli.
Ten bój zaczynałam dokładnie 26 dni temu z 87 kilogramami.
Dziś - w dniu 27 mojej diety, a 6 dniu postu, waga wskazała 83,1 kg :)
Może wg. paska Vitalii to więcej niż 82 kg, ale porównałam pozostałe pomiary - wszędzie było mniej cm, lub tyle samo co przy tych 82 kg. To chyba dobry znak ;)

Jakby nie liczyć - zostało 3,2 kg do magicznej 7-ki z przodu. Postanowienie Noworoczne powinnam więc mieć z nawiązką. :) 

Babcia poczuła się lepiej. Wczoraj wieczorem, gdy byłam ją uściskać na pożegnanie, powiedziała mi jednak "do zobaczenia", więc nie poddała się. Cieszy mnie to, zwłaszcza po sobocie, gdy bolało ją tak, że płakała. Wszyscy wtedy cierpieliśmy razem z nią. 

W przyszły weekend planuję znów ją odwiedzić. Chcę być tam częściej. Widywać ją. Móc ją wspierać. Tak jak to ujęła angelisia69 w jednym ze swoich komentarzy - "to po mamie zawsze najukochansza kobitka w naszym zyciu" :)

Dziś na śniadanie - Bagietka fitness z sałatą i 1,5 parówki. Taki a'la hot dog. Za mało mięsa jadłam w ten weekend.
Na II Śniadanie w pracy mam twarożek wiejski i sok pomidorowy.
A na Obiad mój lokator przygotował "grilowane" piersi z kurczaka. Takie z piekarnika. W ziołach. Jestem ciekawa co to wyszło :) Do tego ja zrobię sałatkę z mozarelli, pomidorków cherry i oliwek.

Dziś składam orbitreka. ;) Mam zamówioną tulejkę, więc póki co pociągnę jeszcze na starej. No i dziś próba deski na 1 minutę 15 sekund. Będzie bolało :x

A jak tam Wasze diety? :) Schodzi coś? Czy waga w miejscu?
Pozdrawiam Was Ciepło ;*

14 lutego 2016 , Komentarze (4)

Dzień w domu zaliczony - deska również :) 1 minuta - z łzami w oczach i bolącymi nadgarstkami. 

Dziś musiałam stawić czoła zadaniom wielkim - wspierałam babcię w oczekiwaniu na pielęgniarkę z hospicjum. Wspierałam też mamę, która bardzo cierpi. 
Spędziłam popołudnie z tatusiem, który jak zwykle dał mi do zrozumienia, że zbyt mało jestem w domu. Nadal nie przywykł do tego, że jestem już starą dupą ;) 

Zrobiłam dziś moje "magiczne mielone" na obiad. O dziwo nawet tacie smakowało, mimo że nie lubi takich "eksperymentów".  Cieszy mnie to. 

Jadłospis 
Śniadanie: 2x wafel ryżowy z serem białym, sałatą, rzodkiewką + do przegryzienia kawałki papryki + herbata.
II Śniadanie: owsianka z łyżeczką domowych powideł i garścią orzechów. 
Obiad: 2x "magiczny kotlet" :D (smażony bez dodatku tłuszczu, z bazylia, oregano i papryką - zamiast bułki tartej, otręby owsiane)
Kolacja: 2x wafel ryżowy z "pastą" rybną mojego tatusia (śledź w pomidorach z dodatkiem cebulki, szczypiorku i ogórkiem kiszonym) + herbata

Mama mówiła, że widać już jakieś zmiany u mnie. "Dupa już lepiej wygląda i brzuch tak nie odstaje" ;) Cieszy mnie to. Widać ćwiczenia i dieta działają. Hura!