Nie ma lekko - okazało się że części do mojego orba nie są łatwe do zdobycia.
Niby to takie same części jak w zwykłym rowerze. Ośkę dostałam, z tulejką jest gorzej. Trzeba szukać po sklepach z częściami motoryzacyjnymi ;P
Póki co muszę więc mojego przyjaciela odstawić i pogodzić się z faktem, że pozostały mi ćwiczenia z Chodakowską, Mell B., Jillian...
Swoją drogą - PLANK KROK 2 wykonany :) Tym razem czułam mocno nadgarstki. Jak sobie z tym poradzić...
Dziś jadę do rodzinnego domu na weekend. Kiedyś mówiłam na to "wracam do domu" jednak... jak właściwie definiować teraz dom? Nie czuję już, że to MÓJ dom. Oni też chyba zaczęli traktować mnie bardziej jak gościa. Wszak mieszkam już w Toruniu ładny kawał czasu.
Wiem że będzie to ciężki czas - codzienne spotkania z babcią, które dostarcza mi wiele bólu...
Mam nadzieję, że uda mi się z nią normalnie porozmawiać, jak zawsze gdy tam wracam. Muszę ją wspierać, zwłaszcza że jest już bardzo blisko dzień, w którym przyjdzie do niej lekarz z hospicjum. Wówczas wszystko stanie się takie oczywiste...
Jadłospis
Wczoraj
Obiad: Warzywa chińskie z ryżem (warzywa miały "sos" na bazie wody i przypraw - curry, imbir, ostra papryka, łyżeczka miodu, kilka kropel octu winnego) - Azjatycko ;) I brak gotowych sosów!
Kolacja: Ciemna bułka z ziarnami (pół z twarożkiem i sałatą, pół z śledzikiem w pomidorach z cebulką)
Dziś
Śniadanie: Ciemna bułka z twarożkiem i 2 plasterki pomidora + Kawa z mlekiem i cynamonem
II Śniadanie: Owsianka z jabłkiem
Obiad: Reszta warzyw z wczoraj + podduszony na patelni cyc z kurczaka (smażony na wodzie).
Kolacja będzie zagadką, bo jeszcze nie wiem co uda mi się zrobić u rodziców. ;)