Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, ale przez ostatnie dwa lata nie dbałam o siebie przez co przybyło mi trochę na wadze. Chcę wrócić do dawnej sylwetki i czuć się dobrze sama ze sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31400
Komentarzy: 248
Założony: 21 grudnia 2012
Ostatni wpis: 15 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Omega.3

kobieta, 34 lat, Pod Lasem

164 cm, 53.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 maja 2014 , Komentarze (2)

Bo ja nie bardzo :/ Jakoś od Wielkanocy moja motywacja do ćwiczeń jest prawie zerowa, załapałam kilka wiosennych przeziębień do tego zaliczyłam dwie wycieczki i jedno wesele. Wiem, to wszystko marne wymówki :P Poza tym z dniem dzisiejszym ogłaszam koniec mojego ćwiczeniowego lenistwa i rozpoczęcie projektu "30 dni do sezonu bikini". Na program będzie się składać:

  • 30 dniowe wyzwanie przysiadowe - takie samo jak robiłam rok temu, dawało dobre efekty i choć pamiętam jak przez mgłę że pod koniec obiecałam sobie że nigdy więcej wizja fajnych pośladków na plaży jest silniejsza :)
  • Bieganie co drugi dzień min. 5 km, chociaż będę się starała więcej bo 5-tka to już dla mnie trochę mało 
  • 10x Callanetics 
  • Regularne masaże bańką chińską i peelingi (częstość masaży dostosują do tego, jak będzie to znosić moja skóra)

Muszę też odrobinę ogarnąć dietę. W przeciągu ostatniego miesiąca udało mi się odwiedzić Rzym i Pragę - było cudownie, jednak podróże zdecydowanie nie sprzyjają zdrowemu odżywaniu. Łatwo i wygodnie jest wsadzić w torbę batonik a po drodze zatrzymać się w Macu :/ Nie przestrzegam teraz jakiejś ścisłej diety, jednak ostatnie śmieciowe jedzenie strasznie popsuło mi cerę. Trzeba się trochę ogarnąć i wrócić na dobre tory :D.

Dzisiaj zaliczony pierwszy dzień wyzwania przysiadowego i 7 km biegania. 

21 marca 2014 , Komentarze (3)

Biegałam sobie dzisiaj z rana na nowej pięknej trasie. Biegnie ona przy jeziorze w lesie - dlatego wcześniej trochę bałam się biec nią sama. Fakt, że mogę zabrać psa niewiele pomaga, bo moja psina jest takim tchórzem, że z pewnością przed nikim by mnie nie obroniła. Dzisiejsza pogoda była jednak wymarzona dla tej trasy. Dość mocny wiatr na leśnej ścieżce przestawał być kłopotem, do tego tak bardzo było watro dla tych widoczków! W lesie panuje już bowiem prawdziwa wczesna wiosna. Kwitną zawilce, złoć żółta i jeszcze jakieś fioletowe dzwonkowate (nie fiołki ;)) których nie znałam. Do tego dzisiejsze słonko a obok woda. Było jak w bajce a ja mogłam biec, biec i biec - prawie wcale nie czułam zmęczenia :D. Takim oto sposobem uczciłam dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Polecam.

5 marca 2014 , Skomentuj

Co prawda w kalendarzu dopiero początek marca, ale pogoda za oknem jest już prawdziwie wiosenna. Po nieco pochmurnym początku tygodnia w Poznaniu dziś znów wyszło słoneczko - w takie dni od razu humor dostaje +20 :) 
W tłusty czwartek - czyli jeszcze w lutym wróciłam do biegania. Po prawie 4 miesięcznej zimowej przerwie - myślałam, że będzie gorzej, tymczasem udało mi się przebiec moją "spokojną" około 5 km trasę bez przerwy i bez większych problemów i koszmarnej zadyszki. Idealnie nie jest, ale porównując moją formę z przed roku i teraz to cóż... nawet nie ma czego porównywać. Biegałam też w niedzielę i dzisiaj z samego rana (no dobra, około 9 ale dla mnie to było zaraz po przebudzeniu ;P). W planach bieganie 3x w tygodniu i po odzyskaniu formy stopniowe wydłużanie trasy do odległości równej półmaratonowi. Czuję, że dam radę.

Wróciłam też do treningów boksu tajskiego (wczoraj) a w poniedziałek udało mi się zaliczyć łyżwy (na pożegnanie zimy). Jutro znów trening, w piątek biegam sobota upłynie pod znakiem dzień-kobietowego lenistwa i w niedzielę znów biegamy. 

Wypróbowałam masaż bańkami chińskimi - trochę boli :/ jednak powtórka będzie jak tylko wrócę na weekend do domu. Na razie nie wiem czy są efekty - pewnie masują trochę za słabo i za krótko, ale trenuję w krótkich spodenkach i nie chcę wyglądać jak jeden wielki siniak.

MUSZĘ DORWAĆ WAGĘ. 

7 stycznia 2014 , Skomentuj

Serio, to moje dzisiejsze kulinarne odkrycie! Kupiłyśmy go ze współlokatorką z czystej ciekawości (żadna z nas wcześniej nie jadła) i przygotowałyśmy według   tego przepisu (użyłyśmy orzechów włoskich zamiast nerkowców i zredukowałyśmy oliwę do 1 łyżki). To jest pycha! 


Piszę to ja, osoba nieprzepadająca (delikatnie mówiąc) za zwykłym selerem ;)

6 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Miesiąc od ostatniego wpisu. 
Miesiąc w którym:
1) Kupiłam spontanicznie bilety na lot Poznań-Oslo i z powrotem, lecimy z dwójką znajomych lutym! To trochę szalone i niesamowite, ale już mamy plany na kolejne tripy po stolicach Europy.

2) Wywinęłam się śmierci. Dosłownie. Po treningu w szatni ja i moja koleżanka zatrułyśmy się czadem z niesprawnego junkersa. Straciłyśmy przytomność. Wolę nie myśleć co by było gdyby nikt nas nie znalazł. Niestety odbija się to ciągle na naszej kondycji (bardzo łatwo się męczę) + mamy zakaz ćwiczeń przez miesiąc (został jeszcze tydzień).

Tak czy inaczej - wierzę, że miałam przeżyć. Mam jeszcze dużo do zrobienia w życiu i czuję, że to będzie mój rok. Chcę już wrócić do ćwiczeń, biegać, jeść znowu zdrowo (a nie tak jak w święta), nie tylko marzyć, ale realizować marzenia ->  naprawdę nie ma na co czekać. 

6 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Jak wam mijają wam mikołajki? Znalazłyście prezent w bucie? 
Czy wszędzie za oknem tak okropnie wieje? Chciałam wybrać się do Malty, zobaczyć jak Mikołaj - zupełnie jak w amerykańskich filmach - rozdaje dzieciom słodycze, ale pogoda jest wysoce zniechęcająca :/ Wczoraj w drodze na trening o mało co nas nie zdmuchnęło, dobrze, że torby ze sprzętem trochę ważą 

A na treningu - w ramach mikołajkowego prezentu mięliśmy świąteczny wycisk   ale było świetnie i tak . Moje wyzwanie pompkowe nie ma sensu, bo tam mam przyspieszony kurs pompowania. MUSZĘ zrobić 20 pompek w serii i tak ze 3/4 razy. I robię. Jeśli wierzyć temu co napisali tutaj:
Spalam kalorie dłuugo po treningu. Serio, polecam muay thai i trening z facetami jeśli macie ochotę zmęczyć się praktycznie do zera. Nie ma taryfy ulgowej.
W pewnym sensie bardzo to polubiłam 

Wracając do przyjemniejszych spraw - ozdobiłyśmy ze współlokatorką nasz studencki pokój. Mamy stroik na środku ławy, świerk i śnieżynki na oknie, papierowy śnieg spadający z lampy i świeczki - wszędzie gdzie się dało. 
Zakochałam się w takim serduszku - tylko skąd wziąć nuty :P

Aha zapomniałabym! W szatni mamy wagę i przez treningiem zważyłam się - w sportowym ubraniu i nie całkiem na czczo, w trakcie @... i pokazała 53,1  Uaktualniam pasek, bo chociaż pomiar był zrobiony nie do końca tak jak trzeba to na razie najbardziej aktualny 'stan' mojej wagi. 

23 listopada 2013 , Komentarze (1)

Mam wrażenie, że pisałam ostatnią notkę na vitalii najwyżej kilka dni temu, tymczasem minął cały tydzień. Gdzie się podział ten czas?


Udawało mi się naprawdę zdrowo jeść przez cały tydzień, standardowo zaliczyłam 2 treningi muay thai a dzisiaj grzecznie zrobiłam ćwiczenia z callan.
Żeby nie było tak idealnie wczoraj wpadła impreza w akademiku, z niezdrowego żarcia były chipsy no i oczywiście był alkohol.
Nie mam jednak specjalnych wyrzutów sumienia 

Przeziębiłam się trochę  drapie mnie w gardle i mam chrypę.

Wyzwanie pompkowe - prawie idealnie, zapomniałam o nim zupełnie w środę i mam jednodniową obsuwkę. 

Pomierzyłam się dzisiaj rano - 53 cm w udzie, czyli 1 cm mniej od kiedy zaczęłam ćwiczyć callan  napawa optymizmem.


Na koniec jeszcze coś z innej beczki, znacie rozwojowca? Bo ja znalazłam niedawno i mnie zafascynował. Może którejś też się przyda, bo samodyscyplina to coś, czego bardzo potrzeba przy odchudzaniu 





16 listopada 2013 , Komentarze (13)

Pierwszy dzień wyzwania był zawodząco łatwy! 
2 pompki, 75 sek przerwy, 3 pompki 75 sek przerwy... tak do 15 ( w sumie po dodaniu wszystkich, 2,3,2,2,3,3 z przerwami)
Mogłam ustawić sobie wyższy próg startowy 
Poza tym, oczywiście robię damskie, może kolejny dzień (czyli w poniedziałek) zrobię zwykłe? Hmmm

Zaliczyłam też druga sobotę z Callan :)

Wstawiam zdjęcia sylwetki - bo wiem, że lubicie i chciałabym mieć ewentualnie z czym porównywać :) 

Lubię swoja górę, cięgle pracuję nad dołem :) Może zacznę znowu jakieś wyzwanie przysiadowe - bo latem miałam chyba "lepszy" tyłek ;)

Teraz zmykam szybko się pakować i lecę na basen.

15 listopada 2013 , Komentarze (1)

Chyba zwariowałam, ale...
Zaczynam trenować pompki  zgodnie z poradami ze strony https://app.vitalia.pl/ 
Ściągnęłam aplikację, ustawiłam sobie startowe 5 pompek, czyli najniższy próg (bo zwykłych nie-damskich chyba nawet tyle nie wykonam (?))
Startuję od jutra, bo po wczoraj jeszcze czuje mięśnie. 
A tutaj motywator

Prawda, że fajnie wygląda takie spojrzenie z perspektywy pompki?

14 listopada 2013 , Komentarze (1)

Naprawdę lubię nasze treningi muay thai, zwykle mam po nich jeszcze więcej energii niż przed (jak to w ogóle możliwe?), czuję ogromna dawkę endorfin, a wszystkie mięśnie są przyjemnie zmęczone i rozciągnięte. 
Jest tylko jedna wada.
POMPKI

Zanim zaczęłam chodzić na treningi byłam w stanie zrobić, ja wiem, może 5 pompek?
Dzisiaj musiałam 80.
Oczywiście nie nadążamy (ja i koleżanka) za chłopakami, więc pewnie wyszło nam w tym tempie z 10 mniej.
Ale to ciągle 70 pompek.

Muszę poważnie rozważyć jakiś dodatkowy trening wzmacniający na ręce.


Dzisiaj nie jestem przyjemnie zmęczona i nie mam więcej energii. Jestem padnięta, przebranie się i dowleczenie do domu zajęło mi 50 minut , bo tak drżały mi mięśnie, że ciężko było mi się ubierać i pakować.

Nie cierpię pompek.