Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zaczynam pływać. Na razie bywam raz w tygodniu na basenie, ale jak czas pozwala to częściej. Podoba mi się! Mam nadzieję, że wraz z moją chęcią aktywnego trybu życia znikną napady głodu i włączy mi się zdrowe odżywianie! Dodatkowo odkrywam nowe pasje i zaczynam robić coś dla siebie, poświęcać czas sobie, a nie tylko innym! Podoba mi się :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11183
Komentarzy: 309
Założony: 2 stycznia 2013
Ostatni wpis: 14 maja 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tymciazylcia

kobieta, 35 lat, Kędzierzyn-Koźle

164 cm, 72.10 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć i utrzymać zdrowe nawyki i szczupłą sylwetkę!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 czerwca 2013 , Komentarze (4)

W czwartek o 16 rozpoczynam urlop 2013
 Cieszę się bardzo, mam nadzieję tylko, że pogoda dopisze i że potem nie będę przez całe wakacje żałowała, że ja już po




Od razu w czwartek wyjeżdżamy na 3 dni nad jeziora, a potem na 5 dni nad morze, by wracając zahaczyć o Warszawę.



A potem drugi tydzień urlopu w domku przy pracach na mieszkaniu. Malowanie, panele itp.



Zamówiliśmy kabinę prysznicową, ale o tym następnym razem, bo nie chcę tracić humoru dwa dni przed urlopem.


Także kilka dni mnie nie będzie, więc i Wam życzę słońca, słońca i jeszcze raz słońca. Dni pełnych niskokalorycznych potraw, wielu ćwiczeń i energii :) ja postaram się nie szaleć jeżeli chodzi o odżywianie, a przede wszystkim będę się dużo ruszać. Jak wrócę to tu zajrzę i zdam relację z wyjazdu!


2 czerwca 2013 , Komentarze (8)

Jak w tytule wakacje zbliżają się wielkimi krokami i mój wyczekiwany urlop także (od 21 czerwca) a ja wyglądam tak:

Cały czas byłam świadoma upływającego czasu i gromadzonych kilogramów, ale jakoś po tygodniu walki kapitulowałam. Co się dzieje? Przecież już raz udało mi się schudnąć, trzymałam wagę tyle czasu, a teraz doprowadziłam się do stanu poprzedniego. Wie co i jak i w teorii
i w praktyce, a nie potrafię ruszyć z miejsca.


Znacie może jakieś dobre sposoby na choćby ograniczenie cellulitu? Najlepiej tanie i domowe. Oczywiście truchtać dalej truchtam. Ale nie tak często jakbym chciała. A ćwiczenia w domu do mnie nie przemawiają, bo niestety nie potrafię się zebrać, by w domu się wyginać.

Weekend minął dosyć deszczowo. I raczej domowo. Pierwszego dnia mieliśmy spotkanie ze znajomymi to ograłam ich wszystkich w eurobiznes i skusiłam się tylko na kawałeczek cista, które zrobiłam (truskawkowe tiramisu bez pieczenia, więc bez żadnych wypiekowych rewelacji) i to wszystko. Piątek dość aktywnie, bo udzielałam korków, a potem załatwialiśmy mnóstwo spraw z moim K. dotyczących remontu i mieszkania. Wczoraj było mega leniwie. Pogoda chyba tak na mnie wpłynęła. Dzisiaj spałam dosyć długo, ale już się ogarnęłam, pomierzyłam, poważyłam i zaczynam tworzyć plan działania, bo ja człowiek planu jestem bez planu ani rusz.

Muszę przestać podjadać. Przestać myśleć o jedzeniu. Jakaś obsesja mnie dopadła?!


A jak myślicie jaki strój kąpielowy chociaż troje zakryje moje mankamenty? O ile ostatecznie w ogóle wyjdę na plażę ... (może stchórzę? a może zwyczajnie pogody nie będzie, bo patrząc za okno to lato nas olało ... niby jeszcze wiosna, ale kiepska wiosna). Chyba jednak w tym roku nasz wypoczynek nie będzie miał nic wspólnego z plażą. No chyba, że
z maszerowaniem po niej w dresie zawaliłam i poniosę konsekwencje, aby nigdy już do takiego dramatu nie dopuścić.


O pracy staram się nie myśleć. Wysłałam parę cv, niekoniecznie
w zawodzie, ale walczę o spokój, o komfort, bo tak dłużej nie pociągnę. Zobaczymy za jakiś czas. Chciałabym po urlopie zmienić pracę, może się uda?



29 maja 2013 , Komentarze (8)

Wyobraźcie sobie, że znowu mi obniżyła pensję! o 250 zł. To jest dla mnie bardzo dużo. W dodatku nie wiem dlaczego. A pytać nie ma sensu, bo tylko oberwę. Już i tak atmosfera jest napięta. W takim tempie obniżania pensji to za przeproszeniem nie będzie mi się lada dzień opłacało ponosić odpowiedzialności w tej cholernej pracy. A jak o coś pytam jaśnie Panią to mi prycha i mówi, że ją to nie interesuje i mam się gdzie indziej dowiedzieć?! Długo by pisać. Jestem załamana. Przetrząsam internet w poszukiwaniu ofert pracy, ale chyba muszę się przekwalifikować lub wyjechać do większego miasta. Kraków mi się marzy, ale mój K. nie lubi zmian, boi się. A w ciemno bym nie jechała. Najpierw znalazłabym coś, a potem. I mógłby dojechać? A niby mam dobry zawód. I doświadczenie prawie 3letnie. I co z tego?! I nerwicy się nabawię chyba. A radość z długiego weekendu, który właśnie zaczynam, zniknęła. Oby chociaż pogoda dopisała.

25 maja 2013 , Komentarze (4)

Dawno mnie tu nie było, nie pisałam. Nic się nie działo, ale czas tak szybo leci, że nawet nie zwróciłam uwagi, że już koniec maja mamy.

Waga stoi w miejscu. Pochlastać się to za mało. Ostatnio źle się czułam, więc bieganie odpadało. No i pogoda była kiepska. Ale wracam do ruchu, bo się wprawić do końca muszę. I pozbyć tłuszczyku

Zatem melduję się i zmykam, bo nawet nie mam nic do napisania. Sukcesów brak, o porażkach nie chcę pisać skoro zapowiada się taki ładny weekend



11 maja 2013 , Komentarze (11)

Schudłam 1,2 kg!
Oby tak dalej. Na urlop wyjeżdżamy 21 czerwca. Może do tego czasu uda mi się ważyć nie więcej niż 65 kg? A do końca wakacji zejść poniżej 60 kg?


Wiecie co? Chyba wiem dlaczego relacje u mnie w biurze między mną a szefową uległy takiemu pogorszeniu. Pracuję w małym biurze. Jestem głównym pracownikiem. Jest dziewczyna na pół etatu (po macierzyńskim wróciła na pół etatu) i jedna na cały tak jak ja. Ale ta na cały etat nie ma ani studiów ani wiedzy w tym kierunku i po roku czasu niestety ciągle trzeba ją uczyć. Zresztą praca po znajomości. Ale ok. Jest miła i grzeczna. No i jest szefowa, która wcześniej traktowała mnie jak córkę. Ale wszystko się zmieniło jak po przeszło dwóch latach pracy ODWAŻYŁAM się poprosić o podwyżkę. Dostałam marny ochłap na odwal się, ale od tamtej pory ciągle się mnie czepia. Relacje już nie te. Atmosfera też gorsza. Ok, jest jeszcze ewentualność menopauzy, ale to nie usprawiedliwia jej zachowania. Bo jeżeli mi mówi, że trzeba myśleć i inne przykre rzeczy, a dziewczynie, która po roku nie wie nawet połowy tego co ja nie powie nic i po główce ją głaszcze za każdy błąd? Dodatkowo poprosiłam o tą podwyżkę (wcale nie zarabiam, ani tym bardziej nie zarabiałam dużo), bo pociągnęłam to biuro jak byłyśmy z szefową same, bo ta, co jest na pół etatu była na chorobowym i macierzyńskim. Robiłam wszystko. A teraz moja pensja jest tylko o 100 - 200 zł (może tak powinno być?!) wyższa niż dziewczyny, która nie wie niemal nic, za którą wszystko musimy poprawiać z tą drugą. Szefowa to widzi, ale jakby nie dopuszcza do siebie tego. Obrywamy my. Za wszystko. Za rzeczy, których nie zawaliłyśmy. Nawet się bronić nie możemy. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, gdy mi i tej na pół etatu ucina pensje za bałagan na biurku, a tą trzecią chwali (chociaż też ma bałagan!). To wszystko może się wydawać głupie z boku, ale jak się spędza tyle czasu w biurze, gdzie człowiek z dnia na dzień jest traktowany gorzej, a te pierdoły, o których piszę są sytuacjami niesprawiedliwymi i absurdalnymi to się nóż w kieszeni otwiera. A miasto małe, z pracą ciężko. Szkoda mi rezygnować z pracy w zawodzie, a nie umiem na razie znaleźć innej. Męczę się. Ale wytrzymam. Wierzę w lepsze jutro, że dam radę. Ale jest ciężko chwilami. Czuję się sfrustrowana. 

3 maja 2013 , Komentarze (5)

Okropna pogoda nas dopadła. Słońce zapewne wróci zaraz w poniedziałek no cóż.
Mieliśmy wczoraj jechać do Krakowa, ale lało potwornie i zrezygnowaliśmy. Pojedziemy
w jakiś inny weekend.
Bieganie też odpada w taką pogodę. Basen zamknięty. Żyć nie umierać? Chyba mam nastrój taki jak pogoda za oknem, więc tylko się odmeldowuję i zmykam.

28 kwietnia 2013 , Komentarze (4)

Komunia udana, tylko pogoda nie dopisała. Okropnie zimny dzień dzisiaj był.

Jedzeniowo było nie najgorzej jeśli chodzi o porcje. Gorzej, że jedzenie było serwowane co pół godziny jestem prze3jedzona, odrzuca mnie zwłaszcza od słodyczy. Od jutra wracam na dobre tory! Obiecuję!


Byłam w końcu w sukience w kwiaty, bo szczuplej w niej wyglądam, ta miętowa mnie pogrubiała zbytnio. Ale do ostatniej chwili się wahałam. Facet to ma dobrze, uniwersalny garnitur i po sprawie

27 kwietnia 2013 , Komentarze (3)

Tak jak pisałam biegaliśmy w środę choć wcale nie ma się czym chwalić. Kondycja kiepska. Moja, bo mój K. sobie radził doskonale. Biegaliśmy ogółem ok 20 minut, mniej więcej 2 minuty biegu, 1 minuta spaceru. Niestety więcej nie dawałam rady. Najpierw nawet nie byłam taka zmęczona, ale mam problemy z kolką i z oddechem. A potem to już byłam padnięta. Ale mam nadzieję, że się rozkręcę a dzisiaj idziemy na basen!

Jutro Komunia. Mam nadzieję, że pogoda dopisze. Będzie to też małe odstępstwo dietowe, ale szybko się poprawię od poniedziałku. Zresztą nie będę się objadać. Zawzięłam się potwornie. Do tego stopnia, że dzisiaj przygotowałam makaron ze szpinakiem i mój K. w końcu odważył się na skosztowanie szpinaku. I smakowało mu

Także dzielnie walczę. Staram się ruszać jak najwięcej, jeść 5 posiłków dziennie i nie podjadać. Moja skarbonka za niejedzenie słodyczy powraca do łask. I chyba założę drugą za niejedzenie więcej niż 5 posiłków

24 kwietnia 2013 , Komentarze (5)

Co do sukienki z poprzedniego wpisu to jeszcze nie zdecydowałam.
Bo ja taka niezdecydowana małpa jestem.
Ale bardzo dziękuję Wam za odzew i każde następne sugestie również będą mile widziane!


I nawiązując do tytułu to zaraz idę z moim K. biegać.
 Od wczoraj wzięłam się za siebie.
Sama sobie dałam kopniaka widząc się w lustrze!
I witrynach sklepowych!
Okropność!

Teraz będziemy
trzy razy w tygodniu biegać i raz pływać.
Mam nadzieję, że to poprawi moją
kondycję, samopoczucie, wygląd i wagę
oby starczyło mi motywacji!
Na razie się dzielnie trzymam.
Zero grzechów

20 kwietnia 2013 , Komentarze (8)

Moje drogie Vitalijki doradźcie mi proszę.
Idziemy w przyszłą niedzielę na Komunię.

Mam dwie sukienki:

1.



W kolorze miętowym.


oraz


2.



Niestety nie mam lepszych zdjęć. Obie prezentują się mniej więcej tak,
jak czerwona sukienka poniżej:




Ja niestety trochę gorzej

I mam dylemat. Do sukienki mam biały żakiecik 3/4 rękawa. Jak uważacie? Ogólnie na żywo bardziej podoba mi się ta w kwiaty, ale czy ona nie jest za mało delikatna jak na taką okazję? I za ciemna? I boję się, że w miętowej wyglądam zbyt blado, choć osoby, które mnie w niej widziały twierdziły, że jest bardzo dobrze. Ale pastele pogrubiają. No sama nie wiem. Co Wy o nich sądzicie? A może zrezygnować z sukienki na rzecz spodni lub spódnicy z bluzką?