Pamiętnik odchudzania użytkownika:
irena.53

kobieta, 71 lat,

165 cm, 82.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

28 maja 2016 , Komentarze (8)

Tytuł miał być , tak pomiędzy  -   czyli  pomiędzy  wolnym czasem  jaki mi się zawsze przynależy po pracy,  a wyjściem do sklepu... A wyszło  tak.   Bardzo mi sie kiedys spodobał ten tytuł  -  notabene ksiązki Maryli Rodziewiczówny   -  Między ustami ,a brzegiem  pucharu....  

-    jest jeszcze dość miejsca, zeby moglo sie wydarzyć tyle innych rzeczy.   Tak  właściwie   to niewiele teraz czasu mam,  bo grilla dzisiaj  mamy,   a I chciałyśmy jeszcze wyjść do sklepu,  zakupić   żarówki,  bo jak będzie nasz Emuś  (zięć)  to on wkręci te żaróweczki,  bo to takie halogenowe, to ja ich tam w tym otworze nie potrafię umieścić.  A on  potrafi.. To zrobilby przy okazji. Więc zaraz wyjdziemy. Luska  odkurzyła mieszkanie,   szczęsliwa,że ma wreszcie porządny odkurzacz.  Wczoraj  go zakupiła.  Taki, o którym  od dawna mówiła,  nazywa sie Henry. Solidny taki,  duży, okrągły,  z namalowaną buźką,  -  Dobry taki , solidny,  I dobrze ciągnie,  bo ten ostatni to kupiłyśmy za 20 funtów.  No to można sobie wyobrazić jak to pracowalo.  Nie ciągnęło wcale.    Kiedys moja teściowa,  a zresztą oboje teściowie,  mmawiali .  Za tanie pieniądze psi mięso jedzą ' - koniec cytatu.  Takie pewnie górallskie przysłowie.  Pewnie prawdziwe.  Więc mamy Henry'ego..  Szczęsie weszło do domu...!Pojdziemy,  to jeszcze zakupimy jakieś napoje, żeby wiecej...już zakupione mamy miesko karkoweczkę, kiełbaski, ketchupiki,tymbarki polskie oczywiście,   lub 3 pomarancze, te napoje  - 3 cytryny, 3 pomarancze.  No I tak    myslę,że nadchodzą dobre czasy.  Nasz Kuba  sie polepsza,  zaczyna jesc.   A co by nie miał jeść, kiedy babcia Irena zrobiła swoje czary mary...  Zwyczajnie   zczyszczanie naleciałych   emocji  zniechecenia I lęku.   Tak,ze na razie tymczasem    ...bo tymczasem  dzisiaj  jest  relaks, chociaż  słoneczko jakby sie troche chowa,  no ale może rodzinka przyjdzie. Potem  obejrzymy mecz - Ligę Mistrzów.  Mamy wizję,ze wygra  oczywiście Real Madryt, grają z Atletico - Madryt.   No I tymi paroma refleksjami  pożegnam się mówiąc   do zobaczenia. Miłej niedzieli , a aa I soboty także  - pa - Irena

26 maja 2016 , Komentarze (7)

Już dwa razy zabierałam się  za pisanie,  ale to jak byl Kubuś...Jednak  to niezbyt fortunnie było..zbytnia nerwówka   jest. Czasami... Wogóle ostatnio   przyszedł to byl brdzo radosny...oj radosny,  aktywny. Dopiero jak przyszło do jedzenia...No będzie jadł parówkę...  I zaczął jeść  . Kilka kesków, I na tym się skończyło.  No to myślę,  że trzeba   coś mu dać, a jeszcze chciałyśmy pójść na spacer. Chciałyśmy, bo córka też miała  wolne.No to myslę,  musi cos zjeść,  konkretniej. Uggotowałąm  troche na zwykłym mleku, troche z wodą troche dolałąm   potem owsianego, jego. No dobra kaszlka manna. No przecież jak świat - swiatem  dzieci zawsze jadły kaszkę manna. Polskie nasze, europejskie. No może to doda mu apetytu. No proponuję ,że to jest bardzo dobra kaszka,  to jest takie inne niż ta, co zawsze jesz. Nie chce,..no - nie chce... Wzięłam go I wlałam  ,raz drugi,,- żeby spróbowal .  No bo jak nie spróbuje to mysli,że to ten jego weetebex, ta  posiekana ciapa  owsiana.  No nie chce, wrzeszczy....No tłumaczę,że musisz jesć,  bo duży chclopiec jesteś, musisz jesc, bo rosniesz,  potrzebujesz , bo organism potrzebuje,żeby rosnąć..  Wrzask... Tomówię, parówki nie jesz to będziesz jadl kaszę.  No teraz  miał już wybór,  to polecial jeść parówkę.  No I jadł.  Przyznaję troche go zmaltretowałąm, troche wlałam  mu na siłę,  a wrzeszczał.  Zbiedzony taki....siedzi,  a w pewnym momencie  anioly  coś mu pokazały,żeby dziaciaczka pocieszyć.  Zaczął  Oooooo!  patrzy w okolicy sciennego zegara.  nO myślę coś widzi,  bo przeciez nie jest taki zachwycony zegarem  który zawsze widzi.   Chciałąm sie dowiedzieć co widzi, ale on  jeszcze  nie jest w stanie powiedzieć dobrze.  Ale pomyslałąm, pomedytowałam ,  I zobaczyłam  co zobaczyl -  zobaczyl kolorowe gwiazdki... Anioły  - kochane są  -  uradowac chciały dzieciaczka.  Ale tak mówię,że nie będę go zmuszać, no bo nerwicy się nabawi,  albo strasznej psychozy, własnie,że kaszka  jest to cos okropnego...  To mu się utrwali takie ogromne.  Tylko ,że wiecie  po ostatnim  opiekowaniu, doszłąm  do tego,ze to u niego psychiczne,  bo  jedząć potem trzeba robić kupę, a on ma złe doświadczenia  bo ileś miesiecy, córka nie wiedząc  co dawać mu jak zmienić ,  ja nie podpowiedziałąm   dietetyczka  ta od żywienia  dzieciaczków   tez nie powiedziałą,że soja  takie zaparcia powoduje. I podawałą mu sojowe mleko, to zaparcia miał straszne,że robił z krwią.   Tak, wstyd sie przyznać,m  ale  tak jak pisałąm wielokrotnie,  ze świadomością to nie jest taka   akuratna sprawa.  a wrecz jest to skomplikowane w róznych sprawach.  Cos dzieje się takie a nie inne,  ale  sie nie zaskoczy. I dziecko  ma takie zle doświadczenia  z robieniem kupy,  to I dlatego  jesc może tez nie chce. Bo jedzenie  to wydalanie (nocnik,  a nocnika  boi sie strasznie ,  unika....! I tak uswiadomiwszy sobie, wzięłam sie za zczyszczanie tego.  Poprzez medytację, I poprzez  przesłąnie odpowiednich  intencji.   Pracowałąm   w ten dzień I zaraz jak zbudziłam sie rano na drugi dzień to też wpadłam w trans, a wstałąm  po piątej I nijak już spać nie mogłam  bo było mi na głowie.... Poetm  po 8-mej  po niego poszląm Pytanie, czy coś dało. Ja wiem ,że pomoglo, ale zawsze sie ma niepewność,  czy zostało zczyszczone ewidentnie,   bo to wielomiesieczna sprawa byla,  to naroslo w glowie.  Psychoza  wielka.  No zobaczymy jak to dalej, narazie  bylo dobrze. A swoja drogą ten mój przymus też byl troche obliczony   na pdwrócenie  tej psychozy.... Jak to mówią klina wybijaj klinem.    Zobaczymy...Ale teraz właśnie,  mówię do syna,   bo przyszedł, też na Polski Dzień Matki dać kwiaty... To mówię, ż enie moge  tam  go czy zmuszać,  czy  mówiąć na wyrost, zmaltertować,  bo w nim jest Wielki Wojownik.   Tak, tak,  nasz Kuba  to bardzo  pewny swojego, I robiący po swojemu  dzieciak.  To inne dziecko niz europejskie dzieci.  Oj całkiem inne.  ( I prosze nie zaprzeczać ) Ma character....musi byc tak jak on chce.  Ja widzę w nim Wielkiego Woijownika.  To afrykanskie geny.....To co....Opcja,ż etrzeba walczyć,..a nie tam ciuciou ciuciu.  Lelum polelum  babcie ciocie  wszyscy  niu niu, głaskają I dziecko da sie rozpieścić.   A on to jest Mały - StaryPatrzy  rozumuje   rozważa  , jakby  debatował sam ze sonbą czy nie ma w tym zdrady, czy można zaufać.  No,   ale  narazie dość o Kubusiu naszym.  Tak, tak,,, w nim siedzi wielki wojownik. 

A tak  to ostatnio  przygotowuję się mentalnie  ,żeby zacząć pisać  , cos w kierunku ksiązki...bo cos juz zaczęłam ze trzy miesiące temu,  ale jakos stanęłam.  Muszę troche pozbierać się  uszeregować moje wiadomośći,  I pomysleć jak do tego podejść.   Od jakiego momentu zacząć.  Coś mi się już klaruje.  Troche  sie inspiruje przeczytana ostatnio książką.  Mówie do syna,   tzn kazdemu proponuje przeczytać, ale mówię ,że to jest to ... To jest to....stosować zwracac uwage na rożne znaki w naszym życiu,  symbole  słowa,  czasami wypowiedziane przez kogos wląsnie przechodzącego obok nas ,  to wszysko  mówi  nam o sprawach które własnie są ważne,  o naszym problemie,  albo pokazujer jak danym problemem sie zająć.   Znaki,  liczby,   usłyszan piosenka.. Wszechswiat  z name rezonuje,   cały czsa do nas przemawia....cały czas sie o nas troszczy,  I ukazuje sposób... Mówi,,żeby otworzyc się, poruszając nasze zmysly, by prowadzić nas ku odkryciu jak nasze życie wyraża się jako My.

Pytałąś Florentina  co czytam,,, pytałąś o tytuły,  ... a więc to co ostatnio czytalam   to "Rozmowy z Wszechświatem" nSimran Singh.   Z pakietu książek które ostatnio zamówiłam w Warszawie w Wydawnictwie Kormoran,   to już przeczytałam - Dzieci nowego Tysiąclecia",  Ian   van Helsing, potem  Możesz uzdrowic chorobu autoimmunologiczne Dr  Amy Myers,  potem Jan od Boga. Posłany by uzdrawiać -  Miriam Lundgren, potem Szkice antropozoficzne  Jerzy Prokopiuk, Nastepnie  R. A.  Monroe  Podróże poza ciałęm",  A teraz czytam  Joga.Jak zmienic postrzeganie swojego ciałą I życia".  Sa jeszcze inne , np; Ayurveda....Dieta Gersona,   Ostatni końcowy tez J Prokopiuka,  lub Moj Jung, lub -  Kuracja  witaminą ,D3, w wysokich dawkach, albo,  ;Leczenie kwantowe dla kazdego, Siranus Sven von Staden, lub Diagnostyka karmy,  Sergiusza Lazariewa, I inne.... Tak,że pracuję cos tam  zbieram sie  przygotowuje do pisania...

To tymczasem   do usłyszenia, do zobaczenia  - Irena   

16 maja 2016 , Komentarze (7)

Co slychać.. Ano, siedzę sobie I odpoczywam, bo bawiłam dzisiaj wnuczka, więc  zawsze po takim  dniu jestem zmęczona, bo I naganiam się przy nim. Jakos nie potrafie  tak sie nim zajmować,żeby on  sam sie bawił,  I samowystarczalnu był.  Musze byc w ruchu...a bo I bardzo sie trzeba starać,żeby  cos w niego  wcisnąć,bo bardzo kiepsko je.  Więc  przygotowuje sie a to może jogurt,( taki jego specjalny, owsiany) może deser  owocowy,  czy poźniej obiadek. Specjalnie wczoraj zrobilam  taki gulaszyk  zwyczajny  w sosie warzywno miesnym  z kartofelkami.  Próbujesz, proponujesz, a on nic. Zjadl np dzisiaj tylko paróweczkę, wypił herbatke z sokiem malinowo -  sliwkowym  ,zeby  jelita dobrze działały.  Owszem wypił, a potem  nic...I całe jego jedzenie, w domu troche poridżu, czyli owsianki.Do  trzeciej po południu.  Uczulony na wiele rzeczy jest.Na chleb go nie namówisz ... Kupiłam chlebek bez glutenu, jakies serki.desery  ale trudno jest na cos go namówić. Chleba nie jadl to I nawyku jedzenia chleba nie ma.   Słodyczy żadnych,  bo po okruszynie takiej jak mały paznokieć wysypany jest jak no... Ale juz troche mleko   próbowałąm  I nic mu nie bylo, natomiast jak zjadł  jogurt  wysypalo go.  Może by I nic mu nie bylo ale on wtedy zadużo zjadł, bo I jogurt naturalny, I deserki takie na pełnym bardzo mleku jak z tubki czy z proszku. A mleko  ..razu jednego  mówię chodź siadamy będziemy jedli. To jest twoje sniadanie, a to moje . Jego  weetebex (owsianka taka posiekanana ciapę)  na owsianym mleku, bez smaku, mój  poridż(płatki)  na normalnym chociaż chudym mleku, troszeczkę dosolony, doslodzony, bardzo smaczny. To powiedział ,ze będzie jadł.Moj... Przestraszona bylam, ale myslę,że jezeli dzieckomówi,że chce,tzn  z podświadomości mówi,że chce, to znaczy,że może.  I zjadł  kilkanascie łyżek, ale już się modlilam,żeby już nie chciał , bo bałam się,że jeżeli sie cos stanie, to córka mnie zabije. Ale myslę,  no Boże w podświadomości tkwi Ogromna Madrośc...jak mówi,że chce,  to może. I rzeczywiście nic mu nie bylo...joogurty gorzej, bo te bialka są surowe...gorzej przyswajaja się, a mleczna zupa, przegotowana.

No I tak.  Drugi tydzień u nas piękna pogoda,bardzo slonecznie, tylko dzisiaj  zrobilo sie już chlodno.  Wychodzilam przez trzy cztery dni  na swoją łączkę,  bo zalapac chce troche witaminy D3, bo w ostatnich badaniach wyszlo,że mam wielki niedobór wit D3, a także wapna,  I stąd też  wyszlo,że tak z sił opadlam, I funkcjonowałam cooraz gorzej,że już chodzić nie moglam.  A z czego te kości mialy czerpać...juz sie zaczęłam bać,ze łamać sie będę.  Tak,więc teraz regeneruję się wzięłam  juz to co mi przepisała  doktorka  te witaminy, mikroelementy, pojść mam do niej znowu za dwa tygodnie. No tak  tu w Anglii mało sie wychodzi, spaceruje, a jak sie wyjdzie to niekoniecznie slońce jest,  bo gdzie by bylo...Tak,że spokojniej teraz  rekonwalescentowo,,I spokojnie  wogóle,  wszystko musiało  zejść na boczny tor, bo teraz ten wnuczek   zabiera mi trzy dni w tygodniu,   ale to nawet nie to, z tego sie cieszę, tylko ,że potem całe popołudnie siedzę I malo aktywna jestem,bo tak się zmęczę.  Jednak myślę ,że to przejdzie I przejściowy taki czas, bo to I przyzwyczaić się muszę,  I zdrowie podreperować, tak więc na na to trzeba troche nam czasu.Na wszystko trzeba czasu.  A I przy tym troche schudłam,  naturalnie z tego biegania, to z kuchni zajrzyć co robi, to w tym pokoju go nie ma , to do drugiego,  to cos zrobić, to z nim pobawic się.Tak,że waga okolo 91,  60  zeszla, ale  zobaczymy jak to dalej pojdzie.  Na schudnięcie najlepszuy ruch, najlepiej naturalny ruch, jakieś zajęcie.  Co do jedzenia,  to musze teraz  nabial, więc jadam  sery, serki, mleko, ryby bo wit D3 I wapno również.

Tak,że tyle narazie   ,  ogranicze sie do tematu zdrowia I wnuczka.  I pożegnam sie z Wami mówiąc do widzenia,   pozdrawiam -  Irena     

26 kwietnia 2016 , Komentarze (13)

Dzisiaj  dzień taki sobie,,  bezpogodowy, tzn pogodowy.... teraz pada deszcz.  Pilnowałąm  Kubusia  do  czwartej,  potem  wydrukowałam   payslipy, czyli takie karty zarobków. Potrzebne sa bo musze donieść do Urzedu, zeby skorygowali naliczane benefit, ponieważ zwiększyly mi się godziny pracy.  A to z tej  przyczyny,że pracuję teraz jeden dzień dłużej, ponieważ jest nas o jedną osobe mniej, a managerowie chcą ,zeby jednak posprzatane dokładnie było. Tak więc  pojść tam trzeba , może z córka jutro, po południu.  dzisiaj zaś  idziemy do nich na obiadek  rodzinny. Emuś robi coś ze swojej osobistej specjalności..może będzie to  jajo  gotowaner owiniete  mielonym, albo jakimś miesem...  No I tak  z ochotą pojdę bo zrelaksować sie mam chęć. Pilnowałam  go dwa dni ..a przy nim  to ruchliwa musze być  , przez te kilka godzin  to mam ruchu.  A tak ogólnie,  to dni schodza na  podobnych  sprawach,   praca odpoczynek,  teraz zajmowanie się wnuczkiem,  do tego czasami nauka angielskiego,  I do tego czytanie.  Ostanio słucham tez na Youtube Ukryte terapie  - Jerzego Zięby. To inne nowatorskie podejscie do leczenia organizmu, poprzez diete  czyli ogólnie własciwe odżywianie.  Bardzo interesujące to jest,  I rzeczowo słuszne.     -    -    I tak tymi paroma  refleksjami zakocze spotkanie z Wami.   Do usłyszenia,  pozdrawiam Was -  Irena 

25 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Jakby  nudą powiało..I zniechęceniem na Vitalii.   Jakoś tak ,takie odczucie mam ,ale I rzeczywiście   mniej ludzi pisze,   sporo ludzi czlowiekowi niczego nie komentuje.  Wielu  tak rzadko zagląda   ,ze cóż to jest za znajomość  czy przyjaźń.   Eeee...zrobiło  się puściej  I smutniej.  No tak  wiem,,że w moim przypadku  to zraziłam sobie ludzi  mówiąć o tym ,że mój Kubuś  miał  diabełka.   Eeee tam przejęliście  się,   Kubus żadnego diabełka nie mial .  Na tyle , na ile  go ma każdy dzieciak....że I czasami beczy  placze  bez zdania racji  jakby rzeczywiście  chciały te dzieciaki wyprowadzić  rodzica z równowagi.    No, ale mam  ludzie sie zbiesili   zniechęcili .  Zasmuca mnie to dzisiaj. Może tylko dzisiaj. Może mi to minie I będę dalej pisywać swoje dziwaczne  wpisy ( dla bardzo wielu dziwaczne, a dla niektórych tylko rzadko niektórych  bardzo  sensowne  ,  bo swiat duchowy przeciez istnieje   I prawdziwe to jest I wazne ,ze warto sie tu  I zastanowic  I troche zmienić ,zeby wrócić tam  z odrobiona lekcją.   No I tak  ....Smutno .....- nie - nie to ,ze mi jest smutno ( a może ?)  Dziewczyny żyją tylko I wyłącznie swoim życiem.... Paniani nie widać,  Araksol zakochana   ....odnalazła  jakis swój wyimaginowany świat ( psycholpogicznei rozumię to I rozumię ja ,  cóż wielu ludzi  ma niespełnione  marzenia  I to nie z jednego wcielenia, ale z wielu.    Ona to chociaz ma zwyczajnie odwagę o tym pisać, chociaż wiem  jak to ludzie odbierają...Ale w tym ,że o tym pisze to jest wielka - pomijająć wypada nie wypada.   Ja to rozumię bo to ma swoje   przyczynę w poprzednich wcieleniach...?   Dorota 1953  przestałą pisać , a tak wspaniale komentowała  zawsze I wszystkich - nie kierująć sięzbytnią   zaraz   krytycznością  ( jak znam swiat I ludzi)  ale  Dorotka  nagle przestała   pisać ....?   Szkoda....jakos zasranawiałąm się czy mogłabym ją zapytać co z nią, czy zdrowa   ....ale pomyślałam,że to może nie jest az taka przyjaźń I zostanie to źle odebrane.  Życzę jej zdrowia  I powodzenia Enchantres  tez jakoś rzadko widać....A I Cesta   ....   Nie ma ludzi.... Co się stało....Wiem,ze jest troche czytelników I to jest pięknie też  ,że jakies zainteresowanie jest - zdrowe   czy niezdrowe.  wierzę ,że częsciej zdrowe. Sympatyczna  Sardynka,  Musztardapoboiedzie...Roogirl ....czy inne osoby  czytające.  Cieszę się,że jesteście.....Sympatycznie pozdrawiam  Was.  Rozumię,ze ludzie mają swoje życie które czesto, albo zawsze tak wciąga  ,ze oddechu złapać nie mozna....a to takie ważne,  by złapać oddech.    Fajnie piszęsz Siostrazdługąreka  wlasnie o oddechu....że ktos tam wplynął na Ciebie ,-    żeby zrobiła oddech,żeby oddychalą.   

Wiecie  ..to rzeczywiście bardzo istotne  ,żebyśmy wzięli oddech...żebyśmy  wpisali te głębsze oddechy w nasze życie, w nasz  dzień powszedni.   A I jeszcze przy tym mam na mysli,zebyśmy  zastanowili się nad tym co nas obciąża I co nam życie zatruwa,  co jest naszą bolączką.  A jak podpowiadasz ludziom  to ani w ząb  nie wierzą ci, choc sprawy wydają się tak prosto  istotne  I sensownie trzyma sie kupy co doradzasz.  A juz wcale nie chca widzieć swoich wad.   Eeeee....napisałam się  Może lepiej byłoby niczego nie pisać - dla tych co tak myślą,  to uznajcie ,że nie napisałam  niczego.    A tak wogóle  to chciałąm  powiedzieć  .... Eeee juz nic.  

No,a dzisiejszy dzień   minął  tak :   Kubusiem sie zajmowałąm  , poszłam po pracy po dziewiątej I był u mnie do trzeciej. Nie chciał dzisiaj spać bo wypoczęty jakis taki był więc poszlismyt na długi spacer, prawie dwugodzinny. I troche pobylismy w domu  Kubus ogladał telewizor  bajki,  -  troche zwyczajnie  pobylismy.  No I tak - to dzisiaj ruchu troche miałąm, a tak oprócz tego  to niezbyt ćwiczę, tyle tylko,ż ez jedzeniem przystopowałam, posiłki jadam  niewielkie,  bo to w moim wieku juz tak trzeba.   Dobre I to,  może to przyniesie efekty. N arazie waga   taka jak ostatnio  .. I tym dzisiejszym  jakimś takim wpisem   pożegnam sie z Wami, mówiąć do widzenia  ,  I osiągnijmy  wiekszy entuzjazm.  Jak ciekawie  napisała w jednym artykule we wróżce nasza filozofka Maria  Szyszkowska  - Wiecej entuzjazmu ;.....  Pozdrawiam   I 

18 kwietnia 2016 , Skomentuj

Jestem...Byłam pare dni nieobecna  wiec niczego nie pisałąm, bo I jeszcze do tego żyłam na lekkim rauszu - jak to ja.  Wróciłam  wczoraj w nocy z Londynu, gdzie to bylam na warsztatach,  pod nazwą - Jedność serca I rozumu.   Spotkałąm tam  fajnych ludzi,  niesamowicie  uduchowionych  spokojnych I pełnych  radości , optymizmu,  dobrego serca.  Byla taka sobie niezaduża grupa, 15 osób  tak w sam raz ,żeby bylo kameralnie, I  bardziej  serdecznie. Rodzinnie niemalże.  Więc  byl wykład.  I tak np  o tym  jak wpływa na nasz odbiór   np  juz przed  urodzeniem  półtora roku, zaistniałe sytuacje  w otoczeniu rodziców  wpływają n ato co odbierzemy  I poźniej będzie w nas  funkcjonować..Byla biogenealogia..medytowanie,  zczyszczanie różnych emocji....Było przecinanie energii z całym  rodem,  bylo także medytacje  z Intencją -  Idealny scenariusz życia.     Jednym słowem    nie   probując  opowiedzieć  bo to sie jakoś nie da - jednym  słowem warsztaty  były dobre, sensowne,   efektywne, a I także przyjemne   bo wsród  życzliwych ludzi.  Wiecie  są niesamowici ludzie,  interesują się   sprawami duchowymi,   czwartowymiarowymi..że możemy wpływac na jakość swojego zycia, że możemy  pozbywać się  złych  energii nawet z poprzednich wcieleń, ale   I co ważne  wszelkich  rzeczy które zadziały sie w czasie nawet plodowym. O tym  czy  zaistniały efekty głębsze,  np czy  nastapiło  m oczyszczenie   z pewnych   emocji  -  to osądze później,  po jakowejść obserwacji samej siebie. Ale byli  ciekawi ludzie,  np jeden pan który nie je   ,  tzn  czasami je, raz na kilka dni coś zje. I tak jak oceniłam  bo jakos tam potrafię"  więc twierdzę,że rzeczywiście czlowiek  który wielką duchowość ma,  czyli niesamowicie spokojny czlowiek  spokój, łagodność,....dobro , miłość.  Kilkoro ludzi, którzy  bardzo wysoko uduchowionych.  Trochę żałowałam,ze  nie miałam  pewnych książek,żeby komus  udzielic rady, chodziło o jedną panią , która ma jasnoszłyszenie.  Ktos powie,  głosy,  a wiec   schozofrenia,  ale to jest najzwyklejsze jasnoslyszenie, z którym  mozna sie uporać,  poprzez   afirmacje. Czytałąm  o takich przypadkach  u Josepha Murphy,ego.  Mała praca   afirmowanie  I  pozbyć sie takiego można.  Jakoś  tak nie bardzo chciałam  sie na tych afirmacjach skupić,żeby poradzić I komuś pomóc bo  I  sama przeżywałąm,,  krótko mówiąc byłam na adrenalinie, więc  troche  nie przystosowana  by  idzielać rad,  a jeszcze mój syn  , jego dziewczyna, jej córka I jeszcze jedna dziewczynka, przyjechali juz po mnie, wiec  jakoś mi bylo  nie tak, a szkoda  bo takiej osoby z taka szczerością  dawno nie widziałam.  Miałą niesamowite oczy.   Oczy człowieka  szczerego jak dziecko.   Fajne osoby były, I była oprócz mnie jeszcze jedna starsza pani wraz  z mężem, byla dziewczynka  z rodzicami,   były młode  kobiety dziewczyny, a I kilku mężczyzn.  Slowem  warsztaty udane.   Potem w niedzielę  jeszcze mogliśmy  połazic po Londynie   byliśmy zobaczyć pałąc Buckingham, całe otoczenie królewskie,  przejeżdzające warty królewskie na koniach, -   -   Narobilismy mnóstwo zdjęć...  Nałazilismy sie po tych deptakach, gdzie co krok jakas atrakcja.   Oczywiście nie było n ie wiadomo jakiego zwiedzania, bo I czasu na to nie było. Gdy ja byłam na warsztatach, oni pojechali  do przyjaciela mojego syna. To też sprawili sobie jakąś atrakcję.  -    Londyn rzeczywiście drogi,  same taksówki  o wiele droższe....A na ulicach  widać prawie  samych ,Murzynów I ciapusów, czyli Muzułman.To miasto imigrantów.   No I tak .   W każdym bądź razie  to tak na razie   tyle. Jestem  po ciekawym doświadczeniu,  wchodzenie w czystą energie źródła... do własnego srodka  ...do środka   Wsazechbytu. do środka Wyższego Ja....  -   To tymi refleksjami  pożegnam się z Wami - mówiąc Wam  do zobaczenia,   do usłyszenia....  Kocham Was - Irena        

8 kwietnia 2016 , Skomentuj

A to dlatego,że troche lepiej się czuję,   bo przedwczoraj w nocy kiepsko. Cos mi bylo,   nie wiem co   oni mówią,że to wirus  tak jak teraz czesto u wszystkich bywa, ale ja myslałam,że to przejadłam się  frytkami , a to przeciez cięzkie  bo I tluszczu w tym sporo.  No nie wiem,  całą  noc wymiotowałąm  ...latałam  jak nie wiem co,  osiem razy. Luiza mówi  a nie idź do pracy, weź sika, czyli wolne, a jak  ja mam wziąż sika,   przecież ani żadnego numeru do nikogo nie mam. Miałam  do mojej Margarety, ale te telephony się zmienia,  więc pewnie nie zadbałam  żeby go w nowy wpisać,  a poza tym  co by to dało, musiałą by Margareta  przyjśc, a to przecież jej wolny dzień od pracy.  Nie chciałąbym tego robić .. I do pracy poszłąm,  jak I nie pierwszy raz  , tu w Anglii,  choc byłam nie raz śmiertelnie chora..  To tylko  sily wyższe  ...tylko  więź  duchowa...z Kosmosem  , z Boskim  Prawem .  Bo to byloby niemożliwe,   chociaż  ktoś powie  ,że wszystko jest możliwe.....Albo ,ze nie ma rzeczy niemożliwych.    To bylo poważne , bo wczoraj cały dzień przeleżałąm  budzilam się tylko   chociaż  nie bardzo przytomna byłam ,  bo jak Luiza coś mówiła,  to ja tego nie ogarnialam,  sensownie pojąć nie mogłam  . Jakiś taki  nierozumny  natlok, że juz nawet zamartwiłam się,co sie ze mna dzieje,  czy umysł odmówił mi posłuszeństwa . Na serio  byłam  zaniepokojona.  Nie docierało  dio mnie.  Musiałam  byc bardzo chora.  A w pracy wyrobiłam się I to w bardzo dobrym czasie  skończyłam. Tylko po pracy posiedziałam  godzinę  wzięłam harbatę  I siedziałam  Odpoczęłam.   Tak,że wczoraj tylko piłam troche herbata z mlekiem, w pracy I w domu, potem  galaretka taka do picia I woda z cytryną.  I dzisiaj  tez jeszcze nic nie jem...I chyba jeść nie będę .  Czuje sie dobrze.  I postanowilam bardziej szanowac swoje ciało -  w sensie,że jedzenie delikatniejsze I mniej.  Naprawde -  szanować ...Myślę,że coś do mnie dotarlo,  w sensie tego szanowania siebie   , I kochania siebie.  Musisz człowieku doświadczyć,  to ci dopiero  sie uświadomi..Ciężko,  bo jak ci mówią to niebardzo.  No I tyle,   a tak wogóle,  to inne sprawy  tak dosyć miarowo I spokojnie,  zaczynam sprawdzać swoja kondycję  już I parokrotnie weszłąm  na rowerek stacjonarny  by sprawdzić czy jakiś postęp  jest.  I  wyglada,ze jest to troche inaczej , bo te nogi stabilniejsze sa  , I juz można kilka minut czy kilkanascie popedalować.   Może ten  postęp  przyjdzie, nadejdzie.   Tak,ze dzisiejszy dzień  troche lepszy już nie leżę chociaż  mam wolny dzień  , tak,ze wychodzić nie musiałam  I moglabym leżesz , ale już nie potrzeba . Troche się pokręciłam, zmyłam naczynia wyszlam  na podwórko I pomyslałam,ze obetnę troche gałązek bluszczu,  bo tak wisi nad hortensja , ale  jakos nie dałam rady, czy siły nie mialam , nijak nie moglam  obciąć  ...nie szlo  mi.  To zostawiłam  cos tylko wynioslam  z komórki.-   I popisalm  z bratankiem .  No I tak,   dzisiaj tylko potężnie bola mnie zebra,  jak kasłam   a niestety  w nocy kasłałąm  ,  nie wyleczyłam jeszcze tego dziwnego kaszlu , który mam od półtora roku.  Jakieś zmutowane te bakterie, bo nawet wzięte antybiotyki  nie pomogły, ani zioła. I tu mam zagwozdkę.     CO TO JEST.    Tak ,że kochani nic nowego, ani ciekawego , sądzę,że tylko dzisiaj poczytam ,  mimo,że nie skończyłam jeszcze ksiązki Dzieci nowego tysiąclecia,  to juz zajrzaląm  ale odloże, -" Bog jeszcze nie umarł". 

I tak pożegnam się z Wami  mówiąc  do uslyszenia.   Pozdrawiam  - Irena   

2 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

  -   -   No I tak....tak powoli przeczekuję ,żeby  się doprowadzić do lepszego stanu, czyli te  B12  I troche szanowanie siebie, w sensie odpoczynku.  Chociaż różnie to bywa, ale staram sie chadzać spac  chociaż czasami nie najpóźniej.  (Te moje niedospanie od 40 tu lat).Generalnie troche lepiej  sie egzystuje.   Jakoś normalnie czuje sie mięsnie  I inaczej mozna chodzić. kZałożyłam troche dłuższy okres czasu  na jakąs całkowitą regenerację....Wiadomo,    nic szybko...Ostatnio  wzięłam się solidnie za ksiązki Louise Hay...pozytywne myslenie, a I    przede wszystkim ważne jest,żeby odkryć w sobie źrodło choroby, bądź  emocji  ,które wpływają na złe samopoczucie  ,bądź niewiarę w siebie,  lub lęki.  Ja co prawda  troche zrobilam w tym kierunku, ale nie do końca... Trochę , ponieważ usunęłam  u siebie ataki paniki....ale jednak  jeszcze jest we mnie troche jakiejś niewiary w siebie  bądź powiedzieć można małej wartości..skromności, zbytniej pokory, która zapewne wyplywa z lęku...chociaz  pokora  to dyskusyjne pojęcie.  Niemniej cos u siebie przepracowac jeszcze muszę....Louise Hay  juz kiedyś mi pomogla.. ale  tych stanów które wystapily  później  jeszcze solidnie nie zniwelowałąm.  Kupiłam  jej książkę już w 1993 roku -  a potem  przyszlo życie .......No....- życie...Teraz więc  ,w ypisałąm   co potrzeba  , afirmacje   , no I ogólnie  to czytam  stosuje inne  sposoby myslenia....Zeby odzyskać odnaleźć na nowo pewnośc siebie,  radość, sukces  spelnienie,  I Wolnośc wewnętrzną......

Wsród  zakupionych ostatnio ksiązek  znalazła sie także ksiązka Louise Hay  -  "Cuda zdarzają się codzień " ...Wierzę , I wiem     ( nie od dziś zreszta wierze I wiem,   co można zmienic w życiu zmieniając sposób myslenia, -   -   Teraz mimo,ze stosuje to od kilku dni, juz zauważalna jest poprawa.   Wreszcie na serio.  Cieszy mnie to.....  No I tak...  A tak oprocz tego,  to sporo czytam.  Kupiłam  sporo ksiązek, bo 21 ,  to mam  wspaniałe  rzeczy do czytania. Teraz  czytam  Dzieci nowego Tysiąclecia ". Jest to o dzieciach indygo,  czyli o dzieciach   takich innych. O dzieciach, które widzą więcej,  widzą  swoje poprzednie wcielenia,  dzieci jasnowidzące, medialne, które sa w kontakcie ze światem duchowym,  - tamtym światem,dzieci, które są odporne nie tylko na zainfekowaną krew, a także komórki rakowe I wykazują nowe DNA. O supermedialnych dzieciach z Chin, które są w staniee materializować przedmioty z niczego....  O dzieciach  które maja znacznie wyższe  IQ.. -   Niemiecki autor Jan van Helsing.  Bardzo rzeczowo I solidnie napisane . I ogólnie,ze są to dzieci  nadruchliwe,   I ,ze astronomicznie wzrasta   ,liczba zdiagnozowanych przypadków ADHD I ADD, bo I takowymi przymiotami sie takowe dzieci tez rózną I odznaczają. a w amerykanskich szkołach bierze srodki na zwalczanie nadpobudliwości psychoruchowej  bierze aż 20 procent uczniów.  Ale ciekawe są opowieści dzieci  z  INNEGO SWIATA,  bądź np widzą w "tamty swiecie,, inne postacie,  bo nie tylko są tam zmarli,   aniolowie, ale I istoty pozaziemskie,  skrzaty,   - dzieci te widzą aurę  u innych ludzi.,

Tak,że powiedzieć mogę ,ze ciekawa to ksiązka. I  tym  akcentem  pożegnam sie z Wami, mówwiąc -  do widzenia, pa -  Irena  

28 marca 2016 , Skomentuj

Witam  Swiątecznie....włąściwie  nie chciałąbym  poruszać  takiej kwestii ja siły zła, czy Szatan....I to tym bardziej w Swieta,   ale  tak dwa słowa gwoli wyjaśnienia  bo  wyjaśnić cos należałoby. Otóż....wracając  do  sprawy I komentarza  Doris_do, ktora zarzuciła czy podwazała Kwestię Szatana ,   bądź  nazewnictwa. Chodziło  ...że wypedziłam Szatana....Tak, rzeczywiście sprawa  wygląda troche inaczej.  Długo myslałąm  na ten temat...no bo skoro ktos zarzuca  , to chocby nawet niefortunnie sie wyrazil  bądź sam sobie zaprzeczył I swojej nauce jaka słyszy w kościele, to jednak znając  ważnośc I prawde wypowiadanych słów,  bo jezeli coś zostało powiedziane, to choc nikt nie chce tego przyjmować to wiedzieć należy,że podświadomość nigdy nie kłamie,  bo nawet byle jak powiedziane I wypowiedziane byle co....to prawda taka jest że z podswiadomości zawsze wypowie się prawda...  Tylko  nie zawsze możemy ją dostrzec I zrozumieć.   Uświadomić  (Ach, ta swiadomośc...)Więc myslałąm   ...coś tu jest  chyba coś  niiedobrze wyjasniłam   coś w tym jest. Doris_do  - musi miec tu jakąś rację.   I tak....rację - ponieważ  w tym moim przypadku kiedy mówię o dziecku I to małym dzieciaczku, to nie można mówić o szatanie, ponieważ to nie ma racji bytu, ponieważ szatan  to jest dużo wiecej ogromniejszy ładunek złą,  to jest duże zło, na które składa sie może patrzac na jednosti energii,  atomy  proton, malutkie czasteczki  jak ziarnko gorczycy.  To na szatana składa sie może od 3 tysiecy do 5-ciu tysięcy,  a małe dziecko może co najwyżej  złapac diabełka,  taki  mały ładunek może od 50ciu do 100 jednostek atomów zła. złych energii.   To małe takie z jakego malutkie dziecko może zrobić użytek  ,  ryczeć przed spaniem  ,rzucic sie napodłoge bez racji zadnj bić mamę dzieci, takie małe  tez zło,  a może mama zacznie się denerwować , może zacznie kląć,  przeklinać  potem I tak dzień po dniu rosnie I urosnie I w mamie coraz wieksza wsciekłośc, potem może mama byc wredniesza do innych może zaczac kogos podle traktować okłamywać wyzyskiwać  . I diabełek robi swoja robotę ,zło sie szerzy. A Szatan  wielki wielkie zlo, przecież dziecko nie zrobi jkiejs wielkiej podłości,  nie okradnie kogos , banku,  nie  zrobi jakies malwersacji,   nie posieje jakieś intrygi, na wskutek której  nagada  komus coś na jego ukochaną np I ten kolega ppowiesi sie np, albo  nie wykorzysta kogos tak żeby podstepem wejśc w posiadanie jakies jego rzeczy np, mieszkania.   No I tak....Szatan nie miałby racji bytu w takim małym ciałku...co najwyżej diabełek, - mały taki.  Dostrzegacie - prawda  czasami ludzie mówia o niesfornym dziecku  niedobrym -  on to ma diabła w sobie,  albo diabełka.  

Tak I to jest ta istotna róznica, na która zwróciła uwage Doris_do. I miałą słuszną rację. A ja jestem nieuwazna , mylę się I mam nieusystematyzowaną wiedzę.   Dzieki doris_do, za uwagę .   Pewnie niektórzy mnie odchrzcili od wiary, I nazwali swirem.  Mieli troche racji, bo pomyłki dokonałam  . 

A teraz odbiegająć już od tej rzeczy, bo ile można mówić o szatanach.....  A wiec  wczorajszy Swiąteczny dzień miło minął,  cały dzień u mojej starszej córci,  wszyscy byli Bogus z Esmirką, jej siostra Samirka z Żenią, I Adasiem,  koleżanka Agnieszka z dzieciaczkami trojką,my no I Renatka z Emanuelem I Kubusiem. Kubus bardzo radosny, uważam ,że bardzie wyzwolony  radosniejszy,   fajny taki.  Siedzieliśmy cały dzień od sniadania od 11-tej  do 9-tej wieczorem. Najadlam sie jajek sporo.  I tyle  -  właśnie jajek...  I tak tymczasem   zakończę.   A odnosząc sie do komentarza paniani,   że niebo istnieje  ... Bożesz Ty mój....kto bardziej wierzy niż ja.....  OWSZEM  w tym niebie  są rózne  strefy,  bo wszak dusze rożnią sie pod względem  zasług .  Zle dusze , które narobiły tu duzo złęgo cierpią,  muszą odrobić  Aaaa....pożegnam się   bo to juz maniactwo. (Oczywiscie żartuję  ..."znudzic nie chce człowieka który twrda stapa po ziemi I nie bardzo w inne sweaty I inne zycie wierzy.    Aaa kto sie znudzi , przestanie czytac  I to mnie pociesza.    Do zobaczenia,  buziaki.   Miłych Świat   w koncu jeszcze są.   Pozdrawiam,pa - Irena       

 .

26 marca 2016 , Komentarze (4)

Wiecie.....może lepiej nie pisać  takowych niepopularnych rzeczy jak siły zła,  a juz broń Boże nie nazywać tego Szatanem   ..bo to jest taka wiedza  której nie uczymy sie w szkole podstawowej  dlatego też  ona trudno sie przyjmuje, a jesli nawet ludzie słyszą to od księdza w kościele  (  a wszak  Polacy to  90 procent katolicy )  to widocznie  tez olewają to co ksiądz mówi.  A co tam  ty sobie gadaj,   amy do koscioła  chodzimy żeby spełnic   jakis  rodziny rytual  uprawiany przez rodzinę od wieków. No, ale skoroś katolik,  wiec  raczej należy sie nie sprzeciwiać/.  No bo jak - mówią ,że są katolikami, a to co ksiądz mówi  to wrzucają do szamba.  Skoro ksiądz mówi  o szatanie  to musi byc swiete,  dla katolików  mówię).   Tak, ale tak naprawdę dla niekatolików...ale takich którzy porwali się na coś takiego ,żeby zglębiać PRAWDE ...poszukują  zwrócili  sie do własnej podswiadomości,   medytują  modlą  sie w jakis tam  niekatolicki sposób, słowem uzywają mózgu, czy dodać do tego nalezałoby poznawanie innych religii, szerzej  I wyglada na to,że tak samo doszli czy dojść można ,że otaczają nas różne siły..I dobra I zła.  Ale prawda jest taka,że u nas  z takową wiedzą tajemną rzekłabym" jest jak jest....Tzn nie jest żle, bo mnóstwo ludzi,  zdaje sobie sprawę ,że poza tym tu życiem  jest coś po drugiej stronie... że to my odchodzimy  I tam jest drugi Świat, tam żyjemy drugim życiem  a w sposób  taki o którym decyduje nasze tu życie  I nasze  uczynki...  sposób tamtego życia  zależny od tego czy okazywaliśmy tutaj dobro, miłość, czy też nie,  czy nasze zycie tutaj zdeterminowane było  przez chciwość, żądzę pieniądza,   do osiągnięcia których posuwaliśmy sie do najgorszego,  bądź  zrównanie człowieka  z blotem  I potraktowanie go z nienawiścią bylo na porzadku dziennym.... Sluchałąm dzisiaj tejże Doroty Zięby- Miłek...  ale  dlaczego otym wspominam.   A dlatego, tylko,że wspominała   o dwóch osobach  ciekawych,  są ich ksiązki:   Anita Morczanji,  I Eben Aleksander. Obie te osoby  znajdowały sie w spiączce klinicznej  I spedzily tam długi czas  doznając objawienia,,,ze  tam jest drugi swioat   bardzo ważny dla czlowieka.  Eben Aleksander  był  neurochirurgiem   , który absolutnie  trzeźwo myslacym   I jak powiedział  mu wybudzona ze spiaczki ta Anita  ze tam jest piekny swiat, I że to jest ważne jakie zycie tu prowadzimy, na co on odpowiedział....tak, tak  umysł  miewa takie halucynacje.   Ale przyszło,że sam zachorował  na jakies zapalenie opn mózgowych  kora mózgowa przestała mu pracować w zwiazku z czym  pozostawał przez tydzień w spiączce.  Widział tam  , zoobaczyl  życie   całkowita prawdę istnienia  .....Spedził tam dlugo czasu..po powrocie  potem sam zwracal uagę lekarzom   zeby uwazali na pamtę rzeczy,  na podswiadomośc  pacjentów   , na sfere duchową.... Napisał ksiązkę...sprawdze tytul. A ksiązką Anity Morczanji, tytuł - Umrzeć aby byc sobą". 

I  to by bylo na tyle.   Dpdać tylko należy....Nie,  nie,  najwieksza prawda  jest talka  ,że należy uszanować każdego indywidualna decyzję I pogłądy,. Jasna sprawa,  bo pierwsza rzecz   w tym świecie I Wszechświecie to zachować szacunek do kazdego.   A dodać należy...   ze nielogiczne jest jak słyszy sie opinie  ....aaa nie wierze,   co w głowie mam to mam....  I koniec nie siegam  by poznać, nauczyc się,  albo,   ze nasz umysl nas nie slucha. To byśmy się z tej geografii nie nauczyli tematu, albo  z historii czy biologii... Npo bo tyo trzeba pare razy powtórzyć by utrwaliło sie zeby bylo    na dlugo,  by to uzywać by w to wierzyć....taka nauka jak afirmacja.  Ale niektórzy uwazają ,że nasz umysł nas nie slucha.   Nic dodać, nic ująć.  Pozdrawiam Was kochani -  Irena