Pamiętnik odchudzania użytkownika:
irena.53

kobieta, 71 lat,

165 cm, 82.80 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2016 , Komentarze (7)

No I to tak . I porozmawiałam z jedną managerką - Heleną ,  o tym,że cztery dni nie bardzo dobrze, jest  ,że wolę pracowac pięć dni, bo taki miałam kontrakt. I,że brakuje mi pieniędzy ma rent czyli wynajem, I na rachunki, więc    wolę pracować pięć dni.  I żeby porozmawiałą z Ianem,czyli głównym managerem, powiedziałą że porozmawia. Narazie mam ustawione na pięć dni,i powiedziałą,że powinno być dobrze.Tak,że jest dobrze, generalnie czuję sie w pracy  teraz lepiej, bo teraz ja jestem  najstarsza stażem  stara wyżeraczka I sądzę ,że w tej sytuacji  mam najwięcej do powiedzenia, I cos ode mnie zależy.  Rozmawiając  z Peterem   , powiedziałam,że pracowałąm  duzo I że zostawiali niezrobione rzeczy, bo byli lejzi, I Andrew I jego obecny teraz  brat Ashley. ŻE oni to  Ashley  to telefion w jednej ręce   a oodkurzacz gdzieś tam w drugiej  I na niewidocznego cos tam gładzi. Peter mówi,że on widzi to wszystko. Ja mówię,że oni to zwyczajnie mnie nie szanowali ,  a on na to,że on mnie szanuje....Oni robią   - pożal się Boże,  wczoraj byłam w staff toilets, w toalecie  obsługi, to straszne  I to się nazywało,że oni robili te toalety. Ile tego kurzu !   I jak to wszystko wyglądało !... Zrobiłam.  Trzeba powiedzieć  ,że standardy angielskei  pracy,  to zupełnie innne niż Polskie.  Ja mówię do corki,że szukam dopdatkowej pracy, na popołudnie I że może u takiej Iwony,   ma firmę sprzatającą  - to odradzają mi,bo ze względu na te standardy  to Mówią ,że bez złęj woli ale mnie wykorzzystają I wykonczą , bo nasze standardy, to ile my zrobimy  I jak zrobimy,   to zupełnie się różni od tego co anglicy. Ehh   szkoda gadać. 

Z Kubusiem  moim wnuczkiem  mamy coraz lepszy kontakt. I nie tyle ,że my mamy lepszy kontakt,   co to,że Kubuś jest lepszy. Kto cos może jak nie babcia. Razu jednego, w piątek zaproponowałąm,że pojdziemy (od razu rano od Renatki)  do parku, pokarmimy ptaki czyli kaczki,   to w ten sposób  od razu dał sie ubrać  I wyjść z domu,( bo co zawsze trwa godzinami).  I teraz  bo następnie powiedziałąm że też pojdziemy w inne miejsce, to wychodzi z domu,że pięknie. I byliśmy w piątek  w inną strone do dużego Tesco poszliśmy,  I do Currys a  gdzie komputery, telewizory,  I inne takie. Tak chętnie idzie.  W sklepie  polatał,  powędrował   pomiedzy regałami, a my oglądałyśmy   szukałyśmy   sokowirówek,. W rezultacie był jakiś jeden typ -   Philipsa   ....ladny, ale cena 100 funtów a dodatkowa wzmianka,chyba,  że jak kupujesz to masz znizkę o 50 funtów. I nie będąc pewnymi, wyszłysmy z tego sklepu. A Luiza mówi, mamo, my w Tesco kupimy I rzeczywiście w Tesco były takie same Philipsa , łądne one były,   I kosztowałą  52 funty, tak,że przystępnie, więc bez niczego wzięłyśmy.  Tak,że sokowirówkę już mamy, a cena niemalże taka sama jak tamta, bo tamta była 50 funtów. A w tym parku, to idąc kupiłam  chickena, czyli kurczaka  piec skrzydełęk   I udko, I zrobilismy sobie piknik w parku.  A Kubusiowi tak to sie spodobało, najpierw pokarmilismy kaczki, patrzył jak agersywnie mewy chciały wszystko wyrwać tym kaczkom.  potem z boku  gołebiom daliśmy.  A  potem  piknik. Kubus chętnie zajadał. Lubi kurczaka, I to jest jedna z tych niewielu rzeczy które on  jada. Juz mu na poniedziałęk obiecałąm  spacer, właściwie  obiecywałąm,że w sobotę  do przychodni,żeby zajrzeć  czy pani która przynosiu tam jabłka ze swojego sadu, czy przyniosłą, Jednak przypomniało mi się ,że sobota I przychodnia zamknięta. To może pójdziemy jutro, bo jeszcze jutro go biorę. Mały już się cieszy, a my mamy sprawe wyklarowaną z tymi jego wyjściami  z domy. Chłopiec zaczyna mieć konkretniejszy character. Wyjść,    wychodzić  ode mnie  , zaczyna to byc bez jęczenia wybrzydzania  ,  jeszcze zostać, bawić się.  Ja mówię do córki,bo dzwoimy do siebie  często,  bo teraz na tapecie  nasza  Esmira  , bo juz nam sie przejjjadła I otworzyły sie nam dobrze oczy,  wiec możemy pogadać,  bo tylko z tego  smutku I rozpaczy możemy to..... Wiec  - odbiegająć od E...  mówię do ccórki,że nasz Kubuś ,żeby fajnie egzystowal,  I miał zadowolenie,   to musio byc w Oku Cyklonu.  Zawsze musi sie ccoś Dziać. Musi być  ciekawie   rozrywkowo..... Żadnej tam stagnacji. - Kubus musi być w oku cyklonu.    A  z moich spraw  ideowo marzeniowych, czyli pasji  takich, jaką jest np....chęć  wychowywania, nauczenia kogos coś.  ...Ostatnio   nnaszej Żasminie, zadaląm taka prace  . taka pracę z rozwoju osobistego....mając na względzie jej character duchowość.  te złe sprawy...zadalam  jej taka pracę ,żeby przez miesiąc przepisywała  dwa zdania  po dwadziescia  trzydziesci razy dziennie.   Pamiętacie   -  kto pamięta,  u koogo w szkole było,że4 jak ktoś zachował się źle...zrpobil cos koledze, komuś ,  to musiał  przepisać np 100 razy,....1 -  będę zawsze przyjacielski do kolegi   zawsze wyciągnę pomocna rekę.  Np  bo niebardzo pamietam. W naszej szkole podsstawawej bylo takie coś praktykowane. Prawda  ,że nienazwane   ale to były pozytywne afirmacje  , budowanie własnej podświadomości. Noo  w kazdym bądź razie  dobra nauka.  Jednak przyjechała mama (Esmira  )  I moja edukacja się skończyła.  Ona mówi,że ona wychowa I Boguś  - mój syn. Owszem mój syn cos stara sie robić, ale bez czasami bez mamy podejscia również takiego, a wręcz mieszania jej w głowie, nie da rady. Tak chodzi mi po głowie  tylko bo odwagi I sensu rozmawiać z nią nie ma .  Chodzi mi że rozmawiam z nią,że mówie jej to czy to....ale tylko to jest w moich myślach, Że co to jest u niej wychować dziecko....  Bo u mnie   do współistnienia braterskiego w spoleczeństwie  , na człowieka   spolecznego,  do zgodnego współżycia, żeby pomóc,  żeby nwidzieć w człowieku człowieka  ,żeby nie reagować agresywnie, a w sytuacji kiedy inni zaczepiają  odstąpić odejść.  Tak, zawsze kazałm swoim dzieciom, że jak ktoś go zaczepia ,żeby odszedł odsunął się. Natomiast E mówi,że jak cię zaczepi ktos to wal, wpier=-----l. No I tak uczy,  zemsty, nienawiści.  Eeee szkoda gadać.   Moj starszy syn  byl taki troche wyalienowany, to go zaczepiali,  dokuczali mu czasem, a zawsze mówiłam   odejdź  odstap....idź w drugi koniec   boiska. Wiem, ktos z WAS powie ,że źle....a ja powtórzę ,że dobrze. Zostawmy   to innym  nic im się dzieciom nie stanie,  nie stało.  a mam teraz syna o takim  dobrym sercu, taki wręcz  z sercem jak dziecko albo anioł.  Nie wiem   tak uczyłam.  A czego uczy Esmira.  Nie to ,że chcę sobie pogadać, ale boli mnie ,że mój syn   (ten mlodszy) że trwa tak z nią, choc ona go tak dręczy  szamota  miota  kręci, mataczy podstepnie z intrygami podchodzi.  Razu jednego moja corka starsza usłyszal,   bo bylo na glośnomówiącym  jak syn z nią rozmawiał. a włsćiwie JAK ONA ROZMAWIAŁA Z NIM ! . I Moja Renata  była w szoku, zapytała tylko  ty często masz takie z nią rozmowy, odpowiedział biedny,że zawsze. To kiedyś corka będąc w jej towarzystwie  powiedziała jej Esmira  , wiesz juz nie graj,   bo ja już wiem  jaka ty prawdziwa jesteś.  To już nie udawaj.   I tak to moja dydaktyczna ppraca  chęć  współpracy wychowawczej wzięła w leb.  No I juz to zostawię ... A niech tam,  resztę zosa zostawimy Bogu.  Jak to ja lubię powtarzać Zaufaj Jehowie całym sercem I nie opieraj sie na własnym zrozumieniu.  Zważaj na NIEGO na wszystkich swych drogach, a ON wyprostuje Twe ścieżki "....   I tym  akcentem  kochani  pożegnam się z Wami   - mówiąc Wam  dobranoc.   Uściski  ,pa - Irena         

29 listopada 2016 , Komentarze (6)

Jestem .    A co u Was słychać . ....  Tak jakoś  leci,  ,  zajęć sporo ,  a mozliwości wyrabiania się -  mniejsze .   A co u mnie..  Wczoraj I dzisiaj  wolne, jeszcze  zgodnie z ostatnimi ustaleniami  naszego managera - pracujemy tylko cztery dni w tygodniu.   Ale włąściwie  to krótko popracowaliśmy  po te cztery dni,  bo trzy tygodnie może,  bo w niedzielę moja Margrit,  oświadczyla. ... anymore...  no working..  Juz nie mogla  wejść  nawet do toalety, a jeszcze w sobotę mówiła,że w piątek   to pomagali jej z krzesła wstać  - Helena I Tom .   Nie mogla.  To juz tak źle z nią,   zrobienie kroku, to bylo  wyzwanie.  Pomagałam  jej   ostatnio....  No I tak  to nastapiła zmiana.  W poniedzialęk jej funkcję wziął szybko Ashey.   Zobaczymy  jak oni to będą chcieli rozwiązac teraz podział.  Ja kaleka językowa,   to zawsze przegrana jestem   I prawdę powiedziawszy robię najcięższe roboty, np brasso,  czy czyszczenie baru. No ale zobaczymy. Moge robić to nadal,   bo chocoiaż wyglada na to,że czekają mnie toalety   za Margartetę, ale może ktos inny, żeby oszczedzic sobie  tego brassa.... Nieważne..  Mnie  tam wszystko jedno. A I tak wybieramy się z córka do managera,  bo miałyśmy pojść po kontrakt, do Seftonu,  do  benefitu, a tu sytuacja sie sama uregulowalą.  Jednak trzeba z nim pogadać I uzmysłowić mu,   że organizację pracy,  mozna inaczej  rozwiązać, a nie po przyjeciu czwartej osoby,  obcina sie komus godziny,żeby dac innemu. Tak sie nie robi.  Poprzedni manager to miała lepszą organizację pracy,   ja zawsze mówie ,że Craig był Wielki.  Personality... No I takie to zmiany,   na koniec  popłakałam się,  Margrit  ostatni raz wzięła mnie zaprosiła do taksówki.  I tylko zapewniłyśmy sie solennie,że dobrze nam się pracowało. M mówi,że bardzo dobrze  jej sie ze mną pracowało.  bez zgrzytow, a wręcz przeciwnie.  Ja często jej pomagałam,  co podkresliła   do innych.  Poplakalam się,  powiedziałm  ,żeby jednak może przeszła na warzywa I zgubiła troche wagi,   bo suma sumarum  chyba jeszcze  ostatnio przytyła.  Bedzie dobrze,  zadzwonimy do siebie czasem,...A tak .   w ostanią niedzielę czyhałam   żeby kupić sokooowirówkę  bo rzzucili do Lidla,,   juz wczesniej wypatrzyłysmy w gazetce, I czekałyśmu do niedzieli. A tu jak na złość nie wzięłam pieniędzy idąc do pracy,  potem po Kubusia, wiec postanowiłam  do domu,,zeby najpierw  -   ....tak,   tak zrobił kupę  bo to jego pieta Achillesowa, I problem. Juz w domu siadał co chwilę , I nic,  I zaraz znowu siadał.  Jarzębiny nijak wypic nie chciał,  choc zawsze  pije -  dodaje sie innego soczku - malinowego np..  no ale tu   był,  uparty,   przekorny,  zawzięty Kubusia character. Jakie ja juz nie przytaczałąm argumenty I to samo.   A tu ja czekam   I podpieka mnie iśc po tą sokowirówkę,  bo czulam  ,że te sokowirówki pojda w mig.No więc - jednak jakiś argument  w nieznacznej mierze ale zadziałał,  bo sięgnął I wypił, może cztery łyki. No dobre I to. I nadal czekamy.    Az tu wreszcie  po godzinie  Udało się. -  Eureka !!  No to wreszcie idziemy do tego Lidla, patrze po tych  polkach skrzyniach gdzie stoją takie rzeczy, nic,  I nic.   Az tu wreszcie  Łow,,, Jest, jeden !  ostatni znbalazłam. Szczęsliwa   wzięłam,  cos tam jeszcze I do kasy.  Zapłaciłam. Zaraz na drugi dzień  zrobiłam  sok.  No pięknie,  pracuje pięknie, cichutko.   Az sie chce  robić soczki.  . NO  Szczesliwa  , uszczęśliwiłam  się,  Tydzień u mnie była, w tą niedzielę zrobiłam sporo soków,  tak przzy Kubusiu  to  ukradkiem z doskoku, sam z marchewki, ale Kubus nie chcial pić, bo sam z marchewki za słodki był.  Przyszedł  syn.  a CO ty mama  tak to tniesz na kawałki, cae wkładaj I dawaj  wkłada całe,  no dobra,  działą, okey.  Potem  jak poszedł  postanowiłam jeszcze zrobić  aaa bo Renatka przyjdzie  to poczzęstuję ją. I dawaj sposobem syna  całe marchewki ale to jeszcz elepiej.  Jedna za drugą  I wkładam I wkładam   .  I  stanęło...  No koniec  - rozpacz  czarna,  no jak ja tak mogłam .  Takie coś to tylkjo ja moge zrobić. No ale myslę  może to tylko fus.   (fjus )  czyli bezpiecznik w wtyczce.  No myslę , I ludze się. Wczoraj przyszedł Emmek  wkręcił ten bezzpiecznik   I dooopa.    Nic,   cisza ,  ani drgnie. A więc okazało się,że to niestety spaliłam silnik. A tak się cieszyłłam, mówię - uwielbiam niemiecką technologię,  taki był fajny, tak cicho pracował.  Ale to nic  - kupię nową bo ta juz wczoraj odnieśliśmy na gwarancji, przelali mi pieniądze. I dobrze.  Dzisiaj byłam  w jednym sklepie, ale nie było. Pojde jutro, gdzie indziej  ale tylko pewnie sprawdzę bo tam sa drogie  , a syn  zakupi  mi na Ebayu, oglądaliśmy  I tam sa nawet fajne I niedrogie też.  A myślę troche popić soków, tak  wg  Gersona.  Trzeba o siebie dbać,   bo może cztery dni temu skusiłam sie na pięć pierniczków. Zawsze lubiłam pierniki.  Rzucili do Lidka  te świąteczne pierniki,. kupiłam.   No I zadziałlo się.  Zimno  trzęsło mnie cztery dni.    A teraz  dzisiaj mforma słaba.  Wycieńczy czlowieka.  Bo juz przeszlo coś przez te jelita   gluten  oczywiście, a układ immunologiczny walnął   stamen zapalny,  .  No I tak to sobie  jest. Powiedziałam  ,że nie ruszę niczego glutenowego.  No I to by bylo na tyle,  a teraz  skonsumowałm  bułeczkę bezglutenowa  , ale smakowała, bo juz dawno nie jadłam chleba , ani buleczek  ( bezglutenowych oczywiście ) Jeszcz ejabluszko I finisz na dzisiaj.  I tym akcentem sie z Wami pożegnam  - mówiąc  pa,  I do usłyszenia . Irena

18 listopada 2016 , Komentarze (6)

Szłam  dzisiaj  po Kubusia,  jednak  corka zadzwoniła,ze Emuś zdecydował  ,że sam się dzisiaj nim  zajmie,  bo taka fatalna pogoda. Wiało, padało  , zacinało  -  I zimno  bardzo przy tym było.  Spieszyla,zebym  nie wyszła  z domu,  I dobrze, bo własnie zamknęłam  drzwi na klucz. Jednak postanowiłam,że pojdę sobie,  pochodzę  a ścislej  ,że pojdę do Hipermarketu w sąsiedztwie,kupić pare rzeczy, a bardziej ,żeby sobie połazić po sklepie  dla rozrywki,  bo wczoraj tak strasznie się narobiłam,że  po prostu padłam. Trzy dni temu czyli we wtorek przxyniosłam sobie   ze swojej łaki - rożę , - dziką różę.  I tu dodałąm sobie roboty,  bo rozy było solidnie dużo czyli poł  wielkiekj reklamówki,  wiec jakieś wiadro. Tragedia  ...!  A kilka dni wcześniej bratanek  wysłął  zdjecia  I że włąsnie  ojciec przyniósl   skarby z pola, wiaderko rozy.  I piszę  ,że nie będzie tego  pestkowal, szypulkowal,bo to się przetrze przez sito.  No dobra.... to myslę , sprobuje też tak,  bo jakas ta róża taka twarda,że ciężko to nacinać I wyczyścić z tych pesteczek.  Kiedys zawsze   wyszypulkowałam , wyczyściłam z tych  pestek  umyłam następnie I było pięknie, dobrze mogłam smażyć dżemy.  I tak pomyślalam, a no bo takie twarde I tak dużo tego,  to jak ja sobie z tym poradzę. I probuję przecierać przez sito,  dziureczki  za małę, nie idzie   nastepnie durszlakiem do makaronu,  dziurki za duże przelatują te  pestki z tymi włoskami.  Nastepnu dzieńzakupiłam  dwa inne durszlaki.   Jeden w paski, drugi w dziurki. Znowu za duże ...przecieram, jakoś myślę - będzie. Nastepny dzień kupiłam jeszcze jeden druszlak. Inny, może będzie dobry.  przecieram  raz potem  innym drugi raz.  Drugą turę, drugi Tragedia !   W końcu wzięłam  szmatkę,  ale  jaką  .  Kurka wodna  co by tu użyć.  Poszukuję jakiejś szmateczki najlepiej jakby była dośc ażurowa,  ale nic takiego nie mam.  Juz chciałam apaszki użyć  , ale mowie szkoda taka ładna, czerwona.  No to co....W końcu użylam tej co przeciskam  jarzebinę , za scisly ten splot. Corka  przemylą podłogi,  a róża trzaskała po całęj kuchni.  No I tak,   do tego jeszcze inne roboty, moje soki z zielonych zrobiłam dużo, naciełam sie tej zieleniny,  bo patrze  a ta zielenina to zaraz nie będzie zielona  bo zniszczy się I zadnych wartości w niej nie będzie. Narobilam sokow, narobiłam jeszcze jakieś te swoje dania  z batatów  dyni,  nasmażyłąm  .  No I jeszcze miałyśmy iść do siostry od Esmiry ( od syna dziewczyny)  iść do Samirki.  A tu już dobre, ciemne popołudnie. A I pierogi miałam zrobić , no zrobiłam  , jak już na ten dzień zakończyłam  rozdział  z różą,w   ktorej soku I tak bylo pełno  pestek I włoskow.  Zostawiłam  a resztę czyli drugą turę  kazalam corce wyrzucić,  bo jakoś nie miałam   pomysłu, ani  cierpliwości, żeby to jeszcze odłożyć I w przyszłości jakoś zrobić. Uzyskałam troche takiego lejacego soku, myślę na drugi dzień coś posmażę. I dzisiaj usmażyłam   a co sie wczoraj  nawybierałm tych pestek. .... Ludzie .. Musze zapytać bratanka   jak im to wyszlo, - myślę, może w Polsce  mozna znależć   rożne sita, napewno można.  Tutaj nikt sie takim czymś nie zajmuje... a gdzieby tam. Tak więc dzisiaj poleciałam rano  na to chodzenie po sklepie, dla relaksu, po tym wczorajszym. Bo wreszcie jak się położyłam  to tak mnie wszystko bolało,   że nie mogłam. Wszystkie stawy, biodra, ramiona,  nawet nadgarstki... Tragedia .. Poszlam spać, bo już w odwiedziny bym  nie doszłą, mówię do corki, weź te pierogi I idź bo ja nie dam rady dojść.  Tak więc dzisiaj miałam  wolne.  uradowałąm się , tak mi tego bylo potrzeba. I jeszcze jutro mam po pracy wolne, świetnie, bo małego wezmę dopiero w niedzielę.No I tak , a małęgo ostatnio tez miałam cztery dni pod rząd, od piatku, do poniedziałkuTak,że  narobię się ,co niemiara I sama sobie tej roboty przydam.  Już tak mam.  Mówią,że robota głupich lubi.   Hmm..   No I tak.  A u nas zimowo, tak leje,że zalało nas juz porzadnie. W ubiegłym roku były zacieki, ale mniejsze,  a w tym roku to juz duże,  aż nawet stoi woda na suficie, na co mi Luska zwrociła uwagę, mówi, mamuś to juz woda stoi. Przyjrzałąm się przez okulary,  faktycznie.  Wieeeelkie zacieki.  Oni o tym wiedzą w agencji, od początku bo mówiliśmy, ale po co  spieszyc się z remontem.  Każdy tylko chciałby pieniądze brać, a remont to juz gorzej zrobić.  Zobaczymy,   a bardzo bym  nie chciała  opuszczać tego mieszkania. Takie piękne mieszkanko....Tak tutaj dobrze jest, usytuowanie I ogród.  I ladne mieszkanie.  No zobaczymy, pojdziemy jesli w sobotę pracują to pojdziemy jutro. A jak nie to w poniedziałęk.  I tym akcentem  pożegnam się z Wami  . Zimowo raczej, bo od wczoraj dzisiaj  rano śnieg I wciąż pada grad ze sniegiem.  Buziaczki , pa   

9 listopada 2016 , Komentarze (2)

Stabilnie,   ale jednak  lepiej .  W świetle   prowadzonej  przeze mnie diety, I osiągniętego efektu  w postaci utraty troche wagi,  to jest lepiej  ,  bo chodzi sie lżej,  wykonuje rożne czynności lżej,  bo oddaliło się to omdlenie ,  bo oddaliło się to pocenie,   ten czynnik  zmęczenia.  Nie trzymam  ściśle  tego programu, ani proponowannej diety, bo się nie udaje. Bo to ciężko  z cukrem jest. Słuchając Jerzego Zięby  -  słuchałam tez na temat   cukru,   to mówi,że jest to poważne uzależnienie. Poważne  I odstawienie tegoż  powoduje  takie  zachowania  I ciągi  I męczarnie  jak po innym  uzależniających substancjach.  Niemniej staram się  jesc  już tak inaczej  bez głutenowo. Raz na pare dni coś gotuję wiecej.  Dzisiaj  posmażyłam  kiełbaski  z gałką muszkatołow,ą, pieprzem,  I gorczycą. Ugotowalam  skladniki do zupy  krem. A więc dynię, bataty, cebulę czosnek,  I łodygę selera. Po zblendowaniu dodaję mleko kokosowe.  I ziarenka granatu,. Upiekłam też  dynię,  bo to nowy rodzaj, dzisiaj wracając z pracy, kupiłam, jeszcze nie robiłam nigdy z niej nic. Na zupę się nadaje, na pieczoną też, ale już taka słodka nie jest. Ostatnio  też zakupiłam  kilka sztuk, kilka dni skupowałąm  - dynię kabocha. Szkoda ,że wcześniej tego nie sprawdziłam  bo w sklepie ci nie powiedzą. Ostatnio jednak kupiłam (Zobaczylam ,że kobieta kupowałą kilka sztuk, to myslę - dobra jest pewnie )Sprawdziłam  I okazało sie  , fantastyczna,  Taka słodka.  A leżaly to tak w skrzynce  z małymi dyniami, że myslałąm,że to jakies niepoważne dynię takie oozdobne, do postawienia na szafie.  A to ta - kabocha.Proponowana w jadłospisie  Amy Myers.  Tu biednie z dyniami. W Polsce jak  byłam  to tyyle było gatunków, a jeden gatunek,  to takie Oooolbrzymie były,że no.  Tak więc  ,że zakupiłam sobie kilkanascie  dyń I położyłam w piwniczce. Mam taka maleńką piwniczkę,  tam gdzie są liczniki.  MYSLE,że poleży. BO DYnia to solidne   I warzywo odporne na poleżenie zapewne, -  I solidna   pozycja w moim  menu. Dynia I batat  to jedyne węglowodany w moim jadłospisie. No fakt  zjadam  raz na kilka tygodni kawalęk chleba bezglutenowego.  A tak wogole,  to skoro mi tak rygorystycznie nie chce iść, to przynajmniej  odżywiam sie zdrowiej dla siebie, bez gluten, bez fasoli, bez  serów, smietany,   jogurtów. Fakt ostatnio z trzy dni pozwoliłąm sobie  w pracy na kawę  z mlekiem.  To takie odstępstwo.  Bo  dlugo mi to idzie te proby wyleczenia jelit,  więc organism  chce troche odmiany.  I najważniejsze myślę,żeby jeść  włąsciwie I zdrowiej.

A tak to mając trochę czasu,  bo Kubusia miałąm  w poniedziałęk  a teraz dopiero będzie w sobotę niedzielę poniedziałęk -  więc mając troche czasu  to czytam  Bog jeszcze nie umarł.  Spieszę skończyc z tamtej tury,  bo tydzien temu  przysłąli mi paczkę książek z  Księgarni Wysyłkowej.  Bo paru osobom  musze dostarczyć  .  Zwłąszcza ksiązki,    rozwoju osobistego  Josepha Murphyego  I Louise Hey. A zamówiłąm  po kilka książek. Jest w tym  też możliwe ,że ciekawa pozycja  Przeprogramuj swoje geny, Marka Sissona. 

Ostatnio I wogóle podoba mi się  Terapia Gersona,   -  ale  to wydaje mi się dośc trudna  terapia. Zapewne  może być  skuteczna  ,  ale  potrzeba by było  wspołpracy z doktorem, ale ta moja  Halina   to nie zabardzo, a jakoś narazie nie chciałabym zmieniać lekarza, choc niektórzy juz dawno mówią. W tej terapii,  potrzeba np  dziesięć razy dziennie po cztery łyżeczki roztworu potasu, lub wyciąg z tarczycy, lub przyjmować jodek potasu, czyli płyn lugola, lub przyjmować codziennie wyciąg z surowej wątroby, przyjmować letril, przyjmować acidol  chlorowodorek betainy I pepsyny, itd  I robić pięć lewatyw dziennie z kawy...  To potrzeba by współpracowac z lekarzem,  -   Bo  pojechać  do kliniki  leczenia metodą Gersonowską  to mnie nie stać.  No I tak,   ale  coś z Jego  programu leczącego choroby nowotworowe I choroby  zwyrodnieniowe, coś z tego przejmę, tzn już coś próbuję  przeflancowac na swoj grunt, tzn  przystosować dla siebie.  Żeby  stworzyć sobie  jeszcze fajniejszą dietę  bagarsza  w minerały, witaminy,  I dostarczającą jak najbrdziej odpiowiednio wszysto co należy dostarczyć organizmowi. Mimo,że dr Gerson  proponuje  wszystko z upraw ekologicznych   ,  I byłoby gfantastycznie,,  ale zobaczę  jak to będzie wyglądać w swietle  finansów.  

I taka oto   refleksją  ,  tzzn  ,że staramy się  wciąż  o lepszą siebie  o lepsze jutro,  zdrowsze   I radośniejsze  -  tym się pożegnam  z Wami, mówiąc   -  do widzenia -  Irena 

7 listopada 2016 , Skomentuj

A tak  wspominam   swojego holiday,   to byly naprawdę fajne wakacje.  A bo I zwiedzilam  Zamek  Ksiąz.  I cieszę się z tego,  bo  poobcowałam  z tym  Wielkim,  wspaniałym   Zamkiem.   zrobione to  z Rozmachem, wielkie bogactwo     rozmach  I fantazja.  Przewodnik  ciekawie opowiadał,  o tych  podziemiach,  o tych budowanych tam  tunelach,   traktach,  tak wielkich. Ponoć one ciągną sie daleko,   I o tych jeńcach którzy odrabiali tam taka cięzką robotę  po niemalże 20 godzin  dziennie,  A że te  tunele  to one mają taka wielkość,że możnaby tam postawić z 300 domków.   Czy że ogolnie zamek ma taka wielkośc.  A ciekawie  bylo,  jak przewodnik  zapytal,  czy możemy sobie wyobrazić  ile slużby  bylo tam  dla  5-ciu osób.  To oczywiście  ja  ujrzalam  w glowie  w wizji,ze 300 osob.  Ja tak  czasami mam -  że wiem.  Wyobrażacie sobie  trzysta osób służby ,  dla pięciu osob domowników. I,że to takie wielkie  ,że kiedys bylo  tam  tez 200 czy wiecej kominków,  a teraz zostalo  :tylko  50.  To  dobre ,ze zobaczylam  ten Zamek.  Piękna Rzecz  .  

Będąc we Wroclawiu,  dzwonilam  do swojego syna  który jest w Polsce I dowiedziałam się,ze w październiku  jest to Dyktando  Ogólnokrajowe. Strasznie sie napaliłam   ,żeby tan  być,  ale  dlatego,że we wrzesniu brałąm  holiday,  to nie miałabym  odwagi w październiku znowu brać.  A tu okazało  się  ,że w pracy  zmiany,  że przymusowe urlopy  trzeba wykorzystać. No I tak mi dali ,ze prawie  mogłam  pojechać  bo tydzień do dyspozycji miałam  ,. Tylko,że tak jakoś  zeszło  mi tu  ,że nie zdołałam  zadzwonić czy w ostatnim  tygodniu były jeszcze zapisy, a tydzień miałam  Nawet Margareta  chciała  zamienić  ,zebym  już od soboty wzieła  I w sobote ewentualnie poleciała  do Polski.  Jednak  to wszystko  było dla mnie za szybko,  moje tempo załątwiania jest wolniejsze,  I  nie zdołałam. Tak mi jakoś wyszło,   nie wyszlo.  Bardzo chciałąm wziąć udział.  A czy ktoś z Was   coś na ten temat wie.  Jak to wypadlo,  czy wygrał ktoś I kto wygrał.  No jak to wogle wypadło.     Moj syn  też bardzo chciał wziąć udział,  no ale cóż  . Takie rożne życiowe perypetie  I przeszkody czlowiek  ma. Może w przyszlości,  może w przyszlym  roku.  Teraz nastąpiły zmiany,  że urlopy chętnie dają I trzeba wykorzystać,  to I  klopotu nie będzie wziąć.  Aaa, w pracy  to zmian ciąg dalszy.  Tak się teraz porobilo.  Od dzisiaj dowiedziałyśmy się,że teraz będziemy pracowali tylko cztery dni, bo jest ta czwarta osoba.  A swoją drogą  to ten nasz nowy manager  nie zabardzo  potrafi  rozplanować,  - organizacja u niego nie najlepsza.  Przecież  tą czwartą osobę  to mozna było  zatrudnić  na np trzy dni,,,tak,żeby dodatkowo  zrobila  te rzeczy na które tak normalnie z trzema osobami nie starczało czasu. Ekstra zeby porobil  te stoly, krzesła,  czy lampy, gzymsy, itp.   No,ale on tak. A wogóle to czy on mogł  wogóle zmienić zatrudnienie  tak nam. Przeciez my bylyśmy zatrudnione na pięć dni. Margareta pracuje tu juz osiem  lat,  ja zaczłęam siodmy rok  pracy.  To sporo czasu,  solidni pracownicy  z      nas   juz  weterani mozna powiedzieć,  to  jak to tak. No zobaczymy  pomedytuje  na ten temat     jutro  mam czas dla siebie,  na solidna medytacje,   modlitwę,  na duchow esprawy.  I będę wiedzieć  czy trzeba do niego iść, czy trzeba szukać nowej pracy,  czy tez  tylko pojść  do Seftonu.  I zostać  na zwiększonym  beneficie,  bo zapewne powiekszą  mi benefit.  No zobaczymy,  to sprawa  najbliższej przyszłości.  Bedę działąć.  Może też I dobre to być pracować tylko cztery dni. Dla Margarety  to naprawe wspaniale.  No ale ona ma swoją ememryturę  tzn  pension  benefit, takie cos najniższe  jakby socjalna wyplata,  bo emerytura tu jest po 30 latachj pracu=y,  to nie mówi  sie w innych przypadkach o emeryturze.   Aa  Margareta  to już  naapewno chętnie  odpocznie.. bo już  kiepsko z nią.  No  ale nie ,żebym  ja cos mówiła,    nie -  ja mowię,odejdzie kiedy będzie uważałą,  kiedy będzie chciała. Jej sprawa....I niech  ktoś inny nie sarka nosem czy nie probuje gadać,   a bo to widzę,ż eten Peter  to takie tendencje ma.  Biedna Margareta.  Jest wporzo....No I to tak tu u mnie dzieje się.   Muślę,że wszystko tak się dzieje,  jak dziać się powinno,  zwłaszcza w moim  przypadku.  Jak  mówila  kiedyś wróżka  -   masz szczęscie w nieszczęsciu " ...A kto powie   co znaczy mój sen.   Gdzieś bylam...( nie pamietam szczegółów)  I musiałam wyjść, opuścić,  ale wychodząć znalazłam pierścionek,  piękny taki , złoty  solidny,  z oczkami  wiele  tych  kanmieni tam  bylo. Ładny byl.   Ale potem  jak wyszlam  to patrzę a ten pierśccionek w moich rękach stal się taaki duuży !   Duży tak  ogromny,  I piękny , zmieniły się te kamienie,  on teraz strał sie taki piękny    ,  niebieski.    Był  duuuży  !    Proszę o odpis  jeżeli wiecie coś.  Dzisiaj Luiza   sama z własne nmnieprzymuszonej woli  wyszła do ogródka  pozagrabiać..!  No po prostu świetnie !.  To I wyszliśmy my z Kubusiem   troche pobylismy na s wieżym  powietrzu.  A dzisiaj  tak u nas rześko,żeby nie powiedzieć  zimno..... Idzie Zima.....  Tak kochani   -   idzie  Zima.... I tak to sie pożegam,   całuję Was , pa buziaki -  Irena       

3 listopada 2016 , Komentarze (10)

Dzień  3-ci juz listopad..  Takie dni  nostalgiczne   przypisane  zmarłymTak mówimy,że to cały miesiąc taki jest przeznaczony  na wspominanie, refleksje  czy modlitwę.   31 wszy  urodziny mojej corki, zawsze  spokojnie  - zreszta jak to u nas, bez wielkiego picia.  Bo zaraz wchodzimy we Wszystkich Świętych.  1- go przyszła  druga corka  z mężem I Kubusiem. Przyszli bo bylismy umówieni z panem  appointment był    bo mieli przyjechać  do sprawdzenia uaktualnienia jak co roku  pieca gazowego, więc ona do lepszego tłumaczenia, do lepszej konwersacji. Dobra rzecz zrobili, zostawili czujnik  do czadu, tez dobrze. No I dobrze ,że przyszli, bo takie spotkanie się Świateczne zrobiło, więc modlitwa była  ...  I wspomnienia.  Ja mówię,że to jest taki czas, kiedy  dużo dusz zmarłych schodzi w okolice ziemi,  nie tyle,żeby sobie pobyć z bliskimi,  bo co to by  bylo.  Schodzą,zeby jakoś wpłynąć  na bliskich,żeby zawrócili,  ze swoich złych dróg,  żeby się odmienili,  przemysleli.  Ja to ich bardzo czuję, wiedziałąm,że są wielu jest  I nawet zaczęły lac mi się łzy. Nie to,że to było jakieś  moje zwyczajne wzruszenie, jak mi sie zdarza,  jestem  uczulona  czule cos wspominam,  nagle  zaczęły mi się lać łzy.  Chyba ktos bliski tu był,  mama może,  ale prędzej myslę  że siostra. Zresztą nie wiem....ktos ulitowal sie nad ta moja tu dolą, niedolą .. . .  Bo też  że ta dola  roznoraka jest.że roznie tu ze mną bywa.  Ale,  nie chce się rozczulać.  I tak  siedzieliśmy, chociaz Kubus był marudny,  bęczący,  zlosliwy I niezadowolony,  bo wcześnie musiał wstać.   A Emek leżał I podsypiał.  Ale bylismy  wszyscy razem,  potem  przyszedl moment poźniej syn, a potem  to I starszy wnuk.  Tak,że było  miło,  dobrze tak  -  rodzinnie, jak rzadko bywa.. A wczzoraj  byłyśmy z Luizą na spacerze, na łące takiej - gdzie są maszyny do ćwiczeń. I nawet poćwiczyłysmy troche. Sprawdzałąm formę nawet momentami moge cos poruszać się troche. Potem poszłyśmy na angielski cmentarz,pospacerowałyśmy troche.  Takie te cmentarze,  ale teraz nawet niektórzy postawią nagrobek marmurowy, oczywiście tylko ta płytę stojącą.  I wszędzie leżą zabawki, taki mają zwyczaj kłaść zabawki.  Pewnie dzieci.  Tak,że  dzień był miły.  A potem przzyszedł syn , I od razu widzę,że zły, bez humour, zmierzły będzie, więc mówię  -  Odpocznij...   A on,  a tylko wydrukuję I zaraz idę , bo jestem zły, głodny...  Więc szybko  zrobiłam coś  tzn byly jeszcze trzy kotlety, ze trzy pałeczki,  na patelnię  wody podlałam,zeby nie grzac tego w mikrofali,  bo nie lubię, bo te fale są szkodliwe,  bo one gotuja kucharza...  POdgrzalo sie w gorącej wodzie uparowało,  szybko sałątka z pomidorów  bo pomyslałąm,że mojemu synowi potrzebna jest witamina C,   a więc ta cebula.  A barrrdzao podpasowałam ta cebulką, a ja mówię  wiedziałąm,że potrzebujesz witaminy  C.  A za chwilę przyniosłam szparagi, I mówie a to  pochytrzyłam   bo zapomniałam,  bo to moje osobiste  posilki  dietowe na leczenei  jelit.Więc  jakoś zapomnę może bo oni jedzą tzw zwyczajnie, ja zaś inaczej.   A syn  a zczym one są, -  no z olejem I solą. Więc pokarmiłam ich bo z Zaską przyszedł  . Przyszli,żeby cos podrukować na homework, prace domową. Rzeczy  typowe  - angielskie, a więc oczywiście angielskie śniadanie,  krolowa,  I swita  rodzina królewska... Oczywiście  gonitwa koni,   budka   pocztowa I straznik w hełmie, tez typowo angielskie,  do tego futbol   a ja mówię,że kominy  ...a Żaska  wszędzie sa kominy, ale   nie ma kominów z koroną, bo angielskie kominy są z koroną. Nie wiem, ja nie widziałam  nigdzie takich , choc nie wiem,  nie bywalam niewiadomo ile po świecie. NO I tak.... a dziś w pracy usłyszałam,  stałam przy barze bo biorę herbatę ,żeby posiedzieć I odpocząć. A barman  ,  Simon,  mówi,  beautiful  lady.I coś  podobnego , nie pamietam zupełnie dobrze...   ja rozglądam się  pokazuje kogos za oknem  a on  mówi,   noooo,   you.  I potem jeszcze do Heleny, bo wyszla...o Dzizis....  ja mówię  ,  bo ja kocham  BOga I ludzi...  No I tak, ale ja mówię potem do Luski,  bo ja jestem grzeczna   bardzo  ....mówię  cicho I miło.Tak potulnie ....  ( Ale się chwalę ! ) No,ale tak,   dziisaj  ktos dał wyraz temu.. a że juz  nie powiem,że nasz nowy sprzatacz  Peter,  to on  mi pomaga, wczoraj odkurzył z tego co ja powinnam,  tu tak na gorze, przy barze, a dzisiaj to juz całą sale (-a duża jest), a potem mówi,że jutro nie będzie Margarecie odkurzał ( bo jutro moj wolny dzień), bo ja mówię ,że bardziej mnie lubisz... Bo ja mówię  ,że ja zawsze mam tu duzo roboty, a on mówi  -  I know, tzn - wiem...Bo tutaj  to najcieższe rzeczy to robi kto  - POlka.  Brasso, czyli wszystkie na dole drzwi   mosiądze, I bar  fasadę.  Ale ja robięę, bo ja lubie  wole zrobić dla kogos pomóc,  wolę zrobić więcej nić mniej. Eeee  dzisiaj tak  soobkowato - o sobie  ględzę.  Ale taka prawda.Taka postawa popłaca,  zresztą a ile ja sie za nich modliłam, ile im błogosławiłam.    Oj tak......   I tak kochani    listopadowo   pożegnam sie z Wami....  Całuję Was serdecznie  I pozdrawiam   - Irena    

28 października 2016 , Komentarze (4)

O dzisiaj  bardzo dobry  dzień  bo  zrobiłyśmy z córka spory porzadek. Generalny taki raczej,łacznie z powycieraniem  naszych wielkich mebli , bo to takie  boksy,  na całą ścianę, jest tych półek boksów  a jest. Nawet  ze stołu na samej gorze,  do tego wszystkie lustra, polki,  gzymsy,  a I co najwazniejsze  -  firany, tzn zaslony  bo tu  sa zasłony. Ale nie były prane już sporo,  że nooo .  Cora już w salonie powiesiła,  a tamte sie piorą . Już poukładane te  mnostwo  drobiazgów  suwenirów. Teraz  siedzimy   bo jeszcze mamy iść do hipermarketu, bo tam jest kolektura, a Luiza chce posłąć  totolotka, bo mówi, że w jej miesiąc urodzeniowy  to ona wygra. Ostatniego ma urodziny. szykujemy sie  L. chłopak ma przyjechać. Tzn nowy chlopak,  nowy nabytek, -  ale mimo  jego deklaracji  że chce  I że jest gotowy przyjechac tutaj   na dobre, to ona podejrzliwa.  Wiecie  jak zle  wady,  czy juz z wyglądu, ze zdjecia źle rokuje,  a to często , bo ludzie teraz tacy.  IJak źle, to źle, a jak dobrze czy wyglada wszystko wrecz za dobrze ,gładko  -  to tez podejrzliwośc, a może to, a może , co on tak chce szybko,  , a nie odniosł się do podniesionego tematu.  Itp, W kazdym bądź razie wg mnie to dobrze  rokuje, bo ja to  przerrobiłam  biorąc pod uwage to co nalezało odczytać co mówi  podświadomośc.  A  ostatniego razu  myslałam,że ona zaprosi go do domu,  to co -  co robiłam :   a wyjść miałąm  do syna do Zasi  być z nią,  to  wpadło mi do glowy, żeby  pozabierać swoje rzeczy, a mianowicie pieniądze,  pazsport,  nawet  legitymacje  rezydenta.  Wiec na szybko myslę,  - co czyżby nieuczciwy to czlowiek jest, jakiś co ma konfikt  z prawem .. Tak na szybko, ale potem   tzn nawet dzisiaj  robiłysmy rozbiór tego  co mówi podświadomośc,  bo zawsze najlepiej posłuchać  Podświadomości. No w kazdym bądź razie  to byloby ,że chciałby   zarezydować  , być tu,  tu zamieszkać,  że bardzo poszukuje  gdzieś z kimś,  jakaś bliskość, rodzina. A I ona tez mi dzisiaj dopiero mówi  (tzn  przeciez nie musi mi swoich spraw mówić ) że jak go odprowadziła na dworzec,  to jak odeszłą, to cały czas miała wrażenie, że on za  nią idzie.  Bo ja mówię,  że chciałby z Tobą być , chciałby pojść, tak myślał, takie miał uczucia, takie pragnienie (  niekoniecznie musimy mówić o seksie  , a raczej o bliskości,  potrzebie miłości)  A wogole  patrzac na zdjęcia  to mówię,  że to człowiek raczej  nie mający zbyt wielu przyjaciół a raczej  samotny, domator,  taki raczej wyalienowany jakgdyby. Bo patrząc tez na otoczenie  I rzeczy w pokoju,  - obraz na którym ludzie ida  ale są widziani z tyłu. Ludzie odwróceni,   - jeżeli ktoś wybiera taki obraz,  to zapewne czuje się,ze ludzie  sa oddaleni,  odczucie,że nie można  mieć w ludziach przyjaciół, brak  sympati do ludzi. Albo czarna lamka nocna. No czarna lampa -  jeżeli komus  przyświeca czarna lampa.  to jego swiatlo,  to co odczuwamy  od ludzi  I do ludzi,jest raczej  smutne I brak od otoczenia   takiego wsparcia, które daje taka ufnośc I dobre fajne samopoczucie,że się przynależy, I ze mozna liczyć na ludzi,że są przyjaciółmi.  Wyalienowanie ...To tak w skrócie  według mnie,   a jak to będzie   to zobaczymy,   bo moge się mylić....a życie pokaże inaczej. Tzn  nie - nie myslcie,że ja wywieram na nią jakiś wpływ ,  według swojego widzimiśię ,ależ nie.  To jej sprawa,   ja mogę coś delikatnie. A dość o tym,  zabieram się za swoje sprawy,  moż enie ma o co kruszyć kopi.  Tak generalnie to ludzie sa dzisiaj ,  tu L, własnie uzyła słowa,  ......Takie wydarzenia były,  np  u nich w hotelu,  jakas pisała do jednego  ,I czarowała, (murzynka)  że wyjechałą gdzieś na pogrzeb   I że miałą tylko pieniędzy w jedną stronę I żeby jej wysłął 1500 funtów..  Oooo...kuźwa   w pierwszej chwili pomyslałąm o złotówkach,   a to funty. Tylko nasz Emek  mu wyjasnił  to,że to oszustwo. A  już był gotów chlopak  wysylać.   I ot co,  taki świat,  tacy ludzie. 

No I tym akcentem  będe sie żegnać...  I zasyłam  Moc pozdrowień  I miłego weekendu  - Irena    

26 października 2016 , Komentarze (4)

Tak... od niechcenia  -  na tą moją tu stronę ani absolutnie nie mogę wejść od niechcenia.  Całkiem się coś robi...odmawiać posłuszeństwa  zaczyna moj laptop, albo pewnie dlatego,że Kubuś tu I sok wylał, albo  co ..  A tak wogóle to  dzisiaj dzień jakiś taki szary, apatyczny, albo chyba że to we mnie takie zmęczenie, bo przyjdę I nie pospię  tylko czytam.  Tego  Gersona wciąż studiuje.  Mowię,że podoba mi się to, tylko narazie nie mogę zacząć  tej diety,bo sokowirówki nie mam, do robienia soków.  Tak mówię do corki,że szkoda mi,że to zostalo w Polsce,  szkoda, bo teraz kupować gdzieś jakieś, a tamta była  napelnion moimi enenrgiami, dobrymi notrabene.   Szkoda.. ale wtamtym czasie  pozostawić wszystko trzeba było, I nie to było w gllowie. Nie miałam pojęcia,czy będzie jakieś zycie istniało, I czy wogóle będzie jakies zycie. Na obczyźnie,  bez domu,    bez własnego kata.  Oglądaląm na Ebayu, czu na Amazonie,  to wszystko jakies takie inne.. Chyba jestem  konserwatywna, przyzwyczajam się  I tak bym trwałą.   -    czyżby . ..-  nie wydaje mi się.   Ta dieta Gersonowska  pociąga,  jak sie  wczytać,że jakie to efekty osiagnąć można, ale zastanawiam się, jak by to było, na samych warzywach,(bez mięsa)  to jesć trzeba bardzo dużo,  trudne to, częste przygotowywanie posiłków, no I czy by się siłowo  wytrzymalo,  siebie  mam na uwadze, bo to tak ze mną było.  Choć nie ma co  w trwoge wpadac I powątpiewać,boi od tego czasu mojego wyczerpania,   do jakiego się doprowadziłam minęło juz sporo czasu,  I będąc na tym programie  osiągnęłam już sporą poprawę.  Dzisiaj sprawdzałam swoją formę na rowerku stacjonarnym,  jest o troche lepsza,  nogi tak juz nie mdleją po kilkunastu sekundach.  Bo zamierzam  poswięcić troche czasu  na ćwiczenia.  Zamierzam zacząć  .Zobaczymy .. A zabardzo nic robić nie mogę, bo sie bardzo ucięłam, naostrzyłam sobie dwa dni temu noż - solidnie naoostrzyłam, no I stalo się I to juz drugi raz, bo wczoraj też sie troche udziubalam. Trochę mniej , a dzisiaj  mocno,  Eeee, tak wyłazi ze mnie  ta nieporadność, a raczej  nadpobudliwość , czy jakas taka niezborność .  Tu cos robiłam obierałam   awokado,  upadlo,  miąższ spadł, chciałam łapać, wycierać, no I masz - nagle   ciach. Pomyslałąm sobie,że trzy dni nie będę myć naczyń   ...ale gdzie tam poleżałąm        troszkę  czytając , potem wstałam  myslę, zrobie sobie cos na obiad   ,żebym potem wygłodniała  nie szukałą czegoś niedozwolonego.Oczywiście umyłam naczynia, potem  Zrobiłam superguacamole, bo do tego upiekłam  wczoraj hamburgery, I miała być sałatka  z jarmużu I   szpinaku, z sokiem z limety.  Więc przygotowałąm  chwilę jeszcze poleżałąm  I wstałam  na dobre. Coś pisałam  jakieś notatki, życzenia na facebooku  dla bratanicy, bo urodziny.  No I tu teraz..    A tak wogóle  to koryguję troche sama siebie , I swoj  jadlospis,  bo  coś wpadało slodkiego... I wlasnie przez to slodkie  wszystko brało w łeb.  No bo pewnie to drożdżaki,, rozrost bakteryjny, drożdżaków.  A pani u której zamówiłam  w sklepie ze zdrową żywnością I suplementami,  oczywiście pewnie tego wogóle nie zamówiła,  bo od ubieglego tygodnia ani widu, ani słychu. Ileż to dzwonić  I przywożą.  Jutro pojdę I odmówię,  bo syn mówi,   aaa mamuś   na ebayu zamówisz czy na amazonie. Sprawdził   kwas kaprylowy jest I to niedrogi. On mówi,  nooo, zaraz  ci z 10 funtów narzucą marży,  I skasują cie  dobrze.  Ten drugi wprawdzie droższy sporo, ale u nich też drogie te suplementy są.  Zamówię na  Ebayu czy Amazonie.  Postaram się jutro pojść.. Już kieyś też tak bylo -   nie zamówiła tego o co prosiłam. Więc nie ma co na nie liczyć.  No I to tymczasem  będę się żegnać.   Do uslyszenia, - Irena   

24 października 2016 , Komentarze (5)

No tak ...jakoś  tak czasu I mozliwości napisać nie mam.  Internetu nie mam do południa,  jedynie po powrocie Luizy  z pracy moge korzystać z jej Hot Spota.  No,ale mogę   tylko ten ostatni tydzień wcale nie mogłam,  bo przetworstwo  miałam,  to znaczy  przerabiałam   jarzebinę I czarny bez. Robiłam od wtorku, - a i przedtem kilka razy przywiozłam z łąki, az I słoikow mi zabrakło, to włożyłam  do zamrażalnika  u syna.  Może już będzie troszkę więcej czasu, na inne rzeczy,  Parę dni  temu   Żasmina pojechała na Łotwę odwiedzić mamę, to więc chwilowo odpadło pilnowanie jej. Odsapnęłam chwilowo,  bo I synowi pare dni nie gotuje,  coś tam ugotowałam  to ma, a poza tym  nie ma Żaski  to on sam  cos tam zje, a to tym bardziej,że teraz  jest  tylko  na restauracji, bo zrobili go superwajzorem. Nie wiadomo tylko na jak długo,  to jeden mówi,że oooo bardzo zadowolony z niego jest,  to drugi  mówi, że nie wiadomo. Prycha tylko.  No I tak - zobaczymy, trzeba zachować spokoj.  To on cos tam na restauracji zje, to pare dni mam spokój, chyba ,że jak wróci Żasmina  to trzeba będzie    coś gotować, albo będą czasami przychodzić.  A wogóle  to urlop miałąm  ubiegły tydzień,  tylko  jakoś  nie poobijałam się ani przesadnie nie wypoczęłam,  bo jarzebinę miałam. A urlop   dlatego  bo nasz nowy manager  nie  chce już żebyśmy w czasie  urlopu  pracowały,  bo jest nas teraz czworo, (przedtem troje). Bardziej komfortowo. chociaz przydałoby się zostawić jakies pare dni na wszelki wypadek, czy żeby do Londynu na warsztaty pojechać,  albo coś. Teraz bratanek  doczekał się nowego baby....to może na jakies chrzciny zaprosi.   Ale to tylko tak mówię,  bo zabardzo nie ch ce mi się teraz nigdzie jechać. 

Ostatnio  w polskim sklepie  dostarczyli troche kosmetyków,   - ucieszyłam się  . Mówię zakupię sobie co nieco  . No I kupiłam  krem do rąk - ziaji, bo tylko taki był . Wszystko było Ziaji.   A potem czytam  skład ,  to pozal się Boże, ile tam  toksycznych  hemikali... a ja się ucieszyłąm.  To już lepiej  nie naakładac takich kosmetyków na ciało. Pelno tam : jak choćby methylparaben, ethylparaben,  propylene , I inne. I tak....Tak  naprawde  to wszystko to paradox.  Przedtem w Polsce  kiedy miałam  tą najmniejszą Polską rentę, nie było mnie stać ,   na wiele  nie było mnie stać, myłam sie zwyczajnym mydłem  w kostce,   a gdzie by tam w płynie...  Przyjechałam do Anglii   , ooo   -  poszłąm do pracy,   benefit  do tego ta renta, wkrótce przekształciła sie w emeryturę  .  Oooo  ..lepiej - teraz mnie na wiecej stać.balsamy,   kremy w płynie   wiecej  na maksa kosmetyków  ..kremy,  balsamy....      a teraz  jak sie doczytałąm   ile w kosmetykach jest toksycznych sybstancji,  które  wcieramy w nasz najwiekszy organ - skórę  , to dopiero włosy się mogą zjeżyć.  A te wszystkie parabeny,  ftalany,   mają szkodliwy wpływ  na przybieranie estrogenu, a nadmiar estrogenu, to tyle  efektów ubocznych, takich jak  depresja, przybieranie na wadze,   skoki nastrojów,   osteoporoza, uderzenia gorąca, infekcje pochwy, miażdżyca, zmęczenie, ataki paniki, zaburzenia pamięci, iobniżenie poczucia włąsnej wartości....itp. Niedobor  czy nadmiar  ma powazne konsekwencje dla zdrowia...  -   Ostatni czytam  też interesującą książzkę,   w tym  sensie,ż eona jest medycznie interesująca.  Juz nagłówek na okładce krzyczy,,Że lekarstwo na raka zostało wynalezione w 1926 roku.  A rzecz dotyczy   niemieckiego doktora  Maxa Gersona.  Wyleczył lilkuset ludzi ,  zalecając im odpowiednią dietę, czyli  - leczenie zywieniem. Stykają się tu podobieństwa   jak I u innych  lekarzy,  jak I u mojej dr Amy Myers.  WArzywa  I soki  . Soki pite  co godzinę, 13  szklanek dziennie,  do tego pozbywanie się soli z organizmu, dieta  bez soli.  A I także do tego lewatywy  tez robione kilka razy dziennie - notabene  .... z kawy  Jak dla mnie rzecz jest ciekawa. tez sobie obiecuję pojeść w ten sposób, I takie  potrawy,  bo sa tu także jadłospisy.   Ksiązka  ma tytuł -  Cud terapii Gersona....ksiązka napisan przez jego corkę wraz z pewnych doktorem,żeby  dopracoać watki medyczne. Bardzo ciekawa -  polecam.  Wyleczył w ten sposób kilkaset osób. 

 I to by było na tyle...jutro wolny dzień, tyle tylko,że mam Kubusia. To nic,   to dobrze.  Do usłyszenia,  pa -   Irena 

16 października 2016 , Komentarze (3)

No I ucieklo.  Więc krócej...znowu  nie wyspałąm się,  bo ostatnio  budzę się o 1-wszej w nocy I nie spię do czwartej, potem spię godzinkę I wstaję do pracy.Ostatnio  u corki  zaczęły sprawy staczać się jak po rowni pochyłej. Zaogniły sie sprawy małzęńskie,   dzieje się to co nieuniknione I co siłą rzeczy dziać się musi. I czego należało oczekiwać. Emek  prowokował juz ostatnio, nie odzywał, no bo wreszcie jak dlugo można grać farsę I być z kimś kogo sie nie kocha. On jest niezdolny do miłości, nie potrafi kochać. To zimny człowiek, spokojny owszem   ale bez uczuć.  Ona była mu potrzebna żeby dostać wizę.  On mówił,ze on modlił się żeby mu ktoś pomógł. Będą mieli rozmowę,żeby wyprowadzil się z domu. No I takie moga tutaj teraz istnieć   obawy,  co to będzie dalej,  bo jak go deportują, a prawdopodobnie tak może być ,bo on ma wize tylko tymczasową, do 2018 roku, Boogus mówi - mój syn,że on może jeszcze brać od niej alimenty.  Gdyby  był bardziej zawzięty I bezczelny, a jak nie będzie tam w Ghanie pracował  to ..-mogłoby tak być,  może wyjsć o alimenty od niej.  A to do roboty leniwe jest,   Oj  leniwe.  No co , teraz  mamy I musimy mieć wiarę I ufnośc w Bogu,  I my ja mamy,że dobrze będzie, My to jeszcze liczymy te finance, a moja córka to taka  wspoaniałomyslna,że jej o wydane na niego pieniądze nie chodzi. Ona zupełnie nie ma umiłowania pieniędzy,  Tak nie mają dla niej znaczenia,  ona mysli o innnych, dla innych I nawet tego Emka  to mówi,że wie I wiedziała przecież,że on  potrzebuje pomocy, I że niejako  ona chciała mu pomóc.  Ale - ludzie , no gdzie taka cena - zapłacić własnym  zyciem   zabrudzić sobie jak to sie mówi, w papierach,  jakies małżeństwo, przecież to pociąga za sobą jakieś konsekwencje. Potem rozwody, podziały,  wymagania  jeden od drugiego, a co najgorsze to tylko on może czegoś domagac się od niej. No cóz  - kochała go.  Dzisiaj wpadł na chwilę syn.  Za pytałąm  go, czy mamy czegos żałować. Odpowiedział,ze może ona nie miała wsparcia.  Wiecie co,   tak chyba jakoś chciałabym czegoś żałować,  że nie pomogłam,że nie miałąm wpływu,że nie miałayśmy zbyt ciepłego  ze sobą kontaktu, czy więzi. Chciałabym niejako czegoś załować czy coś sobie zarzucać, -  ale  tak naprawdę nie czuję tego w sercu, ani w sumieniu. A sumienie mam bardzo wyszkolone. Nie czuje.  Bo co - powiedziałam,że jak jednego razu, byli na jakimś party u kolegi jego  I coś tam było, ona coś powiedziałą. Nic złęgo ani zbożnego,  ( w naszym  odbieraniu, I pojęciu) a on  jej sie odgroził,  Noooo.  a z toba to pogadamy.    prawda  -  to było oodgrożenie.  I ja , jak wiem, jacy jesteśmy, że prawi,  skromni,  niezaczepni , niesko0nni do  stawiania się bądź awanturniczości,  Skromni, I tyle przeżyliśmy,  wiecie  jak usłyszałm to  (od mojej corki)  że ktoś jeszcze chciałby nnas skrzywdzić,że ktoś chciałbyn skrzywdzić moje dziecko, takie dobre dziecko, to zagotowało sie we mnie. Bardzo mnie to dotknęło, powiedziałam  jej ,że jak ktoś  ani slubu, ani mąż  I odgraża się I to w taki  despotyczny sposób,  to nie będzie dobry czlowiek. To nie jest dobry człowiek, - ale wtedy moja corka to zbagatelizowała I usprawiedliwiła go.  To coż , nie mam teraz do siebie wyrzutów. I powiedziałąm jej,że Murzyn ją zabije. I zabił -  emocje jej zabił, jej wiarę I zaufanie I miłość.  Całkowicie zawiodła się na człowieku, którego była tak pewna.  Iż eto taka miłośc. I poleciałą do Afryki.... -    -    Wiem,że to taka karma......no nic tylko taka karma,  taka rzecz  do odrobienia lekcji  z nabytych wczesniej  błędów I niezrobionych wobec kogoś pewnych powinności.  Mówię dzisiaj do Luizy  ....jak można naszej Renatki nie kochać, to taka dobra dziewczyna, taka empatyczna, taka serdeczna,. taka sympatyczna..... No widocznie może ktoś taki być znależć się.  Kto wcale nie potrafi kochać.  Jego pociągają grube murzyńskie  d ....y  Corka mówi,ze już dawno znalazła u niego cos otworzyło mu sie w telefonie  porno , z   wielkimi murzynkami, z wielkimi .....I wisi godzinami na telefonie I gada z swoimi przyjaciolkami murzynskimi. Zewsząd z Londynu,  z Ameryki,  Holandii....z Afryki . No I to tak.To teraz taka zmiana  I musimy pewne rzeczy dostosować do tej zmiany. Trzeba będzie pomóc jej wychować to dziecko. On mówi, -...to jest twoje dziecko...no tak po co mu dziecko...on ma swoich troje.  Wystarczy mu.  Powiedziałąm,że wychowamy to dziecko,  - Kubusia naszego. Dzisiaj wyjasniłąm jej dlaczego to tak jest, dlaczego  Kubus jest jaki jest, dlaczego bije, dlaczego nie chciał jesc.  Bo to wszystko z naszej podswiadomości wynika  , co tam  zaistniało. A zaistaniało  to  co slyszal od niego do mamyto znaczy co mama czuła   w relacjach jej z tatą.  , a mama przaekazywała już w łonie jemu,  I nie tylko w łonie. On bardzo Odbiera,  ma takie otwarte czakramy, taka głowkę, bardzo odbiera nawet mysli, sama  zaobserwowałąm  to u niego,  ...Moje myslenie, jak on reaguje. To wszystko  odbierał I odbiera. I dobrze jest wreszcie  zapewnić mu spokój I tylko miłośc. Żeby miał zaufanie. Kiedyś [pisałąm Wam,że Kubuś jest taki jakby sprawdzał  czy może mieć zaufanie.  Tak,   tak...No I tak kochani -  coż ....pozostaje mi mieć spokój.  Nam pozostaje mieć spokój. I zostawić wszystko w rękach Boga

To tymczasem  pożegnam się z Wami,  do zobaczenia  -  Irena