Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem absolwentką szkoły muzycznej i wybieram się na studia muzyczne. Moimi zainteresowaniami są: muzyka klasyczna, robótki ręczne, i takie baristyczne rzeczy jak drinki czy kawa :) Co mnie skłoniło do odchudzania? Właściwie można powiedzieć, że całe życie się odchudzam. Jest to nieodłączna część mojego życia :P Ostatnio przypomniałam sobie jak w podstawówce narysowałam w Paincie obrazek z grubą kobietą która nie mieści się w bluzkę, dlatego ta jej nie zakrywa brzucha, i w obcisłych spodniach. Na bluzce, albo gdzieś z boku tego obrazka napisałam wtedy: 41kg...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11241
Komentarzy: 167
Założony: 22 stycznia 2013
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
sosenka93

kobieta, 31 lat, Kraków

160 cm, 57.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG 50 KG !!!!!!!!!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 marca 2013 , Komentarze (3)

Witam Was!
Przepraszam za tak długą nieobecność, zaraz będę czytać Wasze Pamiętniczki :)
Jak widzicie robię postępy :) Zdarzyło mi się już ważyć 55 kg, czego nie omieszkałam tutaj oznajmić, ale to było przedwczoraj - 55,7 . Natomiast wczoraj skoczyłam już na 55,9, a dzisiaj to w ogóle jest porażka, bo ważyłam 56,4! Nie wiem kompletnie dlaczego, bo wczoraj bardzo dobrze jadłam. Chociaż powiem Wam, że tak naprawdę to wcale się nie stosuję do rygorystycznej diety. Tak naprawdę moje chudnięcie opiera się na tym, że jem mało... 
Czyli po prostu dieta MŻ. Przyznaję się - tak jest po prostu prościej. 
Ale mam nadzieję, że tym razem wytrwam i uda mi się schudnąć do moich wymarzonych 50-ciu kg... 
Chciałabym schudnąć do studiów - do października. 
I wiecie co? MYŚLĘ, ŻE MI SIĘ UDA... :)
Codziennie robię brzuszki rano, a ostatnio zaczęłam nawet do tego dodawać przysiady i pompki - czyli mniej niż więcej, ale powiedzmy, że ćwiczę te najważniejsze partie ciała. Zamierzam też za niedługo zacząć biegać. Jak tylko zrobi się ciepło :) W końcu wiosna idzie, a to jest najlepszy czas i na odchudzanie się i na zaczęcie biegania ;)
Tak więc jest średnio, ale prognozy są dobre. Więc nie tracę animuszu i... 
WALCZĘ DALEJ! 
Pozdrawiam Was wszystkie i życzę Wam powodzenia. Was proszę o to samo. 
Papa :)

21 lutego 2013 , Komentarze (1)

Witam Moje drogie Panie! 
Co u mnie słychać?
Powiem tak: jem dość nieregularnie, ale wydaje mi się, że mało i dietetycznie. Więc może i więcej posiłków i mało piję, ale... Trzymam się.
Co prawda podczas tych kilku dni miałam skok na 56,7 ale wiecie co? Najważniejsze dla mnie jest to CO JUŻ ZROBIŁAM. Że nie ważę 60, albo 61. Tylko 56 :) 
Co więcej obiecuję (przy Was - świadkach) że: 
NIGDY JUŻ NIE POZWOLĘ SOBIE PRZYTYĆ WIĘCEJ NIŻ DO 52 albo 53!!
No i ta waga... 53... :) Tak bym już chciała tyle ważyć!!
Ale spokojnie... :) ZROBI SIĘ.
Nooo. Także w sumie tylko chciałam się zameldować żebyście nie myślały sobie, że się poddałam, czy coś ;) 
NIE MA!! I wy tez się nie poddawajcie i WALCZCIE! ;) Jestem z Wami i dopinguję, bo WARTO!
A na koniec cytat z forum, gdzie był artykuł o tym, że kobiety powinny być naturalne i nie przejmować się maleńkimi defektami ;) :
"NATURALNE JEST PIĘKNE JAK TO MÓWIĄ FACET NIE PIES NA KOŚCIACH LEŻEĆ NIE LUBI I NIE POPRAWIAJCIE NATURY BĄDŹCIE SOBA A BĘDZIECIE PRZEZ NAS KOCHANE TAKIMI JAKIMI JESTEŚCIE POZDRAWIAM FACET"
Cześć :)

11 lutego 2013 , Komentarze (3)

Witam Was Moje Drogie :) 
Długo mnie tu nie było i różnie toczyły się kolei mojej wagi :P Jedno mogę stwierdzić na pewno: WAŻĘ 56. 
Nie 61, nie 59. 
56!
Jest to piękna waga i mimo ostatnich obżarstw udało mi się ją utrzymać, dlatego się cieszę. 
A nawet więcej! Od ostatniego ważenia się schudłam! 
Ale to wszystko dzięki A. ;) Tak jak mówię, kiedy on jest, to nie myślę o jedzeniu... :) 
No i całowanie się... Takie tam :D Spalacze kalorii :P 
Dzisiaj ważę li i jedynie 56,3! 
Jest to waga superowa, naprawdę. Aczkolwiek trochę mi głupio, że nie odżywiam się tak jak trzeba :P No bo powiedzmy sobie szczerze, wczorajszy dzień:

Śniadanie:
- kanapka z serkiem (domowej roboty: ser biały+szczypiorek+czosnek+przyprawy=MNIAM :D)
- kanapka z pastą jajeczną (również domowej roboty :) <mamusinej, żeby nie było :P>)
Obiad:
- duży, tłusty kotlet...
- ziemniak w mundurku z serkiem (ze śniadania - pyyyyycha :D)
- buraczki na ciepło (z gęstą zasmażką...)
Deser:
- kawałek szarlotki
- kawa z czekoladą

Tak więc: GRZESZYŁAM wczoraj, ale dzisiaj... 
Hmhmhm :P
Najniższa waga od... niemal 2 lat!! 
Dzisiaj przyznaję, że też nie zaczęłam tego dnia zbyt zdrowo, ale...

Śniadanie:
- 2 kawałki szarlotki

II śniadanie
- kawałek sernika
- kawałek marchewkowego ciasta

Więc ogólnie...
Grzeszę dalej, ale mam nadzieję, że schudnę...
Więc ogólnie chyba gonię w piętkę. Jednak jak widać na razie nie wychodzi mi to na złe... :D Ale to tylko dlatego, że był A.. A teraz jak pojechał, to nici z tego :P Trzeba zacząć jeść jak człowiek :P
No, więc tym mocnym postanowieniem poprawy kończę na dziś i zabieram się za czytanie waszych Pamiętniczków :)
Papa :*


2 lutego 2013 , Komentarze (4)

To ja, Wasza marnotrawna córka :D
Po tym powitaniu w którym przyznaję się do skruchy, czas przejść do rzeczy. 
W związku z tym, że radzicie mi, żebym nie ważyła się codziennie - tak, tak, czytałam! - ... Nie ważę się codziennie :P
I wiecie co? Z początku było trudno, przyznaję. Ale na dłuższą metę pewnie mi to pomoże, bo rzeczywiście nie ma sensu się tak oszukiwać, że liczę każdą dziesiątą kilograma...
Tak więc będę się stopniowo ważyć coraz rzadziej. Tak postanowiłam.
Teraz nie ważyłam się 3 dni, potem będę to obliczała wg. dni: dzień 10 ważę się, 13 i 16 też ale następnym razem już 20. Potem co 4 dni: 24, 28, 32, 36, 40... A potem co 5. 
I na tym poprzestanę, no bo już bez przesady :P Tydzień to byłoby barbarzyństwo! :P Umarłabym z ciekawości :P
A dzisiaj?
Dzisiaj postanowiłam, że muszę koniecznie napisać, bo mam dzień ważenia ;) <ps. WY TEŻ GO TAK NAZYWACIE?! xD>
Więc...
56,6. 
Co nie jest wcale złym wynikiem. No, prawda, że nie schudłam, ale...
Ale też NIE ZGRUBŁAM XD
Także jestem dobrej myśli, myślałam że będzie gorzej. 
Pozwoliłam sobie też na zważenie się wieczorem i było 56,8...
Więc jest naprawdę nieźle... :) 
Podczas tych ostatnich dni miałam... 
HMMM?! Wychodzi na to, że w sumie tylko dzisiaj jadłam zgodnie z dietą!! :D <no, wyjąwszy te pierogi ruskie :P ale było ich mało i... ogólnie jadłam naprawdę, naprawdę dobrze>
Ale wczoraj i przedwczoraj... Była mała masakra :P Tzn. po prostu kompletnie nie umiałam się powstrzymać! Chyba po prostu przez zbliżający się okres...
I przez moją mamę, która zaczęła robić domowej roboty chleb... xD
I co gorsza: BUŁKI TEŻ... xD
Tak więc z trudem się powstrzymuję, żeby nie ulec nowemu zwyczajowi; co prawda baardzo zdrowemu i ekologicznemu, i EKONOMICZNEMU, ale...
Bułki pszenne... Bielutkie... Słodziutkie... Z dżemikiem z czarnej porzeczki............
MMMMMMMMMMM..............................
NIE WOLNO!!! :P
<mówię do siebie jak do psa xD>
Dobra, koniec tego, bo jeszcze smaka komuś zrobię :P
Dobranoc Moje Drogie Panie :)
Ale ale...
Za moją nieobecność mam dla Was coś SPCEJALNEGO :) 

Oto MOJE MOTYWACJE! 
:D
PS Nie żebym kogoś namawiała do palenia... :D

A oto link do tematu dla dociekliwych ;) :
http://www.swiatobrazu.pl/najlepsze-modelki-wszechczasow-25379.html
Trzymajcie się ;*

29 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Witam Was, moje drogie :)
Dzisiaj nie jestem tak bardzo zadowolona z wagi jak ostatnio. A to dlatego, że wczoraj jadłam bardzo mało i dużo chodziłam po centrum (no, było ciuchobranie :D - preferuję second handy; czasami ;)). I wieczorem moje oczekiwania się sprawdziły - ważyłam 56,6! A wieczorem... To jest sukces :) 
Tylko, że rano zamiast zobaczyć równe 56, zobaczyłam 56,7 :/ I powiem Wam, że wkurzyłam się, naprawdę! 
No, ale to byłoby za piękne. Gorsze jest to, że dzisiaj zjadłam tłusty obiad i nie wiem jak to dzisiaj będzie. 
Więc to jest ten tytułowy krok w tył
Natomiast krokiem w przód jest to, że zdałam sobie sprawę jaki błąd popełniam. 
Mianowicie: NAPRAWDĘ, ALE TO NAPRAWDĘ MUSZĘ TRZYMAĆ DIETĘ. 
Wiecie dlaczego?
Ponieważ jak ostatnio się odchudzałam, to schudłam 7 KG. Ale, było to tak jak teraz! Zjadłam MAŁO, to i ważyłam MAŁO! A tu nie chodzi o to, żeby mało jeść, tylko jeść tyle, żeby JEŚĆ NORMALNIE, A WAŻYĆ MAŁO
Może to głupie, i powinnam wiedzieć to już dawno, dawno temu, ale jednak teraz zrozumiałam to wyraźnie: dlaczego dieta MŻ* jest zła. 
A jest zła, bo powoduje efekt joja. Należy jeść tak zdrowo, żeby jedząc w miarę normalnie nie tyć, a wręcz przeciwnie - chudnąć...
I powiem Wam, że to jest trudniejsze niż dieta MŻ. A ponadto mam wrażenie, że to mama mi ją wbiła do głowy. Że odchudzanie polega na tym, że się NIE JE. 
A to jest tak naprawdę GÓWNO PRAWDA. 
No więc to jest krok w przód. 
A co z tego wyjdzie, zobaczymy jutro. 
Napiszę jeszcze wieczorem ile ważę i obiecuję dzisiaj poczytać Wasze Pamiętniczki, ale później - teraz oglądam Czas Honoru, czyli serial który uznałam za jeden z najlepszych polskich seriali i postanowiłam obejrzeć :)
Papa :)

27 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Wiecie, w pewnym momencie diety, tak po kilkunastu dniach zwykle, jeśli się jej przestrzega w miarę uczciwie, jest taki czas kiedy organizm wdzięczny za lekkie (bo zdrowe i mało) odżywianie się, nawet jeśli zjemy trochę więcej, spala to bez problemu.
Czuję, że taką właśnie zapłatę otrzymałam za swoje wysiłki wczoraj i dzisiaj :)
Ponieważ wczoraj nie bardzo się właściwie wysilając, a wręcz przeciwnie, nie wiem jak to działa dokładnie na organizm, ale wypiłam w pt. wieczorem dużego drinka! A w sobotę rano ważyłam... 56,4!!!!!!! 
Myślałam, że się posikam ze szczęścia :P
Idąc dalej, wczoraj ugotowałam tak tłustą wątróbkę, że... KLĘKAJCIE NARODY xD Bałam się, że się przypali, bo po 1 obtoczyłam ją w mące, a po 2 robiłam ją w garnku NIEteflonowym :P Więc ponieważ nie mam też doświadczenia w robieniu wątróbki (to był chyba 2 raz...) więc lałam i lałam i lałam... Stwierdzając, że lepiej, żeby była tłusta, niż przypalona :P 
Ale za to wczoraj nie jadłam kolacji. 
No i dzisiaj... Myślałam, że to już koniec, że to 56,4 to był taki chwilowy spadek, a teraz koniec dnia dziecka :P A tu... 56,5 :)
Czyli Moje Panie: 
PRZYSTANEK 56 ZALICZONY!
Natomiast dzisiaj to już w ogóle zaskoczenie teraz, wieczorem, bo jak się zważyłam przed chwilą, to wyszło mi 56,9... :O Więc OO takie oczy xD
Jestem więc zachwycona tym weekendem :D
A tak w ogóle to muszę tutaj dodać jedną rzecz: mianowicie pewnie duuuuużą zasługę w tym moim spadku wagi ma wizyta A. :D Bo kiedy on przyjeżdża, to bardziej skupiam się na całowaniu się niż na jedzeniu... xD <mama mi zawsze wyrzuca, że go nie karmię tak jak trzeba :P no ale powiedzcie mi, jak tu wypośrodkować między tym, że chcę mu przychylić nieba, ale chcę też żeby schudł?? xD> 
Dzisiaj trochę odbiegłam od diety, bo stwierdziłam, że chcę zjeść coś słodkiego: prawie całą paczkę Delicji xD NIE PRZYZNAJĘ SIĘ DO TEGO xD
Ale najważniejsza waga, WAGA WAGA! :D Która jest superowa :)
Co jeszcze? W piątek byliśmy na wykańczającym fizycznie spacerze, bo przeszliśmy ze 2 km i co jakiś czas któreś z nas (moje dwie siostry, siostrzenica, A.) ciągnęło sanki. A. sobie uszkodził mocno nogę, bo się porządnie uderzył o płozę sanek. Coraz gorsze kontuzje mu się u mnie przydarzają... NIE, nie mogę tak myśleć :P <patrz: skaleczenie się nożem, skaleczenie się SIEKIERĄ podczas rąbania drewna...>
Dobra, to ja uciekam, a raczej zaczynam czytać Wasze Pamiętniczki, bo chyba mam zaległości :D
Papa, życzcie mi, żebym utrzymała to 56 :)

24 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Cześć! 
Tak się zaczytałam, w te wasze Pamiętniczki, że w końcu swojej notki nie napiszę :D <wkręciła się xD>
Powiem tak: zaczęło się dużo lepiej niż w te pierwsze dwa dni, właściwie dlatego, że mnie coś oderwało od śniadania - nawet nie pamiętam co :D Obiad miałam średnio dużo, potem trochę podjadałam. Ale jestem porządnie głodna, no i waga też nie jest taka zła jak na tą porę!
Do rzeczy :D :

Śniadanie:
- jajko xD na miękko, z solą :P
- filiżanka kawy - bez cukru
II Śniadanie:
coś zjadłam, ale za cholerę nie pamiętam co; dziwne :P
Przed obiadem:
- koktajl Wellness z sokiem z czarnej porzeczki <o tym za chwilę>
Obiad:
- kluski! :D a ze 20 kopytek (z serem białym w środku - leniwe) z cuuukrem :D - rozpusta!
Podwieczorek?? :
- kawałek bułki grahamki domowej roboty <nie wyrosła mi, bo za krótko czekałam aż ciasto wyrośnie; pamiętajcie! jak robicie chleb, albo bułki z mąki żytniej, to ciasto musi wyrastać co najmniej pół godziny - przynajmniej tak mówi moja siostra, ale pewnie to prawda, bo mamie ostatnio też takie placki wyszły xD ... ... o czym to ja mówiłam?! xD>

Tjaa. Widać, że jestem w dobrym nastroju ^_^ wczoraj o 23 ważyłam 57,8, a teraz o 20 ważę 57,7! Czyli...
Cóż, mogłoby być lepiej. Ale jestem głodna, wypiję dużo wody na wieczór (znowu będę sikać po prostu co 5 minut, ale czego się nie robi dla figury... xD). I będzie dobrze! 
Jutro powinnam ważyć 56,7 albo coś w tej deseń. Są postępy? SĄ! 
I basta :D
Aha! 
Miałam powiedzieć o koktajlach. 
No więc moja mama pracuje w firmie kosmetycznej oriflame i w oriflame jakieś kilka lat temu wprowadzili serię Wellness, która składa się z witamin oraz koktajli w proszku. 
Wiem, brzmi to paskudnie, ale ja byłam na kilku szkoleniach o tych produktach i słyszałam od profesjonalistów, że wszystko tam jest ekologiczne i naturalne. Np. koktajle składają się bodajże z groszku i czegoś tam jeszcze. Białka jajka czy całego jajka czy coś takiego. :P No co, z pamięci nie wiem :D
W każdym razie słyszałam wiele przypadków ludzi którzy odchudzali się wspomagając dietę tymi koktajlami i bardzo dobrze na tym wyszli, bo one są dobre też dla zdrowia ogólnie. No i sprawiają, że się nie chce jeść, czuje się pełnym. 
To tyle o Wellnesie. Od razu mówię, że to nie jest żadna reklama, po prostu mówię... Co jem :) 
Co do aktywności fizycznej: byłam dzisiaj na spacerze xD I pchałam wózek :D LICZY SIĘ!! xD
Dobra, to by było na tyle :)
Papa :)

23 stycznia 2013 , Komentarze (4)

No, nie jestem zadowolona ani z wagi ani z pomiarów właściwie. Okazało się, że moja siostra ma ode mnie chudszą szyję i łydkę :P To po 1. 
A po 2 waga: 57,8. A to znaczy, że mogę jutro ważyć tyle samo ile dziś rano, albo...
Albo mniej :P Bo kiedyś wieczorem ważyłam 57,8 i schudłam do rana do 56,9 :D
Więc zobaczymy. 
W każdym razie: 
WYTRZYMAM TĄ PIERWSZĄ CHWILĘ ZAWODU! 
JUTRO BĘDZIE LEPIEJ :)
Papa :)
PS Wypiłam teraz, na wieczór, ze 3 szklanki wody - pewnie robi swoje :P

23 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Powiem tak: spieprzyłam wczoraj, ale dzisiaj mam nadzieję, że nie jest tak źle. 
Rano okazało się, że od wczoraj przytyłam 0,2 kg. Miałam nadzieję, że jednak się te pierogi nie odbiją (czkawką... :P)... Ale jednak. 
No, ale dzisiaj postanowiłam się wziąć na poważnie. Po tym jak czytałam Wasze wpisy, to naprawdę czuję się jak debil xD Wszystkie traktujecie to tak... Poważnie właśnie! Liczenie kalorii, godzin między posiłkami, ostra dieta. A ja? No kurde spójrzmy prawdzie w oczy... 
Spojrzawszy prawdzie w oczy... :D Dzisiejszy dzień wyglądał jak następuje:
Śniadanie:
- owsianka z łyżeczką dżemu z czarnej porzeczki
II Śniadanie:
- 2 mandarynki
Obiad:
- ziemniaki na parze z pietruszką i marchewką
-...fail... żeberka :P
Podwieczorek:
- banan
Kolacja:
- róża karnawałowa z dżemem z róży cukrowej xD
- 6 kawałków czekolady

Wbrew pozorom jest tego mniej niż wczoraj. A może czuję się trochę bardziej pewnie, bo piłam więcej? Tak czy siak, okaże się jutro. A zresztą dziś wieczorem też się zważę i zobaczymy. 
Bo ja ważę się rano i wieczorem i jeszcze czasami po południu... :P 
...
No co? Chcę znać prawdę... xD
Nvm :P
W każdym razie... Może dzisiaj wreszcie się pomierzę :P 
Zmierzyć się, zadzwonić do babki od korków i poćwiczyć stretching - to są trzy rzeczy których zrobienie obiecuję sobie od kilku dni :P
Tak apropos: to, że nie jest tak źle jak wczoraj wnoszę też z tego, że zaczynam być wilczo głodna :P
To by było na tyle :)
Papa :) 

22 stycznia 2013 , Skomentuj

Nie było nawet dzisiaj tak źle z tym jedzeniem. 

Śniadanie: 
1 bułka grahamka z dżemem
1 bułka z paprykarzem (wiem, wiem, żal xD)

Obiad:
7 pierogów ruskich

Tyle :P
Ale trochę mało piłam. Muszę to nadrobić. Ale najważniejsze, że się nie najadłam tak na wieczór, jak wczoraj. 
I potem dodam swoje dokładne wymiary, bo sama jestem ciekawa :) 
Na razie :)