Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mileczna

kobieta, 43 lat, Holandia

170 cm, 98.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 marca 2013 , Komentarze (11)

No jeszcze sie muszę podzielic jedną refleksją ... właśnie mnie naszla bo skończyłam II śniadanie. Otórz w moim dziale mamy kuchnie w której generalnie posiłki jemy wspólnie - oczywiscie każdy swoje. No nie muszę podkreslać chyba ,że w porze objadowej sie tam odbywa festiwal zapachów. A to paróweczki , a to objadki z kantyny .. fryczeki, kotleciki itd. Jeste tez oczywiscie frakcja sałatkowców i chrupkiego chlebka - i to ja jestem w tej frakcji, ale jest ona nieliczna :) Tak czy tak gdzieś myślę ,że tak przez pierwszy miesiąc to była dla mnie niemal męka wąchać te paróweczki itd., nawet był czas ,że jadłam w innych godzinach. A dzis naprawde stwierdziłam ,że mnie to kompletnie nie rusza.Zajadałam ze smakiem mój chrupki chlebek - tak mi na dzis wyszło mało atrakcyjnie wyjatkowo.
Dodatkowa radość dla mnie. Od jakiegos czasu sobie parafrazuje pingwiny z madagaskaru: to tylko jedzenie, nie miłość!!!

 

21 marca 2013 , Komentarze (4)

Zima trzyma ,ale nie smutajmy. Czy nie lepszy już ten leżący snieg niż pernamętne deszcze i wiatry :) Skutkiem sobotniego ważenia nawet ta już nieco nudna pogoda absolutnie nie jest mi w stanie zespuć nastroju. Wczoraj zaczełam remont szczęki u dentysty - no koszmar. Oczywiscie na własne życzenie - gdybym wczesniej przemogła mój strach teraz bym mniej cierpiała. No nic - już sobie tego nie wyrzucam. Za 4 misiące koszmar sie skończy a ja będe miała piękne i zdrowe ząbki. Wczoraj w nagrodę za to że przeżyłam pojechalismy na pizze - długa walczyłam ze sobą ,ale stwierdziłam że nie spuchnę od jednej małej pizzy. I mówie wam zjadłam trzy małe kawałeczki - bo to mała pizza byla - i miałam dość. Oczywiście uwielbnienie smaku miało ochote na kolejne kawałki ,ale sie powstrzymałam. Chyba pierwszy raz nie wyszłam z pizzeri obrzarta jak świnka. Postanowiłam nie miec wyrzutów sumienia...bo i owszem pizza to pizza ,ale jednak zwalczyłam jedną ze swoich słabości - potrafiłam odejść od stołu z lekkim uczuciem niedosytu. I wyszło na to ,że na spółke z mężem jesteśmy w stanie zjeść tylko jedną małą pizze. Druga pojechala w pudełku do domu - on bedzie mniał na śniadanie, a ja jogurt naturalny :) Wczoraj było juz za późno za skalpele i inne wypalanie zatem dzisiaj pobiegam po lesie nieco dłużej - w pokucie za te trzy kawałki. A to walśńie mój las ... niestety Ciagle tak wygląda :

W ogóle się czuje juz dużo lżejsza. Po nordikowaniu absolutnie nie mam juz zakwasów. Mam generalnie duzo więcej energii. Jak sobie przypomne czas kiedy zaraz po objedzie musiałam sie położyc bo po obfitym posiłku nie miałam na nic siły to mnie wzdyga. A pomysleć ,że to dopiero początek ! Najbardziej sie nie moge doczekać tych zakupów. Znowu próżność przeze mnie przemawia ... ale przez ostatni rok zakupy to juz był koszmar dla mnie. W dodatku kiedy osiagnęłam juz tą maksymalną wagę oczywiście głowa cały czas uważała ,że dupa jest całkiem szczupła. Pomijam koszmar szukania sukienki slubnej - to jakś poszło. Ale potrzebowałam tżz takie zwykłe sukienki i raz to sie w sklepie mało nie rozpłakałam. Co brałam najwiekszy rozmiar to w pi*** za mały. Dobra strona tej sytuacji była taka ,ze wogóle przestałam chodzić po sklepach odzieżowych. Kupiłam trzy pary dresowych gatek i jakoś dawałam radę. No ale do pracy sie przecież w dres się nie ubiorę! No naprawdę koszmar! Wszystkie wyprzedaże poza mną ... bo rozmiary 46 + tylko w specjalnych sklepach w garwolinku nieosiągalne. Ech ... jak ja sie puszczę na zakupy :)))))

I chudziutkie nasze pupy w bikini .. tego Wam dzsiaj życzę !

 

20 marca 2013 , Komentarze (8)

No znowu się próżnie muszę pochwalić  ,że moja dróżyna była wczoraj absolutnie najlepsza. Zdobylismy jeden duży punkt w rankingu a ja pobiłam wszystkie rekordy wśród dziewczyn i chyba mój zyciowy w zasadzie. Cały czas jestem na fali sobotniego ważenia :))) Codziennie tu zaglądam i jak widze na pasku postępu 80,5 kg to nieprzerwanie wileka radość. Cholerka naprawdę realne jest to ,że na świeta będę miała już 7 z przodu !!! A to ja w zeszłym roku na kregloszkach ... mniejwięcej w okresie maksymalnej wagi.

W tym roku napewno będę wyglądać duzo lepiej :))))

19 marca 2013 , Komentarze (10)

No tak własnie coraz blizej te jajeczne świeta i taka mnie naszla świateczna refleksja odnośnie rodzinnych spotkań. Dla mnie osobiscie sa one bardzo ważne. Dziadków staram sie odwiedzać częściej niż 2 razy w roku (teraz w zwiazku z zimą mam przerwę:) ,ale niektóre cioteczki czy kuzynów naprawde widzę 2 razy do roku. Nie trudno zgadnąć ,że na takich spotkaniach zawsze sie nasłuchałam jak ja to nie wyglądam. Czasami naprawdę człwiek jest na granicy płaczu. Oczywiscie nie trudno się domysleć ,że żeby sie ni popłakać to łycha salatki, ciasteczko i szklanka koli :) Co ciekawsze ,słyszysz takie uwagi a po chwili: dlaczego nic nie jesz? No przeciez trudno się z czyms takim spierać. Chopciaz pamietam ,że był czas kiedy to rodzina przy kazdym spotkaniu debatowzała o tym dlaczego to ja nie mam jeszcze męża. I po któryms razie zrobiłam taka awanture ,że długo sie o mnie nie dyskutowało

Tak czy tak w tym roku juz wiem ,że bedzie inaczej. Mam tyle entuzjazmu ,że utrzymać go nie mogę. etatowa czarna owca się oźliła :)

19 marca 2013 , Komentarze (6)

No naprawdę nie pamiętam żebym kiedykolwiek była tak zmotywowana jak teraz do tego aby schudnąć i to bez żadnych wymówek celujemy w 38! Bez półśrodków :) Oczywiście ,że w najwiekszym stopniu to wszystko dzieki Wam. Ale szczerze powiem ,żę jak wczoraj zobaczyłam te swoje zdjęcia to juz maksymalnie i ostatecznie uwierzyłam w siebie. Bardzo żałuje ,że wypieprzyłam wszystkie zdjęcia z tegorocznych wakacji ,na których widać wiecej niż moją głowę (nie bylo ich wiele:)) . Ale nic to, mam już obecne zdjęcia więc obiecuje ,ze najpóźniej w sierpniu się będę tu chwalić wakacyjną sylwetką !! U mnie za oknami maksymalna śnieżyca. Ale nie zapominajmy ,że zima potrafi być urokliwa -szczególnie w moich ukochanych beskidach :

Z mojej obecnej szafy tęsknić będę tylko za jedną sukienką, ale już kombinuje jak ją zmniejszyć :)

Nie traćcie ducha Kochane!!! Ja dzsiaj brykam na kręgle

... pewnie zdazy się szlaneczka czegoś mocnieszego ,ale obiecuje jutro to wszystko przepalić na spacerze w żywe mięśnie !!!

 

18 marca 2013 , Komentarze (14)

No jakieś znalazłam :) W święta jadę do domu stwierdziłam ,że przymierzę sukienkę ślubną - mam nadzieje ,że w niej utonę ... chociaż będzie to niestety i wesołe i smutne.
Oczywiście tak jak pisałam zdjęcia mam najczęściej po szyję w wodzie ,ale znalazłam jedno z wycieczki do Jeruzala - serialowe Wilkowyje  :)) Oczywiście mega gaciochy i największa koszulka męża. No jeszcze takiej różnicy szałowej nie ma ale napewno juz coś się ruszyło
05.05.2012 89 kg - prawdopodobnie



o to zdjęcie z dzisiaj waga: 80,5 kg - na pewno :)


No na pewno jeszcze duzo pracy ,ale już co nieco jest mnie mniej. Dzisiaj przy okazji zdjęcia wyciagnęłam też wszystkie gatki w które w zeszłe lato nie wchodziłam i wiecie co? Wchodzę w nie! Wo oczywiście tylko rozmiar 44 - tak więc do lata 2013 będzie to wszystko zaduże :)))) Ech radość nieprzerwana!!!

18 marca 2013 , Komentarze (5)

Czasami się łapie na tym ,że marudzę o potworności poniedziałku tak naprawde tak nie uważając. Automatycznie sie zakłada ,że poniedziałek jest do bani a to przeciez początek byc może czefgos fajnego :) Juz mi chyba rochę z tym optymizmem odbija :) Ale to wszystko przez to sobotnie ważenie. Poprostu się juz nie moge doczekać jak przyjde do domu , jak się puszczę w ten las  ... jak się zważe za 5 dni :))

Do tej pory miałam trochę problem z trzymaniem diety w weekend. W tygodniu kiedy jestem w pracy codzienne obowiazki wyznaczaja mi rytm i nie mam problemu aby jeśc regularnie i tylko w wyznaczonych godzinach. W weekendy za to miłam z tym ogromy problem - głównie z ilością i częstościa posiłków. Do pracy biorę dokładnie tyle jedzenia ile jest mi potrzebne. Jeśli mam zjeść 2 kromi to tylko te dwie. A w domu - lodówka do dyspozycji, chleb cały itd itp. I długo sobie z tym nie radziłam. nie wiem jakim cudem to mi sie zminiło , byc może wkońcu sie organizm na tyle przyzwyczail że działa mi to teraz juz także w weekendy. W kazdym razie zapanowałam na głosami z lodówki o checi podjedzenia serka czy paszteciku bez którego mój mąż nie wyobraza sobie życia. Teraz zaczynam mieć problem w druga stronę - bo nie jestem głodna wiec musze sie pilnować i regularnie co te 3-4 godziny cos zjadać. Zmniejszyłam troche wielkość posiłków - w zasadzie same się zmniejszyło bo juz od jakiegoś czasu nie jestem poprostu wstanie zjeść pełnej porcji np objadu. Ale nie martwicie się - naprawde nie jem za mało. Myżlę ,że mi się poprostu żołądek troche skurczył. no cudownie jest :)))

 

 

17 marca 2013 , Komentarze (9)

Ech od wczoraj mam taki humor wspaniały! Dziś przeglądałam mój krokomierz i pobladłam. Od 15 stycznia zrobiłam prawie 200 tysięcy kroków N-W, i spaliłam prawie 10 tysięcy kalorii !!!! Kurcze - to naprawdę wspaniałe. W programie Activii wygrałam bon na 100 zł do decathlonu ... zatem za te kalorie w nagrodę buty i spodnie sportowe :)) Dzisiaj sobie uświadomiłam ,że niebawem na pewno wejdę w mój niedościgniony rozmiar 38 i ... skończą się moje ubraniowe dramaty! Będę mogła wejść do każdego sklepu bez strachu ,że nie będzie dla mnie rozmiaru - no cholerka piękna to myśl! I pomyśleć ,że tyle sobie zrobię przyjemności tylko dlatego ,że przestałam się obżerać!!!!!
Powodzenia dla was i dla mnie



16 marca 2013 , Komentarze (3)

Mam ochotę wyjść z domu i krzyczeć na ulicy ,że mi waga spadła - paranoja ... Ale jestem tak szczęśliwa ,że jak rano zobaczyłam wskazanie wagi to natychmiast chwyciłam psa i pobiegłam do lasu. I z tego wszystkiego dopiero w tym lesie sobie przypomniałam ,że nie zjadłam śniadania. No trudno - raz się każdemu zdarzy. Ale cholerka schudłam !!!! Dziewczyny no kocham was!!! Tak strasznie się cieszę!!!!