Ja tu tyko na chwilę. Otóż "pochwalę" się Wam, że dziś się obżarłam. Ale w pewnej mierze było to zaplanowane. Ostatnio wyrabiałam się poniżej limitu i naprawdę sporo się ruszałam. Także mam nadzieję, że jakoś to się wyrównało. A z pozytywnych aspektów dnia dzisiejszego, to dzisiaj w szkole miałam siłownię i zrobiłam 8 min na orbitreku, 15 min na rowerku, 10 min na wioślarzu. Poza tym zaliczyłam 4 spacery po ok.20 min, zrobiłam 950 podskoków na skakance, 8 min abs, rozciąganie i zestaw ćwiczeń na pośladki. Jak na mnie to naprawdę dużo :D. Gdyby nie to obżarstwo to byłoby elegancko, bo reszta posiłków wzorowa. Mam nadzieję, że kiedyś całkiem się tego pozbędę i będę umiała się kontrolować w 100%. Dzisiaj także napisałam ostatni (jeśli go zaliczę :)) sprawdzian z matematyki. Myślę, że ten napad to też po części przez ostatni stres i zarwane noce. Muszę nad tym popracować. Niemniej jednak wciąż myślę pozytywnie i jutro zamierzam jeść ultra zdrowo. Pocieszam się jeszcze tym, że gdzieś czytałam, że takie wybryki od czasu do czasu mają dobry wpływ na metabolizm. To i tak był mój rekord bez obżarstwa, bo ponad 2 tygodnie :). I jestem pod wrażeniem, że tak szybko udało mi się "pozbierać" po tym napadzie. Nie rozmyślam nad tym, nie mam wyrzutów sumienia. Było minęło, jedziemy dalej, prosto do celu. I oby się udało. Tego życzę nam wszystkim.