O mnie

Co skłoniło mnie to odchudzania?! To chyba widać na pasku! Ważę za dużo i od dawna mi to przeszkadzało, aż w końcu udało się podjąć decyzję - a to, wierzcie mi, jest najtrudniejsze w całym tym procesie! Nie podobam się nie tylko sobie! Chcę się dobrze czuć w swojej skórze, więc będę dążyła do tego z całych sił. Powodzenia... dla mnie samej;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32279
Komentarzy: 1060
Założony: 27 lutego 2013
Ostatni wpis: 21 września 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blakin

kobieta, 42 lat, Poznań

170 cm, 114.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 listopada 2014 , Komentarze (3)

Przez tą małpę (@) skapitulowałam:( Wczoraj przed północą zjadłam serek malinowy, cebularza i popiłam sokiem pomidorowym... Oj nie byłam z siebie dumna ... i nie jestem:( Dzisiaj było całkiem nieźle, ale... właśnie zjadłam 3 sporą łyżeczkę masła orzechowego z kawałkami orzechów- uwielbiam... Postaram się więcej nie dać skusić... ...poszłam zalać herbatę i już, już sięgałam po masło, ale nie... oj jak mnie ssie - CHCE MI SIĘ SŁODKIEGOOO!

Planuję upiec sernik na weekend, żebym też mogła skosztować - przecież to najbardziej dietetyczne ciasto;) Haha - wszystko oczywiście zależy od proporcji!

Posprzątałam sobie dzisiaj i nawet za lodówkę się wzięłam - zawsze mam takiego powera w czasie @ - jeśli tylko mnie brzuch nie boli akurat;) ... 

Aha i jeszcze jedno - noga przestała mnie boleć, ale coś mi przeskoczyło w barku - powoli wraca do normy, ale na początku bolało jak diabli! Chyba praca mi go rozruszała... Myślę sobie nawet, czy by nie pobiegać dzisiaj w kuchni - chwila biegania w miejscu jeszcze nikomu nic złego nie zrobiła;)

A jak tam dzisiaj Wasze pomiary i takie tam, humory, nie-humory, itd. itp.?!

Buziaczki:*

7 listopada 2014 , Komentarze (3)

Ależ dzień... Nasprzątałam się, że hej. Noga mniej boli, ale jeszcze nie ćwiczę. Mąż dziś wrócił z delegacji a ja... no żesz, właśnie dzisiaj dostałam @. Super - oboje się bardzo cieszymy;) ... Gorzej, bo za parę dni (11ego) mam ważenie i mogę paść z wrażenia jak zobaczę co zobaczę. Dieta nieźle... dziś już wróciłam do ładnego picia, jedzenie też w miarę... A jeszcze pojechałam na dwugodzinne zakupy i mam wszystkiego serdecznie dość - padam ze zmęczenia... Jechałam sobie autem i taki fajny tekst miałam ułożony dla Was, dowcipny z polotem a tu... kicha;) No nic, może innym razem się uda;)

Buziaczki dla Was moi mili:):* 

Udanego weeeekendu:)

6 listopada 2014 , Komentarze (7)

Oj, powiem Wam, że nie jest dobrze! Od paru dni moi bliscy i ja poupadamy na zdrowiu! Mąż leczy się w delegacji, Córeczka nadal kaszle, antybiotyk musi brać a i tak bidulka marnie wygląda, młodsza chodzi do przedszkola, ale też sporadycznie kaszlnie. Ja jestem nie do życia od soboty i ten stan się utrzymuje, wykluczona jestem z ćwiczeń (2 aerobiki poszły się bujać), dodatkowo rozbolało mnie kolano... a i dieta zachwiana kompletnie - może więcej nie jem i słodkiego też niespecjalnie, ale jednak niesystematycznie i nie to co bym chciała... Mam nadzieję, że niebawem wrócę do siebie... Nawet nie miałam siły by tu pisać - a jednak to pisanie tutaj właśnie tak fajnie mnie motywuje - wiem, że zawsze ktoś to przeczyta (choćby od niechcenia) i może coś napisze - komentarze są ważne, wszelkie komentarze! 

Pogoda dziś paskudna, dołująca, brzydko szaro-buro i ponuro... wieści z rodziny przygnębiające... Matko, jak by mi się przydała jakaś pozytywna myśl! Z odchudzaniem się nie poddaję, ale to nie jest całe moje życie... Dobra, koniec smęcenia... Jutro będzie lepiej - musi być!

Buziaczki:*

1 listopada 2014 , Komentarze (4)

Rano się zważyłam i co mi się pokazało? 109,4kg! Czyli spadek, więc bardzo miło. Od ostatniego dodawania pomiaru -1,3kg... jestem zadowolona. Przez 16dni łącznie -1,6kg- mi pasuje... Cm też spadły, czuję po piersiach, dłoniach, brzuchu... zaczyna mi się to podobać:)

Dzisiaj i jutro odpuszczam sobie wszelką aktywność fizyczną zamierzoną z góry... Dziś jeszcze na groby idziemy a jutro to w ogóle będzie maraton cmentarny - ależ zabrzmiało;) Poza tym coś mi się naciągnęło w pachwinie i wolę nie przeciążyć mięśni w tym miejscu. 

A jak u Was dzisiaj pomiary wszelakie i samopoczucie ogólne? 

Buziawka:*

PS. Chyba pozwolę sobie w weekend na kawałek ciasta - taki miały cheat meal;)

31 października 2014 , Komentarze (2)

Ale po kolei! Rano poszłam na kijki i nawet słota nie przeszkadzała - dobrze, energicznie się szło! W połowie drogi spotkałam moją trenerkę fitness, uśmiechnęła się i pojechała dalej... a ja jakbym dostała skrzydeł, przyspieszyłam kroku i w domu byłam o 5minut wcześniej niż zazwyczaj po tej trasie. Zatem 40 minut zaliczone:) ... Ale mówię Wam jak mi się fajnie zrobiło, gdy Ją spotkałam - poczułam wręcz dreszcze, że widziała, że się staram nie na żarty - fajne to było! 

Mąż mój od jakiegoś czasu kaszlał sobie tak niby niewinnie, ale jednak stało się to uciążliwe... Nie chciał iść dziś do lekarza -jakby się czegoś bał (zachowywał, się jak mały chłopiec "nie, bo nie")... ale postawiłam Go w sytuacji bez wyjścia i poszedł... Okazało się, że musi zrobić RTG płuc, bo dr podejrzewała zapalenie płuc bądź astmę... Potem wrócił do rodzinnej i jednak po obejrzeniu zdjęcia doszła do  wniosku, że to prawdopodobnie astma... przepisała leci wziewne i tabletki i mamy nadzieję, że pomogą i sprawa się wyjaśni, bo jeśli te leki nie pomogą, to Mąż będzie musiał brać droższe - a to się równa 200zł na leki miesięcznie... Zadrżeliśmy, ale staramy się zachować spokój.

Dziewczynki w miarę, kaszlu trochę jeszcze jest, ale wydaje mi się, że nastąpiła poprawa. ...

Jutro się ważę i powiem szczerze, że ciut się boję... chciałabym, żeby drgnęło mocniej niż ostatnio - poczekamy, zobaczymy:) ... Ale dietka i picie dzisiaj także w porząsiu...

Buziawka*

30 października 2014 , Komentarze (1)

Wierzcie mi, że bardzo mi się nie chciało, ale powiedziałam sobie -jak teraz odpuścisz to będzie wstyd dla ciebie samej! ... no i poszłam na drugi aerobik! Dziś było mi łatwiej chociaż trening był wyczerpujący, ale czuję się znacznie lepiej psychicznie po tych dzisiejszych ćwiczeniach. Lustro nadal bezwzględne... ale z czasem - wierzę w to głęboko - odbicie zacznie mi się podobać i do mnie uśmiechać:) ... Kupiłam też karnet na 8 wejść - nie ma że boli;) ... Dodatkowo trenerka Agnieszka powiedziała, że chętnie mi pomoże w sprawie diety i naprowadzi na dobre tory w tym temacie - co wcale nie należy do Jej obowiązków! Miło mi było, że Jej zależy - poważnie, to mnie dodatkowo zmotywowało!  ... Jak pisałam  - u nas się nie przelewa, ale wygospodarowałam kasiutkę na ten karnet- powiem szczerze, że nie powiedziałam jeszcze Mężowi o tym... ale On dziś zapytał (nie wiedząc, że byłam na zajęciach) czy jutro też idę na aerobik?, na to ja, że byłam dzisiaj... powiedział, że żeby były efekty to może by trzeba było częściej, może nawet codziennie - i to mi dało do myślenia, że będzie za tym bym chodziła, mimo dodatkowego wydatku - fajnie... Nawet Babcia powiedziała, że mi coś tam dorzuci do karnetu - jak miło:) 

Dziś - dość niespodziewanie - Mąż wraca do domu - zatem dzieci szybko do mycia i spania... czas na witaminę S;) ... Mam nadzieję, że jutro będzie ładniej niż dzisiaj i wyskoczę na jakieś kijaszki;)

Buziawka:* trzymajcie się dzielnie w naszym wyzwaniu!

PS Uświadomiłam sobie, że dziś mija 2tyg odkąd znowu zaczęłam... Czuję, że sobotni spadek będzie mizerny (jeśli będzie) i w sumie nie wiem dlaczego, może przez to że ćwiczę codziennie chociaż pół godziny (woda się zatrzymuje?, mięśnie rozwijają?) i jem mniej - być może mniej niż powinnam i metabolizm fisiuje... Chętnie wykupiłabym Vitalię, ale to znowu kasa... chyba poszukam sponsora;)

29 października 2014 , Komentarze (3)

... dzień chociaż był słoneczny to nie należał to bardzo optymistycznych, wprawdzie nie wydarzyło się nic stricte niefajnego, ale jednak coś było nie tak. Dziwne jest to, że średnio się czuję psychicznie po wczorajszym aerobiku - wydaje mi się, że szkopuł tkwi w kasie jaką chcę wygospodarować na zajęcia - powiem szczerze, że się u nas nie przelewa a ja nie chciałabym odpuścić tego co już zaczęłam... Obiecuję, że będę próbowała! W ogóle czuję się dzisiaj taka spuchnięta, może to jeszcze po aerobiku, sama nie wiem, ale źle mi z tym - liczę na to, że jutro będzie lepiej, prawda?!

Starsza moja Córeczka znów zaniemogła, byłyśmy u dr i jednak musi zostać w domu - mam nadzieję, że szybko wróci do formy- bo ta jesień jest typowo chorobowa u moich dzieci!

Dieta ok, picie ok, bieg w miejscu ok (30min). Mięśnie bolą, ale to po wczorajszym - mimo wszystko fajne uczucie - wiem, że nie próżnowałam:)

Miałam tyle do napisania i mi uciekło gdzieś... Teraz czekam na sobotę, na ważenie i mierzenie - ciekawe czy coś zgubiłam, jeśli tak to na pewno się Wam pochwalę:) 

Buziawka:*

28 października 2014 , Komentarze (8)

Dlaczego część? Bo gdy stanęłam przed lustrami, to one okazały się do bólu szczere! Doznałam szoku po tym co zobaczyłam. Wiedziałam, że jest źle, ale nigdzie nie mam lustra dużego by móc się obejrzeć od stóp do głów... i dobrze! Mam przynajmniej jasną sytuację - powiem Wam, że chwilami czułam się jakbym to nie była ja - oczywiście na co dzień czułam się chudsza niż to co lustro pokazało... Poza tym pozostałe panie były znacznie mniejsze ode mnie... Ale zostałam miło przyjęta i mimo, że nie miałam taryfy ulgowej to i tak nieźle mi szło. Postanowiłam wykupić sobie karnet - coby mnie zapał nie opuścił! ... Czuję zmęczenie, ale nie zakwasy - nie jest źle;) ... Także możecie być ze mnie dumni - zrobiłam kolejny krok w przód i teraz już tylko takie planuję robić!

Jedzeniowo bdb, jem regularnie, dużo piję, zero słodyczy, staram się komponować zróżnicowane dania, żeby niczego nie zabrakło - ale w tym temacie muszę się jeszcze mocno podszkolić.

Posprzątałam w domu, bo po wczorajszym huraganie (dzieci moje kochane!) nie można było zrobić kroku żeby się nie potknąć;)

Buziaweczki:*

27 października 2014 , Komentarze (2)

Hej, miałam dziś ciut rozmyty dzień. Dietę trzymam ładnie, staram się jeść co 3 godziny, nie podjadam, zero słodkiego, dużo picia. Rano poszłam na kije 40min, pogoda dopisywała aż się samo szło;) Niestety gdy już byłam koło domu coś przeskoczyło mi w pachwinie i do teraz boli gdy chodzę. Do tego rozbolało mnie kolano. Nie sądzę, że to od kijków, bo już nie raz z nimi chodziłam i to nawet dłuższe dystanse. Podejrzewam, że po prostu jakoś niefortunnie stanęłam i stało się. Liczę na to, że w nocy się zregeneruję i jutro też będę mogła sobie wyjść... Nawet do przedszkola po dzieci ciężko mi było dojść - a mam stosunkowo blisko:/ ... Poza tym to ok na dziś:)

Buziawka moi mili:*

26 października 2014 , Komentarze (3)

Poranek dość leniwy i typowo odpoczynkowy, ale po obiadku (brawa dla mnie, bo nie zjadłam dokładki a miałam wielką ochotę -  zaczynam myśleć gdy jem (czy ja tego naprawdę potrzebuję?!)) poszłam na kijki (40min), nawet teściową wyciągnęłam- a co mi tam;)

Mam  nadzieję, że będę wytrwała w dążeniu do celu, to dopiero początek, ale już wiem, że dojrzałam do powolnego odchudzania - do tej pory zawsze zależało mi na szybkiej utracie kilogramów... teraz jest inaczej - owszem mam cele, ale realne i w swojej głowie ułożyłam sobie plan na najbliższe miesiące - to daje mi poczucie pewności w wytrwałości! Wiem, wiem będą zachwiania (kto ich nie ma), ale czuję, że teraz mi się uda - bo (jak pisałam wcześniej) myślę o tym co jem i w jakim tempie chcę stawać się piękna:)

Buziawka dla Was na niedzielny wieczór i siły daję od siebie na kolejny tydzień zmagań ze swoimi słabościami:) :*