na poczatek ukazyje na swiatlo blogowe mojego grubaska Chestera :) wiekszy zarlok niz ja.. chyba :P
A teraz moje zle wiesci.. pierwsza jest taka ze wczoraj zjadlam z M. troche czekolady.. ehhhhh mam glupia wymowke, ze @ i choroba i wszystko na raz. dobra trudno stalo sie.... i tak nie jem slodyczkow moich kochanych juz od 2 tygodni wiec spoko :P
A druga wiadomosc, ktora troche sie podlamalam jest zwiazana bardziej z moja kariera niz dieta :P Krazy ploteczka ze beda chcieli przeniesc nasz department... do Huntingdon. Teraz mam swietna lokalizacje, bo fajna droga do domu, centrum Cambridge, parking, piekne miasto... cudownie chodzi sie na przerwe do centrum/ M. pracuje niedaleko spotykamy sie wiec na lunch... No zyc nie umierac serio. Do domu jade przez wioski co powoduje ze moje auteczko kochane jeszcze mniej pali :)
Naprawde bardzo ucieszona jestem moim miejscem pracy, mam swoje biurko w malym biurze ( tylko 3 komputery ) z delikatnym widokiem na University of Cambridge, cisza spokoj, mozna by powiedziec ze jest dosc przytulnie - procz wielkiej sciany CCTV utworzonej z 10ciu 32' telewizorow no ale w koncu musze cos robic w pracy, wiec pilnuje 'traffic flow' w Cambridgeshire ;))
A tu nagle taki klops?? ze niby moglibysmy sie przeniesc do Huntingdon? Okropne miasto mnostwo obcokrajowcow, dalej od domu i gorszy dojazd... i rzecz jasna nie ma co liczyc na uroczy widok z okna... EH zeby sie to nie stalo, bo wtedy do pracy bede dojezdzac ponad 1,30h.. a Cambridge jest naprawde piekne... mnostwo pieknych miejsc do zwiedzenia.. duze miasto ale takie spokojne...
Jak mieszkacie W UK to naprawde polecam chociaz raz tu przyjechac i zobaczyc...
to miejsce ktoredy czesto przechodze do pracy...
a to moj widok przez okno... czyli gorka na przeciwko mojego budynku ;)