Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

aktywna wariatka, tylko trochę pogubiona przez słodycze:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 7662
Komentarzy: 331
Założony: 1 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 16 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Martynka155

kobieta, 52 lat, Gdańsk

160 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 marca 2014 , Komentarze (8)

Tydzień pierwszy już za mną. Przeżyłam. Ale powiem Wam - łatwo nie było. Trening trwa 40 min z czego pierwsze 10 to rozgrzewka, później jest 5-6 min rozciągania, 20min treningu i ponownie rozciąganie. Taką ilość różnych podskoków jaką wykonałam przez ten tydzień, to ostatnio zrobiłam chyba w przedszkolu:). Nie będę kłamała, że wszystko wykonałam w 100 %, ale dałam radę. Zresztą osoby trenujące na płycie też odpadają po kolei. A niby takie mięśniaki:D. Jedyne co mi się nie podobała w ciągu tego pierwszego tygodnia, to monotonność ćwiczeń. Miałam wrażenie,że codziennie ćwiczę to samo.

Diety też pilnuję- nie przekraczam 1500 cal dziennie. Wagę trochę podejrzałam, ale ujawnię się dopiero za tydzień. Wówczas też się pomierzę. Trzymajcie za mnie dalej kciuki, tak jak a trzymam za Was(pa)         

10 marca 2014 , Komentarze (6)

Witam wszystkie wiosennie!
Długo nie pisałam, ale tym razem nie będę się tłumaczyć, tylko przejdę do sedna sprawy.
Otóż... rozpoczęłam swoją przygodę z Insanity. Dziś mój pierwszy dzień. Wykonałam fit test. Masakra - ale do przeżycia. Mam nadzieję, że wytrzymam całe 60dni, bo motywację mam bardzo dużą:) Raz w tygodniu w każdy poniedziałek będę Wam opisywać swoje poczynania.
Ważyć i mierzyć się zamierzam co 2 tyg - wtedy kiedy wypada fit test. Dietę, choć z lekka zmodyfikowaną na nasze polskie warunki- również stosuję z Insanity. Zobaczę co z tego wyjdzie.
Do zobaczenia za tydzień!

P.S. Któraś z koleżanek ćwiczyła z insanity, ale wykreśliła mnie ze swoich znajomych i w sumie nie wiem jak Jej poszło. Czy wytrwała do końca? Może któraś coś wie?

1 grudnia 2013 , Komentarze (6)

No właśnie - czemu? Jak chodziłam do szkoły to wlókł się niemiłosiernie, a teraz co się obejrzę, to znów są święta:) Ciągle jestem w pracy, albo w.. pracy, albo..znowu w pracy. Masakra jakaś.Znów minęło tyle czasu od kiedy ostatni raz zrobiła wpis.
Wagowo - bardzo tak sobie. Muszę się bardziej zmobilizować, bo miałam problem, żeby zmieścić się w cokolwiek na Andrzejki!

11 listopada 2013 , Komentarze (7)

Dokładnie tak! 82 km w nogach przez trzy dni!

DZIEŃ PIERWSZY:
 
Mąż wysadził nas w Miłomłynie. Szłyśmy ustaloną przez koleżankę trasą do Ostródy i .....wychodziłyśmy 31 kilometrów!!! Miałyśmy co prawda w planie 24, ale natrafiłysmy na polowanie (widziałyśmy upolowanego i wypatroszonego dzika) i musiałysmy obejść spory kawałek lasu:). W samej Ostródzie zjadłyśmy pyszną kolację i wylądowałyśmy w hotelu. Tam oczywiście sauna, łażnia parowa, jacuzzi....zasnęłam w ciagu minuty:)

DZIEŃ DRUGI:
 
Znów 31:).Przypadkiem:) W sumie pętlę zakończyłyśmy mając 22 kilometry za sobą, ale potem musiałyśmy znaleźć jakąś knajpę, co dodało nam kolejne 2 kilometry, a po obiedzie stwierdziłyśmy, że musimy się "przejść" . I tak szłyśmy jeszcze 7 km:) Ten dzień był najlepszy, bo cały czas towarzyszyło nam piękne słońce. To była nagroda po pierwszym dniu, podczas którego niestety popadało. Wieczorem oczywiście atrakcje(sauna itp.)

DZIEŃ TRZECI:

 
Pełne zachmurzenie. Na szczęście bez deszczu. Znajomy podwiózł nas kawałek do szlaku grunwaldzkiego i rozpoczęłyśmy swój marsz. Przeszłyśmy 20 km i w z Gierzwałtu zabrał nas mój mąż. Jeszcze tylko do hotelu po bagaże i powrót do domu. Dziś spa nie będzie:(


Całość- SUPER! Nie znam swojej wagi, ale trochę się boję stanąć na wadze, bo jakoś spuchłam:( Chyba z wysiłku.
Pozdrawiam i odezwę się niedługo. Może nawet w końcu uda mi się wrzucić jakieś zdjęcie:)

8 listopada 2013 , Komentarze (8)

jak się cieszę!

że schudłam?     Nie, jeszcze nie zdążyłam. Ale, że wyjeżdżam na cały weekend! No i bedzie tak: Jadę z kolezankami. Dwoma. Do Ostródy. Tzn, do Ostródy to my musimy sobie dojścć. Na piechotę z Miłomłyna. A jak dojdziemy(tak coś ok 20 km), to czeka nas nagoda w postaci jacuzzi, sauny i basenu, następnego dnia znów ponad 20 km na piechtę i ponownie nagroda( jacuzzi i takie tam), trzeciego dnia oczywiście powtórka, ale juz tylko kilometrowa, bo zamiast spa... powrót do domu! Dzieci sprzedane, zero sprzątania, gotowania, pracy. Rewelka, prawda?
Dziś się ostro pilnowałam ( po wpisie Gruszkina hi,hi), więc jak jutro nie będzie mniej niż 59, to rzucam odchudzanie!.....żartuję.
Pozdrawiam wszystkie vitalijki!

6 listopada 2013 , Komentarze (3)

No bo chciałam wrzucic zdjęcia ze swojej Hallowenowej imprezy. Napisałam ładny post o tym jak to było, powrzucałam zdjęcia i.....weszło tylko jedno i jeszcze na dodatek ustawił się jako avatar. Masakra jakaś:( A cały post oczywiście diabli wzieli. No cóż... w końcu to był post Hallowenowy:)

6 listopada 2013 , Komentarze (4)

Witam wszystkie wytrwałe bardzo i te mniej wytrwałe:)

Witam i podziwiam za wytrwałość. Bez względu na to z jakim nasileniem. Bo z moją wytrwałością jak widać jest do kitu. W sensie pisania. Choć w sensie diety też. Poczuwam się do wyjaśnienia swego zniknięcia. A więc....zmieniłam pracę. Z takiej w której się nudziłam na taką w której nie mam czasu podrapać się po głowie, nie mówiąc już o innych częściach ciała:) A po powrocie do domu (kilka razy w tygodniu ok. 22) jedyne na co mam ochotę, to zalec na kanapie i najlepiej, żeby nikt nic ode mnie nie chciał!
Co do diety...cóż. Raz w górę , raz w dół. W obecnej chwili waga wynosi 59, ale było też gorzej, lepiej chyba nie:). Jak się zepnę i porzucę myśli o jedzeniu, to waga spada, ale jak tylko zacznę jeść normalnie (czyli bez ekscesów) waga w zastraszającym tempie szybuje w górę.Masakra jakaś.
Dziękuję Monice Seget za zdopingowanie mnie do powrotu. Niby mały wpis, a potrafi czasem zmobilizować.
Postanawiam być bardziej wytrwała i po trochu opisywać co robiłam , gdzie byłam i jak mi idzie.Ściskam wszystkie bez wyjątku. Pa!

18 maja 2013 , Komentarze (8)


   Cześć dziewczęta!

Chciałam uprzejmie donieść, że w okolicach Trójmiasta jak i w nim samym w ten weekend będzie się działo! I to kilka fajnych rzeczy.

 Po pierwsze:
   W miejscowości Mokry Dwór za Pruszczem w stronę Przejazdowa przez cały weekend "Festiwal tulipanów". Dywany z kwiatów, których tematem przewodnim będą bajki.Całe dwa dni będzie na miejscu dostępny wysięgnik strażacki dla tych, którzy będą chcieli obejrzeć wszystko z góry. W sobotę wieczorem ( czyli dziś) o 22.00 pokaz fajerwerków. A przez całe dwa dni ( sobota, niedziela) konkursy, przedstawienia it. Ja tam na pewno pojadę dziś po południu. Bardzo lubię takie plenerowe imprezy. Postaram się zrobić zdjęcia i powrzucać, abyście mogły obejrzeć:)
  Po drugie:
Dziś od 19.00 impreza z cyklu " noc muzeum". Wstępy przeważnie za free. Ale ja polecam wejście na wystawę " Human Body" za dopłatą 35 zł. Normalnie bilet na nią kosztuje w weekend 50 zł od osoby dorosłej. Ilość tańszych biletów ograniczona. Wystawa mieści się na ul. Słowackiego na terenie dawnych koszar. Jeżeli ktoś by w ten weekend nie miał czasu ( tak jak ja),proszę się nie martwić, bo wystawa trwa do 31 sierpnia. Jak się tylko zaczną wakacje na pewno wybiorę się na nią z moją latoroślą. Ale w tygodniu i grupowo, bo wówczas bilety będą tańsze:)

Dziś na wadze 57.7-czyli znowu mniej. W nowej pracy po prostu nie mam czasu jeść:)

14 maja 2013 , Komentarze (15)

Witajcie,

Tak bym chciała opowiedzieć jak było na majówce, o tym, że złożyłam wypowiedzenie z pracy, o tym, ze wykorzystując zaległy urlop pojechałam do Tropical Island pod Berlinem, no i o samej nowej pracy. Ale wpadam tu tylko na chwilę, poczytuję co u Was słychać, dodam komentarz i już muszę uciekać. Jak już się  "ogarnę" to na pewno coś napiszę.

P.S. Dietę trzymam, chudnę powolutku, biegam, ćwiczę.

1 maja 2013 , Komentarze (8)

Tak, tak!
Żadnego leniuchowania drogie koleżanki. Aktywny wypoczynek jest najlepszy. Osobiście dopakowuję ostatnie rzeczy i zmykam na całe 5 dni na rower!!!
Będę krążyć na wschód od Gorzowa Wielkopolskiego z pewnym towarzystwem rowerowym. Dzieciaki rozpalcelowane ( jakim cudem i zbiegiem okoliczności- to nie mogę się nadziwić). Pierwszy raz na tyle dni wyjeżdżam bez nich. One beze mnie owszem wyjeżdżały na kolonie, obozy i wycieczki szkolne. Ale żebym to JA bez NICH? Ale może to i dobrze. Odpoczniemy wszyscy. I co najważniejsze każdy tak jak lubi:)
Także zmykam już. Jeszcze raz wszystkim życzę miłego weekendu, a tym które muszą zostać w pracy - no cóż....łączę się z Wami w bólu. Odbijecie sobie kiedy indziej:)

P.S. Majo waga zwariowała. Dziś rano pokazała 58.6. Moje ostatnie ważenie to 59.4!
Aż się na wszelki wypadek zmierzyłam. I tu też jest mnie mniej. Już nie jak na początku 92 w brzuchu, a 88. Jutro mam ważenie. Ale, że będę na zad...piu, bez internetu to niestety nie poprawię paska. Co się odwlecze, to nie uciecze. Zrobię to za tydzień. Zajrzę jeszcze do "Czarownic" i naprawdę zmykam. Pa! Buziaki!