Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Jestem Monika, uczennica [jeszcze] liceum. Odchudzam się odkąd tylko pamiętam. Ciągle wierzę, że się uda ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 28670
Komentarzy: 1364
Założony: 10 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 27 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nastel

kobieta, 26 lat, Rzeszów

164 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 maja 2014 , Komentarze (4)

Podejrzane... A juz myślałam, że w ciąży jestem... hahaha.. z powietrzem.. Żartuję sobie oczywiście.. Nie no... pisałam Wam już parę razy o tym, że mam nieregularną... Jakoś w styczniu, lutym było ok.. już co 28-30dni, a potem dalej zanik na 4miechy i dopiero dzisiaj COŚ.. Jakie to dziwne. Może udam się do tg gin. Na dobrą sprawę nic mi się nie stanie, a chyba warto się uspokoić.. ;> jeeej... wszystko, żeby tylko nie brać hormonów... To 16. roku życia ponoć mam czas... Łii to całe: 5 miesięcy.. Sporo ;) Ale mooże to te torbiele? Whatever... Wszystko okaże się w swoim czasie :D

Moi rodzice byli wczoraj na weselu... Mam opowiadała, że sobie popiła po czym podbijała parkiet... Stwierdziła, że byyło tak superr, i że szkoda, że mnie tak jednak nie było... Z kim miałabym iść, jak nie dostałam zapro... Tylko moi rodzice z "rodzinką" ;] 

17 maja 2014 , Komentarze (5)

Jestem zmęczona tym wszystkim. Nie wiem co robić, od czego zacząć.. Najchętniej to nie robiłabym nic... Wszystko dlatego, że nie mam konkretów.. Nie cierpię tego... A w tym tygodniu będzie tyyle kartkówek sprawdzianów i innych takich tegoo typu... I to wszystko decydująco zaważy na mojej średniej.. Tak, Monika! Obijaj się dalej... ;>  

Pogoda nie satysfakcjonuje... Sama nie wiem co powinnam robić.. Chyba zająć się w końcu tą nauką.. Zadzwonię do koleżanki i zapytam się co tam mamy... oj.. coś czuję, że tg będzie spooro..

A teraz coś na rozluźnienie:

Polecam wszystkim, którzy chcą wprowadzić się w MIŁĄ melancholię ;D

Nie wiem, który raz z kolei o tym Wam piszę..  ale kocham muzykę... Kiedy nie ma nikogo...to ona mnie pociesza.. I nie traktuje jej jak jakieś bóstwo.. jedynie moją pasję.. Coś co wyraża moje największe żale- a jest ich ostatnio sporo ;) Uwielbiam Joe'a Cocker'a ;) 


Odrobina nadziei, odeszła zbyt daleko
Odrobina bólu, zostawia blizny
Ty masz swoje, ja mam twoje

Odrobina marzeń, znika
Kiedy słowo jak miłość
Ofiarowuje zbyt wiele bólu
Ja mam swój, ty masz mój

Wszystkie linie już narysowane, teraz nadszedł czas
Miłość nam pokaże jak

Dziś w nocy, przekroczymy tą wielką przepaść
Nie ma odwrotu
Dziś w nocy, pozwolimy naszym sercom zadecydować
Nasz dusze pójdą w ich ślady
Przy odrobinie szczęścia
Weźmiemy to, krok po kroku
Jeśli nigdy nie zrezygnujemy
Tak, jeszcze możemy tam dotrzeć

Jeszcze coś dla wszystkich Ew ;)

A ta piosenka kojarzy mi się  z każdym moim dołem... Nic wielkiego.. Trochę łez i rozpaczy... Ale hmm... Czasem warto. 

Nie, nie rozczulam się nad sobą.. O co to to niee!! Lubię czasem wpuścić trochę refleksji...I to tyle. 

EDIT!!!!!!!!!! :D:D:D:D

Najlepszy trening na jaki natrafiłam.. Wreszcie coś daje mi wycisk!! WRESZCIE mam to czego chciałam!!!  

 

17 maja 2014 , Komentarze (2)

22 dni diety i dupa.. Waga prawie bez zmian ;> Nie żeby mnie to jakoś ruszało, ale zaczynam wątpić w swoje metody "dietowania ".  Ah.. ten strachh :D 

CO do mojej przyjaciółki.. Tej o której pisałam kiedyś... Mam wrażenie, że nie umiem z nią przestać się przyjaźnić.. Coś nas do siebie przyciąga i jakoś tak bez niej dziwnie.. teraz pójdziemy do innych szkół.. Myślę, że TO wszystko załatwi póki co nie będę niczego zmieniać... Każdy zasługuje na kolejną szansę.. nie ważne, którą z kolei .

16 maja 2014 , Komentarze (7)

Teraz najtrudniejszy okres.. Poprawki i te sprawy, wszystko trzeba ogarnąć, żeby to świadectwo jako tako się prezentowało ;p Macie tak czasem? że psychicznie wysiadacie od nadmiaru obowiązków? Ja właśnie ZAWSZE przed wakacjami.. I te myśli: Oby wszystko się udało! :D Myślę, że mooże będzie dobrze.. Jest taka nadzieja ;D 

Dzisiaj o 18.00 idę na majówkę, a potem bezpośrednio próba chóru ;D Będzie dopsze ;) A potem zaczynam weekend ;D już zaczęłam, bo śpiewanie to przyjemność ;> 

Hm..MOże potańczę?? <33

Co do jedzenia niestety idealnie nie jest i boję się, że zepsuję wszystko.. Boję się ;> Ale może nie będzie tak źle.. Raczej nie przekraczam 1600 i to na +. ;)

Ps. Jak nauczyć pieseła nie sikać po domu??? ;)

PS2 pogoda się poprawiła ;)))

15 maja 2014 , Komentarze (5)

... a tutaj tyyle nauki, tyle obowiązków.. Mam ochotę tym rzucić i oddać się temu przyjemnemu katowaniu <3 Moje zamiłowanie do ostryych treningów powróciło. ;)

14 maja 2014 , Komentarze (9)

 Zmieniłam zdanie!  MYLĘ się bojąc się tego co przyniesie jutro...

Na jutro czeka się z niecierpliwością (nie zaniedbując oczywiście dzisiaj).. Nie ważne. Jutro ma być już z założenia czymś POZYTYWNYM, a nie jakąś zmorą, z którą  trzeba się zmierzyć.. Nie ma czegoś takiego ;) Przecież to jest życie... Należy o nie zabiegać, a nie lękać się tego co ma nastąpić.. To tak jakbym powiedziała, że boje się przyszłości.. W każdym z nas drzemie lęk przed tym, ale to wypływa z naszej natury.. I o ile lęk naturalny jest dobry, bo nas dyscyplinuje np. do nauki itp. o tyle lęk przed "wypadkami losu" może być w skrajnościach podciągany pod fobię.. ;) Nie, u mnie się to do tej pory, aż tak bardzo nie objawiało.. Tylko dopiero teraz zaczynam pojmować gdzie popełniam błędy wysuwając te wszystkie konkluzje.. Poza tym wracamy do punktu wyjścia, a mianowicie:liczy się optymizm... Jeśli myśl przewodnia będzie pozytywna to wszystko co od niej będzie pochodziło (czyny itd) też takie będą.. Jeśli pierwotna koncepcja [czegoś] pomimo szczytnych celów będzie miała w sobie coś z pesymizmu, cała konstrukcja- [oparta właśnie na niej] zawali się... Nie zrozumcie mnie źle- nie wnikam w naszą podświadomość- niech to pozostanie tajemnicą :) Chodzi o takie podstawowe schematy, do których dotarłam... I tak na prawdę o odwieczne prawidła, o których czytacie na innych pamiętnikach.. ;) Jednak musiałam roztrząsać- znacie mnie

Dzisiaj przekraczam swoje możliwości ;) 55 minut z Jillian i 40min SKALPEL i wiecie co? Teraz czuję niedosyt! Mogłabym cały czas ćwiczyć... chociaż przy skalpelu popłynęły mi łzy ;D Taki ból uwielbiam.. <3 ale masochistką nie jestem, jakby co ;) Zresztą wiecie.. Kocham ten wysiłek... MMmmm <3 Bywajcie, moje MIŁE <3

14 maja 2014 , Komentarze (4)

Hej!

Uświadomiłam sobie jak bardzo nie chciałabym wrócić do tego wszystkiego, co męczyło mnie przez tyle czasu (bulimia, kompulsy)... Zrozumiałam też jak wiele wysiłku włożyłam w to, żeby się pozbierać po tym półrocznym DOLE. I na koniec: nie zamierzam rezygnować z marzeń!!! 

Najgorsze jest jednak to, że wiem jak bardzo trudno jest stoczyć walkę z kompulsem. wygranie graniczy z cudem, bo... tak na prawdę wtedy [przynajmniej u mnie] nie ma czegoś takiego jak racjonalne myślenie... Liczy sie tylko to, żeby było COŚ do zjedzenia, i żeby to COŚ zostało zjedzone przeze mnie.

Powiedzmy, że to wszystko co się ze mną działo przez te 6 miesięcy nie było znowu takie bez sensu.. Obserwowałam się.. Wieczorem każdego dnia analizowałam swój tok myślenia.. Zastanawiałam się jak powstrzymac tę lawinę... 

Doszłam do takich wniosków:

1) Dieta zawsze skończy się u mnie kompulsem (pytanie, po co w to ciągle wchodzę, skoro tylko na tym tracę.. Otóż to: Mam nadzieję, że TYM RAZEM będzie inaczej)

2) Gdy mam ochotę na jedzenie, "nie istnieje" silna wola, rozum.... Liczy się żarcie

3) Każdy napad "głodu" jest później dla mnie wielką udręką, kiedy nad tym rozmyślam... Wtedy już jestem- użyjmy tego słowa TRZEŹWA.

4) Nie opatentowałam jeszcze żadnego skutecznego sposobu na zatrzymanie kompulsu... Wygląda to tak: jedna kanapka, druga, trzecia, siódma, chrupki, mleko, cola (jak jest), kanapka, chrupki = 3000-5000kcal . Dawno tak nie jadłam, ale bywało i tak....

I własnie na podstawie tego nie mogę nic stwierdzić.. Dzisiaj jestem prawie pewna, że będzie w miarę dobrze, ale jutro? Każdy kolejny dzień jest niepewny, nie wiem kiedy w końcu się złamię.. I to własnie jest najgorsze :(

TRUE :)

Powodzenia Wam życzę :* Postaram się pokonać siebie. <33

13 maja 2014 , Komentarze (2)

Coraz bardziej mam ochotę na żarcie, zapychanie się.  Boję się, że to znów przerodzi się w jakiś kompuls.. Tym razem NIE PRZYTYJĘ... Nie wiem jak się będę przed tym bronić, ale muszę, moje drogie ...:( Czuję, że jeśli nie uda mi się nad tym zapanować to przegram.

12 maja 2014 , Komentarze (9)

Pobijamy rekordy :D Aktywność dzisiaj u mnie pierwsza klasa ;D 30min dance & 55min with Jillian <3 (kidboxing) :D Jak ja to lubię !! :D Endorfiny są cudowne ;D 88minut <33

Zresztą same wiecie jak to jest ;) 

Jeśli chodzi o moją wagę to 61, brzuch mi się poprawił- nogi nadal fatalne... Niechże w końcu awansują na po prostu brzydkie :D <3

11 maja 2014 , Komentarze (3)

Hey ;) Dzisiaj nie było tak idealnie, jak bywało ostatnio... Przeciwnie. Zjadłam za dużo, ale jednak w granicach rozsądku.. Srpóbuję sb przypomnieć co! :)

Menu:

Ś: 2 kanapki z serem ż (300)

Na "imprezie" :

-rosół (150)

-2 danie (500)

-leczo jakieś (300)

-yy lody (150)

-sałata (100)

-ciaaacha (250)

-napoje (150)

Yh, suma: 2000 kcal +/- .

I tak czuję się meeega najedzona i żałuję tego, ale mogło być gorzej.. z tym, że mi się jeść po ludzku nie chciało, bo skurczyłam sobie żołądek  ;D Nie no... Chyba może być, ale pewnie i taak przytyję... ;]

Zauważyłam, że od pewnego czasu stosuję niepoprawny szyk zdania... Mianowicie orzeczenie daję na koniec.. ;/ Na początku robiłam tak, bo wtedy całokształt brzmiał oryginalnie, ale z czasem weszło mi to w krew i przez to bardzo ucierpiały  moje wypracowania...  I trzeba się teraz tego oduczyć :D

No dobra kończę ... YhHyhHyH :D Pap ;*

(tort) Mhhh ;D